Part 214: Niewinna zabawa psychopatki

**Ho**

Wyjaśniłem każdej osobie z personelu, gdzie dostało się najwięcej pocisków, co mogły doprowadzić do poważnych uszkodzeń. Podzieliłem chirurgów oraz lekarzy na trzy zespoły. Pierwszy miał zająć się klatką piersiową, więc ja, Victoria i jeden z specjalistów od inwazyjnych zabiegów. Druga grupa miała rozwiązać problem z nogą. Do nich należało dwóch medyków i neurochirurg. W ostatniej ekipie pozostał anestezjolog wraz z kolejną parą speców od operacji. Jeśli zdążymy na czas przed kolejnym zatrzymaniem akcji serca, Rhodey przeżyje.

Dr Bernes: Wygląda to paskudnie
Dr Yinsen: Nie musisz mi tego mówić... Dobra. Musimy wziąć się za te najpoważniejsze rany... Zrób lekkie nacięcie, bo trzeba wyjąć odłamki
Dr Bernes: Brałeś taką sytuację pod uwagę, gdyby coś poszło nie tak?
Dr Yinsen: Victorio, zawsze jest ryzyko. W każdym zawodzie... Szczypce
Dr Bernes: Cholera!
Dr Yinsen: Co zrobiłaś?
Dr Bernes: Nic, ale nie wyjmę tego. Jest zbyt blisko serca!
Dr Yinsen: Spokojnie. Zrobię to za ciebie

Ostrożnie zanurzyłem narzędzie, chwytając za kawałek pocisku. Zdołałem go usunąć, lecz ciśnienie drastycznie spadało w dół. Serce również się zbuntowało. Mieliśmy jedną opcję do wyboru.

Dr Yinsen: Podaj mi zestaw do intubacji. Już nie jest w stanie sam oddychać
Dr Bernes: Proszę
Dr Yinsen: Dziękuję... Pilnuj kardiomonitora i mów, co się dzieje
Dr Bernes: Saturacja spada
Dr Yinsen: Wiem, wiem. Czy coś jeszcze?
Dr Bernes: Potrzeba dodatkowej krwi! On tu się zaraz wykrwawi!

Pielęgniarka, która przez cały czas była na sali operacyjnej w pogotowiu, wybiegła natychmiast, by znaleźć worki z krwią do przetoczenia. Szybko intubowałem chłopaka, stabilizując parametry życiowe. Jednak daleko do końca operacji. Tylko ramię nie miało zbyt wielkich ran, ale mógł stracić nogę. To chyba najgorszy scenariusz z możliwych.

~*Dwie godziny później*~

**Sąsiadka**

Ta maska jest zajebista. Mogę być każdym i nikt się nie kapnie, że nadal zostałam w szpitalu. Zmieniłam się w pielęgniarkę. Na chwilę zatrzymałam się przed blokiem. Głupi lekarze próbowali go ocalić. Ha! Za późno. Rhodes właśnie kopnął w kalendarz. Pora na Iron Mana. Moim motywem już nie była zemsta. Po prostu chciałam się zabawić, a oni są idealnym celem. Zabicie bohaterów jednego dnia? Nikt jeszcze tego nie wykonał. Moja kolej.
Gdy znalazłam salę Starka, leżał nieprzytomny, ale żył. Widocznie trucizna nie zadziałała. Ech! Mogę mu zrobić o wiele lepszą mieszankę. Taką, że po niej nie wstanie, choć niego wystarczy wystraszyć na zawał. Budziłam śpiącą królewnę, szturchając w ramię.

Sąsiadka: Panie Stark, proszę się obudzić... Stark! Budź się!
Tony: Co... Co się... stało?
Sąsiadka: Mam bardzo złą wiadomość i muszę ją przekazać
Tony: Kim... pani... jest?
Sąsiadka: Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy. Zostałam wyznaczona, by zadbać o pana stan zdrowia. Doszło do strzelaniny w szpitalu. To cud, że pan żyje
Tony: Co?! Jaka strzelanina?! Kto... Kto mógł to zrobić?

Maszyna zaczęła hałasować, więc wpadł w zdenerwowanie, ale to za mało. Muszę dobić Anthony'ego. Tym strzałem się nie pozbiera.

Sąsiadka: Wciąż szukają sprawcy, ale... Przykro mi to mówić. Pański przyjaciel umarł na stole operacyjnym
Tony: Co?! To... To niemożliwe!
Sąsiadka: Niestety, lecz wolałabym, by to nie była prawda
Tony: Rhodey... umarł? Ne wierzę! Kłamiesz! Musisz kłamać! Aaa!
Sąsiadka: Panie Stark? Wezwijcie lekarza! Ktoś nam padł na zawał!

Od razu wparował jeden ze specjalistów.  Błąd. Raczej taki, co dopiero się uczył. Wyszłam z sali, ciesząc ze swojego zwycięstwa. A może Patricię też podręczyć? Hmm... Jeszcze nie teraz. Uśmiechnęłam się zadowolona z misji i poszłam do łazienki pozbyć się dowodów.

**Roberta**

Rhodey nadal nie wrócił. Może został z Pepper. Nie wiedziałam, co go mogło zatrzymać. Słyszałam jakiś wybuch, ale tylko przez chwilę. Gdyby ktoś został ranny, pojawiłaby się karetka ze strażą oraz policją. Martwiłam się. Ivy również. Ciągle dopytywała się o swojego narzeczonego. Nie wiedziałyśmy nic.
Kiedy przeglądałyśmy telewizję z nudów, natrafiłyśmy na program informacyjny. Strzelanina w szpitalu, gdzie pracuje dr Yinsen? Są rani i jeden był w stanie krytycznym? Co to ma znaczyć?

**Natasha**

Fury wysłał mnie z Clintem, by zbadać okoliczności ataku Madame Mask. Widziałam na podłodze mnóstwo czarnych worków z ciałami. Tyle osób zabiła, a jedna osoba wciąż walczyła o życie. Miałam pewne przeczucie, że zaatakuje znowu. Wcześniej znajdywała się na helikarierze, gdy Tony leczył swoje rany. Pepper mówiła prawdę i dlatego szef nie wywalił jej z SHIELD. Zresztą, zawsze każda para rąk do pomocy przydaje się w takim sytuacjach, jak ta.

Clint: Pociski różnego kalibru
Natasha: Dziwne bo taka broń nie istnieje, a strzelała z jednego karabinu

-----***----

Szaleństwo mnie dopadło przez głupie Yaoi. Nigdy nie błądźcie w internecie. Ostrzegam. Jak w IMAA można zrobić coś takiego? ( GenexRhodey) Ludzie, gdzie podział się mózg? No nic. Nie polecam, ale w tej notce pierwszy raz pojawia się punkt widzenia sąsiadki (naszej Madame Mask kosmitki). Macie podejrzenia, kim może być? Kree czy Skrull? Niebawem poznacie więcej faktów, ale do końca fazy jeszcze nie raz się zdziwicie, co zrobię. Pozostały dwie notki na koniec dziewiątej części.

2 komentarze:

  1. Kiedy ta suka Mask zginie?! UGH mam jej dość...Będzie chciała coś zrobić Pepper? Z Tonym będzie wszystko dobrze? A Rhodey? Niech on sie obudzi i niech wszystko będzie ok. Życzę weny i czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju! Każdy zginie w swoim czasie. Spokojnie. Na nią przyjdzie pora, a o Tony'ego się nie martw. Nic mu nie jest, zaś z Rhodey'm jest kiepsko.

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X