Rozdział 40: Nazywaj mnie nowym Duchem


To było okropne. Z pośród setki agentów ocalało tylko sześciu. I gdzie ta sprawiedliwość? Zabraliśmy najbardziej poszkodowanych do szpitala. Szybko oddaliśmy ich w odpowiednie ręce. Musieliśmy wezwać Fury'ego, by pomogli pozostałym. Polecieliśmy na helikarier, gdzie zostaliśmy niemile przywitani. Agenci celowali w nas.

-Czego chcecie?- byli gotowi do strzału

-Chcemy gadać z Fury'm. Wpuście nas

-Generał wyjechał. Idźcie!

-Ludzie na Arktyce potrzebują natychmiastowej opieki medycznej. Zostali zaatakowani przez Hydrę! Miejcie serce im pomóc!- wtrącił się Rhodey

-Dobrze, zajmiemy się tym- zgodzili się

Podziękowaliśmy im i tę sprawę zostawiliśmy w ich rękach. Byliśmy w locie, kierując się do bazy.

-Gdyby nie ty, Rhodey, oni nie zgodziliby się do pomocy- pochwaliłem go

-Czasem trzeba krzyknąć, by coś do kogoś dotarło- spojrzał na mnie, mówiąc jakby to o mnie chodziło

-Jedne z osób, to były Virgil i Bobbie. Co oni tam robili?- zacząłem się nad tym zastanawiać

-Może mieli misję. Na szczęście przeżyli atak. Czego Hydra od nich chciała?- zasugerował Rhodey

-Nieważne, wracamy- przyspieszyłem prędkość

Rhodey również przyspieszył swoją zbroję, choć jego arsenał go dalej spowalniał

-Cokolwiek byś zrobił, i tak nie będziesz szybszy- uśmiechnąłem się

-Ale wyścig wygrałem, mimo uzbrojenia

-Ha! Tylko przez oszustwo Pepper wygrałeś- przypomniałem mu

-Co z tego? To może chcesz się ścigać?

-Czy to rzucenie rękawicy?- uznałem to za rzucenie wyzwania

Rhodey chce się ścigać? Proszę bardzo. Bez problemu go pokonam. Bez oszustw.

-Zgadzasz się?- spytał dodatkowo

-No pewnie. Nie miejsca... gotów... start!

I ruszyliśmy na prostą. Znowu końcem trasy była zbrojownia, a jako początek- dach Akademii. Rhodey starał się mnie dogonić, co mnie bawiło, patrząc na jego uzbrojenie. Gdy miałem już skręcić ,coś we mnie strzeliło. Jakiś miotacz fuzyjny. Wyłączył mi wszystkie systemy i zacząłem spadać.

-No to klops- przekląłem, dalej spadając

-Tony!- krzyknął Rhodey, który też oberwał






Łatwizna. Pospadali, jak muchy. Dosyć fajne SHIELD mają "zabawki". Trochę im zajmie ponowne uruchamianie systemu. Jeszcze ten srebrny blaszak myśli sobie, że jestem jakąś Madame Mask, a Hydra szuka maski. W sumie, to ja ich skierowałam na Arktykę, by ojciec tej rudej zginął. To miała być zemsta za mojego ojca.

-Madame Mask? Co ty tu robisz? Myślałem, że nie żyjesz- był kompletnie skołowany

-Nie jestem nią, choć mam jej zgubę- wskazałam na złoto na mojej twarzy

-Kim jesteś i czemu nas atakujesz?- odezwał się drugi

Ich zbroje upadły w dół. Nie mogli nic zrobić. Jednak nie byli moim celem, ale powinnam im się przeciwstawić. Nie chcę być anonimem, jak mój ojciec. Niech wiedzą, z kim mają do czynienia.

-Mówcie mi Ms Ghost. Jestem córką Ducha- stuknęłam w napierśnik tego srebrnego

-Co?!- krzyknęli oboje

Natychmiast po ujawnieniu pseudonimu zniknęłam. A dokładnie poleciałam na dach, gdzie ktoś na mnie czekał. Po śmierci ojca zostałam zmuszona zostać najemniczką. Mam ciężką sytuację i zostałam sama bez niczego. Zlecenia dają mi potrzebne pieniądze do przetrwania. Na dachu znalazłam dziwną postać. Miała na sobie coś z tytanu i stopu vibranium. W całej zbroi emanował czarny kolor. Skądś go kojarzę. Titanium Man?

-Hummer. Zgadza się?- próbowałam zgadnąć

-Tak, to ja. A ty to córeczka Ducha?- spytał, kpiąc ze mnie

Czułam w jego głosie ironię. Trzymałam w sobie gniew, by użyć go w późniejszym starciu z Pepper Potts. Hummer miał inne plany. Jego celem był ktoś inny, a mi zależało na kasie. Poniżej miliona nie wezmę zlecenia.

-Masz szczęście, że potrzebuję pieniędzy, bo bym cię zabiła- schowałam ostrze do rękawa

-Oho! Zadziorna z ciebie kobieta. Powiem krótko. Jak liczysz na łatwy zarobek, masz kogoś dla mnie zabić- podszedł nieco bliżej, pokazując hologram jakiejś osoby

-To logiczne. Kto jest celem?- spytałam twardo

Coś mi ten obraz mówił. Czy to nie Tony Stark? Z tego, co mi ojciec opowiadał. to miał go zabić za sporą sumę, ale przez jego śmierć, on nadal żyje. Ta ruda zapłaci mi za to. Zapłaci za to swoją głową. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

-Dobra, zapomnij, o co pytałam. Zgadzam się, ale masz mi zapłacić dziesięć milionów- postawiłam warunek

-Dziewczynko, postradałaś zmysły?

To mnie rozwścieczyło. Rzuciłam się na niego z sztyletami, trzymając je przy rdzeniu mocy jego zbroi.

-Nie nazywaj mnie tak!- krzyknęłam

-Dobra. To co powiesz o pięciu milionach?- zaproponował niską stawkę i nie chciałam się zgodzić








Co to miało być i kim ona jest? Córka Ducha? Nie nie wierzę. Jak taki bezduszny człowiek, zabijający bez skrupułów, może w stanie mieć rodzinę? Rhodey był oszołomiony. Leżeliśmy w bezruchu, czekając na ponowne uruchomienie zbroi. Miotacz fuzyjny mocno uszkodził system Centuriona. To już wiem, co zrobię, jak wrócę. Muszę naprawić zbroję. Pół minuty zajął ponowny rozruch systemu. Wstaliśmy z ziemi. Powoli.

- O rany. Kto to był?- chwycił się za hełm

-Niemożliwe, że to córka Ducha. To nie mieści się w głowie!- Rhodey nie ukrywał swojego zdumienia

-Wracajmy do zbrojowni. Pościgamy się innym razem- zdecydowałem niechętnie

Szybko włączyliśmy silniki i krótko nam zajął czas dotarcia do zbrojowni. Zdjęliśmy swoje pancerze i podeszliśmy do komputera. Chcieliśmy wiedzieć więcej, z kim mieliśmy do czynienia.

-Rhodey, pierwszy raz nie wiem, kto nas zaatakował. Myślisz, że to naprawdę córka Ducha?

-Nie mam pojęcia. Nie wiem, co mam o tym myśleć- podrapał się w głowę

-Ciekawe, co nam komputer o niej znajdzie?- wstukałem słowo Duch

Na ekranie wyświetlił się cały opis Ducha. Szukałem pokrewieństwa, czy ta dziewczyna nie skłamała. Jednak zaatakowała nas bez powodu. Nie rozumiem, czego ona może chcieć? W oczy rzuciło mi się imię Katrine . To ona?

-Katrine- córka Ducha- przeczytałem na głos

-Czyli to prawda. Tylko, czego chce od nas?

-Może zemsty, albo poszła w ślady ojca?  Może... - i tu mi przerwał Rhodey

-Jest zabójczynią i chce się wzbogacić. Przecież, to nie my zabiliśmy Ducha, ale...- tym razem to ja mu przerwałem

-Pepper- zacząłem się o nią bać

Nagle poczułem ucisk przy implancie, a hałas z bransoletki sugerował o przypomnieniu. Wziąłem głęboki wdech i podszedłem do ładowarki. Usiadłem przy urządzeniu, czekając na zakończenie ładowania.

-Tony, spokojnie. Nikt nic jej nie zrobi- próbował jakoś przegonić zmartwienie z mojej głowy

-Jeśli jest taka, jak Duch, to na pewno nikt nie jest bezpieczny, a zwłaszcza Pepper. Nie pozwolę, by coś jej się stało

-Zanim będziesz odwalać jakąś głupotę, powiedz mi o tym i nie wariuj. Jeśli coś cię gryzie, to mów- poprosił, by chętnie udzielić pomocy

-Dobra, Rhodey, ale muszę naprawić zbroję. Ten miotacz mocno uszkodził Centuriona- przypomniałem sobie

Od razu chciałem odłączyć się i zająć naprawą pancerza. Rhodey już znał moje zamiary i przytrzymał mnie przy ładowarce.

-Nawet o tym nie myśl. Tym razem cię tu samego nie zostawię. Po tym, jak postradałeś zmysły- przypomniał o ostatnim szaleństwie, którego nie chciałem pamiętać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X