Agenci idą wzdłuż korytarza do skrzydła medycznego.
Agent Corbeau: Nikt nie chce pilnować Mallena, chociaż od
miesięcy nawet nie obudził się, a do tego jest trzymany w zamknięciu
Agentka Brand: No właśnie. Też nie rozumiem tego
Agent Corbeau: Wielu agentów, co zostali przez niego
poważnie ranni, nadal pamiętają, jaką wyrządził im krzywdę
Agentka Brand: I dlatego boją się
Agent Corbeau: Dokładnie
Agentka Brand: Gdyby Fury potraktowałby go inaczej, nie
stałby się potworem
Zatrzymują się. Mężczyzna wstukuje kod do wejścia.
Agent Corbeau: Słyszałem, że Tony Stark odmroził Kapitana
Amerykę. Może byłby w stanie przywrócić byłego agenta do normalności
Agentka Brand: Chłopak ma swoje życie. Niech nim się cieszy
Drzwi otwierają się. Są w szoku na widok pustego łóżka.
Agent Corbeau: Pusto. Jakim cudem uciekł? To niemożliwe
Kontaktuje się z szefem T.A.R.C.Z.Y. Nie jest świadomy, że
nad nim jest Mallen.
Agent Corbeau: Generale Fury, mamy spory…
Nie dokańcza, gdyż stwór skacze na niego. Ściska za gardło i
rzuca o ścianę. Traci przytomność.
Agentka Brand: Corbeau!
Mallen: Nie martw się. Dołączysz do niego
Agentka Brand: Nie!
Brand wyciąga pistolet. Strzela, a on śmieje się.
Mallen: Tylko na tyle cię stać? Nie zasługujesz na miano
agentki. Oboje nie zasługujecie!
Agentka Brand: Aaa!
Rani ją pazurami w klatkę piersiową. Upada na podłogę.
Mallen: Słabeusze, a teraz pora dorwać Iron Mana
Złowieszczo się uśmiecha. Wybiega z pomieszczenia. Przez
korytarz biegnie wsparcie. Nie atakuje ich. Biegnie do wyjścia. Ucieka.
Tymczasem nad miastem, Tony obserwuje okolice razem z
Rhodey’m, zaś Pepper nadzoruje wszystko na fotelu w zbrojowni.
Pepper: Czy akurat teraz musicie lecieć do Hammer
Multinational? On wam nie ucieknie. Lepiej zajmijcie się czymś innym dla
odmiany
Tony: Mogę to załatwić sam, ale Rhodey się uparł
Rhodey: No co? Tak będzie lepiej
Pepper: Ja nawet wolę, gdy walczycie razem, bo wtedy macie
większą szansę na wyjście żywym z potyczki
Tony: Coś w tym jest… No dobra, Pepper. Gdybyś coś wykryła,
od razu nam powiedz, chociaż wolałbym w końcu dowiedzieć się, co to za broń
Pepper: A nie możesz inaczej tego sprawdzić? Może Thor wie,
co było na ostatniej transakcji z Mistrzami Zła. Wystarczy zapytać
Tony: Raczej nie. Musimy to odkryć sami
Omijają Stark International. Stoją przed firmą Hammera.
Tony: Szybko się z tym uwinę. Naprawdę nie potrzebuję twojej
pomocy
Rhodey: Wolałbym nie ryzykować. Pomyślałeś może, że
natkniesz się na ulepszoną wersję Titanium Mana? No właśnie. Weź również i to
pod uwagę
Pepper: Hahaha! Rhodey ci nie odpuści. Nie ma zmiłuj
Kilka minut później, wlatują do środka. Geniusz odnajduje
główny komputer. Podłącza się do niego przez Extremis i zgrywa dane.
Tony: Pepper, właśnie wysyłam tobie wszystkie pliki. Widzisz
je?
Rudzielec dostrzega pasek z procesem przesyłania na ekranie
od fotela.
Pepper: Tak. Widzę
Rhodey: Czyli możemy wracać
Tony: To trochę potrwa
Nagle dziewczyna odbiera komunikat z kanałów T.A.R.C.Z.Y.
Wezwijcie posiłki! Nie dajemy rady! Powtarzam… Wezwijcie...
Urywa się sygnał.
