Part 226: A ona nadal żyje?


**Tony**

Cały obraz obracał się, gdy ja próbowałem zatrzymać koło. Tak długo wirowało, aż usłyszałem dziecięcą melodię. Znajdywałem się w wesołym miasteczku. Na karuzeli siedziała jakaś postać, śmiejąca się. Przypominała mi kogoś. Podszedłem bliżej, by dostrzec twarz dziewczynki. Zamiast tego zauważyłem znajome światło. Światło implantu.
Nagle dziewczynka zaczęła z trudem oddychać, lecz nadal była wesoła. Spojrzała w moją stronę i wtedy doznałem olśnienia w głowie.

Lily: Tatusiu?
Tony: Mówisz do mnie?
Lily: To... boli
Tony: Co?

Wskazała na mechanizm, spadając z konia. Maszyna przestała grać melodyjkę, którą dzieci lubiły słuchać. Nastąpiła cisza. Pobiegłem do dziewczynki, sprawdzając, czy żyje. Wciąż nie zniknął z jej twarzy uśmiech.

Lily: Chodź... ze... mną
Tony: Dokąd?
Lily: Zaświaty... Piękne miejsce

I nagle rozbrzmiały przeraźliwe akordy organów kościelnych, oznaczające bliską śmierć. Jej implant zgasnął i zaśmiała się po raz ostatni, przekręcając głowę w prawy bok. Ostatni dźwięk rozbrzmiał tak głośno, że pojawiło się jakieś przejście, zabierające mnie z tego miejsca.

Tony: Nie!

Gwałtownie zbudziłem się w zbrojowni, chwytając za klatkę piersiową. Ból mnie rozrywał od środka. Spojrzałem na bransoletkę. Odezwało się przypomnienie. Podłączyłem pikadełko do ładowania, kontynuując przerwaną pracę.

~*Dwie godziny później*~

**Pepper**

Ile wypiłam tej kawy? Pięć i już leżę na ziemi. No nieźle. Zaczynam upodabniać się do alkoholików. Patricio Pepper Potts, dlaczego tak przeżywasz "pierwszy raz" swojego syna? Nie mogłam tego zrozumieć, zapadając w sen.
Czerń. Tylko tyle widziałam i maleńkie białe światło. Podeszłam do tego bliżej. Jednak uciekało przede mną. Usiłowałam to złapać. Zaczęłam biec w stronę punktu. W ułamku sekundy znalazłam się w innej części. Jasna kropka spadła na czarną podłogę, zmieniając się w czarną różę. Dotknęłam jej płatków, które przez lekki dotyk coś mówiły.

Lily: Koniec... jest zaledwie... początkiem
Pepper: Nie rozumiem
Lily: Mamo... tak wszyscy... kończą... Nie pamiętasz... mnie?
Pepper: Róża, co mówi? Nic nie kojarzę
Lily: Dotknij... kolców
Pepper: Kolców

Zrobiłam, jak powiedział kwiat. Poczułam krew, spływającą po moich dłoniach. Nie mogłam w to uwierzyć. Róża ożyła, opadając na czerwoną ciecz. Zaczęła się przekształcać w formę ludzką. W mojej podświadomości odblokowała się pewna część.

Pepper: Lily?
Lily: Byłam... twoją... córką... Waszą córką!

Krzyknęła, rzucając się na mnie, próbując przejść przez ciało. Odczułam piekielny ból, aż rozpadłam się na kawałki szkła, niszczące przez siłę powietrza.
Gdy chciałam cofnąć czas, zbudziłam się w kuchni. Nade mną pojawił się Matt. Nie byłam pewna, czy nadal śniłam. Byłam cała. Nie rozpadłam się.

Matt: Mamo, wszystko gra?
Pepper: Chyba... Chyba przesadziłam z kawą
Matt: Możesz wstać?
Pepper: Chyba nie
Matt: To pomogę

Podał rękę, podtrzymując, bym nie upadła. Nigdy nie czułam się tak źle. Zaprowadził mnie do sypialni, lecz chciałam zobaczyć się z mężem. Nie posłuchał prośby, zabierając w inne miejsce. Położyłam się na łóżku, lecz nie chciałam zasnąć. Na komórce wyświetliły się nieodebrane połączenia od Natashy. No jasne. Fury ma ze mną do pogadania.

Matt: Jak się czujesz?
Pepper: Dzięki za pomoc. Jesteś niezastąpiony
Matt: To miło słyszeć, bo byłem nieplanowany
Pepper: Ej! Przyznaję, że szaleństwo zrobiło swoje, ale kochamy cię
Matt: Wiem o tym... Gdybyś czegoś potrzebowała, będę w swoim pokoju
Pepper: A nie chcesz zobaczyć się z Katrine?
Matt: Nie dzisiaj

Wyszedł z pokoju dość przygnębiony. Od razu, gdy ogarnę się, porozmawiam z nim.

**Katrine**

Wróciłam do domu. Nie mogłam pokazać się u Starków po tym, do czego doszło. Chciałam przywitać się z tatą, ale nigdzie go nie znalazłam. Za to ktoś inny odważył się odwiedzić. Moja matka. Siedziała w kuchni, przygotowując naleśniki.

Viper: Witaj, Katrine. Tęskniłaś?
Katrine: Co? Jak ty...
Viper: Drzwi były otwarte
Katrine: Niemożliwe
Viper: Mamy kłopot
Katrine: My?
Viper: Chodzi o twojego ojca... Baron von Strucker chce go zabić
Katrine: To twoja wina!
Viper: Tak
Katrine: Dlaczego?
Viper: Bo odeszłam z Hydry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X