IV Ponad wszystko

Matthew wrócił z matką do swoich czterech ścian. Jednak coś mu nie dawało spokoju. Wszystko stało się jasne, gdy usłyszał telefon rodzicielki. Niechętnie odebrała wiadomość. Krótki komunikat S.O.S. kazał jej szybko ruszyć do zbrojowni. Chłopak pobiegł za nią, bojąc się co mogli ujrzeć. Kobieta wskoczyła na fotel, przejmując ręcznie kontrolę nad zbroją. Widziała jak funkcje życiowe spadły. Najbardziej przeraziła się nieprzytomnością pilota.
- Wujek wyjdzie z tego? – spytał zmartwiony młody Stark. Rudzielec nie odpowiedział. Błagała w myślach, aby szpital nie był konieczny. W innym wypadku miałaby na karku Robertę, a tłumaczenie się prawniczce wiąże się z ryzykiem poznania prawdy.
Nagle pojawił się pancerz. Komputer wypuścił rannego, więc Pepper zabrała go do części medycznej. Leżał na boku przez wbite odłamki szkła.
- Nie możemy go ruszyć. Jeszcze uszkodzimy mu kręgosłup. – Wyjaśniła, kryjąc przerażenie pod maską powagi.
- Ale trzeba mu pomóc. Mamo, on musi trafić do szpitala!
- Nie przeniesiemy go. To za duże ryzyko. Jeden zły ruch i może skończyć z paraliżem. – Zaznaczyła główne ryzyko, a sama założyła rękawiczki. Do ręki wzięła pęsetę. – Jest zdany na mnie.
- Mogę pomóc. Wtedy pójdzie to sprawniej. – Spojrzał na kobietę. Ta bez sprzeciwu pozwoliła na babranie we krwi. Osłonił dłonie, trzymając metalowe narzędzie do usuwania odłamków. Ostrożnie pozbywali się pierwszych kawałków. Robili to bardzo delikatnie.
- Nie można naruszyć nerwów, mięśni i samych kręgów. Trzeba uważać. – Ostrzegła dodatkowo, choć to nie przestraszyło Starka.
Po dość długich minutach wyjęli je z ciała. Opatrzyli rany, obwijając je bandażem. Pozostała najgorsza część.
- Powoli przekładamy go na wznak. Na trzy. Raz. – Rozpoczęła odliczanie.
- Dwa.
- Trzy! – krzyknęli wspólnie, obracając rannego na plecy. Odetchnęli z głęboką ulgą.
- Dobra robota. Teraz niech odpocznie. – Uśmiechnęła się, zdejmując rękawiczki. Matt uczynił to samo wraz z zużytymi narzędziami. Usiadł na kanapie, myśląc nad wrogiem. Przez myśl przeszła mu zemsta. Patrzył na zniszczony egzemplarz War Machine oraz na Mark III. Zbroję, z którą związał przeznaczenie.
- Będę w pokoju. – Poinformował rodzicielkę przed opuszczeniem bazy. Nie skłamał, gdyż nie zamierzał ślepo działać przez emocje. Usiadł przy biurku, włamując się do danych T.A.R.C.Z.Y. Potrzebował rozeznać się w obecnej sytuacji z przestępcami. Na wolnej kartce robił listę wrogów, którzy byli niebezpieczni, a pozostali na wolności. Znalazł na niej sporo pseudonimów jak i prawdziwych tożsamości oponentów. Kartkę powiesił nad monitorem, aby pamiętać swój cel. – Robię to dla ciebie, tato. – Położył rękę na sercu, słysząc jego spokojne bicie. Zapowiadała się spokojna noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X