**Maria**
Pierwsze minuty horroru nie wydawały się być straszne. Jednak wzrastała niepewność, czy coś na faceta nie wyskoczy z szafy lub wypełznie spod łóżka. Siedziałam blisko włącznika światła, gdyby ciemność zrobiła się mniej przyjemna. Choć w ten sposób najlepiej się ogląda filmy, to przy strasznych scenach warto być blisko oświetlenia.
Nagle bohatera z ekranu zaczęła śledzić zjawa kobiety. Zakryłam usta dłonią, żeby nie krzyczeć.
Lightning: O! Teraz będzie najlepsze
Maria: Widziałaś to?
Lightning: Kiedyś, ale tę scenę najbardziej zapamiętałam
Maria: Co się wydarzy?
Lightning: Zobaczysz. Nic strasznego. Hahaha!
Maria: Przekonałaś mnie
Powiedziałam z ironią, przyglądając się wędrującemu duchowi. On nadal niczego się nie spodziewał, gdy ta stała za nim. Do czego chciała się posunąć? Zabije go? Wszystkie wątpliwości zniknęły, jak przeniknęła przez jego ciało. Nie kontrolował siebie, co mogłam dostrzec po czarnych ślepiach. Nadal bałam się, co będzie dalej. Prawie pisnęłam, kiedy chwycił za nóż i zaczął dźgać własne ciało.
Po tym, jak wyszła z ciała, mężczyzna padł martwy.
Maria: Dobra. Mam dość
Włączyłam światło oraz zatrzymałam puszczanie dalszych scen. Diana śmiała się. Niestety, ale nie podobały mi się takie filmy.
Lightning: Jeszcze nie widziałaś, co było dalej
Maria: I nie chcę wiedzieć
Lightning: Hmm... Może obejrzymy coś innego?
Maria: Inny horror?
Lightning: Nie miałam tego na myśli. Co powiesz na parodię?
Maria: Eee... Wolę iść spać
Lightning: To akurat nie jest straszne. Nawiązuje w śmieszny sposób do klasycznych filmów grozy
Maria: Zgoda, ale pod jednym warunkiem
Lightning: Jakim?
Maria: Jak będzie coś strasznego, to wyłączamy
Lightning: Bez paniki. Tu jedynie padniesz ze śmiechu
Maria: Obyś się nie myliła
Włożyła inną płytę, uruchamiając przez DVD "Straszny film". Sama nazwa wydawała się dziwna. No nic. Dam temu szansę.
~*Dziesięć minut później*~
**Pepper**
Walki na arenie nadal trwały, co również tyczyło się poszukiwania problemu. O dziwo nie wykrywałam żadnego źródła zakłóceń. Widocznie albo ten ktoś mógł dobrze się ukrywać albo wyszedł z tej części podziemia. Poszliśmy sprawdzić resztę pomieszczeń. Trafiliśmy na ulic miasta. Widocznie żyli tu, jak na swojej planecie.
Gdy trop się urwał, Tony coś zauważył.
Tony: Widziałaś?
Pepper: Co?
Tony: Lampy migotały, więc może pożywiać się energią. Trzeba na niego uważać
Pepper: Musi się dobrze ukrywać
Tony: Zdradził się, korzystając z źródła latarni... Chodź za mną
Posłuchałam nakazu męża, idąc blisko niego. Teraz wiedziałam, co miał na myśli z tym prądem. Ponownie zaczęły migać słupy światła.
Pepper: Tam jest!
Polecieliśmy w te same miejsce, natrafiając na zakapturzonego kosmitę. Zdołaliśmy go zaprowadzić w ślepy zaułek. Miał zablokowaną drogę ucieczki, lecz nie zamierzał się tak łatwo poddać.
Kiedy wydawało się, że nic nie kombinował, zdjął kaptur i otworzył usta, wydobywając przeraźliwy krzyk. Oboje chwyciliśmy się za głowę.
Pepper, Tony: AAA!
Po chwili, dźwięk się rozproszył, aż ucichł. Powoli ból mijał i polecieliśmy za zbiegiem. Pobierał coraz więcej energii. Stawał się silniejszy.
Tony: Żyjesz?
Pepper: Taa... Jakoś tak... Musimy dorwać tego kosmitę, bo zrobi się naprawdę niebezpiecznie
Tony: On pochłania energię
Pepper: Ameryki nie odkryłeś, Sherlocku
Tony: Chodzi o to, że wiem, dokąd zmierza. Idzie na powierzchnię
Pepper: Elektrownia!
Tony: Bingo!
**Tony**
Mierzyliśmy się z potężnym przeciwnikiem, choć na pewno znalazłbym jego słaby punkt. Każdy taki miał. Zdołaliśmy wyjść na zewnątrz, odnajdując ukryte przejście. Użyliśmy maksymalnej prędkości lotu, by być przy elektrowni przed nim. Niestety, lecz spóźniliśmy się. Jakim cudem nas wyprzedził?
Pepper: Co teraz?
Tony: Wzmocniony atak soniczny powinien zadziałać
Pepper: No dobra
Tony: Ale najpierw musimy odciągnąć żarłoka od słupów wysokiego napięcia
Pepper: Żarłoka?
Tony: No co? Ciągle mu mało
Pepper: Hah! Nie wiedziałam, że potrafisz sobie zażartować
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi