Part 215: Na miejscu zbrodni

**Natasha**

Zebraliśmy dowody zbrodni, by później Fury pozwolił na zabicie sprawczyni. Policja zabierała zwłoki, sprzątając po masakrze. Ludzie, którzy przetrwali, byli opatrywani przez lekarzy i pielęgniarki. Praktycznie cały szpital na tym ucierpiał. Istna mordownia. Na szczęście nie wszyscy wtedy znajdowali się w zasięgu strzału, choć naszym zadaniem było ocenienie strat, szkód, ofiar oraz dorwanie Madame Mask.

Clint: Ciągle musi tu być
Natasha: Też tak myślę, ale jakim cudem wykorzystała jedną broń z różnymi pociskami? Przecież takie coś nie istnieje
Clint: Chyba nie znamy wszystkich rodzajów
Natasha: Clint, nie rozumiesz... Ona jest nieobliczalna. Jeśli przyszła tu w jakimś celu, to musi mieć kogoś na celowniku
Clint: Natasha?
Natasha: Co się dzieje?
Clint: Ktoś tu idzie

Spojrzałam na pielęgniarkę, która dziwnie się uśmiechała. Zupełnie tak, jakby po jej głowie chodził plan psychopaty. Bingo! Mój partner miał bystre oko. Znaleźliśmy tę wariatkę. Musieliśmy postępować ostrożnie. Udawaliśmy, że pracowaliśmy nad zbieraniem łusek pocisku. Gdyby miała zdolność dostrzegania małych detali, wiedziałaby, że analizowaliśmy kurz z podłogi.

**Tony**

Nie wiedziałem, czy pielęgniarka mówiła prawdę, lecz zachowywała się dosyć specyficznie. Celowo mnie zdenerwowała. Jakaś część umysłu mi mówiła o autentyczności strzelaniny. Chciałem, by Rhodey żył. Lekarze nie musieli używać defibrylatora. Pikadełko wysłało impuls do pobudzenia pracy serca. FRIDAY razem z Yinsenem zadbała o najmniejsze szczegóły, tworząc urządzenie, mogące zadziałać w najbardziej krytycznym momencie. Lekarz upewnił się, czy wszystko wróciło do normy. Powiedziałem, że jest dobrze. Pozwolił zobaczyć się z Pepper, bo dla mnie oddała swoją krew. Moja bohaterka.
Gdy pojechałem wózkiem do jej sali, zauważyłem ślady krwi na podłodze.

Tony: Co tu się stało?

Otworzyłem drzwi, podjeżdżając do łóżka rudej. Była przytomna, ale dosyć zmartwiona. Jednak cieszyła, że mogła się ze mną zobaczyć. Przytuliłem ją delikatnie.

Tony: Moja Pep... Nie musiałaś tego robić
Pepper: Chciałam, żebyś znowu był z nami
Tony: Mało brakowało, a znowu trafiłbym do grobu
Pepper: Co się stało?
Tony: Jakaś pielęgniarka próbowała mi wmówić, że Rhodey nie żyje. Miałem atak, ale pikadełko zadziałało na czas
Pepper: Pielęgniarka? Cholera! Madame Mask ciągle tu jest! Przez nią Rhodey walczy o życie!
Tony: Pepper, co się dzieje?
Pepper: Przepraszam... Nie... Nie powinnam ci tego mówić... Jest źle
Tony: Jak bardzo?
Pepper: Ciągle go operują
Tony: I ona jest za to odpowiedzialna?
Pepper: Tony...
Tony: Dorwę ją, rozumiesz?! Dorwę i zabiję!
Pepper: Tony, przestań! Uspokój się!
Tony: Ona... Ona nie ma prawa was skrzywdzić, jasne?!
Pepper: Tony!

Poczułem silny ból w klatce piersiowej. Sam sobie zawiniłem, ale bardzo bałem się o brata. Jeśli on umrze lub cokolwiek się mu stanie po operacji, znajdę Madame Mask, a później wypatroszę od środka. W furii człowiek może posunąć się do wszystkiego.
Siedziałem na wózku, trzymając się za implant. Próbowałem się uspokoić i żadne prośby Pepper w tym nie pomagały.

~*Godzinę później*~

**Ho**

Ramię zostało opatrzone, ale ponownie serce odmawiało współpracy. Drugi raz walczyliśmy, żeby przywrócić rytm zatokowy. Victoria zbladła i ledwo stała na nogach. Prosiłem ją o przerwę, ale nie chciała odpuścić. Jeśli zemdleje, ktoś inny pomoże dokończyć operację. Podała adrenalinę, aż mogliśmy odetchnąć z ulgą.

Dr Bernes: Wrócił
Dr Yinsen: A ty zaraz padniesz z przemęczenia... Dobrze się czujesz?
Dr Bernes: W miarę okej
Dr Yinsen: Znowu brałaś więcej godzin dyżuru?!
Dr Bernes: Ho, pogadamy o tym później
Dr Yinsen: Za mało odpoczywasz! Któregoś dnia wyzioniesz ducha!
Dr Bernes: Dobra... Nie męcz mnie tym. Usuńmy pozostałe odłamki

Nagle usłyszałem strzały w szpitalu. Pozwoliłem wyjść dwóm lekarzom na pomoc poszkodowanym. Przetaczaliśmy ostatnie jednostki krwi, by uratować Rhodey'go. Obiecał walczyć, więc niech nam nie utrudnia życia.

Dr Yinsen: Cholera! Ciśnienie spada! Victorio, podaj mieszankę!
Dr Bernes: Jesteś tego pewny?
Dr Yinsen: Zrób to!

---**---

Przepraszam za kolejne zawieszenie bloga. Dziś otrzymałam wyniki z matury i nie są dobre. Muszę poprawiać, więc wybaczcie. Mam nadzieję, że po poprawce nie stracę weny i chęci na dalsze pisanie ;(

2 komentarze:

  1. Szkoda że zawieszasz bloga ale rozumiem mata. Co do notki bardzo emocjonująca jak każda dużo sie dzieje i myślę że mógłby wyjść z tg niezły film. Mam nadzieję że wena cię nie opuści i ty nie opuścisz tg bloga. Czekam na nowe notki :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chcę szybko wrócić, ale po prostu nie chciałam pisać tej matury i teraz muszę się liczyć z poprawką sierpniową. Chcę skończyć tę historię i zamknąć bloga, a jesli nie, to nie wytrwałam. Przepraszam.

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X