**Pepper**
Nie byłam winna jego śmierci. Wręcz przeciwnie. Próbowałam zatrzymać samobójczy cios, ale bezskutecznie. Tony będzie się cieszył z tego zwycięstwa. W końcu, zakończyła się gonitwa za wrogami. Ultimates byli ostatni. Zniszczyłam cały arsenał broni z laboratorium, choć większość wysadziłam w powietrze. Niestety, lecz bez uwagi mediów się nie obyło. Musiałam coś wymyślić. Wyszłam z budynku uzbrojona w pancerz bojowy. Zostałam zaatakowana mikrofonami z każdej strony.
Pepper: Odpowiem na dwa pytania. Więcej nie musicie wiedzieć
Czy to prawda, że Iron Man spowodował ostatni wypadek?
Pepper: Nie, bo tak naprawdę organizacja, co po cichu pracowała w Stark Solutions, odpowiada za ten zamach
Rescue, dlaczego powiedziałaś, że w Stark Solutions?
Pepper: Pepper Stark, która była więźniem terrorystów, zdecydowała się na zmianę nazwy firmy. Wszystko ustaliła z głównym właścicielem. Koniec dyskusji
Wzbiłam się w powietrze, lecąc do bazy. Trochę skłamałam, lecz nie mogłam zdradzić swojej tożsamości. Świat jeszcze nie był gotowy, by poznać prawdę.
~*Półtorej godziny później*~
**Tony**
Udało jej się. Nie dość, że wróciła cała i zdrowa, to pokonała Ultimates. Wykończyła wroga samodzielnie, choć nie wiedziałem, dlaczego zmieniła nazwę firmy. Może nawet i lepiej, bo zaczniemy nowy początek. Czułem się na siłach, więc wyszedłem z lecznicy. Pep zdjęła zbroję, przytulając mnie. Wyprzedziła moje zamiary.
Tony: Wygrałaś, Pep. Jesteś wielka
Pepper: Media nie dały spokoju, dlatego skłamałam o porwaniu
Tony: Naprawdę przegrali?
Pepper: Ich szef nie wytrzymał i popełnił samobójstwo
Rhodey: Niektórzy nie dadzą się wziąć żywcem
Pepper: O! Hej, Rhodey... Słyszeliście ogólnie, co mówiłam?
Rhodey: Ciebie nie da się nie usłyszeć
Pepper: Głupek
Tony: Co teraz będzie?
Pepper: Zajmę się firmą za ciebie, zgoda? Nie martw się. Poradzę sobie
Tony: Wierzę ci. Nie musisz mi nic udowadniać... To ty zajmiesz się biznesem, a ja popracuję nad serum
Rhodey: Pomogę przy tym
Tony: Dzięki... Dziękuję wam obojgu
Pepper, Rhodey: DROBIAZG
Przytuliłem ich, wzruszając się lekko. Trwaliśmy w tym uścisku krótko, by zająć się zadaniem. Maria pewnie siedziała z Dianą, czyli nie miałem powodu do niepokoju. Usiadłem przy komputerze, analizując schemat cząsteczek poprzedniego serum, które SHIELD stworzyło jako ostatnią próbę Extremis. Czeka nas mnóstwo pracy przy tym, ale dla cienia szansy ocalenia, warto przyjąć takie ryzyko.
**Roberta**
Dziennikarze nie mieli nic innego do roboty, niż spekulować, co do losów Stark Solutions. Chyba Tony nie widział nic złego w tym, że to jego żona wprowadziła takie zmiany. No właśnie. Dawno u nich nie byłam. Powinnam zobaczyć, czy dobrze się czuje. Nikt nie był w stanie pomóc, a czas nie zamierzał się dla niego zatrzymać.
Cały świat został oszukany.
Iron Man nic nie zrobił.
Ci, którzy go wrobili w katastrofę, zostali aresztowani.
Policja postawi ich pod wymiar sprawiedliwości.
Nie wiadomo, czy wyjdą na wolność.
Roberta: Taa... Lepiej, żeby tam zgnili. Chyba, że któryś z nich żałuje tego, co zrobił
Wyłączyłam telewizor, idąc do łazienki. Umyłam się, a następnie poszłam położyć się do łóżka. Jednak coś mi nie dawało spokoju. Wyczuwałam czyjś wzrok. Ignorowałam instynkt, zamykając oczy. Powoli zasypiałam, lecz nagle dom znalazł się pod ostrzałem. Padłam na podłogę, chwytając za głowę. Chwilowo strzały ustały. Ostrożnie wstałam. I to był mój ostatni błąd. Przez moje ciało przeszła seria kul. Cała koszula nocna przesiąkała krwią dość mocno. Nie zdołałam dostrzec strzelca, padając na podłogę. Czułam, że umieram, więc musiałam jakoś wezwać pomoc. Doczołgałam się ostatkami sił do telefonu. Upadł na ziemię, ale wybrałam numer. Po kilku sekundach, usłyszałam głos syna.
Rhodey: Mamo? Coś się stało, że dzwonisz tak późno?
Roberta: R... Rhodey... Pomóż... mi. Ekhm!
Rhodey: Mamo, co się dzieje? Nigdy nie mówiłaś tak słabo
Roberta: Wezwij... Wezwij...
Rhodey: Halo? Jesteś tam? Mamo!
Nie dokończyłam, tracąc siły życiowe. Wydałam z siebie ostatnie tchnienie, konając.
**Rhodey**
Byłem przerażony. Bez zastanowienia wybiegłem z fabryki, kierując się do domu. Przy okazji wezwałem pogotowie i policję. Przygotowałem się na każdą ewentualność. Sprawdziłem kuchnię, salon, łazienkę, a następnie udałem się do sypialni. Była tam. Leżała przy ścianie z wieloma dziurami. Nie oddychała. Kto mógł jej to zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi