Part 119: Jaki ojciec, taka córka


**Pepper**

Nie wiem, dlaczego Matt tak się wkurzył, ale to nie jest raczej wina szkoły. Postanowiłam wejść do jego pokoju. Leżał na łóżku, patrząc w sufit. Próbowałam z nim jakoś porozmawiać. Wyglądał na zmartwionego. Co się stało? Usiadłam obok niego.

Pepper: Co cię gryzie, Matt? Mi możesz wszystko powiedzieć
Matt: Ożeniłaś się z idiotą!
Pepper: Ej! Nie mów tak o własnym ojcu. Co się dzieje? Powiedział ci coś?
Matt: Chodzi o Lily. Miałem nic nie mówić, ale nie będę patrzeć, że zachowuje się tak samo bezmyślnie, jak on!
Pepper: Matt, uspokój się. O co chodzi?
Matt: A czego nie rozumiesz?! Lekceważy swój stan!
Pepper: Czyli coś jest nie tak z jej implantem?
Matt: Nie wiem, ale dzisiaj zemdlała. Mamo, ja nie chcę jej stracić. Powiedz ojcu, by się zmienił. Ona bierze z niego przykład. Nie mogę pozwolić, by doszło do tragedii
Pepper: Chodź tu do mnie, synku

Przytuliłam go, by się uspokoił. Nie wiedziałam, że tak się zżył ze swoją siostrą. Cieszę się, bo powinni mieć ze sobą dobre relacje, a Tony'ego zabiję. Jeśli Matt mówi prawdę, trzeba zabrać Lily do szpitala. Ja też nie pozwolę na to, by przez męża stało się coś strasznego. Chociaż ona powinna dbać o swoje zdrowie bez ignorowania objawów.

Pepper: Już lepiej?
Matt: Tak. Dziękuję
Pepper: Już o nic się nie martw. Zaraz mu zrobię taką jazdę, że mnie popamięta
Matt: Pójdę z tobą
Pepper: Nie musisz
Matt: Chcę być przy Lily

Widziałam, jak dalej na twarzy pokazywał zmartwienie, więc razem zeszliśmy do zbrojowni.

**Lily**

Obudziłam się w znanym mi miejscu. Baza Iron Mana, a zarazem pracownia taty. Byłam pod kocem i zauważyłam, że ktoś zdjął mi bluzkę. Poczułam szybsze bicie serca, a swój wzrok skupiłam na osobie, siedzącej obok.

Tony: Jak się czujesz?
Lily: Dobrze. A czemu pytasz?
Tony: Oboje coś z Mattem ukrywacie. Rozmawiałem z nim i ciężko mi to mówić, ale ma rację
Lily: Tato, o czym ty mówisz?
Tony: To prawda, że daję ci zły przykład. Przepraszam. Powinienem nauczyć cię życia z implantem, jak kiedyś tobie obiecałem, gdy byłaś maleńką kruszynką
Lily: Uczę się sama, ale ty też musisz zadbać o siebie. Nie chcę cię stracić
Tony: Ja ciebie też, Lily. Dlatego teraz powiedz szczerze, co ukrywasz?
Lily: To przez...

Nie zdołałam dokończyć, bo pojawiła się mama z bratem. Chyba jej powiedział. Obiecał przecież milczeć. Matt, zawiodłam się na tobie. Od razu podeszli do nas, a ja usiadłam na kanapie, odłączając ładowarkę.

Matt: Lepiej tego nie rób. Chcesz znowu, żeby wydarzyło się to co, wcześniej?
Lily: Matt, nie przy rodzicach
Matt: Niech wiedzą. Ktoś musi ci pomóc
Lily: Nie! Ja nie chcę niczyjej pomocy!
Tony: Lily, spokojnie. Nie denerwuj się
Lily: Przestańcie mnie traktować, jakbym nie dała sobie rady z niczym!
Pepper: Przecież nikt tak nie mówi. To zwykła troska
Lily: Nie dajecie mi żyć normalnie! Chcę być zwyczajną nastolatką!
Matt: Lily!

Tak zaczęłam krzyczeć, że poczułam, jak coś we mnie się rozprzestrzenia, aż tracę siły. Po raz drugi pogrążyłam się w ciemności. I po co mi to było? Musiałam krzyczeć? Musiałam.

**Tony**

Nie wiedziałem, co się z nią dzieje, a poza stresem, to przyczyna utraty przytomności też tkwi w czymś innym. Sprawdziłem bransoletkę. Implant był w pełni naładowany. Jednak zauważyłem przy mechanizmie coś dziwnego. Jakieś żyły niebieskozielone. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.
Gdy myślałem nad tym, co może jej pomóc, ktoś zadzwonił na mój telefon. Tym kimś był nasz dr Yinsen. Chyba dzwoni w samą porę.

Dr Yinsen: Witaj, Tony. Wybacz, że akurat teraz dzwonię, ale mam coś ważnego do powiedzenia
Tony: Jeśli to wyjaśni, co się dzieje z moją córką, proszę mówić
Dr Yinsen: Tak. Tu chodzi głównie o nią. Nie uwierzysz, co powiem, ale ona ma w sobie Vortex połączony z Extremis, przez co implant nie potrafi dobrze funkcjonować
Tony: To wszystko tłumaczy
Dr Yinsen: Muszę ją zbadać. Jednak, czy coś się stało?
Tony: Zemdlała, bo się zdenerwowała
Dr Yinsen: Mhm... Czyli obie substancje w ten sposób szybciej krążą po krwiobiegu
Tony: Co mam zrobić?
Dr Yinsen: Podaj jej dwutlenek litu, a powinna poczuć się lepiej
Tony: Przecież to się stosuje, jak ktoś umiera
Dr Yinsen: Niezupełnie. Pomaga w wielu innych przypadkach. Gdyby jednak mieszanka nie zadziałała, jestem w szpitalu i będę czekał
Tony: Dobrze. Dziękuję

Rozłączyłem się i liczyłem, że mieszanka jeszcze pozostała w apteczce. Zacząłem przeszukiwać dolne szafki, aż natrafiłem na poszukiwaną substancję. Wstrzyknąłem ją przez ramię do krwiobiegu Lily.

Tony: Teraz powinno być dobrze
Pepper: Co zrobiłeś?
Tony: Wstrzyknąłem do niej dwutlenek litu
Pepper: Ale przecież...
Tony: Tak Yinsen zalecił. Nie martwcie się. Wydobrzeje
Matt: Ale i tak masz się zmienić
Tony; Wiem. I zrobię to dla niej

Mieli rację. Muszę się zmienić, by Lily mogła żyć. Jednak walka z tak niebezpieczną mieszanką, może skończyć się bardzo fatalnie. Extremis i Vortex. Jedno leczy, a drugie zabija.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X