Part 327: Niemy bandyta


**Rhodey**

Teraz na pewno musiałem pójść do bazy żeby upewnić się, kto mógł czyhać na życie mojej córki. Nie mogłem zbytnio biec przez nogę, dlatego jedynie przyspieszyłem chód. Cała ich trójka była przy komputerze. Dziwne, bo na podłodze znalazły się ślady spalenizny. Co się stało?

Rhodey: Jesteście cali?
Tony: Nie było nas tutaj, gdy doszło do wybuchu... Czemu nie siedzisz z mamą?
Rhodey: Musicie mi pomóc
Pepper: Co? Zgubiłeś Dianę?
Rhodey: To nie jest śmieszne, Pepper
Tony: Rhodey...
Rhodey: Mówiła, że widziała kogoś w porcie. Nie opisała szczegółów, ale nie wiem, co mam o tym myśleć
Tony: Był blisko dawnej bazy Mr. Fixa?
Rhodey: Nie wiem
Tony: Dziwne
Rhodey: A co tu się stało?
Tony: Mam wrogów w firmie. Szaleństwo, nie? Nawet podesłał groźbę
Rhodey: Tony, lepiej nic nie rób. Zostaw tę sprawę policji
Tony: Grozili mojej rodzinie! Nie odpuszczę im!
Pepper: Kochany, nie denerwuj się, bo sam sobie szkodzisz stresem. Pamiętaj o zaleceniach
Tony: Wybaczcie, ale muszę coś zrobić
Rhodey: JARVIS, przeskanuj okolicę

[[Skanowanie...]]

Rhodey: Jeśli ten ktoś się uaktywnił, to musiał czekać na odpowiedni moment
Tony: Wiedział, że byłem w szpitalu. Cholera!
Pepper: Co jest?
Tony: Wiem, kto nam grozi

Wyświetlił dane jednego z pracowników Stark International. Odpowiadał za sprzedaż ostatnich wynalazków w ręce Mr. Fixa. No nieźle. Myślałem, że koniec z wrogami, a tu taka niemiła niespodzianka.
Kiedy komputer przeskanował teren, wykrył kilku naukowców na terenie portu. Przydałaby się zbroja, a żadnej nie mamy. Chyba, że Natasha zachowała jakieś dla nas.

Rhodey: Zadzwońmy do Natashy. Może nam pomóc... Pamiętacie, co mówiła o swojej zbroi?
Tony: Że SHIELD pracowało nad nią i innymi egzemplarzami
Pepper: Skoro ma je mieć, dzwonimy

**Natasha**

Clint wyszedł z domu w celu trenowania z łukiem oraz strzałami pełnego wachlarzy zastosowań. W tym czasie mogłam zrobić test ciążowy. Niestety, ale po tej akcji w kosmosie, zbliżyliśmy się bardzo do siebie. Na tyle blisko, aż zapomnieliśmy o zabezpieczeniach. Poszłam do łazienki wykonać test.
Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Zostawiłam tester, odbierając połączenie.

Natasha: Halo? Kto mówi?
Pepper: Hej! Mogę mieć do ciebie prośbę? To ważne
Natasha: Zależy, co masz na myśli
Pepper: Potrzebujemy pancerzy do walki
Natasha: Rozumiem, a musicie mieć je już teraz?
Pepper: Tak, bo tu chodzi o nas wszystkich
Natasha: Nie bardzo rozumiem
Pepper: Wyjaśnię... Jakiś gościu z firmy Tony'ego podłożył nam bombę, która wybuchła w fabryce, ale na szczęście nikogo tam nie było, więc żyjemy, lecz u Rhodey'go ktoś zaczął się kręcić i może być związany z zabitym Mr. Fixem. Jeśli chce zemsty, musimy być uzbrojeni, rozumiesz?
Natasha: Eee... No dobra. Zaraz wyślę kapsuły. Tylko nie wysadźcie ich za pierwszym razem, zgoda?
Pepper: Okej... A tak, co u ciebie?
Natasha: Nikt nie słucha?
Pepper: Nikt... Co się dzieje?
Natasha: Mogę być w ciąży
Pepper: To wspaniale!
Natasha: Ciszej, bo ktoś to usłyszy
Pepper: Powinnaś się cieszyć
Natasha: Zależy od testu
Pepper: Oj! Nie martw się. Pomogę, gdybyś czegoś potrzebowała
Natasha: Dzięki
Pepper: Uspokój się i będzie dobrze... Clint nie wie o niespodziance?
Natasha: Boję się jego reakcji
Pepper: Hahaha! Przerabiałam ten temat i cię rozumiem... Dobra. Muszę kończyć, bo Tony zaczyna świrować
Natasha: Co takiego robi?
Pepper: Krzyczy!

Szybko rozłączyła się, choć ta rozmowa nieco mi pomogła ukoić nerwy. Wróciłam do łazienki, sprawdzając wynik. Pozytywny. Na razie ta wiadomość nie powinna ujrzeć światła dziennego. Schowałam test do kieszeni. Podeszłam do komór, wpisując współrzędne zbrojowni. Od razu poleciały wysoko w powietrze, namierzając odpowiedni cel.

~*Dwie godziny później*~

**Lightning**

Tatuś długo nie pokazywał się w domu, zaś te typki ciągle okrążały ten port. Czego oni szukają? Jak guzów, chętnie im nabiję kilka w łeb. Jeden z nich coś pisał i nie odezwał się ani jednym słowem. Musiał być niemy. Wkurzała mnie ich obecność, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. Wyszłam z domu, namierzając energię życiową tych idiotów.

Lightning: Wynoście się stąd albo poznacie gniew Lightning!

Wymierzyłam dłońmi w skrzynie, strzelając do nich. Nastąpił wybuch. Najpierw chciałam ich porządnie nastraszyć, a oni nadal się nie bali.
Gdy miałam zamiar potraktować ich sporą dawką wyładowania, poczułam dziwne ukłucie w przedramieniu. Natychmiast odwróciłam się. Nikogo tam nie było. Jednak zaczęłam tracić siły. Słabłam wraz z utratą mocy. Myślałam, że zostanę pojmana, aż niespodziewanie pojawiło się wsparcie. Zamglonym wzrokiem dostrzegłam Lockjaw. Inhumans? Medusa zamortyzowała mój upadek przez rozciągnięcie włosów. Nadal nie mogłam nic zrobić, lecz siła głosu Blackbolta przeraziła złoczyńców. Zostałam zabrana z miejsca walki do Attilanu. Podziękowałam za pomoc, mdlejąc w pałacu. Nawet piesek nie zdołał mnie obudzić. Byłam zmęczona. Mogłam posłuchać taty i nic nie robić. Oj! Głupia ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X