Part 352: Podziemne widowisko


~*Pięć godzin później*~

**Maria**

Diana ograła mnie w kolejnej partyjce karcianej wojny. Była w tym niezła. Ani razu nie przegrała. Mogłaby mi dać jakieś fory. No nic. Spróbowałam swoich sił na nowo. Przy okazji powiedziała wszystko, co ją męczyło. Głównie smuciła się przez śmierć swojej mamy.

Maria: No wreszcie mam lepsze karty
Lightning: Oj! Nie ciesz się tak, bo stracisz szczęście
Maria: Współczuję ci. Ja nie wiem, co bym zrobiła, gdybym straciła mamę lub tatę
Lightning: Nikt tego nie wie, dopóki nie doświadczy na własnej skórze... Nie śpij! Twoja kolejka
Maria: Okej... Ha! Moje!

Zgarnęłam karty, kładąc obok siebie. Miałam dobrą passę, więc już wygrana należała do mnie. Trzymałam kciuki. Odwróciła je na drugą stronę. Szóstka i as. Znowu przegrałam.

Maria: Jak ty to robisz?
Lightning: Hehe! Nie zdradzę tej sztuczki
Maria: Bo oszukujesz
Lightning: A nieprawda
Maria: Prawda!
Lightning: Jesteś zła, bo przegrałaś trzeci raz z rzędu
Maria: Żądam rewanżu
Lightning: Spoko. No to grajmy

Śmiałam się, bo ta gra sprawiała mi mnóstwo frajdy. Do tego w towarzystwie niezwykłej osoby. Kiedyś byłabym w stanie jej dorównać, lecz straciłam moce. Może kiedyś je odzyskam.

**Pepper**

Posprzątałam w zbrojowni, myjąc zarzyganą podłogę, a kanapę dość długo szorowałam. Mydło nie wystarczyło, bo odpychający zapach powinien być zniwelowany przez neutralizatory nieprzyjemnej woni. W tym celu wypsikałam cały odświeżacz powietrza.
Kiedy miałam zamiar wyjść z bazy, usłyszałam najnowsze wiadomości. Niezbyt pozytywne. Pogłośniłam, dotykając ekran i przysłuchiwałam się uważnie, co dziennikarka chciała przekazać.

Mamy potwierdzony zgon.
Małżeństwo Bartonów zostało śmiertelnie postrzelone.
To już druga strzelanina w tym tygodniu.
Niektórzy uważają, że za tym stoi poszukiwany zbieg
o pseudonimie Punisher.
Policja łączy siły z wojskiem, by dopaść mordercę. 

Zdziwiłam się, bo znałam jedną parę o tym nazwisku. Czy o nich chodziło? Mogłam przekonać się tego tylko w jeden sposób. Szpiegować Castle'a.

Pepper: JARVIS, co z tym podziemiem?

[[Nadal pozostaje aktywne]]

Pepper: Szukaj sygnatury Punishera

[[Cel znajduje się poza miastem]]

Pepper: Ucieka... No to sprawdź, gdzie ostatnio był

[[Dom Hawkeye'a i Black Widow]]

Pepper: Czyli faktycznie umarli. Jak on mógł zabić też ciężarną? Miała być szczęśliwą matką

[[Uwaga. Wykryto silny wzrost energii]]

Pepper: Gdzie?

[[Pod miastem]]

Pepper: Lecę tam

[[Nie radzę pani samej działać]]

Pepper: JARVIS, jestem dużą dziewczynką. Potrafię o siebie zadbać

Włożyłam zbroję, wylatując przez dach. Wyłapałam najsilniejszą sygnaturę w metrze. Od razu sprawdziłam pobliskie odczyty prądu, lecz jedna zakłócała równowagę. Postanowiłam przebić się do środka, używając repulsorów. Poszło dość gładko.

Pepper: Myślałam, że będzie gorzej

[[Proszę na siebie uważać]]

Pepper: Dzięki. Nie potrzebuję niańki

Włączyłam reflektor w reaktorze, oświetlając drogę. Wszystko wyglądało zwyczajnie. Poza tym, że znalazłam się na miejscu sygnatury. Poziomy wariowały. Co to jest?
Gdy zaczęłam stukać, poszukując ukrytego wejścia, trafiłam na luźny kamień. Przesunęłam go, a pode mną pojawiła się dziura. Spadałam, aż doszłam do dna. Takiego znaleziska archeolodzy nie chcieliby odkryć. Znajdowałam się na trybunach, mając widok na arenę. Walczyli tam... nasi wrogowie? Byli uderzająco podobni do tych, którzy polegli. Duch, Gene, Whitney i Viper? Nie mogłam tu zostać, dlatego po cichu wymknęłam się. O znalezisku powinien dowiedzieć się każdy.

Pepper: Nagrałeś wszystko?

[[Oczywiście]]

Pepper: Świetnie. Będzie dowód

Po wylądowaniu w bazie, dostrzegłam Rhodey'go. Oj! Chyba zasłużył sobie na karę za nieposłuszeństwo. Zdjęłam skafander i podeszłam do niego. Czy to na pewno był on? Po tym, co zobaczyłam, nie byłam do niczego w pełni przekonana. Jednak zamierzałam go wysłuchać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X