Part 117: Trudne wybory


**Tony**

Wysłałem zbroję na patrol, by sprawdzić, czego ten Whiplash szuka. Chyba nikt nie spodziewałby się jego powrotu. Mam nadzieję, że nie będzie próbował skrzywdzić Pepper. FRIDAY szybko podała mi informacje, które zdołała uzyskać z obserwacji biczownika.

<<To dziwne, bo Whiplash nic nie robi. Poza testowaniem swojej broni>>

Tony: Czyli mam rozumieć, że na razie nie muszę interweniować?

<<Będę go obserwować, Tony. Gdyby zaczął coś robić, wyślę ci sygnał>>

Tony: Zgoda

Pozwoliłem jej działać w terenie pod kamuflażem, by nie została zauważona. Po wydaniu poleceń, poszedłem do domu, żeby powiedzieć Pep o wiadomości ze szkoły. Whiplashem nie będę jej niepokoić. Znalazłem ukochaną w kuchni, gdzie kończyła pić kawę. Szkoda, że nie mogę napić się z nią razem. Czasem wolałbym być, jak normalny człowiek. Bez skazania na ciągłe ładowanie. Cmoknąłem ją w policzek, a ona od razu energicznie wstała, przygwożdżając mnie do ściany.

Tony: Pepper, nie teraz. Musimy pojechać do szkoły
Pepper; Spokojnie. To nam zajmie chwilkę
Tony: Później. Proszę
Pepper: Nie zgadzam się

Uśmiechnęła się diabolicznie, całując w usta. Z początku tak delikatnie, ale później pocałunek stał się na tyle namiętny, że jej dłonie powędrowały wzdłuż moich pleców, zatrzymując się na biodrach.

Tony: Mówiłem ci już. Nie dzisiaj. Mam na to czas
Pepper: Jesteśmy sami. Tylko ty i ja. Wykorzystaj to
Tony: Rocznicę mamy za kilka miesięcy. Pepper, nie możemy. Nie mamy zabezpieczeń
Pepper: Haha! Nie martw się. Kupiłam za ciebie. Kochasz mnie?
Tony: Kocham

Cmoknąłem ją w policzek i poszedłem do pokoju, odtrącając jej ręce, gdy próbowała posunąć się dalej. Nie byłem w stanie myśleć o seksie, gdy Whiplash był na wolności.

**Lily**

Po godzinie zostaliśmy wezwani do dyrektora. Nie krzyczał, bo był bardzo spokojny, jak na kogoś, kto, kto musi pilnować porządku w szkole. Siedzieliśmy naprzeciw niego, czekając, co ma powiedzenia. Matt nerwowo zacierał ręce, a mama z tatą wciąż się nie pojawili.

Dyr. Nara: Jesteście tutaj nowi, a już sprawiacie kłopoty. Jednak profesor Klein nalegał na uwagę, lecz ja mam inny pomysł. Dostaniecie upomnienie, ale żebyście wyciągnęli ze swojego zachowania jakieś konsekwencje, czekają was prace porządkowe na terenie szkoły. Zbieranie papierków i inne takie
Lily: I inne takie?
Dyr. Nara: Będziecie sprzątali śmieci przez tydzień
Matt: Co?! Nie! Nie ma mowy! To za długo!
Dyr. Nara: Dlatego wynegocjuję z ...

Nie dokończył, bo do gabinetu wszedł tata. Jak dobrze, że ktoś nas uratuje. Proszę cię, tatku. Udobruchaj dyrektora. Zaprosił go do środka i kontynuował rozmowę.

Dyr. Nara: Dobrze, że pan się zjawił. Właśnie ustalam karę za nieodpowiednie zachowanie w trakcie lekcji
Matt: Mamy zbierać śmieci przez tydzień! To nie fair!
Tony: Nie krzycz, Matt... Dyrektorze, ja postaram się sam je ukarać, a przecież to ich pierwszy dzień
Dyr. Nara: Ma pan rację, ale muszą ponieść jakieś konsekwencje
Tony: Oni dopiero się uczą. Proszę im darować
Dyr. Nara: Hmm... Pańska córka pouczała nauczyciela, zaś syn pluł ze słomki
Tony; No rozumiem, ale naprawdę są tu pierwszy raz. Jeszcze nie wiedzą, jak się zachować
Dyr. Nara: Hmm... Zrobimy tak. Wpiszę upomnienie. Czy to wystarczy?
Tony: Dziękuję. Dopilnuję, by się poprawili
Dyr. Nara: Mam taką nadzieję

Uff. Upiekło się nam, ale następnym razem może być gorzej. Gdy wyszliśmy z gabinetu, musieliśmy wrócić na lekcję. Akurat trafiło na W-F, więc byłam zwolniona. Jednak Matt musiał się pojawić na sali gimnastycznej. Niestety, ale po tej lekcji pozostała historia i nie mogłam uciec. Nagle znowu poczułam ból przy implancie. Starałam się go ukryć.

Tony: W porządku?
Lily: Tak
Tony: Wiem, że coś się dzieje. Sam mam taką minę, jak próbuję coś ukryć. Powiedz mi, co jest grane?
Lily: Nic. Lepiej zajmij się sprawami Iron Mana

Już chciałam uciec, ale zdołał mnie chwycić za rękę. Nie miałam ochoty się wyżalać. Też ma problemy ze zdrowiem, a obowiązki blaszaka nie mogą być lekceważone. Ból powoli mijał, aż na bransoletce odezwał się dźwięk zakończenia ładowania. Od razu poczułam się lepiej. Tak jakby.

Lily: Nie martw się. Gdyby coś się działo, zwolnię się do domu
Tony: Mam nadzieję
Matt: LILY, IDZIESZ?
Lily: IDĘ
Tony: Trzymaj się i nie dręcz nauczycieli. Matta to też dotyczy
Lily: Dzięki. Przekażę mu

Pożegnałam się, dołączając do brata. Otworzyliśmy drzwi od szatni, gdzie uczniowie z naszej klasy już przebierali się na lekcję. Dołączyłam do dziewczyn. Jedna była mi znajoma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X