**Matt**
Siedziałem w kuchni, próbując wykazać się zdolnościami kuchennymi. Chciałem zaimponować Katrine, gotując makaron. Tylko, czy ja umiem coś takiego zrobić? Ostatnio pomagałem mamie, podając potrzebne składniki, ale sam nigdy niczego nie przyrządzałem. Spaghetti nie powinno być trudne.
Gdy wrzuciłem makaron do garnka, Katty zajmowała się oglądaniem filmu. Znalazła jakieś romansidło, za czym nie przepadałem.
Katrine: Matty, mamy dziś szczęście! Dziś całodniowy maraton romansów! Tak! To coś dla nas! Prawda, że fajnie?
Matt: Pewnie... Nie mogę się doczekać, by z tobą je obejrzeć
Nie mogę się doczekać, aż skończą puszczać powtórki. Nie powiedziałem, jak naprawdę zareagowałem. Zignorowałem to i gotowałem dalej. Działałem bez instrukcji. Zostawiłem danie na jakieś pół godziny, rzucając się na Katty, by dostać pilota.
Katrine: Ej! Oddawaj to!
Matt: Haha! Ja rządzę!
Katrine: Po moim trupie
Zaśmiała się głupawo, zabierając kontrolera kanałów. Szybko zaatakowałem jej brzuch, łaskocząc tak bardzo, aż chichotała niepohamowanie. Później sama dorwała się do moich czułych punktów pod pachami. Broniłem się, kopiąc nogami, lecz miała siłę w rękach.
Matt: Hahaha! Katty! Dość!
Katrine: Hahaha! To ty przestań!
Matt: Razem! Na raz...
Katrine: Dwa... Hahaha!
Matt, Katrine: TRZY!
Zaprzestała tortur, a ja przerwałem na chwilę.
Katrine: Matty?
Matt: Nie ma! Tak łatwo mi nie uciekniesz
Katrine: Świntuch!
Matt: A nie kłamca?
Katrine: To też
Rzuciłem się na nią, przygwożdżając do kanapy. Skradłem jeden pocałunek, a potem ona odwdzięczyła się tym samym, lecz całowała tak zachłannie, że popchnęła mnie na podłogę. Uśmiechnęła się, planując coś strasznego. Weszła mi między nogi, dotykając koszulki.
Matt: Niegrzeczna
Katrine: Cii... Nic nie mów
Była niebezpiecznie blisko, schodząc rękami do zapięcia spodni. Jedynie uratował mnie dźwięk, dochodzący z kuchni. Gwałtownie wstałem, sprawdzając, co się stało. Cały garnek wykipiał.
Matt: No i po spaghetti
Katrine: Haha! Za dużo nalałeś wody
Matt: Ups?
Katrine: Przynajmniej nie wysadziłeś kuchni w powietrze
Cmoknęła w policzek, wracając do oglądania. Może spróbuję jeszcze raz. Nie! Pójdę na łatwiznę i zamówię pizzę.
**Pepper**
Trochę musiałam czekać, aż Tony się obudzi. Doktorek zrobił porządek z pikadełkiem, regulując funkcje pobudzania serca do działania. Leniwie otwierał oczy. Trzymałam go za rękę, żeby nie spanikował. Wyglądał na zdezorientowanego, ale oddychał spokojnie.
Pepper: Tony, już dobrze. Wieże zniszczone, a z Rhodey'm jest lepiej
Z tym ostatnim skłamałam, bo wiedziałam, jak stres źle wpływa na niego.
Pepper: Tony?
Tony: Chcę wrócić do domu
Pepper: Doktorze, czy on...
Dr Yinsen: Wszystko gra, więc niech tam wraca. Zresztą, powinien przebywać więcej z synem, niż na akcjach
Pepper: Ma pan rację i ja dopilnuję go... Zero Iron Mana
Tony: Pep, ty też przeciwko mnie?
Pepper: Haha! Dla twojego dobra
Tony: Więc mogę wyjść?
Dr Yinsen: Tak, ale jako, że ostatnio zapomniałem tobie dać ładowarkę do pikadełka, dostaniesz ją teraz... Taki spóźniony prezent
Tony: Heh! No nic. Dziękuję po raz któryś z kolei za uratowanie mi życia
Dr Yinsen: Taka praca, choć zaczynam ciebie nienawidzić
Tony: Serio?
Dr Yinsen: Hahaha! Żartowałem
Wręczył wypis oraz ładowarkę i mogłam zabrać Tony'ego do domu. Na pewno chciał zobaczyć się z Rhodey'm, ale potrzebował snu.
**Ivy**
Lekarka zbadała mnie, czy ciąża rozwijała się prawidłowo. Okazało się, że nie mam powodów do obaw, bo były zdrowe. Żartowałam w SMS-ie z tymi bliźniakami. Czy to możliwe? Będę miała dwójkę dzieci? Jestem najszczęśliwszą przyszłą mamusią. Już czwarty miesiąc. Najgorszy, bo będą kopać niemiłosiernie mocno. Napastnicy. Dwóch chłopczyków? A może dziewczynki lub parka? Oj! Będzie wesoło.
Dr Bernes: Gdybyś czuła się źle, przyjdź do mnie szybciej na kontrolę. Na razie maluchy rozwijają się zdrowo i nie widzę powodów, by cię zostawić w szpitalu... Roberto, mogłabyś ją zawieźć do domu?
Roberta: Nie ma problemu. Zadbam o Ivy
Dr Bernes: Przykro mi z powodu Rhodey'go, ale wyzdrowieje
Gen. Stone: Liczę na to, bo musi zobaczyć ich zdjęcie
Dr Bernes: I na pewno zobaczy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi