Odcinek 16: Agentka Potts

0 | Skomentuj
Helikarier T.A.R.C.Z.Y., Pepper spotyka się z generałem Fury. Na miejscu również widzi Clinta, Natashę oraz Steve’a. Nick wyświetla na ekranie szczegóły misji.

Nick Fury: Waszym zadaniem jest rozgryźć zamiary Hydry. Kapitan Ameryka powie wam więcej
Steve: Dziś ma odbyć się tajne spotkanie, gdzie ma być Red Skull. Nie wiem, czy ktoś poza nim ktoś jeszcze się pojawi, dlatego ostrożniej będzie działać niezauważenie. Zresztą, wystarczy skopiować plany i możecie wracać

Pepper podnosi prawą rękę.

Steve: Tak?
Pepper: Mam pytanie
Steve: Jakie?
Pepper: W sumie, to nie jedno, a więcej, bo może się okazać, że żadnego spotkania nie będzie i wpadniemy w pułapkę, a do tego pliki, które pobierzemy, nic nam nie dadzą, dlatego też…

Fury zasłania jej usta.

Nick Fury: Na pewno zrozumiał, co masz na myśli. Mogę już wziąć rękę, czy jeszcze masz coś do powiedzenia?

Zaprzecza. Agenci śmieją się. Dziewczyna zakłada zbroję.

Pepper: No to lecimy, ekipo
Steve: Spokojnie, agentko Potts. Najpierw musimy rozdzielić zadania
Pepper: Heh! Banalne. Czarna Wdowa może zająć się informacjami, a reszta z nas będzie ją bronić

Kapitan zastanawia się przez chwilę.

Steve: Hmm… Dobry pomysł, ale zmieniłbym jeden szczegół
Pepper: W porządku, Kapitanie. Ja tylko zasugerowałam własny pomysł
Steve: Nie mam ci tego za złe. Po prostu musi być jedna osoba na zewnątrz w razie komplikacji misji. Hydra stosuje wiele sztuczek, więc trzeba być gotowym na wszystko
Czarna Wdowa: Ma rację. Najlepiej będzie, jeśli Steve będzie czekał w pogotowiu. Ktoś się sprzeciwia?

Cisza.

Czarna Wdowa: Czyli postanowione. Możemy wyruszać

Cała drużyna wskakuje do pojazdu powietrznego. Wylatują z helikariera.
Tymczasem w zbrojowni, Tony siedzi przy stole roboczym i przykręca elementy do zbroi. Jednocześnie rozmawia z Rhodey’m przez słuchawkę Bluetooth.

Tony: Boisz się?
Rhodey: Niby czego? Uczyłem się miesiącami. Zdam to

Chłopak dołącza kolejny element.

Rhodey: A ty, jak zwykle coś majstrujesz. Co tym razem?
Tony: Nowa zbroja
Rhodey: Chyba powinieneś znaleźć sobie lepsze hobby
Tony: Stane jest silniejszy, niż był kiedykolwiek. Muszę wyrównać szanse
Rhodey: No tak, ale miałeś testy do M.I.T. Kiedy otrzymasz wyniki?
Tony: To zależy od Mister Fantastic, bo Fantastyczna Czwórka też zajmuje się walką z przestępczością
Rhodey: Faktycznie. A tak poza tym, gdzie Pepper?

Geniusz odkłada narzędzia. Podchodzi do komputera.

Tony: Nie dzwoniła ani nie pisała wiadomości, co jest do niej niepodobne
Rhodey: Więc bądź porządnym chłopakiem swojej dziewczyny i zadzwoń, a ja już uciekam. Spotkamy się później w zbrojowni, zgoda?
Tony: Żaden problem. Do tego czasu ją ściągnę tutaj. A! I powodzenia
Rhodey: Wzajemnie

Wybuchają śmiechem. Histeryk rozłącza się. Stark odkłada słuchawkę. Wybiera numer do rudzielca. Nie odbiera.

Tony: Co ty wyprawiasz, Pep?

Siada na fotel. Ponawia połączenie. Znowu ten sam rezultat. Chowa komórkę do kieszeni.

Tony: Czym jest taka zajęta?

Przed wejściem do bazy Hydry, Rogers powtarza plan działania.

Steve: Ja zostaję tutaj, Natasha ma zająć się zgrywaniem danych, a wy macie za zadanie ją chronić
Pepper: Eee… Czy Kapitan może nam powiedzieć coś więcej o Red Skullu?
Steve: Trzeba było wcześniej zapytać
Pepper: Trzeba było wcześniej powiedzieć!
Hawkeye: Rescue, nie krzycz, bo nas usłyszą
Pepper: Przecież i tak są zajęci spotkaniem. Mogę gadać, jak mi się podoba!

Wdowa dostrzega dwóch agentów. Odwraca się do ekipy.

Czarna Wdowa: Cicho. Pilnują tu drzwi

Rescue wykrywa przeciwników w tym samym miejscu, co agentka.

Pepper: A! Faktycznie

Członkowie organizacji rozglądają się wokół.

Agent Hydry I: Słyszałeś coś?
Agent Hydry II: Świrujesz. Nikogo tu nie ma

Stoją z bronią i strzegą dalej. Potts uruchamia w zbroi tryb zwiadowczy. Niezauważenie przechodzi obok straży. Włamuje się do panelu. Drzwi otwierają się.

Hawkeye: Dobra jest
Czarna Wdowa: Teraz nasza kolej

Ostrożnie wychodzą z ukrycia. Łucznik strzela strzałą wstrząsową. Agent pada na podłogę. Natasha skacze nad ostatnim przeciwnikiem. Wykorzystuje żądła. Unieszkodliwia przeciwnika, który traci przytomność. Patricia na krótko dezaktywuje niewidzialność. Zerka za siebie.

Pepper: Idziecie?
Czarna Wdowa: Nami się nie przejmuj. Dogonimy cię
Pepper: Wybaczcie, że jestem taka niecierpliwa, ale muszę dzisiaj zobaczyć się z Tony’m i pochwalić się, bo zostałam agentką T.A.R.C.Z.Y. Zresztą, pewnie się martwi
Czarna Wdowa: Najlepiej będzie, gdy skupisz się na obecnej misji
Pepper: Okej. Postaram się

Ponownie aktywuje maskowanie. Romanoff wskakuje do szybu wentylacyjnego wraz z Bartonem. Nastolatka jedynie mija wrogie jednostki.
Po kilku minutach, cała trójka trafia do sali konferencyjnej. Donośnym głosem przemawia Red Skull.

Red Skull: Panowie, mam zamiar ogłosić, że nasze marzenie wkrótce się spełni! Wyruszamy na podbój świata! Koniec bezmyślnych przywódców! Czas wprowadzić nasze rządy! Hail Hydra!

HAIL HYDRA!

Red Skull: Będziemy działać pod osłoną T.A.R.C.Z.Y., realizując plan naprzód! Nic i nikt nam nie stanie na drodze!

Dowódca pokazuje im punkty na mapie.

Red Skull: Zaczniemy od Nowego Jorku, a potem przekroczymy ocean! Tak! Nasze imperium będzie się rozrastać! Wystarczy tylko skończyć broń!

Clint patrzy na swojego rudzielca.

Hawkeye: Myślisz o tym samym, co ja?
Czarna Wdowa: Fury chce dane, które mają dotyczyć broni silnego rażenia
Hawkeye: Spuszczą atomówkę?
Czarna Wdowa: Raczej coś gorszego

Kobieta kontaktuje się z córką Virgila.

Czarna Wdowa: Pepper, idę po plany. Dołącz do Clinta
Pepper: Dobrze

Nagle kamuflaż przestaje działać.

Pepper: Ojć!
Red Skull: Mamy intruza! Brać ją!

Używa granatów laserowych. Łucznik wyskakuje z szybu na pomoc. Zużywa strzałę błyskową. Oślepia wrogów, a Natasha wykorzystuje zamieszanie, żeby przebiec do pokoju z komputerem.
Kiedy znajduje się u celu, podłącza pendrive. Na ekranie widzi pasek pobierania. Za drzwiami słyszy odgłosy walki. Nawiązuje kontakt z Steve’m.

Czarna Wdowa: Kapitanie, jesteś nam potrzebny
Steve: Przyjąłem. Zaraz u was będę

Rescue strzela z repulsorów, zaś Barton uderza z kuszy na nadgarstku.

Hawkeye: Skończyły mi się strzały. Nie wiem, jak długo będę w stanie odpierać ich ataki
Pepper: U mnie podobnie, bo szybko tracę moc, ale mogę coś jeszcze zrobić

Kumuluje moc do reaktora. Chce strzelić, lecz znienacka wyskakuje Kapitan Ameryka przez dach. Nokautuje sługów Skulla swoją tarczą.

Steve: Nie będę się pytać, jak do tego doszło, ponieważ będzie ich przychodzić coraz więcej. Musimy się stąd wynosić
Hawkeye: Nie zostawię tu Natashy
Steve: Więc pospieszmy się

Szef Hydry znika z hordą agentów. Dociera do śmigłowca. Tam odpala autodestrukcję. W placówce wyje alarm.

Steve: No pięknie
Pepper: Co się dzieje?
Steve: To wszystko zaraz wybuchnie

Hawkeye nawiązuje łączność z Wdową.

Hawkeye: Natasha, musimy uciekać Dużo ci jeszcze zostało?

Pasek ładowanie jest na 98%.

Czarna Wdowa: Jeszcze chwila, skarbie. Prawie mam

Komputer wyświetla komunikat o zakończeniu procesu.

Czarna Wdowa: Dobra. Teraz mogę do was dołączyć

Wybiega z pomieszczenia. Lampy świecą ostrzegawczo na czerwono. Szybko odnajduje drużynę. Barton strzela z kuszy. Chwyta kobietę za rękę. Potts bierze Rogersa. Natychmiast wskakują do pojazdu.
Po chwili, widzą eksplozję. Lecą na helikarier.

Steve: Udało się, choć mało brakowało do niepowodzenia misji
Pepper: Proszę mi wybaczyć, Kapitanie. Zapomniałam, że niewidzialność zużywa sporo energii, a do tego nie trwa długo
Czarna Wdowa: Na szczęście mam zgrane pliki
Pepper: Myślicie, że znowu powrócą?
Steve: Oni nie poprzestaną na jednym mieście. Wkrótce znów o nich usłyszymy

Helikarier T.A.R.C.Z.Y., Rescue zdaje raport Fury’emu. Natasha wręcza dysk przenośny.

Nick Fury: Rozumiem, że misja wykonana?
Pepper: To był dodatkowy test, prawda? Nadal nie jestem agentką?
Nick Fury: Rescue, uzyskałaś odpowiednią liczbę punktów. Jesteś agentką T.A.R.C.Z.Y., ale mimo wszystko, potrzebujesz ukończyć studia, aby brać udział w poważniejszych misjach
Pepper: Dziękuję

Wychodzi z bazy powietrznej. Kieruje się do świątyni. Na miejscu odkłada pancerz. Tony przytula ją.

Tony: Nareszcie jesteś. Dlaczego nie odbierałaś, kiedy dzwoniłem?
Pepper: Eee… Byłam zajęta

Cmoka chłopaka w policzek.

Pepper: Nie gniewaj się. Miałam swoją pierwszą misję jako agentka T.A.R.C.Z.Y.
Tony: Wow! Gratuluję, ale bardziej cieszę się, że jesteś cała i zdrowa. Później mi opowiesz, jak było, bo czekam na Rhodey’go

Siadają na fotelach z samolotu. Nie mija pięć minut i pojawia się James w bazie. Podchodzi do przyjaciół.

Tony: I jak ci poszło?
Rhodey: Zdałem. Było zbyt banalne dla mnie
Pepper: Och! Już nie mogę się doczekać, gdy zobaczę cię w mundurze, chociaż ja też jakiś dostanę

Rhodes jest w szoku.

Rhodey: Czy ty…
Pepper: Aha! Jestem agentką!
Rhodey: Heh! Brawo!

Geniusz słyszy dźwięk wiadomości. Sprawdza jego treść. Nie jest zdziwiony.

Tony: Richards się zlitował i sprawdził mój egzamin. Wszystko miałem dobrze
Pepper: Super! Powinniśmy uczcić nasze zwycięstwa

Stark poważnieje.

Pepper: Tony, coś nie tak?
Tony: Chyba pora się rozstać
Pepper, Rhodey: CO?!
Tony: To koniec drużyny Iron Mana

Rudzielec krzyczy.

Pepper: Nie! Nie ma mowy! Pogodziliśmy szkołę z ratowaniem świata, więc i teraz tak będzie! Ja nie chcę odejść!

Nastolatka smutnieje. Cała trójka kładzie dłonie jedna na drugiej.

Tony: Będziemy trzymać się razem, ale każdy ma swoją przyszłość
Rhodey: Dlatego pogodzimy obowiązki
Pepper: Damy radę

Przeciera oczy lewą dłonią.

Tony: Musimy


Przytulają się.

---**--

Różnie bywa z pisaniem notek, ale ta zajęła mi parę dni. Jednak potrzebowałam czasu na uzbieranie informacji, zrobienie planu wydarzeń i posunięcie fabuły dalej. Hydra jeszcze się pojawi, lecz w kolejnym odcinku ma pojawić się ktoś nowy.

One shot: Nie lekceważ przeciwnika

0 | Skomentuj


**Rhodey**

Zabijcie mnie. Tyle mogłem zrozumieć z postawy Pepper, która nerwowo wierciła się w trakcie lekcji chemii. Nic dziwnego, skoro tak żywiołowa osoba nie może uwolnić z siebie energii. Na pewno w duchu modli się o zakończenie tortur. A ja? Nic. Tylko siedziałem i czekałem, aż Tony się pojawi. Kwadrans był dopuszczalny do spóźnienia.
Kiedy na zegarku była 8:14, drzwi otworzyły się. Coś niewyraźnie powiedział do nauczyciela i usiadł na swoim miejscu. Wyglądał na chorego. Na dość poważnie chorego.

Rhodey: Tony, co z tobą? Dobrze się czujesz?

Nie odpowiedział. Nawet rudzielec zauważył, że coś nie gra.

Pepper: Ej! Spróbuj mnie zignorować, to pożałujesz.
Tony: Nic mi nie jest. Darujcie sobie.

//Retrospekcja//

Whiplash: Masz dość, Iron Manie?

Oplótł cały pancerz, porażając prądem. Pilot krzyczy na całe gardło, aż wykorzystuje ładunek zwrotny. Przeciwnik pada wraz z nim. Chłopak ledwo wstaje, ale wraca do bazy.

//Koniec retrospekcji//

**Rhodey**

Rhodey: Wiesz, że nam możesz powiedzieć o wszystkim.
Pepper: Ktoś cię skrzywdził, prawda? Kto to był?

Naszą rozmowę przerwał dość wkurzony profesor.

Nauczyciel: Skończyło się kółko dyskusyjne? Świetnie, więc wracać do nauki.

Przeprosiliśmy we trójkę za nasze zachowanie, choć głos Tony’ego był ledwo słyszalny. Martwiłem się o niego.

**Tony**

Nie mogłem się nad niczym skupić. Proste kalkulacje mnie przerażały. Nie potrafiłem pojąć prostych rachunków. Coraz bardziej traciłem kontakt z rzeczywistością. Tak bardzo odczuwałem skutki walki? Niemożliwe. Tu musi chodzić o coś innego. Pewnie mało spałem, a oni tak się mną przejmują. Nic mi nie jest. Wszystko gra. Taa… Sam w to nie wierzę i oni też się na to nie nabiorą.

Nauczyciel: Panie Stark, proszę rozwiązać równanie chemiczne. Raczej nie powinien być problem. Panie Stark?

Coś mówił. Niby wypowiadał jakieś słowa, ale każdy wyraz się zlewał w niezrozumiałą gadaninę.

Nauczyciel: Proszę do tablicy, panie Stark.

Pomyślałem, że chodzi o jakieś zadanie, dlatego wstałem. Długo skupiałem wzrok na wykładowcy. Ciągle wołał mnie po nazwisku.
Nagle nogi się pode mną ugięły. Cały świat przestał istnieć. Była tylko czerń.

Rhodey, Pepper: TONY!

Jednak ich krzyki jeszcze usłyszałem, zanim na dobre straciłem przytomność.

**Pepper**

Tony nigdy nie był dobrym aktorem. Nie mógł oszukać swego ciała. Wiedziałam, że potrzebował pomocy. Cała klasa zaczęła się gapić.

Nauczyciel: Co tam się dzieje?!
Rhodey: Proszę wezwać pogotowie!
Nauczyciel: Jeśli to omdlenie, wystarczy zabrać go do higienistki.

Przyłożyłam ucho do klatki piersiowej. Nie słyszałam bicia serca. Do tego nie oddychał. Byłam przerażona.

Pepper: Proszę się pospieszyć! On umiera!

Rhodey mi nie wierzył, więc sam sprawdził puls na nadgarstku. Ledwo dotknął przegubu dłoni i natychmiast odskoczył. Zupełnie tak, jakby…

Pepper: Pokopał cię prąd?
Rhodey: To dziwne, ale tak.
Nauczyciel: Nie dotykajcie go! To może być porażenie prądem!

Wyjął telefon, dzwoniąc do służb. Niezbyt skupiałam się na tym, co przekazywał. Chciałam tylko, żeby Tony przeżył.

Pepper: Rhodey, zostań tu.
Rhodey: A ty?
Pepper: Lecę po apteczkę.

Pobiegłam najszybciej, jak tylko mogłam do pokoju higienistki. Stamtąd bez pytania o zgodę “pożyczyłam” zestaw pierwszej pomocy. Szybko znalazłam się z powrotem w klasie. Położyłam torbę. Wyjęłam rękawiczki po to, żeby zacząć masaż serca. W ten sposób mogłam bezpiecznie działać bez ryzyka popieszczenia elektrycznością. Zrobiłam pierwszą serię wraz z oddechami.

Pepper: Nadal nic, ale to jeszcze nie koniec.

Wzięłam AED, podłączając elektrody blisko implantu. Wiedziałam, jak narażam przyjaciela na śmierć, lecz nie miałam innego wyboru. Wykorzystałam jedno wyładowanie. Kazałam odsunąć się wszystkim na odpowiednią odległość, aż przeszedł impuls. Potem sprawdziłam funkcje życiowe.

Pepper: Jest puls i oddycha, ale…
Rhodey: Serce bije nierówno. Można się było tego spodziewać.
Nauczyciel: Karetka zaraz będzie.
Pepper: A coś mówili?
Nauczyciel: Jedynie, żeby przywrócić krążenie oraz czekać na ich przyjazd.

~*Godzinę później*~

**Rhodey**

To wszystko działo się tak szybko. Przyjechali, sprawdzili stan, a następnie zabrali do szpitala. Mimo przepisów, mogliśmy pojechać z nimi. Wyjaśniłem medykom zasady działania implantu oraz dałem im namiary na odpowiedniego lekarza. Tym kimś był dr Ho Yinsen. Obecnie czekaliśmy na jakieś wieści, gdyż okazała się konieczna operacja.

Rhodey: Będzie dobrze, Pepper. Zobaczysz.
Pepper: Przestań tak łgać, Rhodey! To nieprawda!
Rhodey: Dałaś mu szanse na przeżycie. Pomyśl o tym. Poradziłaś sobie w tak trudnej sytuacji bez żadnej paniki.
Pepper: Chyba już do tego przywykłam.

~*Kolejną godzinę później*~

**Tony**

Nie umarłem? Jeszcze nie. Dziwne. Przez chwilę odnosiłem takie wrażenie, że opuszczałem ten świat. Ktoś lub coś mnie ochroniło przed tym.

**Pepper**

Operacja się zakończyła. Mogliśmy zobaczyć się z Tony’m. Akurat spał. Cieszyłam się, widząc go w żywych kolorach. Zdrowieje w błyskawicznym tempie. Odetchnęłam z ulgą.

Pepper: Nie zostawiłeś nas. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo bałam się o ciebie. Z jednej strony, naraziłam cię na utratę życia, a z drugiej, to uratowałam. Ech! Kiedy to się skończy? Domyślam się, że to Whiplash jest winny. Wiem to, bo tylko ten drań byłby w stanie tak nalegać na twoją porażkę. Na szczęście jesteś z nami.

Delikatnie cmoknęłam go w prawy policzek i wyszłam z  sali. Rhodey również powiedział parę zdań, a później wróciliśmy do domu. Byliśmy zmęczeni, ale Tony wygrał. Możemy spać spokojnie.

--***---

Gdy jestem odcięta od rozpraszaczy i wszelkiej technologii, mogę tworzyć różne historie. Wyszła krótka, ale mam nadzieję, że się podobała.

Odcinek 15: Problemy w Stark Solutions

0 | Skomentuj
Hammer Multinational, Sasha przynosi dokumenty. Justin przegląda je przy biurku.

Justin: Pomyliłaś dane, Sasho. One nie mogą być z tego miesiąca
Sasha: Niestety, ale są. Stark Solutions może przyćmić sukces Hammer Multinational
Justin: Stark Solutions? Co to ma być?! Jakaś tandetna podróba Stark International?! Przecież nasza nowa broń jest tak potężna, że wojska biją się o nią, aby ją mieć! Ach!

Zrzuca papiery na podłogę prawą ręką.

Justin: To nie może się tak skończyć. Trzeba zniszczyć konkurencję

Uderza pięścią w stół.

Justin: Za wszelką cenę!
Sasha: To może zamiast przejmować się firmą Howarda Starka, pozbądź się tej drugiej spółki
Justin: Tak. Tak! Całkowicie się z tobą zgadzam. Trzeba pokazać Anthony’emu, że nie ma ze mną żartów. Czas wytoczyć ciężką artylerię

Złowrogo się uśmiecha. Asystentka podnosi dokumentację.
Tymczasem w Stark International, Starkowie analizują ostatnie wyniki sprzedaży. Ojciec Tony’ego jest niezadowolony.

Howard: Trzeba wymyślić nowy patent
Tony: Logiczne, skoro Stark Solutions ma lepsze zyski
Howard: Na to wygląda, ale wcześniej nie miałem pojęcia o istnieniu tej korporacji

Tony patrzy na rodzica.

Tony: Tato, musisz o czymś wiedzieć

Howard zamyka teczkę. Wstaje i podchodzi do syna.

Howard: Ty to zrobiłeś, prawda? Założyłeś inny biznes?
Tony: Tak, lecz zrobiłem to tylko dlatego, żeby odzyskać Stark International. Zresztą, musiałem skądś mieć pieniądze na naprawianie i budowanie zbroi. Hammer pozbawił mnie wszystkiego. Poprzez zakładanie nowej firmy, próbowałem odzyskać naszą rodzinną spółkę… Co teraz zrobimy?
Howard: Można połączyć firmy, skoro jesteśmy rodziną. Poza tym, ty sprzedajesz własne patenty oraz tworzysz pancerze, więc nie powinno być problemu
Tony: Obyś miał rację

Nastolatek wychodzi z firmy.
Zbrojownia, Rhodey gra na konsoli Tony’ego. Pepper szuka kłopotów.

Rhodey: Nigdy ci się to nie znudzi, prawda? Zawsze liczysz na jakąś akcję. Aż taką masz nudę?
Pepper: Ach! Ty tego nie rozumiesz! Wolę zająć się poszukiwaniem czegoś podejrzanego, bo to pomaga odwrócić moją uwagę od dzisiejszego dnia

Przyjaciel rozwala przeciwnika jedną kombinacją ciosu. Kończy rozgrywkę. Odkłada gadżet. Podchodzi do rudej.

Rhodey: Dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz? Weź wyluzuj. Na pewno zdałaś
Pepper: No jakoś nie potrafię być do tego przekonana
Rhodey: Wystarczy uwierzyć w swoje możliwości

Nagle drzwi otwierają się. Geniusz wita się z nimi.

Tony: Hej, wam. Trochę mi zajęła rozmowa z tatą, ale już jestem

Oboje stoją bez ruchu.

Tony: Coś mnie ominęło?
Rhodey: Nic specjalnego. Jednak radziłbym ci uspokoić Pepper, zanim wybuchnie
Tony: Wybuchnie? Rhodey, co ty…

Na kanałach jest cisza. Zero wezwań. Rudzielec traci cierpliwość. Wstaje od fotela i krzyczy.

Pepper: Nie, nie, nie! Serio nic?! Serio?!
Tony: Pep, ochłoń trochę
Rhodey: Ostrzegałem

Dziewczyna podchodzi do komory ze zbroją. Nastolatkowie zatrzymują ją.

Tony: Nigdzie nie lecisz. Zostajesz
Pepper: Tony, ja… Ja tak nie umiem! Ciągle tylko siedzieć i czekać!
Tony: Hmm… Mam dla ciebie zadanie. Powinno tobie pomóc ukoić nerwy

Rudowłosa uspokaja się. Włącza się w niej ciekawość.

Pepper: O! Jakie?
Tony: To bardzo ważne, żeby tego nie sknocić, rozumiesz?
Pepper: No ba, szefie!

Śmieje się przez chwilę głupkowato, a później poważnieje.

Tony: Pamiętasz, kto ostatnio jest groźny?
Pepper: Hammer?
Tony: Zgadza się, dlatego musisz wyszukać lukę

Nie rozumie. Czarnoskóry także nie ukrywa takiej samej reakcji.

Rhodey: Możesz bardziej to sprecyzować? Nawet ja nie pojmuję, czego od niej oczekujesz
Tony: To proste. Hammer musiał w dokumentach zostawić coś, co pozwoli nam go powstrzymać
Pepper: Nie wierzę. Byłby taki nieostrożny?
Tony: Skopiował schematy z archiwum Stark International, więc na pewno pojawi się jakiś błąd
Pepper: Czyli taki rodzaj luki mam szukać? A to wystarczy?
Tony: Oczywiście. Zresztą, dla dobra firmy mojego taty i tą, którą założyłem dla nowych funduszy, połączę je w jedno przedsiębiorstwo. W ten sposób nie będzie miał żadnych szans… Co wy na to?
Rhodey: Zaimponowałeś mi. Dobry plan. Chyba pierwszy, co wypali

Syn Howarda patrzy na Rhodesa z odrobiną gniewu.

Tony: Czy ty coś sugerujesz?
Rhodey: Jak pamiętasz, zawsze walczyłeś bez dobrej taktyki. Wreszcie uczysz się na błędach, geniuszu

Dogryzanie kumpli bez zapowiedzi przerywa alarm. Cała trójka sprawdza jego źródło.

Tony: Niemożliwe. To… To jest…
Pepper: Stark Solutions. Widocznie wyprzedził cię
Tony: Chce wojny? Proszę bardzo. Będzie ją miał

Łączy się z Mark II przez Extremis. Potts za nim wskakuje do własnego pancerza.

Tony: Pepper, nie możesz. Musisz zostać
Pepper: We dwóch będzie zdecydowanie lepiej, a Rhodey i tak jest uziemiony, więc może dla odmiany popracować umysłowo
Rhodey: Ech! Ma rację. Nie mam zbyt wielkiego wyboru. Przez Mallena nie mogę walczyć War Machine. Poświęcę się. Zajmę się twoim zadaniem
Pepper: Tony?
Tony: Nie będę tracić czasu na zbędne kłótnie. Załatwmy Titanium Mana

Wylatują z bazy. Lecą na miejsce. Rescue w oddali dostrzega przeciwnika, który celuje w budynek.

Pepper: Tony, patrz!

Wskazuje mu ręką.

Tony: Titanium Man!

Wróg odwraca się.

Justin: Bardzo sprytne zakładać drugą firmę, żeby mnie zniszczyć, Anthony. Jednak nie mogę ci pozwolić na zrujnowanie Hammer Multinational!

Strzela rakietami w wieżowiec.

Tony: Nie!

W ostatniej chwili niszczy pociski przy użyciu repulsorów. Sojusznik dołącza do walki i wykorzystuje granaty laserowe. Pojawia się dym.

Pepper: To go powinno załatwić

Znika kłębowisko. Hammer wychodzi bez szwanku.

Pepper: No bez jaj!
Justin: Może nigdy z tobą nie walczyłem, ale Sasha dała mi potrzebne informacje na temat twojej zbroi. Stąd też mogę ciebie zneutralizować

Używa syfonu.

Pepper: Aaa!
Tony: Tak nie będziemy się bawić

Atakuje atakiem sonicznym. Titanium Man chwyta się za głowę.

Justin: Ach! No dobra. Pora cię zniszczyć, Stark

Wykorzystuje tryb maskujący. Nie widzą go.

Tony: Żyjesz?
Pepper: Tak, ale nie możesz wykorzystać tej sztuczki z Extremis? Można go załatwić jednym ruchem
Tony: Mógłbym spróbować, choć nie wiem, czy zadziała. Sama widziałaś, jak wiele zbirów już zna ten trik. Uodparniają się na niego, lecz możemy Hammera pokonać w inny sposób

Nagle ostrza energetyczne ranią plecy Pepper. Krzyczy z bólu.

Tony: Rescue!

Wróg nadal nie ujawnia się. Tym razem, strzela kolejną serią pocisków. Nie w nastolatkę, a w Iron Mana. Tony wykorzystuje serum. Obrywa w napierśnik. Upada, choć natychmiast podnosi się. Wzlatuje w powietrze.

Tony: A jednak nie działa

Napastnik wyłącza niewidzialność.

Justin: Ha! Jestem ulepszony. Nie zdołasz mnie tknąć
Tony: Czyżby? Teraz, Pepper!
Justin: Co?

Odwraca się. Nie widzi przeciwniczki.

Justin: Gdzie ona zniknęła?

Zanim aktywuje sensory, herosi uderzają z unibeamu. Wróg spada na ziemię. Podlatują do niego z zachowaniem ostrożności. Rudzielec wraca do zwykłego trybu.

Justin: Przecież… Przecież powinienem cię zobaczyć. Jak ty to zrobiłaś?
Pepper: Skupiłeś się na Iron Manie, bo myślałeś, że masz mnie z głowy, ale nie ma tak dobrze, popaprańcu. Teraz pójdziesz siedzieć

Złoczyńca śmieje się.

Justin: Poważnie? Myślicie, że zamkną mnie? Nie macie dowodów
Tony: Ależ mamy. T.A.R.C.Z.A. bez problemu zajmie się tobą

Pepper nie pojmuje, czy to blef. Od razu kontaktuje się z Rhodey’m.

Pepper: Rhodey?
Rhodey: Tony ma rację. Mamy na niego haka
Pepper: Eee… Wyjaśnisz?

Na miejscu ląduje pojazd agencji wraz z Fury’m i agentką Hill.

Pepper: Już nieważne
Nick Fury: Justinie Hammer, jesteś aresztowany
Justin: Nadal nie rozumiem. Co na mnie macie?! Jestem czysty! Nic mi nie zrobicie!
Maria Hill: Tak uważasz? Otrzymaliśmy pewne dane, które potwierdzają twoją współpracę ze złoczyńcami różnej maści, zaczynając od Mistrzów Zła, Hydry, AIM, a kończąc na Maggi
Nick Fury: Prosimy z nami
Tony: Na pewno polubisz Vault. To takie przyjazne gniazdko dla typów spod ciemnej gwiazdy

Agenci zabierają go.

Justin: Zemszczę się! Jeszcze zobaczycie! Sasho! Sasho, pomóż!

Kobieta nie reaguje. Odchodzi od fotela, zaś bohaterowie wracają do świątyni.
Po powrocie, zdejmują pancerze, Tony podchodzi do zbroi Rhodey’go. Bierze do ręki narzędzia. Zaczyna naprawy.

Tony: Dobra robota, Rhodey. Wreszcie tego drania mamy z głowy
Rhodey: Zostali jeszcze inni
Tony: Poradzimy sobie… Prawda, Pepper?

Dziewczyna wybiega bez udzielania odpowiedzi.

Tony: Kolejny jej wybuch?
Rhodey: Chyba coś innego

Dom Pepper, nastolatka sprawdza skrzynkę pocztową. Bierze kopertę do ręki. Rozrywa ją. Czyta zawartość. Podskakuje z radości, aż piszczy.

Virgil: Patricio, co się dzieje?

Wbiega do gabinetu ojca. Rzuca mu się w ramiona.

Pepper: Zdałam, tato! Zdałam!
Virgil: Hahaha! Dobra robota, córciu. Jestem z ciebie dumny


Trwają w uścisku.

---***---

I tyle z tego odcinka. Kolejny ma być o pierwszej misji Pepper albo coś innego. Zresztą, niewiele rozwijam postać Rhodey'go. Przecież jego przyszłość również jest ważna. No nic. Zobaczymy, co będzie.

One shot: Atak (z okazji piątej rocznicy pisania)

2 | Skomentuj

Tony leciał nad miastem. Nie patrolował miasta. Chciał sprawdzić nową aktualizację zbroi. Wszystko szło, jak po maśle. Dość szybko pojął funkcje pancerza. Rhodey akurat nadzorował wszystko w zbrojowni, bo wiedział, że zawsze zdarzy się jakiś incydent. Tym razem, miało obejść się bez walk. Jednak nigdy nic nie wiadomo.

Tony: Wszystko działa, jak należy. Mogę wracać, Rhodey.
Rhodey: Świetnie, więc może pójdziemy po Pepper i wyjdziemy gdzieś na miasto. Co ty na to?
Tony: Nie mam nic przeciwko. Zresztą, powinienem już dawno o tym pomyśleć. Ostatnio zbroja próbowała was pozabijać. No i też mnie.
Rhodey: Wszyscy potrzebujemy czasem odpocząć od mocnych wrażeń.
Tony: Masz... rację.
Rhodey: Tony? Tony, co się dzieje?

Przyjaciel był zaniepokojony brakiem reakcji na pytania.

Rhodey: Komputerze, co się stało ze zbroją?

<<Brak uszkodzeń. System działa prawidłowo>>

Rhodey: Coś jest nie tak.

<<Uwaga. Bliskie zderzenie>>

Rhodey: O nie! Tony, obudź się! Tony!

Krzyczał, ale to nic nie dawało. Coraz bardziej wpadał w panikę, czego zazwyczaj nie robił. Zniknęło opanowanie. Tak, jak komputer powiedział, tak się stało. Zbroja rozbiła się w środku miasta. Od razu sporo przechodniów zwróciło uwagę na nieprzytomnego bohatera.
Gdy coraz więcej osób gromadziło się przy nim, histeryk przejął zdalne sterowanie nad pancerzem.

<<Autopilot włączony>>

Rhodey: Jaki jest stan użytkownika?

<<Słabe oznaki życiowe. Konieczna pomoc medyczna>>

Rhodey: Przecież... Przecież z nikim nie walczył. To nawet nie trzyma się kupy! Jak to możliwe?!

Nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Jedynie dźwięk telefonu.

Pepper: Rhodey, co się wyrabia? Właśnie szłam do was, a tu tyle gapiów patrzyło na Iron Mana, który dość szybko odleciał. Może mi to wyjaśnisz?
Rhodey: Nie będę kłamał. Nie jest dobrze.
Pepper: Jak bardzo? Czy on walczył z kimś? Coś nie tak z implantem? Kto go skrzywdził?!
Rhodey: Uspokój się. Ja też nie wiem, co się stało. Gdy zbroja wróci, zabiorę go do szpitala. Dr Yinsen powinien mu pomóc.
Pepper: A jeśli nie znajdziesz niego, co wtedy?
Rhodey: Nie wiem i wolałbym negatywnie nie myśleć.

I tymi słowami zakończył rozmowę telefoniczną z rudowłosą. Oboje byli nieświadomi stanu geniusza, a wszystko zmierzało do tego, że miało się zrobić o wiele bardziej poważnie. Pancerz po jakiś dziesięciu minutach wylądował, wyrzucając pilota na zewnątrz. Rhodes wziął go sposobem matczynym, zabierając do najbliższej placówki medycznej, gdzie mógłby spotkać cudotwórcę. Tego samego, co uratował chłopaka po wypadku samolotu.
Kiedy znalazł się na miejscu, miał szczęście. Spotkał specjalistę przy recepcji. Podbiegł do niego z chorym, a on bez żadnego słowa położył nastolatka na łóżko i zabrał na salę operacyjną. Z minuty na minuty było coraz gorzej. Usiadł przed blokiem, żeby cierpliwie zaczekać na zakończenie ingerencji chirurgicznej.
Nagle usłyszał gadatliwość rudej. Męczyła biedną panią z recepcji, zadając milion pytań z prędkością światła. Bez dłuższego zastanawiania porwał ją i zaczął wszystko tłumaczyć przy bloku. Najpierw usiedli oboje.

Rhodey: Zanim coś powiesz, daj mi dojść do głosu.
Pepper: Rhodey?
Rhodey: Ja też się boję o niego. Lekarz nic nie powiedział. Po prostu go zabrał na operację.
Pepper: Czyli z kimś walczył. Whiplash, A.I.M, Duch, Laser, Blizzard? Kto to zrobił?
Rhodey: Zbroja nie była uszkodzona. Komputer nic nie wykrył, a testy oprogramowania wyszły pozytywnie. Naprawdę nie potrafię tego pojąć, dlaczego tak bardzo z nim źle.

W ich głowach pojawiało się coraz więcej wątpliwości. Czyżby o czymś nie wiedzieli? Istniał jakiś sekret? Kto zawinił? Nie byli w stanie poukładać myśli, a minuty się dłużyły. Godzina za godziną i tak do drugiej w nocy. Rudzielec ledwo utrzymywał się przytomny. Tylko kofeina zawarta w kawie budziła dziewczynę na nowo do życia. Za to jej przyjaciel robił kwadransowe drzemki.
Niespodziewanie otworzyły się drzwi. Ledwo dostrzegli postacie w fartuchach. Doktor podszedł do nich, potrząsając delikatnie za ramiona.

Dr Yinsen: Pobudka. W domu się śpi, a nie tutaj.
Pepper: Eee... Co?

Otworzyła oczy, podnosząc głowę do pionu. Rhodey uczynił to samo.

Rhodey: Już koniec?
Dr Yinsen: Operacja trwała dość długo. Teraz trzeba tylko czekać.
Rhodey: Nie rozumiem.
Dr Yinsen: Implant źle pobudzał serce do działa. Cały mechanizm był zepsuty, więc musieliśmy go wymienić. Był w zapasach razem z metalem, ale...
Pepper, Rhodey: ALE?
Dr Yinsen: Nie wiadomo, co się wydarzy. Mogą wystąpić ataki.
Rhodey: Jakie ataki? W sensie, że...
Dr Yinsen: Zbyt duży impuls i może poczuć ból w klatce piersiowej, co w najgorszej sytuacji może doprowadzić do śmierci.
Pepper: Czy... Czy on umrze?
Dr Yinsen: Bez obaw. Na każdego kiedyś przyjdzie pora.

Zażartował, choć oni i tak odebrali to na poważnie.

Pepper: Możemy się z nim zobaczyć?
Dr Yinsen: Tak, ale uważajcie. Gdyby coś złego zaczęło się dziać, wołajcie od razu. Nie zwlekajcie, dobrze?
Pepper, Rhodey: DOBRZE.

Nie byli w stanie iść spokojnie do sali. Musieli biec, za co dostali opieprz od salowych. Rzucały im złowrogie spojrzenia, lecz później mogli odetchnąć z ulgą. Szczególnie, widząc Tony'ego z uchylonymi powiekami. Podeszli do niego. Chcieli rzucić mu się w ramiona, ale ze względu na ostrzeżenia Yinsena, zahamowali ten odruch.

Rhodey: Hej, Tony. Jak się czujesz? Dlaczego nie mówiłeś, że miałeś zepsuty implant?
Pepper: Martwimy się ciebie. Wiemy o wszystkim, chociaż powinieneś nam powiedzieć, jak do tego doszło.
Rhodey: Tony?
Tony: Wybaczcie, ale to wszystko przez zbroję. Jak we mnie strzeliła, spaliła kable w mechanizmie. Nie wiedziałem, że będzie tak źle.
Pepper: Wow! To wiele wyjaśnia.
Rhodey: Za ile cię wypiszą?
Tony: Trzy dni i będę w domu.
Pepper: To świetnie, ale czujesz się na siłach, żeby wrócić?
Tony: Pep, nic mi nie będzie. Miewałem gorsze epizody w karierze Iron Mana.
Pepper: Coś w tym jest.
Rhodey: No dobra. Zadzwonię do mamy, żeby przyjechała, a wy sobie pogadajcie.
Pepper: Od kiedy ty nas zostawiasz samych?
Rhodey: Heh! Nie umiecie bez siebie żyć.

Zaśmiał się, a mało, by brakowało na potężny sierpowy od gaduły. Szybko wyszedł z sali, zostawiając ich w spokoju.

Tony: Podejdź bliżej. Nie bój się.
Pepper: Nie chcę cię skrzywdzić.
Tony: Nigdy byś tego nie zrobiła.

Uśmiechnął się łagodnie, zaś ona wykonała prośbę. Od razu przytulił ukochaną, aż miał ochotę ją pocałować w policzek. Zrobił to bez wahania. Oboje spalili rumieńca ze wstydu.

Pepper: Trzeba się przyzwyczaić.
Tony: No wiadomo. Będzie dobrze.

Niestety cały romantyzm prysnął w ułamku sekundy. Chłopak mocno zbladł.

Pepper: Tony?

Urządzenie wysłało zbyt silny impuls, przez co serce zwalniało.

Pepper: Tony, nie! Proszę cię! Nie rób mi tego!

Na nic błagania oraz prośby. Zemdlał.

Pepper: Lekarza! Potrzebny lekarz!

Natychmiast do środka wparował Rhodey z dr Yinsenem. Medyk ocenił stan zdrowia na podstawie odczytów z kardiomonitora i działania rozrusznika serca.

Dr Yinsen: Musicie wyjść. Natychmiast!
Pepper: Nie! Nie zostawię go!
Dr Yinsen: Pozwólcie mi pracować! Wynocha!

Zostali wyproszeni z pomieszczenia, gdzie toczyła się walka o jedno życie. Życie bohatera. Przyjaciele nie tracili wiary w szczęśliwe zakończenie. Wiedzieli, jak wiele Anthony Edward Stark poświęcił, a ile stracił. Jak często ryzykował własnym życiem dla dobra ludzkości, a kiedy był w stanie posunąć się do rzeczy niemożliwych. Za drzwiami sali nie słyszeli nic. Żadnych rozmów, dźwięków maszyn. Mogli jedynie domyślić się, co robił Ho.

Rhodey: Powiedziałem mamie, żeby przyjechała. Ma ważną rozprawę i nie może się zerwać, ale mówiła, że dołączy później.
Pepper: Oby przeżył. Tak wiele mam mu do powiedzenia.
Rhodey: Domyślam się. Jedynie możemy czekać.
Pepper: Prędzej osiwieje, zanim się doczekam.
Rhodey: Nie martw się. Tony jest silny. On nigdy nie poddał się tak łatwo. Musimy o tym pamiętać.
Pepper: Tak. Tak! Jest nadzieja!

Powoli zaczęła pojmować niezniszczalną siłę woli życia Starka. Cokolwiek, by się stało, nie da łatwo za wygraną. Żadnej kapitulacji. Potrzebna walka do ostatniego tchu.
Wreszcie po jakiejś godzinie mogli usłyszeć jakieś informacje. Doktor wyglądał na poważnego i nie zamierzał żartować.

Pepper: I co? Co z nim?
Dr Yinsen: Robiłem, co mogłem.
Pepper: Nie. To nie może być prawda!
Rhodey: Pepper, spokojnie.
Dr Yinsen: Zresztą, nie będę nic wam mówił. Sami zobaczcie.

Byli zmieszani, ale pragnęli zrozumieć. Pragnęli za wszelką cenę poznać prawdę. O dziwo chłopak był odpięty od wszelkiej aparatury. Nie potrafili ocenić, czy żył.

Dr Yinsen: Nie bójcie się. Śmiało. Podejdźcie.

Z lekkim niepokojem zbliżyli się do łóżka chorego. Był przykryty, aż do czubka głowy, co oznaczało tylko jedno.

Pepper: Nie! Tony, jak mogłeś?! Jak mogłeś nas zostawić?!

Bezradnie upadła na kolana, płacząc. Histeryk jakoś nie mógł uwierzyć, że odszedł bez pożegnania. Takiego świństwa nigdy nie zrobiłby im. Odkrył głowę i usłyszał, jak chrapie.

Rhodey: Pepper...
Pepper: Mam tego dość! Wszystko się sypie! To nie fair! Nawet nie powiedziałam mu, że go kocham!
Rhodey: Pepper!
Pepper: Czego?!

Popatrzyła na niego wściekle.

Rhodey: On żyje. Jak mi nie wierzysz, sama sprawdź.
Pepper: Wykręcę ci kiszki, jeśli kłamiesz.

Wstała z podłogi, podchodząc do łóżka. Przyłożyła głowę na poziom klatki piersiowej, skąd mogła usłyszeć bicie serca. Dość żywe uderzenia mięśnia. Wtedy już nie miała wątpliwości. Ucałowała geniusza w czoło, zaś później chwyciła lekarza za fartuch, podciągając do góry. On tylko się śmiał.

Pepper: My tu umieraliśmy ze strachu, a pan se robi jaja?! Tak nie można!
Dr Yinsen: A można.
Pepper: Nie! Nie ma pan prawa! Ciekawe, czy byłoby śmiesznie, jakby pańskie dziecko umierało i ktoś by to powiedział! Miło, by było?! Miło?!
Rhodey: Pepper, wystarczy.
Dr Yinsen: Jestem za stary na dzieci, ale w waszym przypadku musiałem tak postąpić. Zawsze myślicie o najgorszym. Nie wierzyliście w moje umiejętności, choć to mnie szukaliście. To nie było miłe... Wypis dostanie za trzy dni. To nie uległo zmianie.

Zanim wyszedł na dobre, Rhodey się odezwał.

Rhodey: Dziękujemy.

Trzy dni później, Tony opuścił szpital. Więcej ataków ze strony implantu już nie było, Iron Man miał wolne od bohaterowania, a Roberta podarowała mu coś, co będzie mu przypominać o tym, co stracił, oraz to, o co walczy. A było tym pudełko ze zdjęciami. Fotografia matki oraz ojca. Postanowił dodać do nich fotki z Pepper, Rhodey'm, prawniczką oraz jej mężem. W końcu, to oni byli jego nową rodziną.

--***---

Pięć lat mija od założenia pierwszego bloga, a za tym idzie też piąty rok pisania. Ten one shot powstał szybciej, ale dodaję go już dziś. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali. 

Odcinek 14: Rewanż

0 | Skomentuj
Agenci idą wzdłuż korytarza do skrzydła medycznego.

Agent Corbeau: Nikt nie chce pilnować Mallena, chociaż od miesięcy nawet nie obudził się, a do tego jest trzymany w zamknięciu
Agentka Brand: No właśnie. Też nie rozumiem tego
Agent Corbeau: Wielu agentów, co zostali przez niego poważnie ranni, nadal pamiętają, jaką wyrządził im krzywdę
Agentka Brand: I dlatego boją się
Agent Corbeau: Dokładnie
Agentka Brand: Gdyby Fury potraktowałby go inaczej, nie stałby się potworem

Zatrzymują się. Mężczyzna wstukuje kod do wejścia.

Agent Corbeau: Słyszałem, że Tony Stark odmroził Kapitana Amerykę. Może byłby w stanie przywrócić byłego agenta do normalności
Agentka Brand: Chłopak ma swoje życie. Niech nim się cieszy

Drzwi otwierają się. Są w szoku na widok pustego łóżka.

Agent Corbeau: Pusto. Jakim cudem uciekł? To niemożliwe

Kontaktuje się z szefem T.A.R.C.Z.Y. Nie jest świadomy, że nad nim jest Mallen.

Agent Corbeau: Generale Fury, mamy spory…

Nie dokańcza, gdyż stwór skacze na niego. Ściska za gardło i rzuca o ścianę. Traci przytomność.

Agentka Brand: Corbeau!
Mallen: Nie martw się. Dołączysz do niego
Agentka Brand: Nie!

Brand wyciąga pistolet. Strzela, a on śmieje się.

Mallen: Tylko na tyle cię stać? Nie zasługujesz na miano agentki. Oboje nie zasługujecie!
Agentka Brand: Aaa!

Rani ją pazurami w klatkę piersiową. Upada na podłogę.

Mallen: Słabeusze, a teraz pora dorwać Iron Mana

Złowieszczo się uśmiecha. Wybiega z pomieszczenia. Przez korytarz biegnie wsparcie. Nie atakuje ich. Biegnie do wyjścia. Ucieka.
Tymczasem nad miastem, Tony obserwuje okolice razem z Rhodey’m, zaś Pepper nadzoruje wszystko na fotelu w zbrojowni.

Pepper: Czy akurat teraz musicie lecieć do Hammer Multinational? On wam nie ucieknie. Lepiej zajmijcie się czymś innym dla odmiany
Tony: Mogę to załatwić sam, ale Rhodey się uparł
Rhodey: No co? Tak będzie lepiej
Pepper: Ja nawet wolę, gdy walczycie razem, bo wtedy macie większą szansę na wyjście żywym z potyczki
Tony: Coś w tym jest… No dobra, Pepper. Gdybyś coś wykryła, od razu nam powiedz, chociaż wolałbym w końcu dowiedzieć się, co to za broń
Pepper: A nie możesz inaczej tego sprawdzić? Może Thor wie, co było na ostatniej transakcji z Mistrzami Zła. Wystarczy zapytać
Tony: Raczej nie. Musimy to odkryć sami

Omijają Stark International. Stoją przed firmą Hammera.

Tony: Szybko się z tym uwinę. Naprawdę nie potrzebuję twojej pomocy
Rhodey: Wolałbym nie ryzykować. Pomyślałeś może, że natkniesz się na ulepszoną wersję Titanium Mana? No właśnie. Weź również i to pod uwagę
Pepper: Hahaha! Rhodey ci nie odpuści. Nie ma zmiłuj

Kilka minut później, wlatują do środka. Geniusz odnajduje główny komputer. Podłącza się do niego przez Extremis i zgrywa dane.

Tony: Pepper, właśnie wysyłam tobie wszystkie pliki. Widzisz je?

Rudzielec dostrzega pasek z procesem przesyłania na ekranie od fotela.

Pepper: Tak. Widzę
Rhodey: Czyli możemy wracać
Tony: To trochę potrwa

Nagle dziewczyna odbiera komunikat z kanałów T.A.R.C.Z.Y.

Wezwijcie posiłki! Nie dajemy rady! Powtarzam… Wezwijcie...

Urywa się sygnał.

Pepper: Sorki, Rhodey. Jeszcze musicie coś załatwić
Rhodey: Co takiego?
Pepper: Agenci Fury’ego mają kłopoty
Tony: Dziwne, że sami nie mogą sobie poradzić

Po chwili, znowu słyszy głos przerażonego szpiega.

Pepper: No i znowu coś mówią. Lepiej tego posłuchajcie

Udostępnia im możliwość słuchania.

To… To Mallen! Zranił pięcioro agentów! Pomocy!

Kończy się wiadomość.

Pepper: No i? Nadal myślisz, że dadzą radę?
Tony: Nie skończyłem pobierania, a te dane są bardzo ważne
Pepper: Ech! Rhodey?
Rhodey: Pomogę im

Nastolatek odwraca się gniewnie od komputera.

Tony: Zwariowałeś?! Nie przetrwasz tego! Ja ledwo uszedłem z życiem, gdy z nim walczyłem! Nie możesz ryzykować. Zgram te pliki i możemy lecieć
Pepper: Mam lepszy pomysł. Mogę do was dołączyć
Tony: O nie! Tego już za wiele! Ktoś musi być w świątyni, dlatego zostajesz
Pepper: A gdyby tak wezwać Avengers?
Tony: To od Fury’ego zależy
Rhodey: Nie będę czekać, aż ktoś zginie. Nie mam zamiaru kogoś mieć na sumieniu

Wylatuje z budynku. Chłopak podbiega do pozostawionej po nim dziury.

Tony: Rhodey!
Pepper: Cóż… Teraz i my mamy problem
Tony: Jak on może się zachowywać tak bezmyślnie? To nie w jego stylu
Pepper: Widocznie bierze od ciebie przykład
Tony: Pepper…
Pepper: Leć za nim, zanim dorwie tego wariata
Tony: Wiem, co zrobię

Przerywa pobieranie. Wzbija się w powietrze.

Pepper: Myślałam, że to dla ciebie sprawa życia i śmierci. Tak bardzo chciałeś znać jego broń
Tony: Połowę plików mogę przejrzeć. Zawsze coś, a resztę zdobędę później. Teraz muszę działać

Maksymalizuje prędkość w locie. Szybko dogania przyjaciela.

Tony: Rhodey, zaczekaj!

On leci dalej, ale nawiązuje z nim kontakt.

Rhodey: I co? Masz te swoje cenne dane?
Tony: No nie do końca, ale… Posłuchaj mnie. Mallen jest niebezpieczny. Nie chcę, żebyś zginął
Rhodey: Tak się nie stanie. A wiesz, dlaczego? Bo działamy razem. Avengersi nie są potrzebni. Wcześniej ich nie było, a radziliśmy sobie bez problemu z każdym przeciwnikiem
Tony: Racja. Nie mylisz się. Lećmy spuścić mu łomot
Rhodey: Z wielką przyjemnością, stary

Rozluźnia się atmosfera. Długo nie lecą do wroga, gdyż po zniszczeniach widzą, że są na miejscu. Lądują. Rozglądają się.

Tony: Musimy być ostrożni. On tylko czeka na nas
Rhodey: Mam nadzieję, że nie spóźniliśmy się

Mallen zerka z ukrycia na bohaterów. Geniusz czuje te złowrogie spojrzenie.

Tony: On tu jest, dlatego nie możemy rozdzielić się

Idą dalej. Przechodzą przez ogień. W oddali widzą rannych agentów. Iron Man podbiega do nich. Sprawdza puls.

Tony: Żyje. Całe szczęście

Za plecami stoi były szpieg.

Tony: Trzeba powiadomić Fury’ego

Czarnoskóry zamiera ze strachu.

Tony: Rhodey?
Rhodey: Za tobą!
Tony: Whoa!

Gwałtownie odwraca się. Strzela mini rakietami. Wróg wpada na samochód.

Mallen: Iron Man! Nareszcie się pojawiłeś! Muszę ci podziękować za to, co zrobiłeś! Hahaha! No dalej! Nie bądź tchórzem!

Zieje ogniem z ust. Blaszak wykorzystuje miotacz płomieni. Jest silniejszy. Stwór krzyczy z bólu. Upada na chwilę. Przyjaciel blaszaka szykuje swój arsenał do wystrzału. Mallen ponownie wstaje. Śmieje się diabolicznie.

Mallen: Widzę, że nie próżnowałeś! Świetnie! Jednak, to ja będę zwycięzcą!

Emituje elektryczność. Podbiega do War Machine i trzyma za ramiona. Poraża prądem.

Rhodey: Aaa!
Tony: O nie! Rhodey!

Używa repulsorów. Potwór natychmiast zmienia cel, zaś najbardziej opancerzony pada na podłoże. Mallen skacze wysoko w powietrze. Chwyta za szyję Tony’ego. Przebija się z nim przez budynek, a następnie przywala do ziemi. Pepper jest przerażona. Krzyczy.

Pepper: Tony, zrób coś! Nie pozwól mu wygrać! Walcz!
Tony: Ach! Pepper!
Mallen: Wkrótce znikną twoje siły życiowe. Czujesz to, blaszaku? Właśnie tak

Poraża całą zbroję.

Pepper: Rhodey, rusz się!

Syn Roberty powoli wstaje do pionu. Jest słaby, ale ostatkami sił celuje celownikiem snajperskim w monstrum.

Rhodey: Ognia!

Trafia w niego. Przez chwilę widzi dym. Potem dostrzega niewzruszonego szaleńca.

Mallen: Ha! Słabiak z ciebie!

Zostawia geniusza. Atakuje drugiego przeciwnika. Obrywa całą serią rakiet.
Kiedy Rhodes wali całą mocą, Stark od razu podbiega do kreatury.

Tony: Teraz albo nigdy, Rhodey! Unibeam!

Wiązka światła z obu reaktorów rani dawnego szpiega T.A.R.C.Z.Y. Traci przytomność. Oboje podchodzą do zneutralizowanego zagrożenia.

Tony: W porządku?
Rhodey: Heh! Bywało lepiej, ale nie będę narzekać. Myślisz, że co z nim zrobią?
Nick Fury: Trafi do Vault bezapelacyjnie

Na niebie dostrzegają agentów, którzy lądują. Ekipy medyczne zabierają poszkodowanych. Fury razem z Wdową spotykają się z chłopakami.

Nick Fury: Dobra robota, chociaż powinienem was przeprosić
Tony: No patrzcie. Tego jeszcze nie było

Śmieje się pod maską.

Nick Fury: Macie własne życia i nie powinniście się tak narażać. Od tego są Avengers i agenci T.A.R.C.Z.Y. Gdybyś chciał nam dalej pomagać, dołącz do grupy
Tony: Kapitan Ameryka już mi to proponował. Na razie mam własną drużynę… A właśnie, Fury! Dlaczego nikogo więcej nie wysłałeś do pomocy? Wzywali was przez radio
Nick Fury: Thor wrócił do Asgardu, Hawkeye był poza zasięgiem i jedynie Wdowa z Kapitanem mogli zareagować. Poza tym, daliście sobie radę

Rudowłosa wścieka się. Wrzeszczy.

Pepper: Co?! Mogliście umrzeć, bo on nie potrafi poradzić sobie z niestabilnym kolesiem!
Tony: Pepper, nie krzycz, bo ogłuchnę
Pepper: Sorki
Czarna Wdowa: Dzięki za pomoc. Teraz reszta należy do nas

Zabierają psychola w kajdankach na helikarier. Pancerze odlatują do bazy.
Po dotarciu na miejsce, odkładają zbroje do komór.

Pepper: Eee... Tony?

Nic nie mówi. Przegląda zgrane pliki. Nie ukrywa zdziwienia. Pozostali członkowie drużyny patrzą w ekran.

Pepper Coś znalazłeś? Przecież nie zgrałeś wszystkiego
Rhodey: Tony, co się dzieje?
Tony: On… On chce stworzyć nową zbroję, którą będzie produkował na skalę masową. To jakiś koszmar


Cała trójka jest zmartwiona.

--**--

Notka miała pojawić się wczoraj, ale ze względu na zmęczenie pojawia się dzisiaj. Nie wiem, co ma być w kolejnej, a co do wolnego czasu, nadal mam go, aż za dużo.

Odcinek 13: Tylko wariaci są czegoś warci

0 | Skomentuj
Rhona łączy materiały. Tworzy bombę. W telewizji mówią o ostatniej akcji Iron Mana i Avengers.

Co byśmy zrobili bez takich bohaterów, jak oni? Zawsze pojawią się, gdy ktoś znajdzie się w potrzebie. Wszyscy ranni już wrócili do domu, chociaż świadkowie mówili, że prawie doszło do tragedii.  Mogły być ofiary, ale na całe szczęście wszystko się dobrze skończyło.

Uderza gniewnie w stół. Wyłącza telewizor.

Rhona: Tym razem przegrasz, Anthony Edwardzie Starku. Stracisz też przy tym wszystko, o czym marzyłeś. Przekreślę twoją piękną przyszłość przez to, że postawiłeś swoją stopę w Akademii Jutra

Pakuje ładunki wybuchowe do torby. Z diabelskim uśmiechem patrzy na spokojne miasto.
Stark International, Tony przychodzi do ojca. Za nim wchodzi sekretarka, która przynosi dokumenty. Kładzie je na biurku.

Howard: Dziękuję, Tricia

Kobieta wychodzi. Syn podchodzi do rodzica.

Tony: Wszystko gra, tato?
Howard: Mam dużo roboty, jak widzisz. Sprawa z Hammerem jest na tyle poważna, że może nas wiele kosztować
Tony: Nie tylko nas. Dowiedziałem się, że on sprzedaje jakąś niebezpieczną broń, która może stanowić zagrożenie na skalę światową
Howard: Na skalę światową? Synu, czy ty, aby trochę nie przesadzasz? Zresztą, powinieneś odpuścić

Szef firmy odkłada teczkę na bok. Młody Stark stoi w szoku.

Tony: Co masz na myśli? Na pewno nie zrezygnuję z bycia Iron Manem!
Howard: Słyszałem, co zrobiłeś. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak często tak narażałeś własne zdrowie, a szczególnie życie. Nie chcę cię stracić
Tony: Nie martw się. Nie walczę sam

Mężczyzna odrobinę uspokaja się. Chłopak łagodnie uśmiecha się i wychodzi z pomieszczenia, a następnie z budynku.
Niespodziewanie dzwoni mu telefon. Na ekranie wyświetla się kontakt Pepper. Odbiera bez wahania. Rozmawia z nią i w tym samym czasie idzie do Baxter Building.

Tony: No cześć, Pep. Już się stęskniłaś za mną? Przecież i tak miałem do ciebie zadzwonić, gdy będę wracał
Pepper: Wiesz, że po ostatniej twojej bezmyślności, nie jestem w stanie ci zaufać, a co dopiero liczyć na brak kłamstw
Tony: Wiem o tym
Pepper: Wszystko gra w firmie twojego taty?
Tony: Niezbyt, bo przez Hammera mogą być poważne kłopoty
Pepper: A Stark Solutions?
Tony: Może zagrozić na tyle, aż będę zmuszony zamknąć cały interes
Pepper: Nie dojdzie do tego, Tony. Zamkniemy Justina Hammera w więzieniu na długie lata. Zobaczysz
Tony: Oby tak było. Teraz nie muszę niczego się…

Nie dokańcza, gdyż do jego uszu dociera dźwięk eksplozji. Pada na podłogę. Upuszcza komórkę.

Pepper: Tony, jesteś tam?

Chłopak powoli wstaje.

Pepper: Tony?

Nastolatek chwyta za poda. Patrzy w ogień.

Tony: Jestem, Pepper. Wrócę do zbrojowni później

Rozłącza się. Ostrożnie podchodzi bliżej miejsca wybuchu.  Z jednego okna wyskakuje Reed Richards w formie niebieskiej kuli. W mig wraca do odpowiedniej długości ciała. Uwalnia ludzi, którzy rozchodzą się. Tony zauważa, jak Thing uderza w chodnik. Potem dostrzega dwie postacie, co lecą na polu siłowym. Bezpiecznie lądują.

Tony: Co tu się stało?
Reed: Ktoś podłożył bombę i chciał zniszczyć cały budynek. Wiesz może, kto to mógł być?
Tony: Nie mam bladego pojęcia. Pewnie jakiś wasz przeciwnik

Ben Grimm strzepuje z ubrania pył.

Ben: Taa… Tylko Doom mógłby coś takiego zrobić, ale dawno nie ruszył swojego tyłka z Latverii
Tony: Zaraz… Wy go znacie?
Reed: Oczywiście, choć dużo można o tym opowiadać
Tony: Ja miałem z nim tylko do czynienia dwa razy, ale jestem przekonany, iż ktoś inny podłożył bombę. Wejdę i poszukam jakiegoś śladu
Reed: To zbyt niebezpieczne. Nie masz zbroi
Tony: Bez niej też sobie poradzę
Reed: Idziemy z tobą, bo ta sprawa również dotyczy nas. Został zaatakowany nasz dom. Tak nie może być
Tony: Ech! No dobra, więc chodźmy

Wchodzą do wieżowca. Geniusz zakłada bezprzewodową słuchawkę. Łączy się ze zbrojownią, gdzie od początku siedzi rudzielec.

Tony: Pepper, wezwij Rhodey’go do świątyni. Będzie potrzebny
Pepper: A jednak coś się stało. Znowu siedzisz w ruinach?
Tony: Jestem w Baxter Building, a raczej w jego częściach. Był wybuch i muszę ustalić sprawcę
Pepper: Potrzebujesz jakiegoś śladu po zamachowcu
Tony: Dlatego poszukuję dobrego tropu

Przechodzi dalej. Sue chroni ich, żeby nic nie spadło na nich.

Reed: Windą nie pojedziemy. Musimy znaleźć inny sposób. Chyba nawet wiem, jaki

Rozciąga się maksymalnie. Za rękę bierze dziewczynę, co łapie brata, a on trzyma dłoń Bena, który pomaga herosowi. Jednym pociągnięciem są na poziomie części mieszkalnej Fantastycznej Czwórki.

Reed: Bomba musiała być podłożona gdzieś tutaj
Tony: A może ten ktoś znalazł do niej lepsze miejsce?
Reed: Nie sądzę, Tony. Na pewno w tej części znajdziemy pozostałości po bombie

Stark łączy się z rudowłosą.

Tony: Pepper?
Pepper: Rhodey zaraz będzie. Nie martw się. A tak poza tym, to masz już jakikolwiek ślad?
Tony: Jeszcze nie, lecz to jedynie kwestia czasu

Przekopuje się przez gruzy. Reszta szuka w różnych stronach pomieszczenia. Thing przerzuca pozostałości po ścianie. Po chwili odnajdują fragmenty od ładunku wybuchowego.

Tony: Mamy to!

Naukowiec wydłuża ciało. Przygląda się znalezisku.

Reed: Zbadam to w laboratorium. O ile coś z niego pozostało
Tony: Chwila… Tu coś innego też leży

Podnosi skrawek papieru.

Tony: Kara jest także rodzajem lekarstwa. Arystoteles
Reed: Co to znaczy?
Tony: Wszystko jasne. Niepotrzebne są skany. Znam sprawcę
Reed: Kim jest? Mogliśmy się z nim zetknąć
Tony: Nie wydaje mi się

Ponownie nawiązuje kontakt z bazą.

Tony: Słyszałaś to?
Pepper: A już obstawiałam Whitney, ale pomyliłam się, chociaż ona też jest zdolna do takich rzeczy, co pokazała przy ostatnim ataku na zbrojownię, która mogła wylecieć w powietrze
Tony: Zrozumiałem początek. Dzięki za wyjaśnienie
Pepper: No co? Taka moja natura

Głupawo się śmieje. Do zbrojowni wbiega Rhodey. Zatrzymuje się przy fotelu.

Rhodey: Już jestem. Tony daje radę?
Pepper: Na razie tak, choć z Rhoną nie ma żartów
Rhodey: Rhoną?
Pepper: Sam ci powie

Podaje mu telefon.

Rhodey: To prawda, co powiedziała? Znowu chce na tobie zemsty?
Tony: Tak i stąd zostałeś wezwany. Raczej w niczym ci nie przeszkodziłem, co?
Rhodey: Nie miałem żadnych, wyjątkowych planów
Tony: Świetnie. No to do roboty

Wzywa zbroję za pomocą Extremis. Przyjaciel wchodzi do War Machine. Wraz z pustą Mark II wylatuje przez właz. Lecą do Baxter Building.

Kiedy znajdują się u celu, kawałki pancerza pokrywają ciało bohatera. Drużyna Richardsa przedostaje się na trzydzieste trzecie piętro w ten sam sposób, co poprzednio. Blaszaki lecą za nimi do laboratorium. Szybko tam trafiają. Richards podchodzi do skanera. Kładzie przy nim odłamek.

Reed: Przez skan można wykryć ślad energii. Ładunek nie był zbudowany ze zwykłych materiałów, więc możemy zlokalizować wroga bez problemu
Tony: Chyba, że zamaskowała ją i zatarła wszelkie ślady
Reed: Ona?
Rhodey: Rhona Erwin jest temu winna
Reed: Nie wierzę
Tony: Coś nie tak?
Reed: Już raz próbowała wysadzić Baxter Building, ale udało nam się ją powstrzymać przed tym
Tony: Czyli jednak znacie tę wariatkę?
Reed: Niestety

Nagle przez okna przebijają się trzy androidy.

Tony: Chyba już nie musimy jej szukać
Rhodey: Heh! Sama do nas przyszła

Maszyny strzelają laserami z oczu. Iron Man używa mini rakiet. Ludzka Pochodnia spala całego bota. Dwójka robotów atakuje siostrę Pochodni, która natychmiast odbija lasery swoim polem siłowym. Kolejny cyborg pada. Pozostaje ostatni.

Tony: A teraz pora na ciebie, kolego

Już chce strzelić z rękawic, lecz bot rzuca się na niego i wraz z nim przebija się przez podłogę.

Tony: Aaa!
Rhodey: Tony!

Członek ekipy zmierza za wrogiem. Ludzie Reeda robią to samo.
Po przebiciu się przez trzy piętra, znajdują się na poziomie mechanicznego systemu budynku.

Rhona: Czas z tobą skończyć, Anthony
Tony: Rhona?

Obrywa bronią jonową, co wyłącza jego zbroję. Upada na podłogę. Pepper traci z nim łączność. Kobieca wersja Einsteina podchodzi do niego.

Rhona: Powinieneś uczyć się na błędach, a jednak jesteś taki głupi i tego nie robisz. Chcesz się czymś ze mną podzielić, zanim cię zmiażdżę?
Tony: Co to? Bawisz się w Hulka? Urocze
Rhona: Lepiej nie kpij sobie ze mnie, Stark… Żegnaj

Mierzy się do uderzenia. Ruch przerywa strzał z pocisku Rhodey’go. Przeciwniczka traci równowagę. Upada. Patricia restartuje zbroję.
Rhodey: I nie wstawaj!
Rhona: Hahaha! Nie pokonasz mnie

Wstaje na równe nogi.

Reed: Ale ja tak

Mister Fantastic strzela z silnego działa.

Rhona: Aaa! Nie!

Cała elektronika w skafandrze iskrzy.

Reed: Lepiej wyjdź z tej zbroi, jeśli nie chcesz wybuchnąć razem z nią

Wróg panikuje. Katapultuje się z maszyny sekundę przed eksplozją. Dobrowolnie podnosi ręce na znak kapitulacji. Mark II odzyskuje możliwość ruchu. Wstaje i podchodzi do Erwin.

Tony: To koniec, Rhona. Zemsta skończona
Rhona: Dzisiaj, lecz pewnego dnia znów się spotkamy

Przylatuje T.A.R.C.Z.A. Agenci zabierają wariatkę.

Tony: Wybacz za to, co się stało. Teraz chyba mogę zapomnieć o MIT
Reed: Nie przejmuj się, Tony. Ten budynek znajdował się wiele razy poza Ziemią. Nie mam ci za złe… Gdybyście kiedyś potrzebowali pomocy, chętnie przybędziemy
Tony: Dziękujemy

Herosi odlatują.

Pepper: Co teraz? Rhona już nam nie zagraża. Pozostała nam Whitney, Stane i Hammer
Tony: Poradzimy sobie, a na razie dajcie mi odetchnąć
Rhodey: Pójdziesz spać?
Tony: Muszę przespać się z problemem. Rano, gdy się obudzę, będę wiedział, jak przymknąć Justina na dobre


Helikarier T.A.R.C.Z.Y. Mallen przebudza się.

---***---

No i tyle. Jeden z scenariuszy, który pisałam z taką lekkością. Powrót do serialu był naprawdę dobrym pomysłem. Nie wiem, kiedy będzie następny odcinek, ale postaram się, jak najszybciej.
© Mrs Black | WS X X X