**Lily**
Nie miałam zamiaru spędzić mojego życia, patrząc ciągle w okno. Postanowiłam wykorzystać wolny czas na prysznic. Wzięłam ze sobą piżamę i czystą bieliznę, a następnie zamknęłam się w łazience. Ledwo zdołałam zdjąć bluzkę, zauważając coś dziwnego. Przy implancie miałam jakieś inne żyły, niż powinny być. Na rękach zauważyłam to samo. Spojrzałam w lustro i zakryłam usta z przerażenia.
Lily: Nie... Nie chcę umierać w tak młodym... wieku. Nie chcę
Dotknęłam ręką mechanizmu, a w lustrze widziałam rozmazany obraz. Jednak wzięłam krótki prysznic, aż pod koniec owinęłam się ręcznikiem. Teraz zauważyłam inne żyły, lecz w okolicy stóp. Niedobrze.
Po skończeniu kąpieli, ubrałam się w piżamę, idąc do mojego pokoju chwiejnym krokiem, ale oparłam się o ścianę, by nie upaść. Nie zauważyłam, jak padłam na łóżko, zamykając oczy.
**Matt**
Martwię się o Lily. Jeśli jest poważnie chora, powinna trafić do szpitala. Nie pozwolę, by lekceważyła swój stan. Aby upewnić się, czy dobrze się czuje, wszedłem do jej pokoju. Leżała na łóżku bez kołdry. Chciałem sprawdzić, czy faktycznie śpi, więc lekko ją szturchnąłem.
Matt: Lily, obudź się. Tata już wrócił. Chcesz się z nim zobaczyć?
Nie reagowała. Nagle zauważyłem, jak jej implant słabnie. Światełko było takie lekkie, a na rękach miała widoczne żyły ze zmieszaną barwą. Dotknąłem jej czoła i miała gorączkę. Musiałem ją zabrać do mamy. Muszę powiedzieć, że potrzebuję dla niej pomocy. Chwyciłem Lily w objęcia, idąc szybszym chodem do zbrojowni, gdzie na pewno znajdę mamę.
**Tony**
Whiplash nie dawał za wygraną. Miotał swoimi biczami na prawo i lewo. Jego gierka zaczęła mnie denerwować. Uderzyłem z repulsorów, a ten się śmiał. Próbowałem zniszczyć mu bicze, które były bardziej odporne od poprzednich. Gdy oplótł nimi całe moje ciało, poczułem wzrost napięcia, co FRIDAY też zdążyła zauważyć.
<<Uwaga. Wzrost napięcia. Konieczne pozbycie się energii>>
Tony: Cała moc... do unibeamu
<<To szaleństwo, Tony>>
Tony: Zrób to. Już!
<<Przekierowywanie mocy...>>
Wykorzystałem moc do rdzenia zbroi, aż nastąpił potężny strzał. Ten drań nie mógłby tego przeżyć. Tak mocno uderzył w ścianę, a bicze powinny spłonąć. Moment... Coś się rusza... Nie! Nie wierzę! Jeszcze żyje?
Tony: Jak to możliwe?!
Whiplash: Zaskoczony? Przecież mówiłem, że Mr. Fix mnie ulepszył i tak łatwo mnie nie zniszczysz
Tony: Tak... ci się... tylko wydaje
Whiplash: Spokojnie, Iron Manie. Zaraz z tobą skończę
Wystrzelił bomby w stronę pancerza, ale dzięki polu siłowemu zdołałem je zatrzymać, odwracając działanie, że poleciały w jego stronę, atakując mechaniczne ciało. Tak łatwo się nie poddam, ale on też nie ma zamiaru zawiesić białej flagi.
**Rhodey**
Za długo się zasiedziałem przy książkach. Chciałem jedynie poczytać o pracy w wojsku. Długo nad tym myślałem. Chyba jestem na to gotów. Jednak odłożyłem na chwilę swoją ostatnią lekturkę, by pójść zobaczyć się z przyjaciółmi. Tony pewnie siedzi w zbrojowni lub świetnie się bawi z Pepper. Wkrótce ich rocznica. Ciekawe, co wymyślił?
