**Pepper**
Nie przerywałam dalszych czynności medycznych. Nie mogłam pozwolić, by Maria umarła. Błagałam, żeby walczyła, aż straciłam siły. Tony przejął za mnie uciskanie klatki piersiowej. Łącznie usiłowaliśmy przywrócić córkę do życia ponad dziesięć minut. Wciąż bezskutecznie.
Pepper: Diana, zrób coś... Uratuj ją
Lightning: Mogę spróbować, ale nigdy nie ożywiałam trupa. Eee... Zapomnijcie, co mówiłam. Już działam
Pepper: Tony, odsuń się. Pozwól jej działać
Tony: Nikt... nie będzie... tutaj... umierał
Lightning: Chcę pomóc
Pepper: Kochanie, proszę
Tony: No dobra
Zamienili się miejscami. Przyłożyła dłonie, przesyłając swoją energię do niej. Nic się nie działo, a ona nie miała mocy na dalsze czynności. Byłam zarazem wściekła, jak i zrozpaczona. Nie kontrolowałam siebie. Rzuciłam się na nieprzytomnego Punishera, bijąc go pięściami po twarzy.
Pepper: Morderca! Zabiłeś... moje... dziecko! Ty bydlaku! Powinieneś... umrzeć! Musisz... zginąć!
Tony: Pepper, przestań!
Rhodey: Ej! Opanuj się!
Tony: Chcesz być gorsza od niego? Zabijając Franka, nic nie zmienisz
Pepper: On zginie! Taki śmieć... nie ma... prawa... żyć! Ach!
Uderzałam coraz mocniej, aż dłonie miały ślady krwi kryminalisty. Ostatnie, co zrobiłam, to chwyciłam za gardło oprawcy, dusząc. Przestałam, gdy nie wyczułam pulsu.
Pepper: Zabiłam go
Tony: Pep...
Pepper: On nie zasługiwał na życie! Zabił Marię, Robertę, Natashę i Clinta! On nie mógł przeżyć!
Tony: Ja też ją straciłem, a ze śmiercią Roberty trudno mi się pogodzić. Jednak jakoś żyję... Pep, wróćmy do domu
Pepper: Nie! Zostanę tutaj!
Lightning: W niczym nie zawiniła. Naprawdę wybaczcie, że niewiele mogłam zdziałać
Rhodey: Zrobiłaś dość. Odpocznij
Rhodey wyszedł z Dianą, a Tony został ze mną. Widział, w jakim byłam stanie. Do tego odważyłam się sama wymierzyć sprawiedliwość. Czy pójdę do więzienia? Być może, ale jednego byłam pewna. Spokojnie nie zasnę już nigdy.
**Tony**
Akurat, kiedy JARVIS wspomniał o Marii. O tym, że potrzebuje ojca. Zaniedbywałem ich wszystkich. Nie zdołałem wypłakać ani jednej łezki. Po prostu byłem wściekły na samego siebie. Nawet pomyślałem, żeby zniszczyć fabrykę wraz ze zbrojownią oraz sztuczną inteligencją. Nienawidziłem tylko swoje zapatrzenie we własną osobę i za złe stawianie najważniejszych wartości. Przytuliłem ukochaną. Od razu wypłakała się w moje ramię.
Tony: Pep, już dobrze. Poradzimy sobie
Pepper: Ja... Ja musiałam... Musiałam go zabić
Tony: To moja wina, że umarła
Pepper: Nie twoja. Tylko ja odpowiadam za tę tragedię
Tony: Nie zgodzę się z tym, bo ty jej nie zaniedbywałaś. Byłaś z nią wtedy, kiedy cię potrzebowała. A ja? Interesowało mnie jedynie ratowanie świata oraz to, czy zbroje nadal działają
Pepper: Tony, obwinianie się nic nie da
Tony: Wiem, dlatego spróbujmy żyć dalej. Będzie to trudne, ale nie mamy nic do stracenia
Pepper: Teraz zostaliśmy sami
Tony: Niestety
Ucałowałem w czoło zmarłą i razem odeszliśmy, wracając do domu. Ciągle panowała powaga. Nie śmialiśmy się nawet z głupot ludzi, którzy nagrywali kretyńskie filmiki. Pepper siedziała w pokoju Marii, patrząc na jej zdjęcie, co leżało oprawione w ramce obok łóżka.
Pepper: Była taka młoda. Mogła wiele osiągnąć, a teraz... Wszystko na nic
Tony: Kiedyś do niej dołączymy, a na razie musimy pogodzić się z tym, że odeszła
Pepper: I ciebie to nie rusza?! Myślałam, że bardziej się przejmiesz, a ty nic nie zrobiłeś! Mogłeś sam go zabić! Czemu czekałeś, aż z nim skończę?!
Tony: Uważasz, że byłoby lepiej, gdybym zabił Punishera? Tak sądzisz? Nie chciałem być mordercą, ale te głupie sny doprowadzają mnie do tego wniosku! Pogadamy, jak ochłoniesz
Pepper: Tony, zaczekaj!
Tony: Muszę coś zrobić
Pepper: Zostań! No przepraszam!
Tony: Wrócę dopiero, gdy się uspokoisz
Pepper: Nie rób nic głupiego
Tony: Nie mogę tego obiecać
Pepper: Tony!
Wybiegłem z pokoju, kierując się do zbrojowni. Miałem jeden cel w głowie. Zniszczyć to miejsce, by nic z niego nie pozostało. Jednak najpierw opieprzyłem JARVISA.
Tony: Dlaczego nie wykryłeś Castle u mnie w domu? Jak mogłeś spać?! Jak mogłeś nie wiedzieć, że tam był?!
[[Nie mam dostępu do części domowej]]
Tony: Ale od czegoś są te alarmy! Dlaczego nic nie zrobiłeś?! Ach! Dlaczego?!
Zacząłem zrzucać narzędzia z blatu stołu. Wpadałem w coraz większą furię, co doprowadziłaby do destrukcji kryjówki Iron Mana. Byłem zdecydowany i nie zamierzałem się wycofać.
---**---
Zbliżamy się coraz szybciej do końca tasiemca. Potem pozwolę wam odetchnąć przez parę dni i następnie ruszę z wstawieniem reszty opowiadań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi