Part 124: Dzień zakochanych

**Katrine**

Chłopak nie zdołał rzucić ani jednym samolocikiem, bo zadzwonił dzwonek. Każdy uczeń szybko wybiegł z klasy, a my wyszliśmy jako ostatni, pakując książki do torby. Pomyślałam, by pokazać mu te miejsce, gdzie zwykle uciekam od nudnych lekcji, jak fizyka, mata, czy historia. Po kilku minutach znaleźliśmy się przed wejściem na dach Akademii. Usiedliśmy wysoko na schodach.

Katrine: Tutaj spędzam większość czasu. Podoba ci się?
Matt: Fajnie, ale chciałbym też zobaczyć dach
Katrine: Jeszcze przyjdzie na to czas... Ech! Mamy długą przerwę, nim będziemy musieli iść na matę... Chcę cię bardziej poznać. Powiedz mi, co lubisz, a potem ja zdradzę swoje zainteresowania
Matt: No zgoda, choć nie wiem, co mam powiedzieć
Katrine: Na razie widzę, że lubisz sprawiać kłopoty, jak ta nowa ruda
Matt: To moja siostra. Nawet nie próbuj jej obrażać!
Katrine: Nic takiego nie powiedziałam. Współczuję, że masz rodzeństwo. Ja na szczęście jestem jedynaczką
Matt: Kocham moją siostrę i nigdy nie żałowałem, że ją mam
Katrine: Jesteś chyba pierwszą osobą, która tak mówi. Zwykle nie znosi się ich
Matt: Widocznie nie znasz wszystkich
Katrine: Faktycznie... A lubisz sport?
Matt: Bardzo. Przynajmniej mogę porządnie wyrzucić z siebie energię, bo siedzenie godzinę w ławce jest dla mnie koszmarem
Katrine: Hahaha! Dla mnie też... Uwielbiam grać w gry drużynowe. Może dzisiaj natrafimy na siatkówkę. O! A może w zbijaka?
Matt: Jak się w to gra?
Katrine: To proste. Nie możesz pozwolić, by uderzyli cię piłką. Wygrywa ta drużyna, która skuła ostatniego zawodnika z przeciwnej drużyny
Matt: Brzmi ciekawie. Warto spróbować

Fajnie z nim toczyła się rozmowa. No poza tą wpadką z rodzeństwem. Naprawdę jest wyjątkiem. Jednak muszę jakoś sprawdzić, czy ma na nazwisko Stark.

**Tony**

Obudziłem się w tej samej sali, gdzie leżała Lily. Czułem się o wiele lepiej, co pewnie było spowodowane przez wyregulowanie implantu, bo Whiplash nieźle go sknocił. Pep była przy Lily, a Rhodey siedział obok mojego łóżka.

Tony: Powinieneś zająć się swoją kochanką, a nie tracić czas na siedzenie tutaj
Rhodey: Bardzo śmieszne, Tony. Mam teraz inne sprawy na głowie poza pilnowaniem ciebie byś nie dał dyla ze szpitala
Tony: Aha! Doktorka gdzieś wywiało i ty musisz mnie niańczyć... Co z Lily?
Rhodey: Nie wiem. Pepper się nie odzywa
Tony: Pep, co się dzieje?
Rhodey: Nic ci nie powie. Siedzi tak przy niej cały czas
Tony: Kochanie, proszę. Powiedz coś... Pepper, błagam cię. Odezwij się

Już byłem gotowy zerwać z siebie te wszystkie kable i odłączyć implant od urządzenia. Chciałem z nią porozmawiać, a moje plany zostały pokrzyżowane przez doktorka. Od razu mnie ochrzanił, że chciałem wstać.

Dr Yinsen: Nawet nie próbuj się ruszać. Niedawno ustawiłem implant. Lepiej będzie dla ciebie, jak poleżysz trochę
Tony: Muszę porozmawiać z Pepper
Dr Yinsen: Przecież jest tu
Tony: Ale się nie odzywa!
Dr Yinsen: Tony, spokojnie. Po prostu bardzo przeżywa chorobę Lily
Tony: Trucizna ją zabija?
Dr Yinsen: Jej przypadek jest skomplikowany, więc nie wiem, co mam ci powiedzieć
Tony: Prawdę
Dr Yinsen: Na razie leki działają. Nie martw się
Tony: Tylko, jak długo? Jeśli ona umrze... Nie! Ja muszę jej pomóc!
Dr Yinsen: Najpierw musisz odpocząć, a my z Victorią pracujemy nad antidotum
Tony: I na jakim jesteście etapie?
Dr Yinsen: Jesteśmy blisko. Odpoczywaj
Pepper: On nikogo... nie słucha
Tony: Pepper...

W końcu coś powiedziała, ale później na nowo zamilkła. Nie mogłem tak jedynie słuchać, co dolega mojej córce. Pep pewnie mnie obwinia, skoro faktycznie bierze wzór z mojego zachowania. Byłem bezradny. Wiedziałem, że umierała i koniecznie musiałem coś z tym zrobić.

~*Godzinę później*~

**Matt**

Świetnie mi się grało z Katrine. Była naprawdę niezła, że jej drużyna wygrała w zbijaka. Miło było przez chwilę zapomnieć o wszelkich troskach. Jednak chciałem po szkole zobaczyć się z siostrą. Może poczuła się lepiej? Mam taką nadzieję, a na razie muszę przetrwać ostatnią lekcję. Angielski. Ledwo nauczycielka sprawdziła obecność, że ciekawszym zajęciem było patrzenie na Katrine, które coś rysowała na kartce. Różę, ale na czaszce. Przyznaję, że dziewczyna ma talent. Gdy potwierdziłem swoją obecność, słysząc swoje nazwisko, patrzyła na mnie bardzo zdziwiona. Widziałem, że się zaniepokoiła, ale później wróciła do swojego rysunku.

Matt: Czy coś się stało?
Katrine: Nie, nie... Nie. Ja... przepraszam
Matt: Za co? Przecież nic nie zrobiłaś
Katrine: Przepraszam, pani profesor. Mogę iść do łazienki?
Pani Daniels: Tak, proszę
Katrine: Dziękuję

Nie wiedziałem, o co chodzi. Zrobiłem coś złego?

**Katrine**

Cholera! Tata mnie zabije! Ja nie wiedziałam, że Matt ma na nazwisko Stark. I co mam teraz zrobić? Musiałam wybiec do łazienki, by ochłonąć.

Katrine: Co poradzę, skoro od pierwszego wejrzenia się zakochałam?

Zaczęłam płakać, bo poczułam, jak coś we mnie pęka. Przez głupiego Iron Mana nie mogę być szczęśliwa. Dlaczego go nie zostawił na śmierć? Dlaczego muszę cierpieć? Czym sobie zasłużyłam? Gdy przestałam się użalać, wzięłam się w garść i wróciłam na lekcję.

**Ho**

Nie powiedziałem im całej prawdy o stanie Lily. Trucizna błyskawicznie ją zabija, a antidotum wciąż nie znaleźliśmy. Kończy nam się czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X