Part 344: Iron Man 2.0



**Rhodey**

Nie żyła. Nawet lekarz to stwierdził, gdy przyjechał. Nie było dla niej ratunku. Straciła jakiekolwiek szanse na przeżycie. Na razie Tony nie mógł się o tym dowiedzieć. W obecnym stanie lepiej, żeby nie próbował walczyć, czy winić się z powodu śmierci mojej mamy. Policja zabezpieczyła dowody, lecz nie dostrzegli tego, co ja. W ścianie znalazłem fragment pocisku, który pozwoli zidentyfikować strzelca. Wyszedłem z domu, pozwalając im pracować. Musiałem wrócić do zbrojowni. Przyjaciel nadal siedział przed komputerem, Maria zasnęła, a ruda przeglądała dane z firmy. Przynajmniej są zajęci. I dobrze.

Rhodey: Wybaczcie, ale na chwilę musiałem wyjść
Pepper: Nieźle cię wykurzyło, Rhodey
Tony: Wszystko gra?
Rhodey: Tak... A jak wam idzie?
Pepper: Ech! Dużo tego, ale chyba ogarniam
Tony: No ja niestety tego nie powiem, Pepper. Czeka mnie mnóstwo pracy
Rhodey: Idźcie spać. Zajmijcie się tym jutro
Pepper: Tylko po to tu wróciłeś? My wiemy... Ekhm... To znaczy, ja wiem, kiedy iść spać, lecz nasz geniusz ma swoje zasady
Tony: Muszę wiedzieć, jak to działa. Mam niewiele czasu
Rhodey: Przecież mówiłem, że ci pomogę
Tony: Do północy znajdź sobie zajęcie
Rhodey: Już mam

Podszedłem do wolnego stanowiska, skanując odłamek. Byli zajęci, więc nie zwracali na mnie uwagi. Musiałem wiedzieć, komu "podziękować" za śmierć rodzicielki.

Rhodey: JARVIS, możesz sprawdzić pochodzenie pocisku? Tylko nic im nie mów

[[Rozumiem... Już szukam]]

Rhodey: Ultimates upadli. Kto mógł być zdolny do ataku?

[[Jeden wynik pasuje]]

Rhodey: Czyli?

[[Pocisk należy do broni wojskowej]]

Rhodey: Wojsko? Nie, nie. To niemożliwe. Nie skrzywdziliby jej

[[Ustaliłem jedynie źródło pistoletu snajperskiego]]

Rhodey: Więc ktoś skradł jeden z nich i zaczął w nią strzelać? Musiał mieć jakiś motyw... Przeszukaj aktywnych przestępców

[[Do obecnych zagrożeń kwalifikuje się Frank Castle, znany też jako Punisher]]

Rhodey: Punisher... Możesz go namierzyć?

[[Jest poza zasięgiem]]

Rhodey: I tak nadal nie wiem, dlaczego ją zabił

**Tony**

Wiedziałem, że Rhodey coś ukrywał. Nigdy tak długo nie siedział w bazie. Nie licząc przypadków mojej głupoty. Co mogło się stać, że nie wraca do domu? Chyba Roberta musiała go przerazić. Zawsze musieliśmy jej słuchać. Mówiłem o tworzeniu serum, lecz warto też zająć się usprawnieniem zbroi. Kilka elementów należało zastąpić na lepsze.
Kiedy skończyłem analizować strukturę molekularną Extremis, oberwałem z liścia od żony.

Pepper: Zgłupiałeś do reszty?! Idź spać!
Tony: Nie krzycz, bo obudzisz Marię
Pepper: Już dawno poszła do domu. Nawet tego nie zauważyłeś
Tony: Ale nie musisz mnie bić
Rhodey: Oj! Chyba musi, bo masz się oszczędzać. Zapomniałeś o tym?
Tony: Nie macie nic lepszego do roboty, niż ciągle gadać te same teksty? Zaczyna się to robić nudne

Niepotrzebnie powiedziałem swoje myśli na głos. Ponownie dostałem w twarz od ukochanej.

Tony: Wy tego nie rozumiecie. Muszę być gotowy, jeśli kolejny wróg się pojawi. Jak nie chcecie, żebym walczył w zbroi, będę działać poza nią
Pepper: Co to znaczy?
Tony: Zobaczcie

Włożyłem opaskę z małym, niebieskim szkiełkiem kwadratowym na oko. Służyła do kontroli pancerza za pomocą myśli. Skupiłem się na skafandrze, aż wstał ze stołu. Szedł w naszą stronę. Wszystko szło dobrze. Do czasu użycia repulsorów. Źle ją skierowałem, bo celowała w Pepper.

Tony: Dość! Zatrzymaj się!

Krzyczałem w mojej głowie, ale i też przez gardło. Pancerz upadł obok niej, rozpadając się na części.

Tony: To dopiero początek. Gdy Extremis będzie gotowe, może pomóc przy kontroli
Rhodey: Zachowujesz się, jak Kontroler. Dlaczego? Nie możesz zrezygnować i iść na emeryturę? Przecież są też inni bohaterowie
Pepper: Rhodey ma rację. Nie możesz dźwigać tego ciężaru zupełnie sam
Tony: Może i tak, ale nie zamierzam siedzieć bezczynnie do kolejnej katastrofy. Widzieliście, co było z Ultimates. Nie wiadomo, kto jeszcze wyjdzie z cienia
Rhodey: Punisher
Tony: On? No nie wiem, Rhodey
Pepper: Och! Skończymy tę dyskusję jutro. Teraz wszyscy grzecznie idziemy spać
Tony: Pep...
Pepper: Spróbuj się nie posłuchać, a oberwiesz dwa razy mocniej
Tony: Nie złość się, dobra?
Pepper: Na ciebie muszę, a Rhodey też nie jest święty... Dobranoc, panowie
Tony, Rhodey: DOBRANOC, SADYSTKO
Pepper: Ej! Który to był?!
Tony: Śpij dobrze, kochana
Pepper: Tak lepiej

Rhodey położył się na kanapie, choć mógł wrócić do domu, a my z Pep udaliśmy się do sypialni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X