Pepper: Sorki, Rhodey. Jeszcze musicie coś załatwić
Rhodey: Co takiego?
Pepper: Agenci Fury’ego mają kłopoty
Tony: Dziwne, że sami nie mogą sobie poradzić
Po chwili, znowu słyszy głos przerażonego szpiega.
Pepper: No i znowu coś mówią. Lepiej tego posłuchajcie
Udostępnia im możliwość słuchania.
To… To Mallen! Zranił pięcioro agentów! Pomocy!
Kończy się wiadomość.
Pepper: No i? Nadal myślisz, że dadzą radę?
Tony: Nie skończyłem pobierania, a te dane są bardzo ważne
Pepper: Ech! Rhodey?
Rhodey: Pomogę im
Nastolatek odwraca się gniewnie od komputera.
Tony: Zwariowałeś?! Nie przetrwasz tego! Ja ledwo uszedłem z
życiem, gdy z nim walczyłem! Nie możesz ryzykować. Zgram te pliki i możemy
lecieć
Pepper: Mam lepszy pomysł. Mogę do was dołączyć
Tony: O nie! Tego już za wiele! Ktoś musi być w świątyni,
dlatego zostajesz
Pepper: A gdyby tak wezwać Avengers?
Tony: To od Fury’ego zależy
Rhodey: Nie będę czekać, aż ktoś zginie. Nie mam zamiaru
kogoś mieć na sumieniu
Wylatuje z budynku. Chłopak podbiega do pozostawionej po nim
dziury.
Tony: Rhodey!
Pepper: Cóż… Teraz i my mamy problem
Tony: Jak on może się zachowywać tak bezmyślnie? To nie w
jego stylu
Pepper: Widocznie bierze od ciebie przykład
Tony: Pepper…
Pepper: Leć za nim, zanim dorwie tego wariata
Tony: Wiem, co zrobię
Przerywa pobieranie. Wzbija się w powietrze.
Pepper: Myślałam, że to dla ciebie sprawa życia i śmierci.
Tak bardzo chciałeś znać jego broń
Tony: Połowę plików mogę przejrzeć. Zawsze coś, a resztę
zdobędę później. Teraz muszę działać
Maksymalizuje prędkość w locie. Szybko dogania przyjaciela.
Tony: Rhodey, zaczekaj!
On leci dalej, ale nawiązuje z nim kontakt.
Rhodey: I co? Masz te swoje cenne dane?
Tony: No nie do końca, ale… Posłuchaj mnie. Mallen jest
niebezpieczny. Nie chcę, żebyś zginął
Rhodey: Tak się nie stanie. A wiesz, dlaczego? Bo działamy
razem. Avengersi nie są potrzebni. Wcześniej ich nie było, a radziliśmy sobie
bez problemu z każdym przeciwnikiem
Tony: Racja. Nie mylisz się. Lećmy spuścić mu łomot
Rhodey: Z wielką przyjemnością, stary
Rozluźnia się atmosfera. Długo nie lecą do wroga, gdyż po
zniszczeniach widzą, że są na miejscu. Lądują. Rozglądają się.
Tony: Musimy być ostrożni. On tylko czeka na nas
Rhodey: Mam nadzieję, że nie spóźniliśmy się
Mallen zerka z ukrycia na bohaterów. Geniusz czuje te
złowrogie spojrzenie.
Tony: On tu jest, dlatego nie możemy rozdzielić się
Idą dalej. Przechodzą przez ogień. W oddali widzą rannych
agentów. Iron Man podbiega do nich. Sprawdza puls.
Tony: Żyje. Całe szczęście
Za plecami stoi były szpieg.
Tony: Trzeba powiadomić Fury’ego
Czarnoskóry zamiera ze strachu.
Tony: Rhodey?
Rhodey: Za tobą!
Tony: Whoa!
Gwałtownie odwraca się. Strzela mini rakietami. Wróg wpada
na samochód.
Mallen: Iron Man! Nareszcie się pojawiłeś! Muszę ci
podziękować za to, co zrobiłeś! Hahaha! No dalej! Nie bądź tchórzem!
Zieje ogniem z ust. Blaszak wykorzystuje miotacz płomieni.
