Part 328: Uwolnij się z koszmaru



~*Pół godziny później*~

**Rhodey**

Zdołaliśmy z Pepper uspokoić Tony'ego. Nie wiedziałem, że ta sprawa tak bardzo go wkurzyła. Powoli zaczynał być sobą. W bazie wylądowały kapsuły z pancerzami. Dzięki, Natasho.
Po przyjrzeniu się uzbrojeniu każdego egzemplarza, znikąd pojawił się pies. Był sam, a w pysku trzymał kartkę. Podszedłem do niego, sprawdzając treść wiadomości. Byłem w szoku, lecz głównie bałem się o Dianę. Córciu, dlaczego mnie nie posłuchałaś?

Tony: Rhodey?

Lightning jest bezpieczna w pałacu.
Wróci do domu, gdy wydobrzeje.
Jeśli jesteś ciekaw, kto ją tak urządził,
uważaj na siebie w porcie.
~Medusa~

Pepper: On chyba cię nie usłyszy... Rhodey, do cholery! Odezwij się!

Krzyki rudej spowodowały, że zwierzak pary królewskiej przeniósł się w inne miejsce. Nie byłem w stanie czegokolwiek powiedzieć. Wszedłem go zbroi, lecąc do domu, a raczej dokładnie tam, gdzie Diana została zaatakowana. Oczywiście nie musiało minąć sporo czasu, bo przyjaciele wyśledzili moją trasę.

Rhodey: To moja sprawa. Wracajcie do zbrojowni
Tony: Ty mnie nigdy nie zostawiłeś, więc ja odwdzięczam się tym samym
Rhodey: A ty, Pepper?
Pepper: Mam ochotę komuś skopać tyłek
Tony: Te skafandry są przystosowane do naszego poprzedniego uzbrojenia, lecz ciężar mamy ten sam
Rhodey: Dziwne, że nie jesteś na nich zły
Tony: Bo Fury nie żyje i nikt nam nie zakaże z nich korzystać... Rhodey, dokąd lecimy?
Rhodey: Ktoś zaatakował Dianę i w porę pojawili się Inhumans
Tony: Czyli ci sami, co podłożyli bombę. To pewnie jakaś grupa, która zna naszą tożsamość i pragnie nas zniszczyć
Pepper: Tylko, że oni dopiero teraz się ujawnili
Rhodey: No właśnie... Może śmierć Mr. Fixa dała im do zrozumienia, by dłużej nie czekać w ukryciu
Tony: Masz rację... JARVIS, masz coś?

[[Wykryłem trzy osoby uzbrojone w broń Stark International]]

Tony: Chyba będę musiał zająć się firmą, skoro takie rzeczy się dzieją
Pepper: Lecimy na nich?
Rhodey: Oj! Najpierw plan, bo też nas złapią, a skoro poradzili sobie z Inhumans...
Tony: To nie przelewki

Podeszliśmy ostrożnie za skrzynie portowe, przyglądając się ich zamiarom. Kto im produkował tak niebezpieczną broń? Komputer wykrył więcej celów, niż poprzednio. Z trójki zrobiła się trzydziestka. Wszyscy uzbrojeni po uszy. Jeden z nich komunikował się gestami.

Rhodey: Tony, czy mogliście zatrudniać osoby, co nie mogą mówić?
Tony: No pewnie. Taki problem nie miał wpływu na nic. Wystarczyło wysyłać wiadomości z poleceniami
Rhodey: Rozumiem, więc mamy walczyć z naukowcami
Tony: Niemożliwe
Pepper: Nawet mają plakietkę z pracy w laboratorium
Rhodey: Faktycznie... Co robimy?
Tony: Na razie obserwujmy
Pepper: Nuda
Tony: Pep, nie mamy innego wyjścia

~*Kolejne pół godziny później*~

**Pepper**

Ech! Nudziłam się. Te typki jedynie wysyłały do siebie komunikaty. Nie mogliśmy poznać ich treści, bo wszystko wpisywali w tablet. Niby zaatakowali córkę Rhodey'go. Widocznie przeszkodziła im w czymś ważnym, a nie wyglądali na bardzo groźnych zabójców. Zwykli ludzie z chęcią zarobienia pieniędzy. Wykonują czyjeś zadanie, choć z tą nienawiścią Tony może mieć rację.
Gdy przestali się porozumiewać, do portu podpłynęła łódź z nowym ładunkiem.

Pepper: Zakład o stówę, że w skrzyniach jest broń?
Tony: Wchodzę w to
Rhodey: A ja myślę, że trzymają tam coś innego
Pepper: Co niby?
Rhodey: Ludzi

Zamarłam z przerażenia. Czy to możliwe? Jednak wszelkie warianty mogły pasować. Wciąż nie rozszyfrowaliśmy motywu działania tej szajki szalonych naukowców. Zdecydowaliśmy zakraść się i dorwać jednego człowieka z gangu. Rzuciłam granat dymny, czego nie miałam wcześniej w Rescue. Nie mogli nas zobaczyć, czyli punkt dla blaszaków. Ostrożnie zaszliśmy zabójcę, obezwładniając go lekkim uderzeniem z ataku sonicznego. Chyba Fury chciał nas zastąpić, gdybyśmy przepadli bez śladu.

Pepper: Okej. Mamy go... Co teraz?
Tony: Bierzemy drania do bazy
Rhodey: Eee... A statek? Nie przeszukamy skrzyń na nim?
Tony: Hmm... I tak musimy to zrobić... Pep, wrócisz z Rhodey'm, a ja sprawdzę pokład
Pepper: Tony, nie puszczę cię samego
Rhodey: Ja też się nie zgadzam. Idziemy z tobą
Tony: Ktoś musi pilnować więźnia
Pepper: Rhodey, zostaniesz z nim?
Rhodey: Czemu ja?
Pepper: Bo gdyby próbował jakiś sztuczek, nie będziesz miał z tym problemu
Rhodey: Dobra... Uważajcie na siebie
Tony, Pepper: I WZAJEMNIE

Polecieliśmy na statek, zostawiając War Machine z obezwładnionym naukowcem. Najpierw pozbyliśmy się strażników, którzy strzegli towaru. Wszystko szło dość gładko. Do czasu, aż odezwał się alarm. Musieliśmy uciekać, lecz sprawdziliśmy zawartość skrzyni. Przegrałam zakład.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X