Musiałem wziąć się do roboty i pomyśleć o bezpieczeństwie najbliższych. Gdy skończę z Whiplashem, będziemy mogli żyć w spokoju. Oni tego potrzebują, zwłaszcza Rhodey po stracie matki. Nie przejmowałem się Fury'm i tym, że wie o naszej działalności, która i tak się skończyła.
Wziąłem się w garść i zacząłem tworzyć mój ostatni pancerz Iron Mana. Pomyślałem nad skuteczną obroną ataków, ulepszeniem repulsorów i napierśnika, wzmocnienie pola siłowego i dołożenie rakiet o niewielkim kalibrze. Siedziałem nad tym ponad dwie nieprzespane noce, aż w końcu była gotowa do ostatniego starcia z Whiplashem. Od razu pokazałem ją Rhodey'mu.
-Przedstawiam ci zbroję Centurion. Zmieniłem jej kolor na srebrny i ulepszyłem, by dobrze sprawowała funkcje obronne- odsłoniłem płachtę ze stołu
-A dla mnie i Pepper też zbudowałeś?
-Zbuduję, ale jeszcze nie teraz- musiałem skłamać
O dziwo Rhodey był skłonny odpuścić dalszych pytań.
-Mogę cię o coś spytać, ale bądź szczery. Czy ty chcesz sam walczyć z Whiplashem?- przejrzał moje zamiary
-Nie chcę was stracić i dlatego to robię- przyznałem
-To ma być pożegnanie?- próbował zachować spokój
-Chyba tak- niechętnie odparłem
Obudził się we mnie odruch, by przytulić go, jak przyjaciela. Wtedy poczułem, że to może być ostatni dzień, kiedy go widzę, bo potem wszystko stanie się niewiadomą, a sam powrót czymś niemożliwym.
-Żegnaj, Rhodey
Niespodziewanie wbiegła Pepper. No tak. Z nią też muszę się pożegnać, ale to trudne. Od razu rzuciła mi się na szyję.
-Masz wrócić cały i zdrowy, słyszysz? Nie zostawiaj nas- powiedziała błagalnym tonem
-Cokolwiek się zdarzy...zawsze będę przy tobie. Może nie ciałem, ale samym duchem- odwzajemniłem jej uścisk
Sprawdziłem stan implantu, który wskazywał na pełne naładowanie. Nie czułem żadnego bólu, oprócz zbliżającej się niepewnej walki. Nie wiedziałem, czy wrócę żywy i zacznę kolejny dzień z moim przyjacielem i najwspanialszą żoną.
-Żegnajcie- pomachałem im, widząc ich ostatni raz
Uzbroiłem się w Centuriona i poleciałem na miejsce, gdzie miało się wszystko zakończyć. Czekałem na Whiplasha w porcie. Jeszcze przez ostatnią chwilę myślałem o Rhodey'm, Pepper, Robercie i mojej matce. To dzięki nim stałem się kimś więcej. Whiplash wyszedł z ukrycia mi naprzeciw.
-Niezła zbroja. Zobaczymy, jak sobie poradzisz z moim uzbrojeniem. Fix dodał mi nowe ulepszenia i łatwo mnie nie pokonasz. Zakończymy tu naszą przeszłość i rozpoczniemy tworzyć przyszłość- przygotował bicze
-Dobrze powiedziane. No to zawalczmy- rozpędziłem się w jego kierunku, mierząc repulsorami
Nasza walka się rozpoczęła. Zacząłem od odbicia repulsorów i zaplątanie biczami jego zbroi. Bez problemu ją podniosłem, rzucając twardo o ziemię. Zbroja Starka była bez szwanku. Widać, że usprawnił ją, a jeszcze przemalował na inny kolor.To nieważne. I tak go pokonam. To kwestia czasu, gdy wyzionie ducha.
Niespodziewanie strzelił we mnie kilka rakiet, aż upadłem. Jednak nie zrobiły mi wielkiej krzywdy, więc szybko zrobiłem kontratak. Wbiłem w jego zbroję ponad trzy minibomby. Nie musiałem długo czekać na eksplozję. O dziwo wstał.
