Odcinek 15: Problemy w Stark Solutions

0 | Skomentuj
Hammer Multinational, Sasha przynosi dokumenty. Justin przegląda je przy biurku.

Justin: Pomyliłaś dane, Sasho. One nie mogą być z tego miesiąca
Sasha: Niestety, ale są. Stark Solutions może przyćmić sukces Hammer Multinational
Justin: Stark Solutions? Co to ma być?! Jakaś tandetna podróba Stark International?! Przecież nasza nowa broń jest tak potężna, że wojska biją się o nią, aby ją mieć! Ach!

Zrzuca papiery na podłogę prawą ręką.

Justin: To nie może się tak skończyć. Trzeba zniszczyć konkurencję

Uderza pięścią w stół.

Justin: Za wszelką cenę!
Sasha: To może zamiast przejmować się firmą Howarda Starka, pozbądź się tej drugiej spółki
Justin: Tak. Tak! Całkowicie się z tobą zgadzam. Trzeba pokazać Anthony’emu, że nie ma ze mną żartów. Czas wytoczyć ciężką artylerię

Złowrogo się uśmiecha. Asystentka podnosi dokumentację.
Tymczasem w Stark International, Starkowie analizują ostatnie wyniki sprzedaży. Ojciec Tony’ego jest niezadowolony.

Howard: Trzeba wymyślić nowy patent
Tony: Logiczne, skoro Stark Solutions ma lepsze zyski
Howard: Na to wygląda, ale wcześniej nie miałem pojęcia o istnieniu tej korporacji

Tony patrzy na rodzica.

Tony: Tato, musisz o czymś wiedzieć

Howard zamyka teczkę. Wstaje i podchodzi do syna.

Howard: Ty to zrobiłeś, prawda? Założyłeś inny biznes?
Tony: Tak, lecz zrobiłem to tylko dlatego, żeby odzyskać Stark International. Zresztą, musiałem skądś mieć pieniądze na naprawianie i budowanie zbroi. Hammer pozbawił mnie wszystkiego. Poprzez zakładanie nowej firmy, próbowałem odzyskać naszą rodzinną spółkę… Co teraz zrobimy?
Howard: Można połączyć firmy, skoro jesteśmy rodziną. Poza tym, ty sprzedajesz własne patenty oraz tworzysz pancerze, więc nie powinno być problemu
Tony: Obyś miał rację

Nastolatek wychodzi z firmy.
Zbrojownia, Rhodey gra na konsoli Tony’ego. Pepper szuka kłopotów.

Rhodey: Nigdy ci się to nie znudzi, prawda? Zawsze liczysz na jakąś akcję. Aż taką masz nudę?
Pepper: Ach! Ty tego nie rozumiesz! Wolę zająć się poszukiwaniem czegoś podejrzanego, bo to pomaga odwrócić moją uwagę od dzisiejszego dnia

Przyjaciel rozwala przeciwnika jedną kombinacją ciosu. Kończy rozgrywkę. Odkłada gadżet. Podchodzi do rudej.

Rhodey: Dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz? Weź wyluzuj. Na pewno zdałaś
Pepper: No jakoś nie potrafię być do tego przekonana
Rhodey: Wystarczy uwierzyć w swoje możliwości

Nagle drzwi otwierają się. Geniusz wita się z nimi.

Tony: Hej, wam. Trochę mi zajęła rozmowa z tatą, ale już jestem

Oboje stoją bez ruchu.

Tony: Coś mnie ominęło?
Rhodey: Nic specjalnego. Jednak radziłbym ci uspokoić Pepper, zanim wybuchnie
Tony: Wybuchnie? Rhodey, co ty…

Na kanałach jest cisza. Zero wezwań. Rudzielec traci cierpliwość. Wstaje od fotela i krzyczy.

Pepper: Nie, nie, nie! Serio nic?! Serio?!
Tony: Pep, ochłoń trochę
Rhodey: Ostrzegałem

Dziewczyna podchodzi do komory ze zbroją. Nastolatkowie zatrzymują ją.

