Part 363: Co zrobisz, jeśli...


**Tony**

Dziwnie było usłyszeć z ust przyjaciela, że obwiniał się za to, co się stało. Rzadko mogłem poznać te słowa, bo zwykle ja coś robiłem złego. Teraz było inaczej, choć Pepper powinna powiedzieć o swoich problemach. Nie próbowała się zabić. Bezmyślnie połknęła więcej tabletek. W inną wersję nie mogłem uwierzyć.
Po kwadransie, pojawili się lekarze. Od razu zajęli się nią, jak należy. Sprawdzili podstawowe parametry, a my tylko czekaliśmy. Siedzieli przy rudej dość krótko. Na początku nic nie mówili, a potem... Postawili diagnozę. Byłem załamany.

Tony: Nie! To niemożliwe! Ona nadal żyje! Błagam, zróbcie coś! Pomóżcie jej!

Specjalista wyjaśnił, że to były silne leki. Zacząłem płakać nad ciałem żony, niedowierzając w śmierć ukochanej. Rhodey starał się jakoś mnie podnieść na duchu, lecz sam poczuł się z tym źle. Diana niczego świadoma wciąż siedziała w kuchni, ale i tak musiała usłyszeć moje krzyki.
Gdy karetka odjechała, chwyciłem ciało Pep, które położyłem w sypialni. Nie chciałem dokonywać pochówku.

Rhodey: Tony, jestem winny. Wybacz mi. Mogłem... Mogłem coś zrobić, ale myślałem... Źle myślałem
Tony: Ona odeszła... Nie ma jej. Nie ma
Rhodey: Tony...

Wtuliłem się w ramię przyjaciela, płacząc. Musiałem wyrzucić z siebie emocje. Czułem psychiczny ból straty najbliższej mi kobiety. Najpierw Maria, a teraz Pepper.

Rhodey: Nie martw się. Nie zostawię cię samego
Tony: Dzięki, Rhodey. Dziękuję, że tu jesteś
Rhodey: Nadal mam tę pustkę po śmierci Ivy. Wiem, że jest ci ciężko, dlatego tu będę z tobą
Tony: A Diana?
Rhodey: Nie może zostać sama. Jeszcze ktoś spróbuje ją skrzywdzić i...
Tony: Wiem, co masz na myśli. Jednak wrogów już nie ma

**Lightning**

Nie mogłam pomóc Iron Manowi. Nie miałam zbyt wiele mocy, by użyć ich do ratowania jego żony. Słyszałam, co lekarz powiedział. Dlaczego akurat teraz, gdy wrogowie przepadli, wszyscy cierpią? My musimy cierpieć, bo jesteśmy bohaterami? Bzdura! Nie zasłużyliśmy sobie na taki los.
Kiedy wyszłam z kuchni, udałam się do sypialni, gdzie znalazłam tatę. Jak mnie zobaczył, natychmiast wyszedł porozmawiać ze mną na osobności.

Lightning: To prawda? Ona nie żyje?
Rhodey: Niestety
Lightning: Współczuję mu
Rhodey: Ja też, a do tego boję się, czy nie wyrządzi sobie krzywdy
Lightning: Co masz na myśli?
Rhodey: Umyślne samobójstwo
Lightning: Oj! Raczej nie zrobiłby czegoś takiego
Rhodey: Ty go nie znasz tak długo, jak ja. Zawsze, kiedy miał problem, zamykał się w sobie, odcinając się od innych. Teraz jest inny, lecz i tak mam obawy, zostawiając brata samego w takim stanie
Lightning: Mogę zadać jedno pytanie?
Rhodey: Możesz, a powinienem się bać?
Lightning: Raczej nie
Rhodey: Więc słucham
Lightning: Co byś zrobił, gdybym umarła?
Rhodey: Diana...
Lightning: Tak czysto teoretycznie
Rhodey: Hmm... No nie wiem, ale raczej próbowałbym żyć dalej... Niczego nie planujesz, prawda?
Lightning: Spokojnie, tatku. Chciałam jedynie wiedzieć
Rhodey: A ty?
Lightning: Co?
Rhodey: Co byś zrobiła, jeśli nie byłoby mnie na świecie?
Lightning: Ech! Ciężko teraz na to odpowiedzieć... Pewnie zrobiłabym to samo, co ty
Rhodey: Byłabyś w stanie żyć?
Lightning: Świat potrzebuje bohaterów
Rhodey: Masz rację... Zostanę z nim, a ty nie wychodź nigdzie. Porób coś, ale masz zostać
Lightning: Nie bój się. Będę tutaj

Wiedziałam, że zaczął się martwić też o mój stan umysłu. Niewykluczone, by zwariować, choć... Ja nie zamierzałam się zabić. Nawet z osobistego powodu. Musiałam żyć. Mama chciałaby tego.

~*Trzy godziny później*~

**Rhodey**

Tony zasnął przy ciele Pepper. Ciągle czuł z nią nieumarłą więź. Zostawiłem go na chwilę samego, by sprawdzić, co porabiała moja córka. Siedziała na kanapie, przeglądając telewizję. Szukała ciekawego filmu, czy programu. Do tej pory nic nie znalazła.

Lightning: W porządku?
Rhodey: Zasnął, więc jest dobrze
Lightning: Pytam się o twoje samopoczucie
Rhodey: W miarę dobrze... Diana, może wymyślimy coś?
Lightning: Co konkretnie?
Rhodey: Jakiś sposób odpoczynku. We trójkę tego potrzebujemy
Lightning: Zgadzam się i chyba wiem, co możemy zrobić... Łódź
Rhodey: Łódź?
Lightning: Popływajmy po wodzie. Pora odczepić się od lądu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X