Po kwadransie znalazłem się na terenie fabryki. Później jedynie wstukałem kod, by wejść do środka. Zauważyłem Pepper na fotelu. Czyżby z kimś walczył, a ja nic o tym nie wiem?
Rhodey: Czemu mnie nie wezwaliście? Z kim musi walczyć? Unicorn, Killershrike, Maggia...
Pepper: Whiplash
Rhodey: Chyba się przesłyszałem. Whiplash? To on żyje?!
Pepper: Najwyraźniej, tak
Rhodey: Na mózg mu padło?! Co mu odbiło?! I ty go puściłaś samego?! To... To samobójstwo!
Pepper: Rhodey, uspokój się
Rhodey: Nie! Nie uspokoję się. Lecę do niego, bo Whiplash nigdy przyjemniaczkiem nie był
Pepper: Wróć z nim cały i zdrowy
Rhodey: Wrócę
**Pepper**
Gdy wyleciał z bazy, próbowałam sama ochłonąć. Rhodey miał rację. Tony zadarł z niewłaściwym wrogiem. Kiedy dalej obserwowałam funkcje życiowe w zbroi Tony'ego, usłyszałam wołanie Matta. Wszystko stało się jasne, gdy wszedł z Lily na rękach. Nie wiedziałam, co się dokładnie stało. Na chwilę zeszłam z fotela, biegnąc do niego.
Pepper: Co się stało?
Matt: Nie wiem. Chyba zemdlała. Mamo, nie jest dobrze. Trzeba ją zabrać do szpitala
Pepper: W porządku, ale najpierw dajmy jej lekarstwo
Wzięłam z szafki dwutlenek litu i podałam go Lily przez ramię. Zauważyłam, że żyły na rękach się zmniejszyły, ale na moment. Matt położył ją na kanapie. Musieliśmy czekać na Tony'ego bez względu na ciężki stan córki.
Matt: Tracimy jedynie czas. Trzeba jej pomóc!
Pepper: Wiem, ale najpierw niech wróci Tony z Rhodey'm
Matt: Mamo, proszę. Ona potrzebuje, jak najszybciej lekarza!
Pepper: Spokojnie, Matt. Będzie dobrze. Musimy czekać
Matt: Nie potrafię
Pepper: Lekarstwo działa
Matt: Chwilowo
Pepper: Bądź cierpliwy. Zobaczysz, że poczuje się lepiej
To go nie uspokoiło. Wciąż martwił się o swoją siostrę. Nadal chciał, by zajął się nią lekarz, ale musieliśmy czekać, aż akcja Iron Mana dobiegnie końca.
**Tony**
Zbroja w kilku miejscach była nieźle pokiereszowana, ale nie poddawałem się. Może moc zeszła na rezerwy, lecz musiałem kontynuować walkę. Whiplash jest zbyt wielkim zagrożeniem, by je zlekceważyć. Chce skrzywdzić moich bliskich. Moją rodzinę. Nie mogę mu na to pozwolić. Powoli traciłem siły, używając energii implantu. Jednak nie dałem po sobie tego poznać. Użyłem wiązki unibeamu do rozproszenia biczy. Gdy chciał już mnie po raz kolejny porazić prądem, zrezygnował i po prostu uciekł. Nie rozumiem. Dlaczego stchórzył?
---**--
Jeśli uważacie, że Katari poszła na emeryturę i ktoś inny ją zastępuje, to jesteście w błędzie. Przepraszam za tak długą nieobecność. Teraz mam ferie, więc mogę nadrobić zaległości z przepisywaniem notek. W zeszycie mam zapisane obecnie do 128, a jeszcze poprawianie i pisanie do czystopisu. To czasochłonne, ale mam nadzieję, że nie opuściliście tego bloga. Jednak z drugiej strony, nie wiem, jak często będą pojawiały się notki, bo piszę też o Civil War na Wattpad. Taki mały projekcik, a film się dopiero ukaże w maju, więc takie coś powstało na czas nieokreślony. Myślę, że mnie nie zostawicie, bo właśnie zaczęliśmy fazę szóstą. Macie pytania, pytać. Może chcecie jakiś zmian? Śmiało. Nie wstydźcie się mówić. Nawet wytknąć błędów. Wszystko spoko, ale czytajcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi