Rozdział 49: Serce ze szkła


Straciłam kontakt z Rhodey'm. Jego moc w zbroi całkowicie się wyczerpała. Boże. Żeby nic mu się nie stało. To "coś" zrobiło z nim niezły łomot. Próbowałam ponownie się z nim połączyć, ale dalej nie odpowiadał. Powinnam polecieć go szukać. Muszę mu pomóc, by wrócił do walki. Gdy komputer przesyłał mi dane do Rescue, do zbrojowni wbiegła Roberta.

-Pepper, co tu się wyrabia? Gdzie oni są?

-Pani Rhodes, ja wszystko wytłumaczę

-Tylko bez kłamstw. Gdzie Rhodey i Tony ?!- krzyknęła

-Tony cofnął się w czasie i nie wiem, kiedy wróci, a Rhodey jest na akcji w Chicago. Właśnie chcę do niego lecieć i mu pomóc, a pani niech tu pilnuje zbrojowni- szybko odpowiedziałam, nalegając na wykonanie prośby

To ją nie uspokoiło, a bardziej zaniepokoiło.

-A jak mi wyjaśnisz to, co mówią o Iron Manie?

Kurcze. Czyli o tym też wie. I jak jej to powiedzieć? Może to samo, co mi Rhodey? Może pasować.

-Tony nie ma nic z tym wspólnego. Ufam mu, bo w końcu jest moim mężem. On oddałby życie za ludzi bez zabijania ich. Przecież, to nie mieści się w głowie, co mówią- przyznałam pewnie swoje zaufanie

-Zapamiętaj sobie, że niczego przede mną nie ukryjecie. Wiem więcej, niż wam się zdaje. A gdzie dokładnie jest Tony?

-Podobno do kogoś poszedł. Chyba Reed się nazywa- próbowałam przypomnieć sobie inne szczegóły

-Nie musisz mi już więcej mówić. Wiem, kim on jest. Dawny przyjaciel Howarda, który jako pierwszy zbudował machinę do cofania się w czasie. Mam nadzieję, że Tony nie cofnął się za daleko

-Co ma pani na myśli?- zdziwiły mnie jej końcowe słowa

-Jeśli zmieni dzień wypadku samolotu, czy bodajże innej katastrofy, zniszczy wszystko to, co zbudował

Teraz byłam przekonana, czego się boi. Ja o tym doskonale pamiętam. Jednak tym zmartwieniem nie mogłam się obecnie zadręczać, bo mój przyjaciel miał kłopoty. Wzięłam swój plecak, który rozłożył się w zbroję Rescue. Opancerzona byłam gotowa do wylotu.

-Ja też się boję, że to może się źle skończyć, ale teraz muszę pomóc Rhodey'mu. Może pani tu zostać i przypilnować zbrojowni?

-Nie chcę źle wróżyć, ale SHIELD może się wami zainteresować przez te ataki Iron Mana- ostrzegła

-Wiem o tym, ale niestety na razie muszę zająć się czymś innym- uznałam, że Rhodey był ważniejszy od pozostałych zmartwień

-Uważaj na siebie. Wróćcie cali i zdrowi- poprosiła Roberta

-Wrócimy na pewno- obiecałam i wyleciałam z bazy, kierując się do Chicago






Wpatrywałem się w twarze rodziców. Ojciec był w szoku, a mama wyglądała na szczęśliwą, jak nigdy dotąd. Widziałem to jeszcze przez chwilę, aż nagle zmienił się czas na przyszłość.

-Czemu to zrobiłeś?- miałem do niego pretensje

-Niby co?

-Chciałem wiedzieć, co było dalej, ale mi nie pozwoliłeś

-To nie istotne. Howard dalej sprzedawał broń, którą sam produkował, ale robił to po cichu, by Maria się nie dowiedziała o tym. Nie tolerowała tego, co on robił. Spójrz, jaka będzie przyszłość. Czy naprawdę chciałeś coś zmieniać?

Nie wiedziałem, co miałem powiedzieć. Otaczały mnie budynki najwyższej generacji, a moje projekty zbroi stanowiły część miasta. W centrum stał wieżowiec Stark Solution. I to ja tam byłem. Gdy wszedłem do budynku, zauważyłem Pepper w stroju agentki SHIELD z odznaką najwyższego stopnia i Rhodey w mundurze generała wojskowego.

-Nie mogę w to uwierzyć. Przecież to są marzenia. Moje i moich przyjaciół- patrzyłem na ten świat z niedowierzaniem

-I czy chciałbyś to zniszczyć?- spytał ciekawy

-Nie!- zaprzeczyłem zdecydowanie

-Musisz się pogodzić z przeszłością, by cieszyć się tą przyszłością. Będzie dobrze, Tony- zapewnił Reed dogadzając

-Teraz już wiem- zgodziłem się z nim

Z wrażenia, aż zamarłem. To było coś pięknego. Czy ja musiałem cofać się w czasie, tylko w celi naprawy przeszłości? Przecież już nie da się jej zmienić. Gwałtownie upadłem na podłogę. Nie wiedziałem, co się dzieje. Dźwięk pęknięcia, czy samego tłuczenia mnie zdziwił. Przecież nikt nic nie stłukł, a jednak to słyszałem. Gdy poczułem silny ucisk, który nie dawał mi spokojnie oddychać, dotknąłem implantu. Podniosłem bluzkę do góry i byłem przerażony. Cały mechanizm popękał niczym szkło, ale nie rozpadł się.