Tony: Nigdzie nie lecisz. Zostajesz
Pepper: Tony, ja… Ja tak nie umiem! Ciągle tylko siedzieć i czekać!
Tony: Hmm… Mam dla ciebie zadanie. Powinno tobie pomóc ukoić nerwy

Rudowłosa uspokaja się. Włącza się w niej ciekawość.

Pepper: O! Jakie?
Tony: To bardzo ważne, żeby tego nie sknocić, rozumiesz?
Pepper: No ba, szefie!

Śmieje się przez chwilę głupkowato, a później poważnieje.

Tony: Pamiętasz, kto ostatnio jest groźny?
Pepper: Hammer?
Tony: Zgadza się, dlatego musisz wyszukać lukę

Nie rozumie. Czarnoskóry także nie ukrywa takiej samej reakcji.

Rhodey: Możesz bardziej to sprecyzować? Nawet ja nie pojmuję, czego od niej oczekujesz
Tony: To proste. Hammer musiał w dokumentach zostawić coś, co pozwoli nam go powstrzymać
Pepper: Nie wierzę. Byłby taki nieostrożny?
Tony: Skopiował schematy z archiwum Stark International, więc na pewno pojawi się jakiś błąd
Pepper: Czyli taki rodzaj luki mam szukać? A to wystarczy?
Tony: Oczywiście. Zresztą, dla dobra firmy mojego taty i tą, którą założyłem dla nowych funduszy, połączę je w jedno przedsiębiorstwo. W ten sposób nie będzie miał żadnych szans… Co wy na to?
Rhodey: Zaimponowałeś mi. Dobry plan. Chyba pierwszy, co wypali

Syn Howarda patrzy na Rhodesa z odrobiną gniewu.

Tony: Czy ty coś sugerujesz?
Rhodey: Jak pamiętasz, zawsze walczyłeś bez dobrej taktyki. Wreszcie uczysz się na błędach, geniuszu

Dogryzanie kumpli bez zapowiedzi przerywa alarm. Cała trójka sprawdza jego źródło.

Tony: Niemożliwe. To… To jest…
Pepper: Stark Solutions. Widocznie wyprzedził cię
Tony: Chce wojny? Proszę bardzo. Będzie ją miał

Łączy się z Mark II przez Extremis. Potts za nim wskakuje do własnego pancerza.

Tony: Pepper, nie możesz. Musisz zostać
Pepper: We dwóch będzie zdecydowanie lepiej, a Rhodey i tak jest uziemiony, więc może dla odmiany popracować umysłowo
Rhodey: Ech! Ma rację. Nie mam zbyt wielkiego wyboru. Przez Mallena nie mogę walczyć War Machine. Poświęcę się. Zajmę się twoim zadaniem
Pepper: Tony?
Tony: Nie będę tracić czasu na zbędne kłótnie. Załatwmy Titanium Mana

Wylatują z bazy. Lecą na miejsce. Rescue w oddali dostrzega przeciwnika, który celuje w budynek.

Pepper: Tony, patrz!

Wskazuje mu ręką.

Tony: Titanium Man!

Wróg odwraca się.

Justin: Bardzo sprytne zakładać drugą firmę, żeby mnie zniszczyć, Anthony. Jednak nie mogę ci pozwolić na zrujnowanie Hammer Multinational!

Strzela rakietami w wieżowiec.

Tony: Nie!

W ostatniej chwili niszczy pociski przy użyciu repulsorów. Sojusznik dołącza do walki i wykorzystuje granaty laserowe. Pojawia się dym.

Pepper: To go powinno załatwić

Znika kłębowisko. Hammer wychodzi bez szwanku.

Pepper: No bez jaj!
Justin: Może nigdy z tobą nie walczyłem, ale Sasha dała mi potrzebne informacje na temat twojej zbroi. Stąd też mogę ciebie zneutralizować

Używa syfonu.

Pepper: Aaa!
Tony: Tak nie będziemy się bawić

Atakuje atakiem sonicznym. Titanium Man chwyta się za głowę.

Justin: Ach! No dobra. Pora cię zniszczyć, Stark

Wykorzystuje tryb maskujący. Nie widzą go.

Tony: Żyjesz?
Pepper: Tak, ale nie możesz wykorzystać tej sztuczki z Extremis? Można go załatwić jednym ruchem
Tony: Mógłbym spróbować, choć nie wiem, czy zadziała. Sama widziałaś, jak wiele zbirów już zna ten trik. Uodparniają się na niego, lecz możemy Hammera pokonać w inny sposób

Nagle ostrza energetyczne ranią plecy Pepper. Krzyczy z bólu.

Tony: Rescue!

Wróg nadal nie ujawnia się. Tym razem, strzela kolejną serią pocisków. Nie w nastolatkę, a w Iron Mana. Tony wykorzystuje serum. Obrywa w napierśnik. Upada, choć natychmiast podnosi się. Wzlatuje w powietrze.

Tony: A jednak nie działa

Napastnik wyłącza niewidzialność.

Justin: Ha! Jestem ulepszony. Nie zdołasz mnie tknąć
Tony: Czyżby? Teraz, Pepper!
Justin: Co?

Odwraca się. Nie widzi przeciwniczki.

Justin: Gdzie ona zniknęła?

Zanim aktywuje sensory, herosi uderzają z unibeamu. Wróg spada na ziemię. Podlatują do niego z zachowaniem ostrożności. Rudzielec wraca do zwykłego trybu.

Justin: Przecież… Przecież powinienem cię zobaczyć. Jak ty to zrobiłaś?
Pepper: Skupiłeś się na Iron Manie, bo myślałeś, że masz mnie z głowy, ale nie ma tak dobrze, popaprańcu. Teraz pójdziesz siedzieć

Złoczyńca śmieje się.

Justin: Poważnie? Myślicie, że zamkną mnie? Nie macie dowodów
Tony: Ależ mamy. T.A.R.C.Z.A. bez problemu zajmie się tobą

Pepper nie pojmuje, czy to blef. Od razu kontaktuje się z Rhodey’m.

Pepper: Rhodey?
Rhodey: Tony ma rację. Mamy na niego haka
Pepper: Eee… Wyjaśnisz?

Na miejscu ląduje pojazd agencji wraz z Fury’m i agentką Hill.

Pepper: Już nieważne
Nick Fury: Justinie Hammer, jesteś aresztowany
Justin: Nadal nie rozumiem. Co na mnie macie?! Jestem czysty! Nic mi nie zrobicie!
Maria Hill: Tak uważasz? Otrzymaliśmy pewne dane, które potwierdzają twoją współpracę ze złoczyńcami różnej maści, zaczynając od Mistrzów Zła, Hydry, AIM, a kończąc na Maggi
Nick Fury: Prosimy z nami
Tony: Na pewno polubisz Vault. To takie przyjazne gniazdko dla typów spod ciemnej gwiazdy

Agenci zabierają go.

Justin: Zemszczę się! Jeszcze zobaczycie! Sasho! Sasho, pomóż!

Kobieta nie reaguje. Odchodzi od fotela, zaś bohaterowie wracają do świątyni.
Po powrocie, zdejmują pancerze, Tony podchodzi do zbroi Rhodey’go. Bierze do ręki narzędzia. Zaczyna naprawy.

Tony: Dobra robota, Rhodey. Wreszcie tego drania mamy z głowy
Rhodey: Zostali jeszcze inni
Tony: Poradzimy sobie… Prawda, Pepper?

Dziewczyna wybiega bez udzielania odpowiedzi.

Tony: Kolejny jej wybuch?
Rhodey: Chyba coś innego

Dom Pepper, nastolatka sprawdza skrzynkę pocztową. Bierze kopertę do ręki. Rozrywa ją. Czyta zawartość. Podskakuje z radości, aż piszczy.

Virgil: Patricio, co się dzieje?

Wbiega do gabinetu ojca. Rzuca mu się w ramiona.

Pepper: Zdałam, tato! Zdałam!
Virgil: Hahaha! Dobra robota, córciu. Jestem z ciebie dumny


Trwają w uścisku.

---***---

I tyle z tego odcinka. Kolejny ma być o pierwszej misji Pepper albo coś innego. Zresztą, niewiele rozwijam postać Rhodey'go. Przecież jego przyszłość również jest ważna. No nic. Zobaczymy, co będzie.

One shot: Atak (z okazji piątej rocznicy pisania)

2 | Skomentuj

Tony leciał nad miastem. Nie patrolował miasta. Chciał sprawdzić nową aktualizację zbroi. Wszystko szło, jak po maśle. Dość szybko pojął funkcje pancerza. Rhodey akurat nadzorował wszystko w zbrojowni, bo wiedział, że zawsze zdarzy się jakiś incydent. Tym razem, miało obejść się bez walk. Jednak nigdy nic nie wiadomo.

Tony: Wszystko działa, jak należy. Mogę wracać, Rhodey.
Rhodey: Świetnie, więc może pójdziemy po Pepper i wyjdziemy gdzieś na miasto. Co ty na to?
Tony: Nie mam nic przeciwko. Zresztą, powinienem już dawno o tym pomyśleć. Ostatnio zbroja próbowała was pozabijać. No i też mnie.
Rhodey: Wszyscy potrzebujemy czasem odpocząć od mocnych wrażeń.
Tony: Masz... rację.
Rhodey: Tony? Tony, co się dzieje?

Przyjaciel był zaniepokojony brakiem reakcji na pytania.

Rhodey: Komputerze, co się stało ze zbroją?

<<Brak uszkodzeń. System działa prawidłowo>>

Rhodey: Coś jest nie tak.

<<Uwaga. Bliskie zderzenie>>

Rhodey: O nie! Tony, obudź się! Tony!

Krzyczał, ale to nic nie dawało. Coraz bardziej wpadał w panikę, czego zazwyczaj nie robił. Zniknęło opanowanie. Tak, jak komputer powiedział, tak się stało. Zbroja rozbiła się w środku miasta. Od razu sporo przechodniów zwróciło uwagę na nieprzytomnego bohatera.
Gdy coraz więcej osób gromadziło się przy nim, histeryk przejął zdalne sterowanie nad pancerzem.

<<Autopilot włączony>>

Rhodey: Jaki jest stan użytkownika?

<<Słabe oznaki życiowe. Konieczna pomoc medyczna>>

Rhodey: Przecież... Przecież z nikim nie walczył. To nawet nie trzyma się kupy! Jak to możliwe?!

Nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Jedynie dźwięk telefonu.

Pepper: Rhodey, co się wyrabia? Właśnie szłam do was, a tu tyle gapiów patrzyło na Iron Mana, który dość szybko odleciał. Może mi to wyjaśnisz?
Rhodey: Nie będę kłamał. Nie jest dobrze.
Pepper: Jak bardzo? Czy on walczył z kimś? Coś nie tak z implantem? Kto go skrzywdził?!
Rhodey: Uspokój się. Ja też nie wiem, co się stało. Gdy zbroja wróci, zabiorę go do szpitala. Dr Yinsen powinien mu pomóc.
Pepper: A jeśli nie znajdziesz niego, co wtedy?
Rhodey: Nie wiem i wolałbym negatywnie nie myśleć.

I tymi słowami zakończył rozmowę telefoniczną z rudowłosą. Oboje byli nieświadomi stanu geniusza, a wszystko zmierzało do tego, że miało się zrobić o wiele bardziej poważnie. Pancerz po jakiś dziesięciu minutach wylądował, wyrzucając pilota na zewnątrz. Rhodes wziął go sposobem matczynym, zabierając do najbliższej placówki medycznej, gdzie mógłby spotkać cudotwórcę. Tego samego, co uratował chłopaka po wypadku samolotu.
Kiedy znalazł się na miejscu, miał szczęście. Spotkał specjalistę przy recepcji. Podbiegł do niego z chorym, a on bez żadnego słowa położył nastolatka na łóżko i zabrał na salę operacyjną. Z minuty na minuty było coraz gorzej. Usiadł przed blokiem, żeby cierpliwie zaczekać na zakończenie ingerencji chirurgicznej.
Nagle usłyszał gadatliwość rudej. Męczyła biedną panią z recepcji, zadając milion pytań z prędkością światła. Bez dłuższego zastanawiania porwał ją i zaczął wszystko tłumaczyć przy bloku. Najpierw usiedli oboje.