-Dalej chcesz walczyć? No dalej. Pokaż, na co cię stać!- wołałem go do dalszej walki
Dzieciak wzniósł się w powietrze i strzelił kolejną serię pocisków, którą zdołałem uniknąć.W powietrzu leciałem z biczami i uderzałem z całej mocy, by pozbawić go sił. Byłem dla niego zbyt szybki i to był mój atut. Stark dalej strzelał, ale z repulsorów, aż doszło do skumulowania energii w unibeam, co po uwolnieniu jej zwalił mnie z nóg. Bez problemu podniosłem się i zdecydowanie zaplątałem biczami jego zbroję. Wyładowałem duże napięcie elektryczne.
-Na pewno nie chcesz się poddać?- zaśmiałem się złowrogo
-Nigdy- wydusił z siebie dalsze siły do walki
-Żywy nie wrócisz, Stark! Pamiętaj!- rzuciłem kolejne bomby
-To się okaże!- krzyknął, ładując kolejny strzał
Po pięciu sekundach następne bomby wybuchły z potężną siłą, wyrzucając go wysoko w powietrze. Chłopak nie dawał łatwo za wygraną. Powoli wstał z ziemi, decydując się na kolejne uderzenie. Dość był wytrzymały. To mnie trochę irytowało. Ja go zniszczę. Zniszczę go.
Stark zaczął uciekać, ale nie mogłem mu na to pozwolić. Wskoczyłem na dysk, uderzając w niego i waląc w jego kręgosłup.
-Aaa!- krzyknął z bólu, upadając
-Nigdzie mi nie uciekaj
Chłopak się zaśmiał. Co on wyprawia?
-Myśl, jak chcesz- podłożył mi bombę do dysku
-Stark!- wrzasnąłem z furią
Na polu bitwy pojawił się dym i ogień. Widziałem, że zaczął tracić siły. To był dobry znak. Jeszcze trochę i go zabiję. Siła eksplozji wyrzuciła mnie, przebijając przez jedną ze skrzyń w porcie. Poczułem, jak mocno głowa dostała ostrego łomotu. Jakby ktoś rzucił we mnie jakimś tankowcem lub czołgiem. Nie chciałem się poddawać i wznowiłem atak. Użyłem promienia z biczy, by go zwalić ponownie na dół. To zadziałało. Jego zbroja już się iskrzyła i niektóre zniszczenia były zauważalne. Najbardziej miał uszkodzony napierśnik i rękawice.
-Nie skończyłem z tobą!- zacząłem okładać biczami całe jego ciało
Ból był piekielny, ale nie chciałem dać się złamać. Musiałem wytrwać jeszcze. Nie mogłem tak łatwo się poddać. Ja tak nie robię. Będę walczył do końca. Za przyjaciół...Robertę...Victorię...Ho...i za moją rodzinę.
Zbroja była już w kilku miejscach poważnie naruszona, ale nie zamierzałem skończyć tak szybko pojedynek.
-Nigdy się nie poddam!- wystrzeliłem z repulsora
-Żałosne!- skomentował, unikając promienia
Wziąłem się w garść i wystrzeliłem całą amunicję na tego blaszaka, a on ani trochę nie został draśnięty.
-Ha! Tylko na tyle cię stać? Co powiesz na to?
Niespodziewanie rzucił swoje bicze, jak bumerangi, które przyczepiły się do napierśnika, porażając prądem. Czułem, że dojdzie do wybuchu i skumulowałem energię do unibeamu, by rozerwać te bicze. To było dla mnie coś nowego. Nigdy w życiu nie musiałem się z czymś takim zmierzyć. Widać, że Mr. Fix nie próżnował przy jego ulepszaniu.
-Fix mi mówił, że nie żyjesz i to mnie zasmuciło, ale teraz to ja zabiorę cię do grobu. Czas na zemstę!- wymierzył ciosy kolejnymi biczami
Nie znałem zbytnio jego usprawnień i tym razem nie byłem w stanie przewidzieć ataków. Mogłem tylko liczyć na jakiś dobry plan. Jednak nic mi nie przychodziło do głowy. Tylko wielkim szczęściem uda mi się z tego wyjść cało. Czułem się słabo. Zbroja zeszła na rezerwy.
<<Uwaga. Wykryto poważne uszkodzenie zbroi. Zalecany jest powrót>>
Whiplash długo nie czekał na kolejny atak. Strzeliłem z repulsora pełną mocą. Biczownik spadł. Znowu mogliśmy kontynuować walkę na lądzie.
-Nie nieźle. Nie chcesz przegrać, co? I tak przegrasz, rozumiesz?
-Zobaczymy, jak z tobą skończę- szykowałem się do kolejnego uderzenia
Za pomocą pola siłowego obroniłem się przed jego biczami. Gwałtownie wleciałem na niego, uderzając pięściami w jego pancerz. W końcu musi być osłabiony. Nie może być niezniszczalny. Jednak nie przewidziałem jego ataku i przygwoździł mnie do ziemi. Po raz kolejny poraził cały pancerz.
<< Uwaga. Zbroja jest na stanie krytycznym>>
Kolejny komunikat potwierdził, że dłużej nie wytrzyma ataków Whiplasha. Ostatkami sił podniosłem się i wystrzeliłem rakiety. Wybuch nastąpił bardzo szybko. To doprowadziło do częściowego zniszczenia biczy. Nasza walka trwała już zbyt długo. To nie ma sensu.
-Dosyć, Whiplash! Cały czas podskakujemy sobie do gardeł i nie widzisz, że to nic nie daje? Koniec! Rezygnuję! Nie będę z tobą walczyć!
Zdjąłem z siebie pancerz. Niech to się skończy. Ta jego zemsta.
Walka z Whiplashem, czyli szykuje się niezły wpierdol dla Starka. Tony zarywa nocki by popracować, w sumie nie nowość. Ostatnie pożegnanie? Miejmy nadzieję, że nie. Plus za dabie perspektywy Whiplasha. On nie lata na dysku, tylko na pile tarczowej xdd. Czekam na następny. Weny :D.
OdpowiedzUsuńDanie*
Usuń:D Jak zwykle szczera Wdowa. To nie będzie koniec, bo jakby był, dalsze rozdziały, by się nie pojawiły. Tak no na pile tarczowej ale ja myślałam, zę to dysk i już. Ja ci też życzę weny :)
UsuńSuper pisz dalej czekam na nn ;* Uhu stark ma kłopoty a ta koperta wyobraźnia wyobraziła sobie że tam jest hologram z wiadompścią tak mam cielawe pomysły znając Starka zamiast listu technika xD ok kończę i życzę weny ślę całuski i blablabla xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Fran
Witam nową czytelniczkę. Jeszcze nie raz zaskoczyła się fabułą. Mam nadzieję ze dotrwasz do końca ;)
UsuńJa ci dam konczyc mi w takim momencie!!! Ale daruje ci żywota za świetną notke ;* Sorki ze wczesniej nie komentowalam ale mialam szlaban na tel bo wydalam stowe na smsy :') upss czekam do poniedzialku ♥♥♥
OdpowiedzUsuńA jednak czytasz. No nie szkodzi. Dobrze, że jesteś. Nn będzie w poniedziałek, a czwartek rozpocznie nową serię. Czwartą. Dzięki za komentarz.
UsuńBrawurowo opisałaś tę walkę i podobał mi się opis z punktu widzenia Whiplasha... Kiedy Tony żegnał się z nimi to aż mnie serce zabolało. Przecież to nie może być koniec, bardzo zaskoczyła mnie reakcja Tony'ego, zdjął zbroję i co? Poddał się i czeka na śmierć?... Nieeee, to nie może tak być, oby miał w tym inny cel..
OdpowiedzUsuńNotka jest świetna, jedna z najlepszych :-* czekam na więcej i życzę weny <3
Jeszcze nie raz się zaskoczysz. Tony nie może umrzeć, skoro ma być 100 rozdziałów a mówiłam, że go nie zabije :) Wena jest, ale przydałaby się na inne opko. Dzięki, że dalej czytasz
Usuń