Part 116: Witamy w Akademii Jutra


~*Następnego dnia o siódmej rano*~

**Lily**

Spalam sobie w najlepsze, jak księżniczka, ale ktoś musiał mnie brutalnie zbudzić. Tym kimś był Matt. Czego chciał? Z początku udawałam, że dalej śpię, ale on nie przestawał szturchać. Nawet skusił się do tego, by zrzucić mnie z łóżka. Au! Wylądowałam na podłodze. Na szczęście do pokoju wparowała mama. Powoli wstawałam z obolałymi plecami.

Pepper: Powiedziałam ci, że masz ją jedynie obudzić. Nic nie mówiłam o zrzucaniu jej z łóżka
Matt: Tylko to na nią działa
Lily: Nie śmiej się, bo ci wybiję te perełki... Czy mogę wiedzieć, o co chodzi?
Pepper: Szkoła zaakceptowała wasze podania i od dziś tam chodzicie
Lily: Tak szybko?
Matt: Też się zdziwiłam
Pepper: Śniadanie macie przygotowane
Lily: A książki?
Pepper: Tata nigdy ich nie używał, a moje też jeszcze zostały
Lily: Ech! Nie wymigamy się
Matt: Raczej nie, ale oni też
Lily: Hahaha! Masz rację

Wyszliśmy przegryźć małe śniadanie, czyli jakąś bułkę z pomidorem. Szybko pobiegłam do pokoju, by zmienić ubrania. Wzięłam fioletową bluzkę z kwiatkami i niebieskie dżinsy. Poczesałam też włosy, żeby jakoś wyglądać. Matt już stał przy wyjściu, czekając na mnie.

Tony: Powodzenia. Życzę wam wytrwałości i pilnej nauki
Lily: Dzięki
Matt: Ha! Pilna nauka? Nie potrzeba
Pepper: Jak wrócicie, powiecie nam, jak było

Gdy przytulili nas na pożegnanie, wyszliśmy z domu, kierując się do szkoły. Czuję, że to będzie niezapomniany dzień.

~*Dwie godziny później*~

**Pepper**

Dobrze, że Tony zostawił stare książki, z których "się uczył" w Akademii. Z tego, co wiem, raczej nie zmienili podręczników, więc ciągle używają tych samych. Gdyby musieli je mieć zupełnie nowe, bez problemu można kupić. Mój mąż od razu po śniadaniu poszedł do zbrojowni naładować implant. Pomyślałam, by przygotować dla niego niespodziankę. Oni szybko nie wrócą ze szkoły. Uczcimy naszą rocznicę. I to ja będę panią sytuacji.

**Lily**

Zdążyliśmy na czas. Zostaliśmy przedstawieni, że jesteśmy nowymi uczniami i mogliśmy usiąść w ławce. Znalazłam wolną pod oknem, więc też tam usiedliśmy. To była klasa fizyczna. Matt już zaczął się nudzić i się zajął robieniem małych kulek z papieru.

Lily: Wiem, co kombinujesz. Na razie to zostaw
Matt: Nie moja wina, że gościu przynudza
Prof. Klein: Czy ktoś ma jakieś pytania?
Lily: Ja mam
Prof. Klein: Słucham
Lily: Dlaczego uczymy się przestarzałego materiału? Przecież z tego wzoru już nikt nie korzysta, bo jest niedokładny
Prof. Klein: Czyli chcesz mi powiedzieć, że źle uczę?
Lily: Nie tyle, że źle, ale niepoprawnie. Ta książka ma setkę bzdur. Przecież Newton nie był tak genialnym fizykiem. Wszyscy mu zawdzięczają termodynamikę, ale nie on sam ją stworzył
Prof. Klein: Masz uwagę
Lily: Za co?! Zadałam jedynie pytanie
Prof. Klein: Poniżasz moje umiejętności
Lily: Co?! Nie!
Prof. Klein: Do dyrektora!
Matt: I na co ci to było, siostrzyczko?
Lily: Ech! Zamknij się
Matt: Teraz moja kolej

Myślałam, że mogłam zapytać, a ten wpisuje mi uwagę. Rodzice nie będą zachwyceni. Szczególnie wizytą u dyrektora. Matt też chciał spróbował tego "szczęścia", plując ze słomki, w której miał kulki. Przez kilka minut profesor to ignorował, ale później go trafił w jego nos, jak się odwrócił. Był wściekły i on też został wezwany do dyrektora. Wstaliśmy z ławek, ale nauczyciel na chwilę nas zatrzymał.

