Part 364: Niewinne ofiary


**Rhodey**

Pomysł Diany wcale nie wydawał się głupi. Nawet podobał mi się. Wszystko było lepsze od wspominania umarłych. Postanowiłem powiedzieć bratu, co do planów na dzisiejsze popołudnie. Zastałem go śpiącego przy zwłokach Pepper. Nadal nie miał zamiaru się z nią rozstać.

Rhodey: Powinieneś coś zjeść, Tony. Potrzebujesz zastrzyku energii
Tony: Nie jestem głodny
Rhodey: Wiem, że cała ta sprawa cię dołuje, ale mamy z Dianą pewien plan. Zechcesz posłuchać?
Tony: Wolę być przy niej
Rhodey: Ona umarła. Nic z tym nie zrobisz
Tony: Ale dla mnie wciąż żyje! Pep wciąż oddycha tym samym powietrzem, co my! Nie może być inaczej!
Rhodey: Tony...
Tony: Co to za plan?
Rhodey: Pływanie łodzią
Tony: Naprawdę? Nie wiem, jaki macie w tym zamiar
Rhodey: Potrzebujemy odpocząć i zapomnieć o tych, którzy niedawno odeszli. Musimy nauczyć się żyć dalej, dlatego zejdź na dół, by zjeść obiad. Zaraz coś ugotuję dobrego
Tony: Rhodey?
Rhodey: Tak?
Tony: Dzięki
Rhodey: Drobiazg, a teraz rusz się. Pora na posiłek

Lekko się uśmiechnąłem, by w ten sposób dać pozytywne myśli. Zostawiłem przyjaciela z chwilą do namysłu i zszedłem po schodach do kuchni. Moja córka mnie wyprzedziła. Własnie kosztowała zupę.

Rhodey: Ja miałem gotować
Lightning: Hahaha! Kobiety ślęczą przy garach. Chyba zapomniałeś o tym, tatku
Rhodey: Wolałem sam coś przyrządzić
Lightning: Źle, że zrobiłam?
Rhodey: Nie, ale...
Lightning: Więc nie narzekaj... Co z nim?
Rhodey: Raczej tu przyjdzie
Lightning: Skąd taka pewność?
Rhodey: Bo mi podziękował

~*Dwadzieścia minut później*~

**Tony**

Wziąłem się w garść, wstając z łóżka. Przytuliłem umarłe ciało ukochanej, zanim wyszedłem z sypialni. Już tęskniłem za nią, choć niebawem się spotkamy. Extremis nie zdoła uchronić mnie przed śmiercią. I tak umrę.
Po zejściu na dół, dostrzegłem nastolatkę, jak podawała porcje na talerz. Rhodey szybko się dorwał do naczynia, wcinając danie z wilczym apetytem. Trochę poczułem się lepiej, widząc go w takim nastroju. Dołączyłem do nich, jedząc zupę. Diana też rozpoczęła konsumpcję.

Lightning: Smacznego
Tony, Rhodey: I WZAJEMNIE
Tony: Dziękuję wam, że tu jesteście. Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy
Lightning: My też straciliśmy kogoś bliskiego, dlatego wiemy, że blaszak nie powinien być z problemami sam
Tony: Nie mam zbroi i nie jestem już Iron Manem
Lightning: O! Poważnie? Jak to się stało?
Tony: Zniszczyłem zbrojownię, bo czułem się winny
Lightning: Winny? To znaczy, że...
Rhodey: Uznaje się za mordercę, a nie bohatera
Lightning: Eee... Bzdura jakaś. Wszystkim pomagałeś i ratowałeś. Nawet ocaliłeś świat przed inwazją
Tony: Nie zrobiłem tego sam
Rhodey: Lecz my poszliśmy za tobą, Tony
Tony: Możemy zmienić temat? Może wyjaśnicie mi, co chcecie zrobić?
Lightning: Popłyniemy łódką i tyle
Tony: Serio?
Lightning: Serio, serio. I co? Zgadzasz się?
Tony: Niech wam będzie. Nic nie stracę
Lightning: No i git

Uśmiechnęła się, kończąc swój posiłek. Przyjaciel od razu ruszył po dokładkę, a ja byłem najedzony po jednej porcji. Zgodziłem się, żeby wziąć łódź. To będzie niezapomniany dzień. Oby nic złego się nie wydarzyło.

**Lightning**

Fajnie, że zaakceptował mój plan. O dziwo nastrój mu się poprawił. Widocznie tatuś potrafi zdziałać cuda. A może ta zupa tak dobrze zasmakowała mu i musiał się odwdzięczyć uśmiechem? Jednego była na sto procent pewna. Warto zaryzykować, żeby poczuli się lepiej na duchu. Stąd ta mała wyprawa po wodach oceanu.
Gdy skończyliśmy spożywać posiłek, pozmywałam naczynia. Pan Stark zaczął zajmować się wynajęciem łodzi, zaś tatuś leżał na kanapie z przepełnionym brzuchem.

Lightning: Chcesz jeszcze?
Rhodey: Och! Niepotrzebnie... brałem... dokładkę
Lightning: Trochę pocierpisz, a potem ruszamy w drogę
Rhodey: Nie zapowiadali sztormów, ale może padać deszcz
Lightning: Żaden problem
Rhodey: Musisz uważać, by nie wpaść. Wiesz, że woda i twoje moce są niebezpieczną mieszanką?
Lightning: Oj! Wiem, wiem, choć przy kąpieli potrafię tłumić w sobie energię
Rhodey: Teraz też dasz radę?
Lightning: No pewnie

Znałam granice swoich możliwości, dlatego będę ostrożna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X