-Wracam do domu- wcisnąłem przycisk powrotu

Całe ciało drżało przez działanie maszyny. Minęła zaledwie minuta i znalazłem się w Budynku Baxtera. Ukrywałem ból i go ignorowałem. Nie przyznałem się Reedowi.

-Witaj z powrotem. Jak się czujesz?

-Dobrze. Dziękuję ci za pomoc- zmusiłem się do uśmiechu

-Drobiazg. Mam nadzieję, że podróż w czasie ci coś uświadomiła. Wiem, że czasem chcemy żyć inaczej z myślą o zmianie jednego wydarzenia w naszym życiu, ale to nie jest takie potrzebne, jak pewnie sam to sobie uświadomiłeś. Wpadnij czasem pogadać, albo jakbyś potrzebował pomocy

-Wiem i jeszcze raz dziękuję

Wyjąłem słuchawkę z ucha i położyłem obok przycisku.Z pudełka wziąłem komórkę i małe gadżety, co zawsze nosiłem w kieszeni. Po opuszczeniu budynku, koniecznie musiałem pójść do zbrojowni powiedzieć o wszystkim Rhodey'mu i wyjaśnić Pepper, gdzie byłem i co zamierzałem zrobić. Mam im tyle do powiedzenia, zwłaszcza o przyszłości marzeń.








Cały lot myślałam o Tony'm i Rhodey'm. Boję się, co się stanie po zmianie czasu. Czy w ten sposób nasz związek będzie unieważniony? Zbrojownia przestanie istnieć? I czy my się kiedyś spotkamy? A Rhodey nie może nic zrobić. Zastanawiam się, kto go tak urządził? Wyżarł mu całą energię, jak mógł to kiedyś zrobić Titanium Man. Doleciałam do celu, widząc uciekających agentów Hydry. Nie zaatakowali mnie, bo bardziej strach nimi zawładnął i zmusił do natychmiastowej ucieczki. Przeszłam przez długi korytarz pełnego zielonej cieczy, a na jego końcu dostrzegłam War Machine.

-Rhodey- podbiegłam do niego

-Rescue. Nie mogę walczyć

-Zaraz coś na to poradzę

Przyłożyłam repulsor do jego napierśnika, dając mu potrzebną energię.

-Dzięki- wstał powoli z ziemi

-Drobiazg. Powiedz mi, co się stało? Kto cię zaatakował? I czemu wszyscy uciekli?- zadawałam wiele pytań na raz, ale mówiłam je powoli

-Pepper. Nie za dużo tych pytań?

-Jakieś muszą być. Znasz mnie- zaśmiałam się

-Dobra, a teraz na poważnie. To agent SHIELD z serum Ekstremis

Ekstremis? Przecież jego formułka zaginęła po II wojnie światowej. Wszystko łączy się z Kapitanem Ameryką. To ciekawa misja, ale i niebezpieczna.

-Na pewno Mallen. Z danych SHIELD wynika, że niedawno zaginął właśnie ten agent. Hydra musiała maczać w tym palce. Trzeba go znaleźć. Dasz radę walczyć?

-Tak, ale to nie jest już człowiek. To chodząca broń, którą trzeba powstrzymać. Nie będzie łatwo i nie powinnaś walczyć. Za duże ryzyko- przyznał zaniepokojony

-Ja to wiem, ale taka jest każda misja. To normalne

-Może powtórzę, to jeszcze raz. On nie jest człowiekiem!- wykrzyknął mi wprost na twarz

-To nieważne. Damy radę- ignorowałam, co mówił i wyleciałam z budynku, lokalizując Mallena

Rhodey dołączył do mnie i dogonił w połowie drogi. Musieliśmy, jak najszybciej być w mieście. Jak się okazało, to jego nie było w Chicago, bo miasto tętniło życiem. Zero ucieczek i strachu. Polecieliśmy dalej, szukając zagrożenia.

-Myślałem, że zmierza do tego miasta, a on po prostu się ulotnił. Czego on chce?

-Zemsty- pomyślałam

-Zemsty? Ale na kim?- pytał zdumiony

-Ten, kto zmienił go w potwora, czyli ktoś z Hydry, a oni są wszędzie. Gdzie zacząć, Rhodey?

-Tam, gdzie jest SHIELD, to tam będzie Hydra. Może wróćmy do Nowego Jorku? Wydaje mi się, że tam uderzy- pomyślał przyjaciel

Rhodey mógł mieć rację, a pewnie Whitehall mu wstrzyknął Ekstremis i jego szuka. Trzeba go znaleźć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X