Rhodey ponownie wstał i zdecydował się na atak Centuriona. Wystrzelił serię pocisków na niego, że upadł. Od razu przygwoździł go do ziemi.
-Koniec zabawy!
Gdy już myśleliśmy, że nic nie zrobi, zbroja wybuchła i mocno zraniła Rhodey'go. Wyrzuciła go daleko do tyłu.
-Rhodey!- krzyknęłam przerażona
Z dymu i ognia dalej wyszedł bez szwanku Centurion i odleciał. Musiałam zająć się Rhodey'm. Szybko podbiegłam do niego.
-Rhodey, słyszysz mnie?! Jesteś tam? Rhodey!- byłam zrozpaczona jego stanem
Jak to mogło się stać? Dlaczego Tony do tego dopuścił? Wiem, że był w innym miejscu, ale jego zbroja zaatakowała naszego przyjaciela. Żeby tylko nic mu nie było.
-Komputerze. Skan medyczny
<< Zbroja poważnie uszkodzona. Użytkownik doznał rozległych poparzeń, ale żyje>>
-Rhodey, proszę. Odezwij się!- błagałam płaczliwie, ale dalej nie drgnął
Niespodziewanie zjawiło się SHIELD. Dopiero teraz? Dlaczego nie mogli zjawić się wcześniej?
-Nie ruszać się!
Byłam przerażona stanem Rhodey'go. Pani Rhodes nie będzie tym zachwycona. Agentka Hill zjawiła się w myśliwcu i szczypcami chwyciła za zbroję.
-To mój przyjaciel. Zabierz też mnie! Czemu dopiero teraz się ktoś pojawia?- miałam żal do Hill
-SHIELD jest zajęta większą sprawą, która dotyczy Iron Mana- wyjaśniła
-Rozumiem, ale wasz zmutowany pseudo-agent Mallen niszczy wszystko na swojej drodze, a wy nikogo nie wysyłacie, by go powstrzymać?! Przez was z War Machine jest ciężko i mógł nie ucierpieć, gdybyście wezwali kogoś do miasta!- byłam podirytowana całą sytuacją
-Masz prawo być wściekła, ale większym zagrożeniem był Iron Man. Na szczęście dobrowolnie się poddał. Właśnie jest przesłuchiwany
-Zajmij się rannym! Proszę!
-Zajmiemy- obiecała, znikając w powietrzu
Nagle rozdzwonił się mój telefon. Przekierowałam połączenie do Rescue. To była Bobbie.
-Cześć, Pepper. Próbowałam się z tobą połączyć, ale pewnie byłaś zajęta, więc powiem ci to teraz. Słyszysz mnie?
-Tak, słyszę. Mów, co z tatą?
-Wypisali go do domu i wracam z nim
-To świetnie- próbowałam ukryć strach
Fury krążył po pokoju i kazał mi patrzyć na zdjęcia trupów. Przecież ja tego nie zrobiłem. Tylko Roberta mi wierzy, a reszta? Uznają Iron Mana za mordercę. Tak nie powinno być.
-Chyba mi nie wmówisz, że to nie jest twoja zbroja?!- walnął ręką w stół, patrząc na mnie, jak na kogoś złego
-To moja zbroja, ale to nie ja zabiłem tych ludzi. Byłem w innym miejscu, gdy to się stało!- znowu się zdenerwowałem, że czułem się coraz gorzej
Moje oczy powoli się zamykały, ale krzyk generała znowu zadziałał, budząc.
-Stark, znamy twój sekret. Nie wywiniesz się od odpowiedzialności. Odpowiadasz za swój wynalazek i nie możesz pozwalać na coś takiego!- podniósł swój ton
Oparłem się rękami o blat stołu i wstałem.
-To nie ja zabiłem! Ktoś mnie w to wrabia! Zajmijcie się szukaniem sprawcy!- nagle krzyknąłem z bólu i upadłem
Wiedziałem, że prędzej, czy później przestanę panować nad nerwami. Ciągle na mnie naciska, że jestem mordercą, a to kłamstwo. Gdybym nim był, nie oddałbym się dobrowolnie w ich ręce. Jednak dla nich to za mało. Obudziłem się na łóżku podpięty do kardiomonitora. Moją rękę trzymała Pepper. Jak dobrze, że jest. Tylko, jak mogła wiedzieć? To fikcja.
