Part 354: Przykrywka


**Pepper**

Nie mogłam dłużej zwlekać i czym prędzej wyleciałam ze zbrojowni. Oczywiście Tony nie chciał mnie zostawić samej z tą misją. Musiał być moją niańką. Zabawne, bo zwykle Rhodey się w to bawił. Trudno. Jakoś zdzierżę obecność męża. Te słowa brzmią, jak nienawiść, ale one tym nie są. Po prostu wolałam sama sprawdzić, co było grane.

Pepper: Jak na razie czysto... Nie wolałeś popilnować brata dla odmiany?
Tony: Raczej nic złego nie zrobi
Pepper: O! Jesteś pewny?
Tony: No tak. W końcu, to Rhodey. Co mógłby zrobić?
Pepper: Szczerze? Wszystko, jak jest pijany
Tony: Nie zwalaj na alkohol, Pep. Ma zdrowy rozsądek
Pepper: Hahaha! Zobaczymy po powrocie, co nawyczyniał
Tony: Nie boję się tego
Pepper: Się okaże

Pokazałam mu przejście, które otworzyłam tym samym sposobem, kiedy poszukiwałam sygnatury. Spadliśmy w dół, lądując na trybunach. Widzieliśmy walkę Ducha przeciwko Kontrolerowi. Tony, aż zaniemówił.

Pepper: Rhodey mi nie wierzył na słowo. Co ty powiesz?
Tony: Wyglądają podobnie do tych, których pokonaliśmy. Jednak jest jedna różnica między kopiami, a oryginałami
Pepper: Jaka? Co odkryłeś?
Tony: To kosmici, mogący adaptować czyjąś zdolność. Są przypadkowe
Pepper: Wow! Po tym zauważyłeś nieprawidłowość?
Tony: Bo inaczej walczą

Miał rację. Strategia różniła się od prawdziwych złoczyńców. Szukałam dodatkowych szczegółów, by mieć dowody, że arena była miejscem dla rozrywki obcych form życia. Jak długo się ukrywają na Ziemi? W jaki sposób tu dotarli? Czyżby wykorzystali inwazję pod swoją przykrywkę? Tyle pytań, a na żadne nie odnalazłam rozsądnych wniosków oraz odpowiedzi.

**Tony**

Niedobitki Skrulli. Taką usnułem teorię. Mogli zmieniać się w każdego, ale dziwne, że odnaleźli ciała martwych. Coś tu nie pasowało do reszty. Postanowiłem przeskanować okolicę przez skaner w hełmie.

Tony: JARVIS, masz coś?

[[Wykryłem niezliczoną ilość obcych. Niektórzy z nich pasują do zmiennokształtnych. Jednak problem w tym, iż są tu też inne rasy nie z tego świata]]

Tony: Co to znaczy?

[[Arena istnieje ponad tysiąc lat]]

Tony: Wow!
Pepper: Tony, odkryłeś coś jeszcze?
Tony: Przeskanowałem podziemie. Wygląda na miejsce rozrywki i nikt o nich nie wiedział przez tysiąc lat
Pepper: Jeju! Aż tyle? Czyli przed inwazją też byli?
Tony: Tak... Co z nimi robimy?
Pepper: Ktoś wyzwalał niebezpieczną ilość energii. Trzeba go znaleźć i odseparować od reszty
Tony: Jakiś pomysł, kto może być naszym problemem?
Pepper: Odczyty będą wychodzić poza skalę, jeśli znajdziemy winowajcę
Tony: No dobra, Pep. Prowadź

Moja ruda wykazywała większą inteligencję ode mnie. Trochę czułem się z tym źle, lecz w obecnej sytuacji mogła wiele zdziałać. Rozglądaliśmy się, mijając różne kreatury. Zielone z mackami, niebieskie o dziwnych uszach, czy jakieś fioletowe dziwolągi pełne oczu na rękach, szyi i czole. Trochę nam zajmą poszukiwania.

~*Dwadzieścia minut później*~

**Maria**

Zmęczyłam się ciągłymi porażkami z Dianą. Poza tym, znudziła mnie gra w karty. Chciałam porobić coś innego. Zeszłam do salonu, by poszukać filmy. Byłam w szoku, widząc przyjaciela taty, leżącego na kanapie. Śmierdziało od niego niczym z gorzelni. Zakryłam nos jedną dłonią i podeszłam do półki pełnej propozycji filmowych. Wybrałam trzy, bo raczej więcej nie zdołamy zobaczyć tej nocy.
Kiedy znalazłam się z powrotem w pokoju, dziewczyna lewitowała. Zazdrościłam jej daru. Też pragnęłam posiąść niewyobrażalnie potężną moc.

Maria: Ekhm... Wróciłam
Lightning: O! Fajnie. I co? Masz jakieś ciekawe propozycje na dzisiaj?
Maria: Kiedyś przegrasz ze mną
Lightning: Zobaczymy... Co mamy?
Maria: Filmy
Lightning: Dobra myśl, żeby urządzić seans
Maria: Masz trzy do wyboru
Lightning: A nie możemy obejrzeć wszystkich?
Maria: Nie zdążymy
Lightning: No to zerwiemy noc. Dziewczyno, jesteśmy same. Kto nam zabroni?
Maria: Eee... Twój ojciec
Lightning: A! Jego też wyczuwam poza nami
Maria: Potrafisz określić ilość osób w domu bez patrzenia?
Lightning: Heh! Bułka z masłem... Wybrać jeden?
Maria: Tak
Lightning: No to ten

Wskazała palcem, lądując na dywanie. Wybrała horror. Ojć! Mogłam przewidzieć, że nie weźmie czegoś innego. Jednak nie bałam się tego. Bardziej obawiałam się otrzymać karę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X