**Pepper**
Znajdywałam się na innej planecie w sali tronowej strażnika, który towarzyszył mi od misji w Ekwadorze i jeszcze ode mnie nie odszedł. Znowu wyglądałam, jak po przemianie, czyli zbroja połączona ze skórą oblanej czernią. Jaszczur jednym gestem dłoni przywołał Lily i Matta. Byli już nastolatkami. Dzieci podeszły razem z nim.
Strażnik: Twoje dzieci w końcu dorosły i będą mogły spełnić swoje przeznaczenie
Pepper: Przecież pierścienie zostały zniszczone
Strażnik: To prawda, ale teraz mogą doskonalić swoje umiejętności oraz przejść przemianę
Pepper: To znaczy?
Strażnik: Zauważ, że Matt jest bardzo energiczny i rzadko odczuwa zmęczenie. Natomiast Lily wyprzedza zwykłe dzieci własną wiedzą, więc nie mogą tego dać po sobie poznać. Musisz je nauczyć żyć wśród rówieśników, ale bez pokazywania ich cech. Rozumiesz?
Pepper: Tak. A co z przemianą? Kiedy ma nastąpić?
Strażnik: Już się zaczęła. Gdy wyjdą z wieku młodzieńczego i staną się dorośli, zmieni się ich ciało. Nie martw się. Będę was obserwował, czy wszystko gra
Wypowiedział ostatnie słowa i zniknął, a ja się obudziłam obok Tony'ego. Rhodey'go już nie było. Pewnie poszedł do swoich rodziców. Wtuliłam się do mojego ukochanego, by czuł, że jestem przy nim.
~*Następnego dnia*~
Powoli otwierałam oczy, a przez okna przebijały się promienie słońca. Pamiętałam "wizytę" strażnika i wszystko, co mi powiedział. Dzieci tak łatwo nie zdołają ukryć swoich umiejętności. Z zamyśleń wyrwał mnie zapach, który unosił się z kuchni. No tak. Tony gdzieś zniknął. Wstałam z łóżka, by odświeżyć się w łazience. Mąż smażył... naleśniki? Mmm... Od razu powędrowałam za ich zapachem, chwytając Tony'ego w pasie, gdy ten smażył przy patelni. Dałam mu buziaka w policzek.
Pepper: Dzień dobry, skarbie. Powinieneś odpoczywać. Sama zajmę się wszystkim
Tony: Ech! Wy kobiety czasem jesteście trudne do zrozumienia
Pepper: Tony, to miało mnie obrazić?
Tony: Hehe! Nie, kochana
Zaczął mnie łaskotać, że nie pozostałam mu dłużna, atakując jego szyję. Odsunęliśmy się od pieca, żeby się nie poparzyć. Mój diaboliczny uśmiech sugerował, że dopiero zaczęłam się z nim bawić, ale wyprzedził mnie, przygwożdżając do ściany i zablokował mi drogę ucieczki. Patrzyłam w jego oczy, czekając na kolejny ruch.
Pepper: No i masz mnie. Co ze mną teraz zrobisz?
Tony: Ogarnij się i zaraz idziemy po dzieci. Trzeba też wnieść rzeczy
Pepper: No dobra. A już myślałam, że będziemy sami
Tony: Pep, jeszcze na to przyjdzie czas
Pocałował mnie w usta dość krótko, ale to mnie zbudziło. Gdy Tony wrócił do smażenia naleśników, szybko wzięłam kąpiel, odprężając się wraz z zapominaniem o wszelkich troskach. Przez chwilę myślałam, jak to ma być. Dzieci pójdą do szkoły, a my musimy pracować. Niestety, ale wciąż nie otrzymałam żadnej misji. Albo Fury'emu się zmarło albo o mnie zapomnieli. Hmm... Zawsze mogę sobie znaleźć inną pracę, która nie wymaga ryzyka. Papierkowa robota mi odpowiada.