- Tony, tęskniłam- cmoknęła w policzek
-Ja też. Czemu tu jestem?
Chyba dalej śniłem, ale to było realistyczne. Ktoś tu był, bo czułem czyjąś obecność.
-Zemdlałeś. Victoria zaraz cię zbada, jak skończy operację
-Operację? Kogo?
-Twoja zbroja prawie zabiła Rhodey'go- usłyszałem zmieniony głos
-Katrine- krzyknąłem, budząc się
Pepper tam nie było i Katrine też. To musiał być sen, ale i tak leżałem na łóżku. Orzeł na drzwiach przypomniał mi, gdzie się znalazłem. Jednak ktoś tu siedział. Wytężyłem bardziej wzrok i to była Roberta.
-Tony, wszystko gra?
-Roberta, czy to ty?- spytałem zmieszany
-Tak, to ja. Musisz odpoczywać. Victoria przyjdzie tu
-Co z Rhodey'm? Czy naprawdę moja zbroja zrobiła mu krzywdę?- spytałem zaniepokojony
-Nie wiem. Jak na razie nie będą cię zamęczać pytaniami, ale nie zostawią tej sprawy. Znajdziemy sprawcę. Nie przejmuj się tym. Nie pozwolę, by zabrali cię do więzienia- chwyciła mnie za rękę
Po raz kolejny byłem wdzięczny za jej obecność. Znowu mnie wspierała i próbowała mi pomóc, by wyjść z tej niekomfortowej sytuacji. Dobrze, że tu jest. Sam nie dam sobie rady.
Przy Bobbie nie mogłam nic ukryć. Od razu wiedziała. że coś próbuję przy niej ściemniać.
-Pepper, co jest grane?
-Pogadamy później. Mam coś do załatwienia. Pozdrów tatę
Szybko rozłączyłam się, by nie wygadać o akcji. Poleciałam na helikarier w trybie maskującym. Gdy nikogo z agentów nie było, zbroja zmieniła się w plecak. Na mostku zauważyła mnie jedna z agentek. Na plakietce widniały dane. Abigail Brand.
-Chodź ze mną. Wiemy o wszystkim
Niepewnie poszłam z nią do sali, gdzie leżał Rhodey w zbroi.
-Jeśli chcemy go uratować, trzeba zdjąć z niego pancerz. Możesz?- wskazała na zbroję
-Tak, ale skąd wy wiecie o nas?
-Tony Stark. Mówi ci to coś?
-Sporo- weszłam w program systemu na komórce i odblokowałam War Machine
Teraz lekarze mogli zająć się Rhodey'm, a ja próbowałam uspokoić swoje nerwy. Nie dość, że znają nasz sekret, to jeden z nas walczy o życie, a drugi może pójść do więzienia. Czemu to się dzieje?
-Wszystko ci wyjaśnię. Chcesz zobaczyć się z Tony'm?
-Tak- odparłam drżącym głosem
-Jest w trakcie przesłuchania, bo pewnie wiesz, że Centurion należy do niego, a właśnie ta zbroja zabiła wielu ludzi w Izraelu i Wietnamie
-Wiem, ale Tony jest niewinny- próbowałam bronić mojego męża
-Na razie wiemy, że jego zbroja zabijała ludzi. Wszystko wyjdzie na jaw
Agentka zaprowadziła mnie do sali przesłuchań, która była pusta. Od razu skontaktowała się z generałem, który przekazał jej nowe wiadomości.
-Przesłuchanie się nie skończyło, a zostało odłożone na później do czasu, aż oskarżony będzie w stanie mówić
-Co to ma znaczyć?- zaczęłam czuć ucisk w żołądku przez stres
-Jego stan zdrowia mu na to nie pozwala. Wykażą to podstawowe badania
-Proszę, zabierz mnie do niego- prosiłam o zobaczenie się z nim
Przeszłam kawałek korytarza, aż natrafiłam na wskazaną salę. Pani Rhodes siedziała przy Tony'm, który był przytomny, ale blady. Pewnie Victoria się nim zajmie. Za pozwoleniem weszłam do sali.
-Cześć. Jak się czujesz?- spytałam z troską w głosie
-Lepiej, ale powiedz mi, co z Rhodey'm?
-Przykro mi to mówić, ale operują go. Tony, będzie dobrze- odparłam na spokojnie, by go nie denerwować
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi