Rozdział 46: Czas dla zmian



Nie wiem, co się dzieje. Ten fałszywy alarm nie daje mi spokoju. Może to miało odwrócić uwagę? Tylko od czego? Kto chciał na tym zyskać? I jeszcze tracę siły do wszystkiego. Dobrze, że mam wsparcie Rhodey'go. Za oknem było słońce, czyli przespałem dzień. Wstałem z łóżka i zszedłem do łazienki, by umyć twarz i ręce. Po porannej toalecie poszedłem do kuchni, gdzie była Roberta z Rhodey'm. Mieli dziwne miny. Mam się bać?

-Musimy porozmawiać, Tony.Victoria dzwoniła

No pięknie. Kłopoty. No to sobie nagrabiłem. Usiadłem do stołu, bo już mi kolana się trzęsły. I co mam jej mówić?

-Powiesz coś?- spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem

-To wszystko, co ci powiedziała, to prawda- nie chciałem nic przed nią ukrywać

-Nie powiesz nic na swoją obronę?- zaczęła pogrywać prawnika

Ignorowałem to i wziąłem kanapkę do ust. Nie miałem sił, żeby się z nią kłócić. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Jeśli zmienię coś w przeszłości, stanie się lepsza przyszłość i teraźniejszość.

-Nie ukrywam, że zachowałem się głupio. Masz prawo mnie ukarać, Roberto- odparłem obojętnie

-Tony, coś ty narobił?- spytał się przyjaciel

-Uciekłem ze szpitala. Ratowanie ludzi jest ważniejsze

-Ona mi powiedziała, że ledwo chodziłeś i bardzo przeciążyłeś swoje serce. To było bezmyślne tak uciekać. Wiem, że sprawy Iron Mana są dla ciebie ważne, ale zanim coś zrobisz dla innych, zrób porządek z sobą- wyjaśniła, tłumacząc mi głupotę

Chyba Rhodey lepiej, by to ujął. Roberta pierwszy raz nie krzyczała na mnie. Chyba bardziej przejęła się tym, co dowiedziała się o moim zdrowiu. Po zjedzeniu śniadania opuściłem kuchnię.

-Gdzie idziesz?- spytał Rhodey, blokując mi przejście do wyjścia

-Muszę coś załatwić. Zmieniłem plany i muszę to zrobić

Rhodey wiedział, że mam na myśli podróż w czasie. Pozwolił mi przejść, ale nim wyszedłem, przytulił mnie, jak przyjaciela.

-Nie zapomnij o nas- poprosił

-Nie zapomnę. Wrócę najszybciej, jak się da- obiecałem mu i odwzajemniłem uścisk

Później już byłem w drodze do Budynku Baxtera. Całą tę drogę myślałem, jakie wydarzenia mogą ulec zmianie. Może zamiast naprawić to wszystko, schrzanię do reszty? Nawet nie zamierzam o tym myśleć. To musi się udać i Reed mi w tym pomoże. Może uważają mnie za geniusza, ale mam swoje granice. Nie jestem futurystą. Kiedy zacząłem rozmyślać nad tym, co zrobię, dotarłem do wieżowca. Pojechałem windą na samą górę, gdzie przy wejściu przywitał mnie jeden z członków jego ekipy. Sam Human Torch. Ugasił swój zewnętrzny ogień i podszedł do drzwi.

-Witaj w siedzibie Fantastycznej Czwórki. W czym mogę pomóc?







Hrabia podejrzanie mi się przyglądał. Niemożliwe, żeby mnie rozpoznał. Pewnie na kogoś czekał. Nie na mnie.

-A co on ci zrobił? Naprawdę zabił? Tego Iron Mana, którego znam, nie zrobiłby tego

-Jedna z kamer go nagrała- pokazałam mu nagranie z Wietnamu

-Niewinni ludzie giną. Ile chcesz za zlecenie?- pomyślał chłodno

-Siedem milionów- wystawiłam tyle, ile Hummer miał mi zapłacić

Nefaria nie wyrażał sprzeciwu. Wciąż podpierał się laską i tylko zastanawiał się, czy to odpowiednia cena. Był bardzo spokojny, jak na kogoś, kto ma problemy z Tong.

-Hmm... To uczciwa kwota. Zapłacę ci tyle po wykonaniu zlecenia. Przypomnij mi, jak się nazywasz?

-Katarina Umijanova- potwierdziłam swoją "tożsamość"

-Przypominasz mi kogoś, ale nieważne. Zajmij się tą puszką złomu, a na dowód przynieś mi jego hełm- spojrzał na mnie, dogłębnie czegoś szukając

-Zgoda- odwróciłam się i z ukrytym uśmieszkiem wyszłam z jego bazy

Motorem pojechałam do domu, by wysłać blaszaka na kolejną eliminację. Program dalej był aktywny, a chip wciąż wydawał się sprawny, więc powinnam zrobić kolejny atak. Może, by tak na...

<< Wybrano: Izrael. Rozpoczęto drogę do celu>>

Czułam się tak spokojnie, że nie musiałam się bać o swoje życie. A maskę miałam przy sobie. Czasem z niej korzystam, ale rzadko, bo ktoś może ją namierzyć.

<<Potwierdź: Tak lub Nie>>

-Tak- wstukałam słowo

Minęło zaledwie kilka minut i zbroja robiła potężne spustoszenie. Oczywiście nie była w stanie zniszczyć całego kraju, ale głównie w stolicy.

<<Eliminacja zakończona. Centurion wraca>>

Wszystko idzie zgodnie z planem. Nefaria czegoś się domyśla, ale, jak na razie nie będę zawracać sobie tym głowy. Włamałam się do danych SHIELD, by wrzucić zbrodnie Centuriona do akt Starka. W końcu oni rejestrują każdego, nawet zwykłych ludzi. Znalazłam też tam siebie i dane o moim istnieniu musiałam skasować.

<< Czy jesteś pewny/a, by skasować akt Katrine Ghost? >>

-Tak- wcisnęłam enter

<<Proces usuwania potrwa kilka minut w zależności od ilości danych>>

Świetnie. Ze wszystkich wrogów, którzy mogą mi zagrażać, została Hydra. Zetniesz jedną, urosną dwie nowe.  Pora na ostatnią misję algorytmu eliminacji. Niestety oni byli wszędzie i musiałam to inaczej rozwiązać. Gdybym włamała się do satelity na orbicie, oprogramowanie zabiłoby wszystkich agentów za jednym strzałem. Tylko został problem mojej matki. Ona należy do Hydry. Muszę ją ostrzec. Tylko ona mi została po śmierci ojca. Jeśli jeszcze Whitehall nie posiekał dla "odkryć" znajdę ją i uratuję, nim program zgładzi Hydrę.








-Chciałbym zobaczyć się z Reedem Richardsem. Czy jest on tu może?- poprosiłem o spotkanie

Po usłyszeniu wybuchu wiedziałem, że przebywa w laboratorium. Od razu tam pobiegłem. Human Torch chciał ugasić pożar, ale go bardziej rozniecił. Kobieta w blond włosach chwyciła za gaśnicę i ugasiła ogień powstały w odczynników. Postanowiłem im pomóc posprzątać bałagan. Widocznie nie tylko ja robię "demolkę".

-Reed, ktoś do ciebie przyszedł- odezwał się chłopak

-Dzień dobry, panie Richards. Potrzebna mi pańska pomoc, jeśli oczywiście nie przeszkadzam

-Tony Stark. Jak dobrze cię znów widzieć- uścisnął moją dłoń na powitanie

-Jak to znowu?- patrzyłem na niego z niedowierzaniem

-Znałem cię jeszcze, jak byłeś małym szkrabem. Często spotykałem się z twoim ojcem jako przyjaciel i współpracownik. Przykro mi z powodu Howarda, ale nie narzekasz na życie z prawniczką i Rhodey'm?- uśmiechał się od ucha do ucha

-Różnie bywa- zaśmiałem się

On wie o wszystkim, ale o mojej sekretnej tożsamości, nie mogę mu powiedzieć. To naraziłoby jego bliskich, a nie mogę na to pozwolić.

-Więc, czego byś chciał, Tony?- spytał ciekawy mojej odpowiedzi

-Cofnąć się w czasie. Nie dopuścić do śmierci mamy. Czy jesteś w stanie mnie tam wysłać?

-Wiesz, że możesz całkowicie zmienić bieg wydarzeń? Możesz zapomnieć o istnieniu swoich przyjaciół i wszelkie twoje wynalazki nie powstaną- powiedział jedno z ostrzeżeń

-Tak. Wiem, ale chcę go zrobić. Pomożesz mi?

-Skoro tak, to chodźmy- zaprowadził do maszyny, która miała mi umożliwić cofnięcie się w czasie

Był to okrągły portal z bocznym panelem, gdzie wybierało się czas i miejsce. Byłem pod wielkim wrażeniem, widząc, jak wielką zbudował maszynę. Prawie sięgała sufitu.

-Jest kilka zasad, które powinieneś przestrzegać, by wrócić w jednym kawałku do teraźniejszości

-Jak to w jednym kawałku? Czy to oznacza, że...?

-Twoje ciało może zareagować w różny sposób na działanie zmian czasu w dość gwałtownym tempie. Zdarzały się przypadki, że ludzie nie wracali- wyjaśnił ryzyko

-To co mam zrobić, by do tego nie doszło?- przeraziłem się na samą myśl, jak coś pójdzie źle

Reed wyciągnął pudełko, gdzie znajdywały się małe słuchawki bluetooth. To miało nam służyć za kontakt, ale była zrobiona z tworzywa, które nie zniszczy urządzenie.

-Będziemy się przez to komunikować.Wszelkie elektroniczne "zabawki" musisz zostawić, bo przy skokach w czasie, zostaną uszkodzone- dodał kolejną z wad

Zadzwoniłem do Pepper, by z nią się pożegnać.

-Pepper, kocham cię. Nigdy o tobie nie zapomnę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X