Jest silniejszy. Stwór krzyczy z bólu. Upada na chwilę. Przyjaciel blaszaka
szykuje swój arsenał do wystrzału. Mallen ponownie wstaje. Śmieje się
diabolicznie.
Mallen: Widzę, że nie próżnowałeś! Świetnie! Jednak, to ja
będę zwycięzcą!
Emituje elektryczność. Podbiega do War Machine i trzyma za
ramiona. Poraża prądem.
Rhodey: Aaa!
Tony: O nie! Rhodey!
Używa repulsorów. Potwór natychmiast zmienia cel, zaś
najbardziej opancerzony pada na podłoże. Mallen skacze wysoko w powietrze.
Chwyta za szyję Tony’ego. Przebija się z nim przez budynek, a następnie
przywala do ziemi. Pepper jest przerażona. Krzyczy.
Pepper: Tony, zrób coś! Nie pozwól mu wygrać! Walcz!
Tony: Ach! Pepper!
Mallen: Wkrótce znikną twoje siły życiowe. Czujesz to,
blaszaku? Właśnie tak
Poraża całą zbroję.
Pepper: Rhodey, rusz się!
Syn Roberty powoli wstaje do pionu. Jest słaby, ale ostatkami
sił celuje celownikiem snajperskim w monstrum.
Rhodey: Ognia!
Trafia w niego. Przez chwilę widzi dym. Potem dostrzega
niewzruszonego szaleńca.
Mallen: Ha! Słabiak z ciebie!
Zostawia geniusza. Atakuje drugiego przeciwnika. Obrywa całą
serią rakiet.
Kiedy Rhodes wali całą mocą, Stark od razu podbiega do
kreatury.
Tony: Teraz albo nigdy, Rhodey! Unibeam!
Wiązka światła z obu reaktorów rani dawnego szpiega
T.A.R.C.Z.Y. Traci przytomność. Oboje podchodzą do zneutralizowanego
zagrożenia.
Tony: W porządku?
Rhodey: Heh! Bywało lepiej, ale nie będę narzekać. Myślisz,
że co z nim zrobią?
Nick Fury: Trafi do Vault bezapelacyjnie
Na niebie dostrzegają agentów, którzy lądują. Ekipy medyczne
zabierają poszkodowanych. Fury razem z Wdową spotykają się z chłopakami.
Nick Fury: Dobra robota, chociaż powinienem was przeprosić
Tony: No patrzcie. Tego jeszcze nie było
Śmieje się pod maską.
Nick Fury: Macie własne życia i nie powinniście się tak
narażać. Od tego są Avengers i agenci T.A.R.C.Z.Y. Gdybyś chciał nam dalej
pomagać, dołącz do grupy
Tony: Kapitan Ameryka już mi to proponował. Na razie mam
własną drużynę… A właśnie, Fury! Dlaczego nikogo więcej nie wysłałeś do pomocy?
Wzywali was przez radio
Nick Fury: Thor wrócił do Asgardu, Hawkeye był poza
zasięgiem i jedynie Wdowa z Kapitanem mogli zareagować. Poza tym, daliście
sobie radę
Rudowłosa wścieka się. Wrzeszczy.
Pepper: Co?! Mogliście umrzeć, bo on nie potrafi poradzić
sobie z niestabilnym kolesiem!
Tony: Pepper, nie krzycz, bo ogłuchnę
Pepper: Sorki
Czarna Wdowa: Dzięki za pomoc. Teraz reszta należy do nas
Zabierają psychola w kajdankach na helikarier. Pancerze
odlatują do bazy.
Po dotarciu na miejsce, odkładają zbroje do komór.
Pepper: Eee... Tony?
Nic nie mówi. Przegląda zgrane pliki. Nie ukrywa zdziwienia.
Pozostali członkowie drużyny patrzą w ekran.
Pepper Coś znalazłeś? Przecież nie zgrałeś wszystkiego
Rhodey: Tony, co się dzieje?
Tony: On… On chce stworzyć nową zbroję, którą będzie
produkował na skalę masową. To jakiś koszmar
Cała trójka jest zmartwiona.
--**--
Notka miała pojawić się wczoraj, ale ze względu na zmęczenie pojawia się dzisiaj. Nie wiem, co ma być w kolejnej, a co do wolnego czasu, nadal mam go, aż za dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi