Part 230: Mali buntownicy


**Pepper**

Więc Rhodey przestanie się opierdzielać i wróci do nas. To dobra wiadomość, bo po tym, co zrobiła Madame Mask, nie darowałabym jej życia. Jednak ktoś inny zabił tę wariatkę. Kosmitkę w ciele jakiejś starszej baby. Cieszyłam się z powrotu przyjaciela do zdrowia. Może odwiedzi go ta cała Ivy? Są zaręczeni, tak? A może nie udało mu się? Muszę poznać wybrankę serca historyka. No tak i jeszcze sprawa bliźniaków. On i becikowe? Będzie wesoło.

Dr Yinsen: Pepper, słyszysz mnie?
Pepper: Tak, tak. Trochę... odpłynęłam. Proszę mi wybaczyć... Dobrze, że Rhodey zdrowieje, ale mam jedno pytanie?
Dr Yinsen: Słucham
Pepper: Jeśli złamałby ostrzeżenie, co wtedy?
Dr Yinsen: Zależy, jak bardzo przeciążył swoje serce
Pepper: Hahaha! Super, bo on chyba nie miał pojęcia o tej zasadzie. Nic mu pan nie powiedział i teraz do cholery mi zdycha na kanapie! Jeszcze żyje, ale to nie potrwa długo! Dlaczego nikt wcześniej nie powiedział o tym, co się może stać?! Mogę posądzić o zaniedbanie, lecz kurwa potrzebuję ciebie, byś to naprawił!
Dr Yinsen: Przepraszam cię. Mam niezły bałagan do ogarnięcia po strzelaninie. Dostałem dodatkowe dyżury na innych oddziałach... Wiedziałem, że czegoś nie przekazałem ważnego
Pepper: Ja pierdolę! A Victoria?! Ona też nic?!
Dr Yinsen: Ma własne problemy! Wybacz... Wyprowadziłaś mnie z równowagi
Pepper: Chcę pożyć z Tony'm, więc proszę pomóc!
Dr Yinsen: Co robił dokładnie?
Pepper: FRIDAY?

<<Przerwał ładowanie i w pancerzu testowym sprawdzał wytrzymałość na impuls elektromagnetyczny. Doszło do chwilowego paraliżu, ale funkcje życiowe są w normie. Implant ładuje się>>

Pepper: Dzięki... No i?
Dr Yinsen: Obserwuj go i nie panikuj
Pepper: Czy on... umrze?
Dr Yinsen: Oj! Przeżył gorsze rzeczy. Musi odpocząć... Będę cię informować, gdybyś chciała wiedzieć na temat stanu Rhodey'go
Pepper: Dobrze
Dr Yinsen: Chcesz coś jeszcze powiedzieć?
Pepper: Ech! Przepraszam
Dr Yinsen: Tak lepiej... Wybaczam

Rozłączył się, a ja miałam dylemat. Chciałam poznać Ivy, choć Tony był również ważny. Poczekam, aż się obudzi. Potem tam pójdziemy. Razem.

~*Dwie godziny później*~

**Ivy**

Pan Rhodes podniósł mnie na duchu, odbudowując utraconą nadzieję. Jeszcze chciał mi opowiedzieć o wpadce na fizyce, ale nie zdołał nawet zacząć, gdy pojawiła się Roberta. Wyglądała na spokojną, uśmiechając się od ucha do ucha. Maluchy ponownie rozpoczęły atak, choć poczułam jednego. Widocznie drugi malec woli ze mną nie zadzierać. Trochę pokopał, aż uspokoił się.

David: Wszystko gra?
Gen. Stone: Tak... Po prostu mam... małego buntownika
David: Heh! A drugi?
Gen. Stone: Raz jest spokojny, lecz zdarzy się, że połączy siły z braciszkiem
Roberta: Rhodey przez całą ciążę jedynie kilka razy pokopał. Rzadko się ruszał
David: Przerwałaś nam, a chciałem Ivy powiedzieć o incydencie na fizyce
Roberta: Sam to jej powie... Właśnie otrzymałam wiadomość od lekarza... Obudził się
Gen. Stone: Najwyższy czas. Au! Rhodey, przestań!
Roberta: Hahaha! A może to była dziewczynka?
Gen. Stone: Zdrajca
Roberta: To co? Jedziecie ze mną?
David: Pewnie
Gen. Stone: Musi się dowiedzieć o rozrabiakach
Roberta: W porządku, więc chodźmy

Wstaliśmy z kanapy i udaliśmy się do samochodu. Nie odczuwałam żadnych kopniaków. Skończył swoją agresję, lecz przy tatuśku znowu zacznie. Miałam takie przeczucie, które mogło się sprawdzić.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, lekarz próbował zabronić, żebym zobaczyła się z narzeczonym. Tylko matka Rhodey'go zdołała jakoś przekonać go do zmiany zdania. Chyba miał zły dzień. Przez szybę widziałam, jak leżał, a przy łóżku było mniej przeraźliwych maszyn. Dobry znak. Nieśmiało chwyciłam za klamkę, wchodząc do sali.

Gen. Stone: Hej, Rhodey. Mamy do pogadania, ale najpierw obudź się

**Tony**

Powoli otwierałem oczy, czując ten ból w klatce piersiowej. Nikogo nie było w zbrojowni poza FRIDAY. Nie pamiętałem, co się wydarzyło. Na bransoletce pokazał się zakończony proces ładowania. Mogłem odłączyć pikadełko od kabla. Pancerz testowy leżał na ziemi w kawałkach. Chyba... Chyba coś sobie przypomniałem. Przy testach zemdlałem.

Tony: FRIDAY, która jest godzina?

<<Twoja ostatnia, jeśli znowu będziesz tak ryzykować>>

Tony: Chyba muszę poprawić twoje ustawienia... Za bardzo przypominasz Pepper

<<Przecież tego chciałeś>>

Tony: No tak... Odpowiesz na pytanie?

<<Jak poprosisz>>

Tony: Proooszę

<<Osiemnasta, a do twojej wiadomości...>>

Tony; Tak?

<<Zablokowałam zbroje, wyłączając alarmy o zagrożeniach. Lepiej zobacz się z synem i żoną. Przestępców ubywa, więc mógłbyś zadbać o swoją rodzinę. Zacznij być człowiekiem>>

Tony: Chyba... Chyba masz rację... I nawet wiem, co zrobię

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X