Prof. Klein: Muszę zadzwonić do waszych rodziców. Od razu pierwszego dnia są z wami kłopoty
Lily: Ja tylko mówiłam, co myślę
Prof. Klein: Lepiej najpierw pomyśl, co powiesz, by nie gadać takich bzdur
Lily: O! Teraz pan przesadził. Obraził mnie
Matt: Hahaha!
Prof. Klein: Oboje macie się stawić u dyrektora. Na końcu korytarza po prawej stronie
Lily: A nie można nam darować? Jesteśmy tu nowi
Prof. Klein: Ale zachowania powinniście się nauczyć w domu
Matt: Taa... No właśnie w domu
Lily: Matt
Matt: Nauczyliśmy się w domu

Zaśmialiśmy się oboje i poszliśmy we wskazane miejsce. Naprawdę musi ich wzywać do szkoły? Na pewno mają lepsze zajęcie, niż słuchanie o naszych pierwszych wyczynach. Gdy już byliśmy blisko posiedzenia dyrektora, poczułam się słabo. Chwyciłam się za implant i już wiedziałam, że to było przypomnienie. Kliknęłam na bransoletkę, by rozpoczęło się ładowanie.

Matt: Dobrze się czujesz, Lily?
Lily: Tak. To tylko przypomnienie. Muszę się ładować, co godzinę
Matt: Masz przerąbane
Lily: A to twoja wina
Matt: Nadal pamiętasz? Naprawdę cię przepraszam
Lily: Wybaczyłam ci już dawno, Matt. Wszystko będzie dobrze
Matt: Mam nadzieję. Lepiej usiądź
Lily: Nie trzeba. Dam radę. I tak nie wymigam się od pójścia do tego pryncypała
Matt: Spoko. Przeżyjemy
Matt: Święte słowa

**Tony**

Siedziałem w zbrojowni, pracując nad zbroją, ale wcześniej naładowałem implant, jak powiedziałem Pepper. Myślałem, że przyjdzie zobaczyć, czy nie kłamię, a zamiast tego otrzymałem wiadomość ze szkoły. Kochane dzieci. Czy wy już pierwszego dnia musicie sprawiać problemy? Ach! Te geny. 

Uwaga za obniżanie wiedzy nauczyciela
 Poważnie? A Matt?

Przeszkadzanie w trakcie lekcji przez plucie ze słomki w nauczyciela

Pep chyba się uśmieje, jak przeczyta wiadomość od dyrektora. No nic. Trzeba się tam stawić.

<<Uwaga. Wykryto sygnaturę energetyczną wroga. Oznaczenie: Whiplash>>

Tony: Jaja sobie robisz?

<<On wrócił>>

Tony: No pięknie, a powoduje jakieś zagrożenie?

<<Whiplash próbował zabić twoją żonę. Chcesz to zlekceważyć?>>

Tony: Ale naprawdę, to jest Whiplash? Sprawdź jeszcze raz

<<Nie ma mowy o pomyłce. Jest w śródmieściu>>

Tony: Powinienem pojawić się w szkole, ale obowiązki Iron Mana...

<<Są tak samo ważne, jak bycie ojcem>>

Tony: FRIDAY, co mam zrobić?

<<Wyślij mnie w zbroi na przeszpiegi, a ty zajmij się swoimi łobuzami>>

Tony: No zgoda. Dziękuję

Byłem w szoku. Jakim cudem ten drań przeżył? Albo został zbudowany na nowo przez Mr. Fixa. Tylko, jaki on ma cel? O co mu chodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X