Part 348: Extremis cz.2


**Rhodey**

Pepper dalej krzyczała. Przez chwilę zamilkła, lecz później znowu zaczęła się złościć. JARVIS wykonał pełny skan organizmu, potwierdzając zmiany widoczne również wewnątrz. Extremis w pełni wyleczyło serce. Ogólnie ciało było silniej umięśnione, a innych oznak nie zdiagnozowano. Przy nawet niewielkiej dawce łatwo o niespodzianki.

Pepper: Naprawdę jesteś zdrowy
Tony: A nie mówiłem? Opłaciło się ryzyko... Czy przestaniesz krzyczeć?
Pepper: Już się uspokoiłam
Rhodey: Na chwilę
Pepper: Milcz
Maria: Co teraz, tatku?
Tony: Będę żył tak długo, aż zestarzeję się z wami
Maria: Hahaha! Jakoś nie mogę wyobrazić sobie ciebie bez włosów i zębów
Tony: Oj! Do tego długa droga... JARVIS, czy Extremis miało jakiś dodatkowy wpływ na organizm?

[[Niewystarczająca ilość danych]]

Tony: No dobra. Zróbmy test

Zaczął podnosić ciężary, sprawdzając siłę. Potrafił unieść wiele przedmiotów, więc posiadał nadludzkie zdolności. Później przebiegł od pierwszej do drugiej ściany. Szybkość uległa niewielkiemu przyspieszeniu, niż poprzednio. Potem milczał i to nas zastanawiało najbardziej. Co sprawdzał?

**Tony**

Zupełnie czułem się inaczej. O wiele lepiej bez mechanicznego serca. Dawno nie posiadałem w sobie tyle energii. Musiałem poznać nowe zdolności, bo raczej nie stanę się drugim Kapitanem Ameryką. Nie mogłem czytać w myślach ani przenosić przedmiotów za pomocą umysłu. Zanim skończyłem eksperymenty, usłyszałem dzwoniący telefon Pep. Dziwna sprawa.

Pepper: Wszystko gra, Tony?
Tony: Kto dzwoni?
Pepper: Ty
Rhodey: Przecież... Przecież nie wyjął telefonu
Tony: Bingo! Mam łączność z technologią. Może uda mi się dogadać ze zbroją?

Pojawił się błysk w oku, zaś części pancerza leciały w moją stronę, pokrywając ciało. Dziwactwo. Widziałem, jak zaniemówili. Też byłem w szoku. Nie spodziewałem się takich mocy.

Pepper: Jak ty to zrobiłeś?
Tony: Już wam mówiłem. Mam więź z technologią. Rozumiem ją
Maria: Wow! A kanały możesz przełączać bez pilota?
Tony: Pewnie tak
Maria: Hahaha! Koniec z kupowaniem baterii
Pepper: I ciebie bawi coś takiego? On mógł zginąć! Rhodey powiedział, że umarłeś na kwadrans. Mówił prawdę?
Tony: Tak było
Pepper: Na pewno nic ci nie jest?
Tony: Pep, w końcu nie mam tej słabości. Nie umieram, więc powinnaś się cieszyć
Pepper: Masz rację
Maria: Mamo?
Pepper: Muszę na chwilę wyjść. Wybaczcie
Tony: Skarbie, zostań z nami

Za późno. Szybko opuściła zbrojownię, udając się do domu. Myślałem, że będzie spokojniejsza, gdy przestanę być ofiarą losu. Myliłem się. Pozostało bez zmian.

Rhodey: Daj jej chwilę samotności
Tony: Powiedzcie mi... Czy ja powiedziałem coś nie tak?
Rhodey: Ona się boi
Maria: Ma rację. Potrzebuje teraz spokoju

**Pepper**

Zdenerwowałam się i musiałam napić się mocnej kawy, po której szybko nie zasnę. Tony tego nie rozumiał. Co z tego, że wyleczył serce, skoro przy obowiązkach Iron Mana, każda akcja wiązała się ze śmiercią? Zaczęłam płakać, przypominając sobie te momenty, kiedy życie ukochanego wisiało na włosku. Przez różnych wrogów i nie tylko.

Pepper: Dlaczego... Dlaczego ty nadal nie rozumiesz? Tak trudno pojąć ten strach o twoje życie? Tak trudno?

Wzięłam spory łyk kofeiny, kojąc psychiczny ból. Nie mogłam mu pozwolić, by dalej latał na bezmyślne akcje. Wkrótce sam wykończy swój organizm. Extremis nie dało nieśmiertelności. Wciąż mógł umrzeć, jak zwyczajny człowiek. I to mnie bolało najbardziej.
Gdy chciałam położyć się do łóżka, pojawił się czerwony punkt na ścianie, zatrzymując na środku mojego czoła. Natychmiast padłam, unikając strzału. Jednak ciągle byłam pod ostrzałem.

Pepper: RHODEY! TONY! POMÓŻCIE! AAA!

Krzyknęłam, by bardziej zwrócić uwagę na zagrożenie, a przy okazji spłoszyć snajpera. Serce podskoczyło do gardła przez narastający strach. Na szczęście pojawili się w kuchni. Rhodey jako War Machine wybiegł za fabrykę, a Tony sprawdził, czy oberwałam.

Tony: Jesteś cała?
Pepper: Tony... On... On tu nadal jest
Rhodey: PUNISHER!
Pepper: O nie. Nie! Nie idź tam!
Tony: Spokojnie, Pep. Zaraz go przegonimy. Nie wychylaj się, dobrze?
Pepper: Zgoda
Tony: Kocham cię
Pepper: Ja ciebie też

Od razu poleciał pomóc przy odstraszeniu strzelca. Nie słyszałam nic. Poza tykaniem bomby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X