Part 217: Nowa gra


**Roberta**

Ivy była zmartwiona na tyle, że całą drogę milczała. Nie odezwała się ani jednym słowem. Też obawiałam się w jakim stanie znajdował się Rhodey. Na drodze nie było żadnych korków, więc szybko zaparkowałam na parkingu szpitala. Przed wejściem znajdowali się strażnicy. Wokół budynku policja i jednostka FBI razem z SHIELD. Widziałam, jak wynosili kolejne ciała w czarnych workach. Przeszłyśmy przez kontrolę, która stała na każdym rogu korytarza.

Roberta: Nie bój się. Lekarz powiedział, że nadal trwa operacja. Na pewno żyje, bo mój syn nie jest w stanie tak łatwo dać za wygraną
Gen. Stone: Tyle ciał... Kto mógł to zrobić?
Roberta: Nie mam bladego pojęcia, ale zaraz wszystkiego się dowiemy

Nagle wszystkie telefony zaczęły wydawać dziwne dźwięki. To trwało zaledwie kilka sekund, aż całkowicie urządzenia się wyłączyły. Nie mogłam ponownie uruchomić komórki. Jednak piski kardiomonitorów w całej placówce przyprawiały o bolesny ból głowy. Z pomocą ochroniarza odnaleźliśmy lekarza. Usłyszałam znajomy głos, ale nie ten, którego się spodziewałam. Pepper? Poczekałyśmy przed wejściem na specjalistę, co wyraźnie musiał być bardzo zajęty.

**Sąsiadka**

Ha! Nadal mnie nie potraficie złapać. Wielka szkoda, ale bawić się waszym kosztem sprawia mi wiele frajdy. "Pożyczyłam" od Hydry kilka zabawek. Jedno z nich zakłócało działanie wszystkich sprzętów przez wysłanie mocnego impulsu elektromagnetycznego. Oni myślą, że chcę tylko zaszkodzić bohaterom. Bzdura! Wszyscy się mają bawić! Hahaha! Robi się coraz ciekawie. Pora na nową grę.
Poszłam, szukając ofiary do przedstawienia. Nie musiałam zbyt długo szukać. Za pomocą skanera odnalazłam kogoś, kto był ważną osobą w szpitalu. Znana z wielu umiejętności. Przed wami Victoria Bernes!
Gdy przeniknęłam przez drzwi, zabrałam lekarkę na korytarz, gdzie agenci dalej szukali śladów. Przyłożyłam do gardła kobiety nóż ze zmiennym ostrzem. Było przerażenie. Haha! Uwielbiam to!

Sąsiadka: Nie ruszać się, bo ktoś tu straci głowę! Hahaha!
Clint: Odłóż broń!
Sąsiadka: Oj! Myślisz, że sam dasz radę mnie pokonać? Głupie, ale heroiczne
Clint: Natasha?
Sąsiadka: Jeden ruch i będzie po lekarce! Macie mi pozwolić wyjść ze szpitala i nie śledzić mnie! Hahaha! Mówię serio, bo inaczej zrobi się niezła masakra!
Clint: Dobra! Nie rób nic głupiego! Odkładam broń, widzisz? A teraz puść zakładniczkę
Sąsiadka: Nie rozkazuj mi! Robię to, na co mam ochotę!
Clint: Nie na długo

Nie spodziewałam się ataku z tyłu. Oberwałam czymś twardym w głowę. Później dostrzegłam gaśnicę w ręku agentki. Nieźle. SHIELD też może bawić się w duszki. Jak tylko oprzytomnieję, zabiję każdego na helikarierze. Na pewno tam mnie zabiorą. Mogą próbować wcześniej zabić, ale to dla nich niewykonalne.

**Ho**

Nie mogłem wybiec pomóc przy dorwaniu psychopatki. Pepper poczuła się lepiej, gdy zjadła baton z automatu. Gorzej było z Tony'm. Ładowanie mu nie pomogło, a maszyny źle pokazywały funkcje życiowe. Wiedziałem, czego była przyczyna. Na szczęście mogłem bez nich ocenić sytuację. Czuł ból, bo pikadełko nie działało przez coś, co wywoływało szkodliwy impuls. Pewnie Mask rozmieściła jakieś wieże, nadające niebezpieczną częstotliwość.

Dr Yinsen: Tony, musisz wytrzymać
Pepper: Co się z nim dzieje? Czy to stres?
Dr Yinsen: Raczej nie. Trzeba wyłączyć wieże
Pepper: Wieże?
Dr Yinsen: Coś wysyła impuls elektromagnetyczny, który jest poważnym zagrożeniem dla osób, co mają rozruszniki serca lub implanty
Pepper: Przecież pikadełko miało być odporne na nie
Dr Yinsen: Przed pojedynczym... Zaraz przyjdę i przypilnuj go
Pepper: Na pewno to zrobię

Wyszedłem na korytarz, gdzie czekała na informacje Roberta z jakąś kobietą. Spostrzegłem na jej palcu pierścionek zaręczynowy. Widocznie Rhodey ruszył swoje życie naprzód. Oby operacja zakończyła się pomyślnie. Szkoda zaprzepaścić dalszą przyszłość.

Roberta: Doktorze, co z Rhodey'm? Operacja się powiodła?
Dr Yinsen: Nadal nie wiem, ale wszystkie odłamki zostały usunięte z ciała. Chirurdzy jedynie zszywają rany
Roberta: Tak długo?
Gen. Stone: Czy jest szansa, że przeżyje?
Dr Yinsen: Zawsze jest, ale to skomplikowana operacja. Możecie poczekać przed blokiem... Korytarzem prosto i w prawo
Gen. Stone: Musi żyć. Nie chcę wychować maluszka samego
Dr Yinsen: Jesteś w ciąży?
Gen. Stone: Tak
Dr Yinsen: Więc nie możesz tu być, bo sprawczyni dalej znajduje się w szpitalu
Gen. Stone: Jestem jego narzeczoną!
Dr Yinsen: Spokojnie... Radzę dla bezpieczeństwa

Już chciałem wrócić do sali, gdy usłyszałem, że ktoś mnie wołał.

---**---

Katari wraca. Ustaliłam, co do poprawki matury. Mam nadzieję, że się uda, więc notki będą się pojawiać na blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X