Part 330: Ty nie istniejesz!


**Tony**

Skan medyczny potwierdził zgon naukowca. Nadal nie miałem pojęcia, z czym walczymy. Postanowiłem przejrzeć bazę danych Stark International, by dojść do źródła. Być może tam znajdzie się coś godnego uwagi, co również połączy związek z plotką o odrodzeniu Hydry oraz eksperymentach na Inhumans.
Kiedy usiłowałem coś znaleźć, poczułem czyjąś obecność. Rozejrzałem się, czy ktoś mnie obserwował. Byłem w błędzie.

Tony: JARVIS, przeskanuj mój organizm. Chyba jestem chory

[[Zgadza się, lecz złudzenie może być spowodowane przez brak snu]]

Tony: Byłem w śpiączce

[[To prawda, dlatego nie ma pomyłki, panie Stark]]

Tony: Kogo tu przywiało? Przejdź przez wszystkie spektra

[[Wykonuję...]]

Tony: I co?

[[Nikogo nie wykryłem]]

Tony: JA... RVIS...

Upadłem na podłogę w zbroi. Zamknąłem oczy. I co? Nic. Widziałem Pepper oraz Rhodey'go w słabym świetle. Znajdowałem się w zbrojowni, lecz była w gorszym stanie, niż wcześniej. Podbiegłem do nich, ile miałem w sobie sił, ale nie mogłem się odczepić od ładowarki. Nie rozumiałem tego.
Gdy widziałem ich, nie odpowiadali. Spróbowałem rzucić niewielkim kamieniem w czoło. Znowu ten sam rezultat.

Tony: Pepper! Ach! Rhodey! Obudźcie się! Ludzie, co z wami?!

Usiłowałem odpiąć się od urządzenia, aż poczułem porażenie prądem. Bolało, jak diabli, a ten szatański uśmiech mógł pochodzić tylko od jednej osoby.

Tony: Duch?
Duch: Zgadłeś, Anthony
Tony: To ty... Ty ich zabiłeś!
Duch: Nie, Stark. Ich krew jest na twoich rękach
Tony: Jak to?

Przyjrzałem się dłoniom, skąd wypływała czerwona ciecz. Nie z mojego ciała. Pasowała do tej, co była na podłodze obok moich przyjaciół. Martwych ciał.

Tony: Nie. Nie! Kłamiesz! Ja bym nigdy... Ach! Ja nigdy... nie zabiłbym.. mojej rodziny! Aaa!
Duch: Miałeś już wcześniej swoje zabójstwa, pamiętasz? Andrew, Ivan...
Tony: Przestań!
Duch: Yinsen, Viper
Tony: Dość! Aaa!
Duch: Jesteś mordercą. Bądź z siebie dumny
Tony: AAA!

Nagle doznałem piekielnego bólu w klatce piersiowej. Nie mogłem nawet wstać. Duch jedną ręką wszedł w moje ciało, ściskając implant najmocniej, jak potrafił. Traciłem siły.

Duch: Umrzesz, Anthony. Twój czas się zbliża
Tony: Nie... Nie!

Krzyknąłem, pogrążając się w ciemności.

~*Piętnaście minut później*~

**Rhodey**

Próbowałem obudzić Tony'ego. Musiał zasnąć w zbroi. Z pomocą JARVISA odblokowałem pancerz. Pepper zajmowała się Marią. I dobrze, że nie wiedziała o stanie swojego męża.
Kiedy położyłem go na kanapie, dostrzegłem słabe światło implantu.

Rhodey: Tony, błagam cię. Ocknij się
Tony: R... Rhodey

Powoli otwierał oczy, lecz wyglądał na zdezorientowanego. Dość porządnie, bo zaczął krzyczeć.

Tony: Ty nie istniejesz! Umarłeś!
Rhodey: Tony, miałeś zły sen
Tony: Widziałem twoje ciało... Ty... Ty nie żyjesz!
Rhodey: Chłopie, uspokój się
Tony: Ja... widziałem
Rhodey: Tony, już dobrze. Nic złego się nie stało. Odpocznij, zgoda?

Przytuliłem go, bo był bardzo roztrzęsiony. Nawet odważył się płakać, czego zwykle nie robił. Uspokajałem brata, by niczego się nie bał.

Rhodey: JARVIS, jaki jest stan implantu?

[[Uszkodzenia na poziomie 80%]]

Rhodey: Mogę coś zrobić?

[[Za późno. Przykro mi]]

Ciągle siedziałem przy Tony'm, aż zasnął bez nerwów. Mechanizm świecił mocnym światłem, a serce biło odpowiednim rytmem.

**Pepper**

Poszłam na chwilę do kuchni w celu zaparzenia kawy. To była zaledwie minuta i w salonie nie znalazłam córki. Zaczęłam się o nią niepokoić. Pomyślałam, żeby pójść do zbrojowni. Być może tam poszła.
Po wypiciu napoju, dziewczyny nie znalazłam w części roboczej. Jedynie zobaczyłam rozwalone części zbroi Iron Mana.

Pepper: Tony, nie widziałeś gdzieś naszej rozrabiaki? Tony?
Rhodey: Wybrałaś zły moment, Pepper
Pepper: Rhodey?
Rhodey: Nie było tu Marii
Pepper: Gdzie ona się podziewa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X