~*Następnego dnia*~
**Natasha**
Punisher powrócił, przez co Clint nie mógł być spokojny. Długo przesiadywał nad ulepszeniami swoich strzał. Nie zwracał na nic uwagi. No poza wiadomościami, więc nie miałam ani chwili, by mu powiedzieć o ciąży. Ciągle bałam się jego reakcji, a kiedy strach ustaje, on jest w innym miejscu. Daleko ode mnie. Jednak tym razem musiałam coś zrobić. Zeszłam do pracowni.
Natasha: Jak długo będziesz tu siedział? Nadal nic nie zjadłeś. a śniadanie to najważniejszy posiłek dnia
Clint: Nie jestem głodny
Natasha: Zapomniałeś. że wycofaliśmy się z agencji? Mieliśmy żyć, jak normalni ludzie
Clint: Wiem, ale Frank Castle nie jest zwykłym przestępcą. Ostatnio zabił niewinną kobietę, co potwierdził mój znajomy. Zawsze pakował kulkę w łeb bandytom. Nigdy nie zamierzał ukarać zwykłego cywila
Natasha: A może to nie był zwykły człowiek?
Clint: Czyli nie pomylił się?
Natasha: Raczej nie... Clint, muszę ci coś powiedzieć
Clint: Poczekaj, aż skończę tę strzałę
Natasha: Nie... Nie mogę... To ważne
Clint: A, co może być ważniejszego od złapania groźnego kryminalisty?
Natasha: Jestem w ciąży
Clint: Słucham?!
Natasha: Nie przesłyszałeś się. Będziesz tatusiem
Był w szoku, czego nie zdołał przede mną ukryć. Dawno nie widziałam u niego takiej miny. Bardziej wyglądał na przerażonego. Chyba źle zrobiłam, mówiąc o tym akurat teraz. Pomyślałam, że przytulę męża i jakoś ukoję jego nerwy.
Natasha: Nie cieszysz się? Na pewno będziesz wspaniałym ojcem
Clint: Chłopiec, czy dziewczynka?
Natasha: Dziewczynka
Clint: Natasha, ja nie wiem, czy damy radę
Natasha: Będzie dobrze. Nie przejmuj się
Uśmiechnęłam się, opuszczając pracownię. Wierzyłam w Clinta, że podoła wyzwaniom rodzicielskim. Jeśli Tony i Rhodey poradzili sobie, to on nie będzie musiał się niczego obawiać. Zresztą, Punisher był na celowniku innych herosów. My mogliśmy zająć się swoimi sprawami.
**Pepper**
Wstałam równo o dziewiątej z łóżka, lecz Tony'ego już nie było. Gdzie on się podział? Od razu pomyślałam o zbrojowni. choć zapach z kuchni sugerował, iż przyrządzał jakieś danie. Wyszłam z sypialni, schodząc po schodach. Pomyliłam się, co do osoby. Maria smażyła jajecznicę.
Pepper: Już wstałaś? Mogłaś jeszcze spać
Maria: Trochę zgłodniałam
Pepper: Widziałaś tatę?
Maria: Nie... Może jest zajęty czymś w fabryce
Pepper: Może
Maria: Ej! Przecież nie zrobi nic głupiego
Pepper: Córciu, nie byłabym taka pewna
Przegryzłam jabłko i poszłam do części roboczej. Tylko Rhodey leżał na kanapie. Nie wrócił do domu na noc? Dziwne. Rzuciłam poduszką w celu zbudzenia księżniczki. Dość szybko się ocknął, wstając gwałtownie i rozglądał się, skąd nadszedł atak.
Pepper: Był tu Tony?
Rhodey: Pepper, nie wiem, bo spałem... Musiałaś mnie budzić?
Pepper: W domu się śpi, a nie tutaj!
Rhodey: Dobra... Nie krzycz, bo mi głowę rozsadzi
Pepper: Piłeś?
Rhodey: Nie!
Pepper: Więc mogę dręczyć cię dalej
Rhodey: Nie mam pojęcia, gdzie może być. Gdybym wiedział, nie zataiłbym tego przed tobą
Pepper: No nie wiem, Rhodey... JARVIS. widziałeś mojego męża?
[[Przykro mi, pani Stark. Nie zaobserwowałem żadnego ruchu wcześniej]]
Pepper: Zaraz zwariuję. No gdzie on jest?!
Rhodey: A zbroja została?
Pepper: Tak
Rhodey: Więc nie mógł pójść daleko
Rhodey miał rację. choć bardziej zastanawiało mnie, dlaczego nic mi nie powiedział. Wyszedł bez słowa. Tony, gdzie jesteś? Daj jakiś znak życia.
**Tony**
Źle zrobiłem, nie mówiąc Pep, dokąd poszedłem. Chciałem porozmawiać z Robertą. Zawsze mogła doradzić, co robić w trudnej sytuacji. Na miejscu zobaczyłem posesję obklejoną żółtą taśmą, należącą do policji. Co tu się stało? Okno rozbite w drobny mak, mnóstwo szkła na podłodze, a do tego dziury. Bałem się wejść do środka, lecz jakoś przekroczyłem próg drzwi. Nikogo nie znalazłem, a w sypialni odkryłem więcej śladów po zbrodni. W ścianie odnalazłem dziury po pociskach. Strzelanina? To nie wszystko. Nie brakowało krwi w pomieszczeniu. Czy Rhodey o tym wiedział? To ukrywał przede mną?
**Rhodey**
Poszedłem do domu mamy. Musiałem poszukać innych śladów po mordercy. Pragnąłem wymierzyć własną sprawiedliwość. Nie spodziewałem się tu znaleźć Tony'ego. Stał obok ściany, gdzie wcześniej leżała moja rodzicielka we krwi. Po chwili się odezwał.
Tony: Wiedziałeś o tym, prawda? Wiedziałeś i nic nie powiedziałeś!
Rhodey: Nie chciałem cię denerwować
Tony: Roberta nie żyje?
Rhodey: Zabił ją wczoraj i nie mogłem jej ocalić
Tony: Kto... Kto mógł być do tego zdolny?
Rhodey: Punisher
Tony: On?! Przecież ona... Ona nie była zła!
Rhodey: Widocznie się pomylił
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi