Part 115: Niebezpieczna mieszanka


**Tony**

Nie kłamałem. Po powrocie do domu zobaczą nagranie, ale najpierw mieliśmy spędzić ze sobą miło czas. Akurat pojawiła się kelnerka, przynosząc nam pizzę. Podziękowaliśmy i każdy z nas wziął po jednym kawałku na talerz. Wygląda na to, że nikt nie grymasi.

Tony: Mam nadzieję, że wam smakuje
Pepper: Mhm... Bardzo
Lily: Popieram
Matt: Ja też, ale naprawdę nie chcę iść do szkoły
Lily: Matt, będzie dobrze
Pepper: Chociaż ty się cieszysz
Lily: A powiedziałam tak?
Pepper: Wydaje mi się, że nie masz nic przeciwko
Lily: Eee... Szukam jakiś pozytywów i jeden już mam
Matt: Jaki?
Lily: Przyjaźń
Pepper: Bardzo dobry argument, Lily. Poznacie nowe osoby i być może się też zakochacie
Lily: No właśnie. Jak poznałaś tatę?
Pepper: Hahaha! To bardzo zabawna historia, bo przy sprzątaniu klatki, gdy jeszcze mieszkaliśmy na osiedlu. Zaczęło się od tego, że pomogłam mu wstać, jak zemdlał. Wtedy za pomoc dał czekoladę truskawkową. Mmm... Pamiętam, jakby to było wczoraj
Tony: A jednak wspominasz nasze początki. Nie żałuję, że cię poznałem
Matt: Dobra. Jest to bardzo fajne, ale zjedzmy pizzę i wróćmy do domu. Chcę zobaczyć nagranie
Tony: I zobaczysz. Cierpliwości

Matt był tak niecierpliwy, aż szybko zjadł cały swój kawałek pizzy, popijając colą. Usta przetarł dłonią i czekał, kiedy my też skończymy jeść.

**Victoria**

Skończyłam swój dyżur, więc poszłam zobaczyć, czy Ho nadal siedzi w sowim gabinecie. Ostatnio mam z nim trudny kontakt, który był spowodowany jego bezradnością. Brakuje mu cierpliwości do Tony'ego. Nie dziwię się. Zapukałam do drzwi. Brak reakcji. Pewnie znowu przegląda cholerną kartotekę. Przekręciłam klamkę, wchodząc do pomieszczenia. No i miałam rację. Siedział przy biurku, wertując kartka po kartce. Podeszłam do niego, a żeby oprzytomniał, rzuciłam książką o biurko.

Dr Yinsen: Co ty wyrabiasz, Victorio?!
Dr Bernes: Chciałam sprawdzić, co u ciebie. Myślałam, że pójdziesz do domu, a ty kolejną godzinę spędzasz poza domem
Dr Yinsen: Nie mam żony, czy dzieci. Dzięki za troskę
Dr Bernes: Jesteś przemęczony, Ho. Powinieneś odpocząć. Mam ci znowu powtarzać, że przy ratowaniu ludzi musimy być w pełni skupieni i przytomni? Naprawdę skończ z tymi papierami. Tony'emu nie przemówisz do rozsądku. Dobrze wiesz, że walczy jako Iron Man
Dr Yinsen: Dlatego nigdy nie będzie ostrożny!

Uderzył gniewnie w stół. Wiedziałam, jak zareaguje, ale miał rację. Ciągle będzie tak samo.

Dr Bernes: Spokojnie. Nie przejmuj się tym. Ciesz się, że Lily ma dobre wyniki
Dr Yinsen: Nie do końca. Nie uwierzysz, ale jakimś przypadkiem ma w sobie zarówno Vortex, jak i Extremis
Dr Bernes: Szaleństwo
Dr Yinsen: Wiem, dlatego nad tym też muszę pomyśleć
Dr Bernes: Najpierw zrób sobie przerwę. Zostanę z tobą, by dopilnować, że będziesz odpoczywał
Dr Yinsen: Uparta jesteś
Dr Bernes: Tak i nie kryję się z tym

**Tony**

Po skończeniu posiłku, poszliśmy do domu. Z tego, co pamiętam, kasetę wideo miałem w kartonie z pamiątkami. Znaleźliśmy się na miejscu o piętnastej, bo wcześniej wstąpiliśmy do sklepu, by kupić im telefony. Potrzebujemy z nimi kontaktu dla zapewnienia bezpieczeństwa. Dla pewności, żeby nic się nie stało.
Poszliśmy do salonu, a Pep pokazała mi, gdzie znajdowała się kaseta z nagraniem. Dzieci usiadły przed telewizorem, czekając z niecierpliwością na seans.

Lily: Długo jeszcze?
Tony: Cierpliwości... Kochanie, gdzie ją położyłaś?
Pepper: Powinna tu być... O! Jest
Lily: Jupi! Ciekawe, co to będzie?
Matt: Coś o nas. Nie wiem, jakie tam sceny się znajdą
Tony: Te odpowiednie

Zasłoniłem rolety i włączyłem magnetowid. Wspólnie usiedliśmy na kanapie, skupiając się na wyświetlanym obrazie. Lili zaczęła się śmiać, widząc Matta w akcji, gdy wspina się po szafkach kuchennych.

Lily: Hahaha! Ale z ciebie rozrabiaka
Matt: Taki sam będę w szkole
Lily: Dobra, cicho. Oglądajmy dalej

Później było pokazane, jak Lily powiedziała swoje pierwsze słowo. Widziałem, że ją to poruszyło. Jedna niewinna łezka zakręciła się w oku. Pozostawiliśmy je same, by pobyć trochę z daleka od nich. Oczywiście, że poszliśmy do sypialni. Pepper uśmiechała się podejrzliwie. Tak jakby chciała coś złego zrobić, ale na to będzie miała niebawem okazję.
Wzięła laptop, sprawdzając skrzynkę pocztową. Zaglądałem jej przez ramię i zauważyłem, że szkoła zaakceptowała formularze.

Tony: Udało się. Od jutra chodzą do szkoły. Tak się cieszę, że tam pójdą
Pepper: Bo wtedy będziemy mieli więcej czasu dla siebie?
Tony: To też
Pepper: Haha! Świntuch
Tony: Co? Że ja? Oj! Zaraz mnie popamiętasz

Rzuciłem się na nią, łaskocząc pod pachami, aż chciała się uwolnić. Jednak nie protestowała, gdy pocałowałem ją namiętnie w usta. Dotykałem jej szyi, schodząc rękami niżej. Podwinąłem lekko podkoszulkę do góry, przenosząc pocałunki na brzuch. Jednak, gdy chciałem dorwać się jeszcze niżej, od razu popchnęła moje ręce, dając znak, że mam przestać. Zgodziłem się odpuścić, więc zasnąłem razem z Pep.

**Lily**

Rodzice długo nie wracali. Zauważyłam przez uchylone drzwi, że śpią. Postanowiłam zrobić to samo. Czeka mnie jutro ciężki dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X