**Lily**
Matt był w tym samym wieku, co ja. Bardzo szybko urośliśmy, że pieluchy stały się zbędne. Potrafiliśmy poradzić sobie sami. Fajnie było poznać tatę wujka. Graliśmy z nim w piłkę, co cioci troszkę przeszkadzało, jak wypełniała jakieś dokumenty. Zrobiłam sobie bułkę z serem, a do picia wlałam sok, który pozostał z tamtego wieczora. Matt jedynie siedział i nad czymś się zastanawiał. Usiadłam obok niego i dałam mu też po szklance soku pomarańczowego.
Matt: Dzięki
Lily: Nad czym tak myślisz?
Matt: Krótko byliśmy dziećmi
Lily: Geny. Znasz nasze pochodzenie
Matt: Niestety, ale naprawdę nie zdołaliśmy się pocieszyć dzieciństwem
Lily: Mi też jest tego szkoda, ale nie martw się. Nikt nam nie zakaże się bawić
Matt: Masz rację
Lily: Idziemy do mamy?
Matt: A wiesz, gdzie jest?
Lily: Pewnie w domu
Matt: Mamy ojca Iron Mana
Lily: Hahaha! To trochę dziwne
Matt: Blaszak wychowuje jaszczurki
Lily: A te jaszczurki narobią mu kłopotów
Matt, Lily: HAHAHA!
Zaśmialiśmy się, a późnej wypiliśmy sok do końca i pół bułki dałam bratu. Siedzieliśmy tak, myśląc, co z nami zrobią. Czy pójdziemy do zwykłej szkoły? A może do jakiejś specjalnej dla Makluańczyków? Jednego byliśmy pewni. Nie pasowaliśmy do normalnych ludzi na Ziemi. Nasze miejsce znajdowało się u góry. W kosmosie. Po skończeniu rozmyślań, postanowiliśmy odwiedzić rodziców w domu. Ciekawe, na co teraz trafimy? Żeby oni wstydu nie mieli? Może byliśmy wtedy małymi szkrabami, ale wiedzieliśmy, jak rozrabiają.
**Pepper**
Po skończonej kąpieli, ubrałam się w czarną podkoszulkę i niebieskie dżinsy, a później poszłam zjeść naleśniki razem z mężem, popijając kawą. Na zegarku dochodziła jedenasta. Dość szybko ten czas nam ucieka. Rocznica tuż tuż. Jednak najpierw zapiszmy dzieci do szkoły. Gdy zjadłam wspólne śniadanie, poszłam do sypialni, gdzie mieliśmy laptop. Włączyłam go, siadając na łóżku, by zarejestrować Lily i Matta do Akademii Jutra. Tony usiadł obok mnie, patrząc na to, co robię.
Pepper: Chyba nie masz nic przeciwko, jak je tam zapiszemy?
Tony: Nie, bo właśnie tam będą idealnie pasować
Pepper: Ale nie mogą się wyróżniać
Tony: Niby czym? Co cię niepokoi, Pep?
Pepper: Ta ich "inność". Strażnik chce, żeby ukrywali swoje nadludzkie talenty, jak wielki umysł, czy szybkie bieganie bez oznak zmęczenia
Tony: Hmm... Już myślałem, że wyskoczy z jakąś szkołą dla Makluańczyków, a tu coś takiego
Pepper: Czyli zgadzasz się?
Tony: Bez dwóch zdań. Zapisuj je
Pepper: Jesteś kochany
Tony: Wiem
Uśmiechnął się, aż zbliżył się do moich ust, całując. Czułam, że będzie chciał się posunąć dalej, ale na szczęście pojawiły się dzieciaki. Cóż... Chyba muszę je nazywać nastolatkami, bo geny zrobiły swoje. Wypełnione formularze wysłałam, czekając na akceptację.
---**--
Uwaga. W związku z wieloma przeszkodami, jak szkoła, czy własny brak chęci (czyt. lenistwo), notki będą pojawiały się rzadziej. Mam nadzieję, że później wszystko wróci do normy. Pewnie po maturze :) Blog dalej funkcjonuje, ale po prostu zaczynam nie nadążać z wymyślaniem notek, a przepisanie je kosztuje sporo czasu. Tak więc czytajcie, komentujcie i zadawajcie jakieś pytanie. nie bójcie się pytać.
PS: Na Wattpadzie zaczęłam przenosić party z bloga, więc zapraszam :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi