Rozdział 32: Tylko zemsta i nic więcej


Oboje wpatrywali we mnie swoje ślepia. Nie wierzyli, co mówiłem, a to była prawda. To już bardziej wyprowadziło Mr. Fixa z równowagi.

-Ja wiem, jak go nienawidzisz, ale bezpodstawnie oskarżać o coś takiego? Nie gadaj mu bzdur, Gill!

-Ale uwierz mi. Byłem i widziałem to. Najpierw załatwił Unicorna. Killershrike mi powiedział o tym i przy jego ciele znalazł zielone ślady. Poza tym widział, że Hummer się tam kręci- próbowałem skłonić go do słuchania

Szef milczał, a Whiplash z furią rozwalił kolejne skrzynie. Dwie wybuchły, a trzecia płonęła w ogniu.

-Drań!- wrzasnął sługus, kończąc niszczenie

-Whiplash, dość! Opanuj się, bo będziemy musieli szukać nowej kryjówki, jak tą mi rozwalisz!- krzyknął, ostrzegając

-Mogę dokończyć?

-Tak, mów, co było dalej?- pozwolił mi na kontynuowanie

-Od razu po jego telefonie poszedłem do jego bazy i znalazłem go martwego obok Unicorna. Na ziemi były te same ślady, o których mi mówił wcześniej. Czy teraz mi wierzysz, Fix?- skończyłem wyżalać się

Whiplasha znowu poniosło i wysadził kolejne skrzynie, prawie rozwalając ścianę magazynu.

-Przestań demolować bazę, zakuty łbie! Teraz musimy wymyślić, co z nim zrobić?!

-Zabić!- krzyknęliśmy równocześnie

-Jeszcze nie teraz. Macie wrócić do tamtej fabryki i sprawdzić, czy coś ocalało. Możliwe, że ta jego zbrojownia mogła wytrzymać eksplozję, dlatego sprawdźcie to- wydał kolejny rozkaz z nowym zadaniem

Trochę mi ulżyło, jak im o tym powiedziałem, ale Whiplash powinien się pohamować. Rozumiem jego złość, ale to nie działa na naszą korzyść.
Razem z tym wariatem dotarliśmy do szczątków pozostałości fabryki. Ostrożnie weszliśmy do ruin, gdzie niczego nie było, nawet zbrojowni. Pod nami były rozsypane części różnych pancerzy.

-Nic tu po nas. Wszystko zniknęło. Wracajmy

-Nie tak szybko. Mam coś do załatwienia

-A co ty chcesz zrobić tak późno w nocy?- zdziwiły mnie jego plany

-Pora na odwet- ruszył w stronę domu Rhodes'ów

Chyba wiem, co ma na myśli, ale naprawdę chce się mścić? Dlaczego akurat dziś? Poszedłem za nim, by mieć go na oku. Był przy skrzynce, która doprowadzała prąd do urządzeń. Jednym biczem zniszczył ją. Mógł tylko wyjąć kable, ale on woli demolkę.

-Jak chcesz się mścić, to beze mnie

-Wiadomo. To moja zemsta- podkreślił Whiplash, przygotowując się do ataku















Pojechałem taksówką do domu, gdzie od razu czekał na mnie Rhodey. Nie wyglądał, jakby miał dobre wieści do przekazania. O zbrojowni mi powiedział. Jest coś jeszcze?

-Następnym razem, nie dzwoń mi w trakcie randki

-Nie moja wina, że się wtedy zjawili. Ze zbrojowni nic nie zostało. Masz jakiś plan?- mówił z grymasem na twarzy

-Na razie nie mam. A poza tym nie potrzebujemy planu. Przecież oni myślą, że nie żyję. Zbrojownię zniszczyli. więc po co coś kombinować?- zaśmiałem się głupio

-Gdybyś mógł to znowu przemyśleć

-Rhodey?- nie wiedziałem, czemu to powiedział

Odwróciłem się i zobaczyłem Whiplasha. Pewnie to miał na myśli Rhodey. O kurcze. Kłopoty.

-A jednak żyjesz, Stark. Nie na długo. A ty Rhodes, nie wrócisz żywy- miotał biczami

Szybko wybiegliśmy na zewnątrz i uciekaliśmy, myśląc, jak pozbyć się Whiplasha. Bez zbroi jesteśmy zdani tylko na improwizowanie.

-Mówiłeś, że go zabiłeś!

-No, bo tak było. Nie widzisz, że wygląda inaczej?!- był przerażony

-Rhodey, co mamy robić?- byłem zakłopotany

Pierwszy raz nie mogłem użyć żadnej technologii. Już wolałbym umrzeć na torturach, niż tracąc czas na ucieczce.
Niespodziewanie ktoś zaatakował Whiplasha. Titanium Man? No pięknie.

-Stark jest mój, złomie!- strzelił z syfonu energetycznego

-Ja byłem pierwszy!- strzelił bombami, wbijając w jego pancerz

Nastąpiła eksplozja. Oboje padliśmy na ziemię, wykorzystując czas na zniknięcie i opracowanie nowego planu. Nagle Rhodey zaczął być bardziej przerażony.

-W domu jest mama. Musimy ją stąd zabrać!

-Masz rację, ale jak ty chcesz się tam dostać?

Nie zauważyłem, jak zniknął w kłębie dymu. Pobiegłem za nim. Nie pozwolę, by coś mu się stało. Zwykle to ja przez moją głupotę się narażam. Rhodey tak nie może. Szybko dotarliśmy do domu i obudziliśmy Robertę.

-Ej! Czemu mnie budzicie? Miałam taki piękny sen, a wy mi go przerywacie! - krzyknęła z oburzaniem się na nas

-Musimy stąd uciekać! I to nie są żarty, mamo! Grozi nam poważne niebezpieczeństwo!

-Co się dzieje?- żądała wyjaśnień

-Nasi dawni wrogowie chcą nas zniszczyć. Zniszczyli fabrykę i nie mamy nic do obrony- streściłem krótko

Ciągle słyszeliśmy następujące wybuchy. Musieliśmy bezpiecznie wyjść z domu. Nikt nie może zginąć. Nikt.













Usłyszałem za sobą huki i strzały. Nie wierzyłem własnym oczom, co ja widzę. Whiplash walczył z Hummerem? Po jaką cholerę się tu zjawił? Znowu zjawia się, by wszystko popsuć, ale tym razem to Whiplashowi. Próbowałem zaprzestać ich bezsensowną walkę.

-Przestańcie oboje.Tracicie tylko czas

-Nie moja wina, że mi przeszkadza!- wyrzucił kolejne bomby na jego zbroję

Doszło do kolejnego wybuchu. Zauważyłem, że dzieciaki z jakąś kobietą uciekły z domu i chciały oddalić się stąd, jak najdalej. Nie mogłem tego ukryć. Nie chciałem psuć Whiplashowi jego planów.

-Whiplash, on ci ucieka- wskazałem na nich i od razu zerwał się do pościgu

Oczywiście Hummer poleciał za nim i co chwilę mu zawadzał na drodze. Whiplash chwycił biczami za kobietę. Co on pogrywa? To nieczyste zagranie.

-Mamo!- krzyknął ciemnoskóry chłopak

-Rhodey, biegnijcie. Nie przejmujcie się mną

Gdy Titanium Man chciał się zbliżyć do Starka, strzeliłem w niego z blastera. Pomogłem Whiplashowi.

-Co ci do łba strzeliło, Blizzard? Po której jesteś stronie?!- odmroził się się sfrustrowany

-Po mojej własnej- wystrzeliłem kolejny raz

Whiplash odstawił kobietę i zajął się chłopakiem. Zaplątał go biczami i był gotowy do porażenia go prądem. Jednak Stark wybawił swego przyjaciela i rzucił kamieniem w jego głowę, aż bicze opadły, uwalniając ciemnoskórego. Wzięli kobietę i biegli bez patrzenia w tył.
Gdy już znowu chciał zaatakować, Titanium Man strzelił z pocisku. Miał trafić dzieciaki, ale ta czarnowłosa kobieta rzuciła im się na obronę i przyjęła pocisk.

-Ty bydlaku!- rzuciłem się na Hummera

-A ty znowu współczujesz? Mięczak!

Na te słowa wpadłem w gniew i strzeliłem największą siłą w tego szaleńca. Whiplash mi pomógł go dobić. Rzucił go biczami i swoimi bombami zniszczył jego pancerz. Hummer był bezbronny. To koniec psychopaty?

-Żegnaj, Hummer- dobiłem go z ostatniego pocisku, który zamroził jego ciało

-Zgiń w piekle!- podniósł zamrożone ciało i z wysokości je zrzucił

Z głowy sączyła się krew i już nie przemówił. Czy to możliwe? To prawda? Titanium Man i Justin Hummer w jednej osobie polegli? Tacy szaleńcy przepadli marnie do grobu.

-Udało się! Już po nim!- cieszyłem się z tego, jak nigdy dotąd

-Sprawa załatwiona. Teraz tylko dorwać te dzieciaki

-Zaczekaj. Wróćmy do szefa i powiedzmy mu o wszystkim- kazałem mu wracać do bazy

4 komentarze:

  1. Jeju ale sie dzieje ^u^ czekam do czwartku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za akcja!!! Ale co z Robertą?! Jest ciężko ranna?! O matko!
    No i nie wierzę, Hummer nie żyje! Juuuupi! Fantastyczna wiadomość :-* Ale co dalej, rany! Strasznie emocjonujące <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się. Już jest blisko rozwiązania wszelkich zagadek. Emocje muszą być. cieszę się że ci się podobało. Nastepna w czwartek :-)

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X