Part 128: To ma być "niezbyt dobrze"?

**Katrine**

Zamknęłam drzwi na klucz, by nikt mi nie wchodził do pokoju. Musiałam pobyć sama. Przemyśleć kilka spraw. Jak mam być szczęśliwa, skoro nasze rodziny są ze sobą skłócone? Przypomina to trochę "Romeo i Julia", ale ich miłość skończyła się tragicznie. Moja historia potoczy się inaczej.

**Pepper**

Lily dość szybko wracała do zdrowia, że lekarka nie chciała jej dłużej trzymać. Jedynie puścić następnego dnia z rana. Matt nie wiedział, co mówić i milczał. Wiedziałam, że nim też wstrząsnęło to samobójstwo ojca. Mam nadzieję, że Tony przeżyje. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam tak wielkiego strachu. Wcześniej nie zwróciłam uwagi, jak zemdlał, bo zajmowałam się Lily.
Z zamyśleń wyrwało mnie pojawienie się lekarza.

Dr Yinsen: I jak tam się czuje nasza pacjentka?
Lily: Bardzo dobrze. Chcę już wyjść
Dr Yinsen: Myślę, że nie będę cię tu trzymał na siłę, ale przez jeden dzień zostań w domu. Potrzebujesz nabrać sił
Lily: Ale naprawdę czuję się świetnie
Pepper: A co z Tony'm?
Dr Yinsen: Znalazłem przy nim listy. Powinniście je przeczytać
Pepper: Ale... Ale w jakim jest stanie?
Dr Yinsen: Niezbyt dobrym... Chcesz się z nim zobaczyć?
Pepper: Tak
Matt: Ja też chcę
Lily: I ja!
Dr Bernes: Ty masz leżeć w łóżku, Lily, a twój brat niech zostanie z tobą
Dr Yinsen: Zajmiesz się nimi?
Dr Bernes: Bez problemu

Poszłam z lekarzem dość niepewnie na OIOM i już miałam ułożone najgorsze scenariusze w głowie. Jeśli dostaliśmy listy, czy to znaczy, że już nie wróci? Nawet tak nie myśl, Pepper. Wszystko będzie dobrze, tak?
Gdy weszłam do sali, zobaczyłam załamanego Rhodey'go przy łóżku Tony'ego. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Wokół niego było tyle maszyn, a każda odpowiadała za podtrzymywanie życia. Na samą myśl, że znalazł się w stanie krytycznym, do oczu cisnęły się łzy.

Pepper: To jest te "niezbyt dobre"?
Dr Yinsen: Nie chciałem, żeby dzieci zaczęły się bardziej przejmować
Pepper: Wyjdzie z tego?
Rhodey: Na co ty liczysz, Pepper? Przecież sam z własnej winy znalazł się w takim, a nie innym stanie
Dr Yinsen: Nie trać nadziei. Na razie jest w śpiączce przez tydzień. Później zobaczymy, co dalej. Grunt to wierzyć w cuda
Pepper: A z Lily jest już dobrze?
Dr Yinsen: Jutro zostanie wypisana
Pepper: Mogę przy nim zostać?
Dr Yinsen: Na chwilę, bo Rhodey tu robi za stróża
Pepper: Poważnie?
Rhodey: Miałem wylecieć do Akademii Wojskowej, ale teraz muszę go odwołać
Pepper: Czyli on może zostać, a ja nie?
Dr Yinsen: Musisz zająć się Lily i Mattem. Pamiętaj o swoich dzieciach
Pepper: Jakie są szanse, że się obudzi?
Dr Yinsen: 5%
Rhodey: I właśnie za tyle procent walczymy

~*Następnego dnia*~

**Lily**

O ósmej dostałam wypis ze szpitala i razem z mamą wróciliśmy do domu. Matt dalej się nie odzywał. Myślałam, że coś mu zrobiłam, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć, co? Brat musiał iść do szkoły, a ja mogłam, a raczej musiałam zostać w domu. Próbowałam się jakoś dowiedzieć o stanie taty. Martwiłam się o niego. Poświęcił się dla mnie, by zniszczyć truciznę. Pożegnałam się z Mattem, gdy wyszedł na lekcje. Wykorzystałam to że byłam sama z mamą. Mogłam z nią przeprowadzić szczerą rozmowę. Zaparzyłam nam po owocowej herbacie i usiadłyśmy w salonie.

Lily: Mamo, nie jestem już małym dzieckiem, więc powiedz mi prawdę, co się dzieje z tatą?
Pepper: Nic się nie dzieje. Musiał zostać w szpitalu na dłuższe badania
Lily: Słyszałam, jak rozmawiasz z lekarką. Był operowany... Żyje?
Pepper: Musiałaś chyba źle usłyszeć, bo nic mu nie jest
Lily: To skąd te listy?! Nawet nie próbuj kłamać! Matt się do mnie nie odzywa i ty też nie chcesz mi udzielić odpowiedzi! Czy to takie trudne?! Martwię się!
Pepper: Lily, uspokój się. Dobrze wiesz, że nie możesz się denerwować
Lily: Próbował... Próbował się zabić... przeze mnie. I jak... tu mam być... spokojna?!

Znowu podniosłam głos, że lekko zakuło mnie przy implancie. Nie cierpiałam tego, jak wszyscy traktowali mnie, jak kalekę. Oby Matt czuł się lepiej w szkole. Ciekawe, co robi?

**Matt**

Czułem się jakoś dziwnie. I to nie przez głupotę ojca, czy uczucia do Katrine. Po prostu czułem się inaczej. Nie było mi słabo, ale bardziej skóra zrobiła się cieplejsza, niż zwykle. Musiałem wyjść z klasy pod pretekstem pójścia do łazienki. Dopiero w lustrze zauważyłem, jak pęka skóra na twarzy, dłoniach i pod ubraniem. Wiedziałem o przemianie ze snu, ale żeby tak szybko?
Nagle poczułem silnie ukłucie w sercu, aż upadłem na podłogę. Jednak o dziwo byłem spokojny. Może dlatego, że temu wszystkiemu przyglądał się jaszczur?

Strażnik: Zaczęło się, Matt. Teraz staniesz się prawdziwym Makluańczykiem z krwi i kości... Jednak nie bój się. Wciąż będziesz wyglądał, jak człowiek, ale twoje zdolności się ujawniają
Matt: J... Jakie?
Strażnik: Będziesz w stanie wyczuć zbliżające się zagrożenie, a twój wzrok będzie mógł zobaczyć najmniejsze detale
Matt: To... boli
Strażnik: Spokojnie. Przejdzie ci. Zaraz będzie po wszystkim

Dotknął mojego ciała, które wciąż się żarzyło niczym ogień. Nadal zachowywałem spokój, lecz chciałem, by przemiana dobiegła końca. Po chwili, jaszczur zniknął, a z "problemem" zostałem sam. Przecież miałem dopiero się zmienić, jak dorosnę. Dlaczego akurat teraz? Oby Lily przechodziła to łagodniej.
Gdy ból zniknął, mój kolor skóry lekko się zmienił na ciemniejszy, lecz wciąż byłem człowiekiem. Tak jakby.

---**---

Wybaczcie, że czasem używam tych samych zdjęć, co z "Unprotected", ale nie wiem, jakie wstawiać do notek. Jednak chcę was o coś prosić. Myślałam nad scenariuszem odcinka. Macie propozycje, jaki mógłby być z 1 sezonu? Czekam na odpowiedzi, a notka już jutro :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X