Rhodey: Zanim coś powiesz, daj mi dojść do głosu.
Pepper: Rhodey?
Rhodey: Ja też się boję o niego. Lekarz nic nie powiedział. Po prostu go zabrał na operację.
Pepper: Czyli z kimś walczył. Whiplash, A.I.M, Duch, Laser, Blizzard? Kto to zrobił?
Rhodey: Zbroja nie była uszkodzona. Komputer nic nie wykrył, a testy oprogramowania wyszły pozytywnie. Naprawdę nie potrafię tego pojąć, dlaczego tak bardzo z nim źle.

W ich głowach pojawiało się coraz więcej wątpliwości. Czyżby o czymś nie wiedzieli? Istniał jakiś sekret? Kto zawinił? Nie byli w stanie poukładać myśli, a minuty się dłużyły. Godzina za godziną i tak do drugiej w nocy. Rudzielec ledwo utrzymywał się przytomny. Tylko kofeina zawarta w kawie budziła dziewczynę na nowo do życia. Za to jej przyjaciel robił kwadransowe drzemki.
Niespodziewanie otworzyły się drzwi. Ledwo dostrzegli postacie w fartuchach. Doktor podszedł do nich, potrząsając delikatnie za ramiona.

Dr Yinsen: Pobudka. W domu się śpi, a nie tutaj.
Pepper: Eee... Co?

Otworzyła oczy, podnosząc głowę do pionu. Rhodey uczynił to samo.

Rhodey: Już koniec?
Dr Yinsen: Operacja trwała dość długo. Teraz trzeba tylko czekać.
Rhodey: Nie rozumiem.
Dr Yinsen: Implant źle pobudzał serce do działa. Cały mechanizm był zepsuty, więc musieliśmy go wymienić. Był w zapasach razem z metalem, ale...
Pepper, Rhodey: ALE?
Dr Yinsen: Nie wiadomo, co się wydarzy. Mogą wystąpić ataki.
Rhodey: Jakie ataki? W sensie, że...
Dr Yinsen: Zbyt duży impuls i może poczuć ból w klatce piersiowej, co w najgorszej sytuacji może doprowadzić do śmierci.
Pepper: Czy... Czy on umrze?
Dr Yinsen: Bez obaw. Na każdego kiedyś przyjdzie pora.

Zażartował, choć oni i tak odebrali to na poważnie.

Pepper: Możemy się z nim zobaczyć?
Dr Yinsen: Tak, ale uważajcie. Gdyby coś złego zaczęło się dziać, wołajcie od razu. Nie zwlekajcie, dobrze?
Pepper, Rhodey: DOBRZE.

Nie byli w stanie iść spokojnie do sali. Musieli biec, za co dostali opieprz od salowych. Rzucały im złowrogie spojrzenia, lecz później mogli odetchnąć z ulgą. Szczególnie, widząc Tony'ego z uchylonymi powiekami. Podeszli do niego. Chcieli rzucić mu się w ramiona, ale ze względu na ostrzeżenia Yinsena, zahamowali ten odruch.

Rhodey: Hej, Tony. Jak się czujesz? Dlaczego nie mówiłeś, że miałeś zepsuty implant?
Pepper: Martwimy się ciebie. Wiemy o wszystkim, chociaż powinieneś nam powiedzieć, jak do tego doszło.
Rhodey: Tony?
Tony: Wybaczcie, ale to wszystko przez zbroję. Jak we mnie strzeliła, spaliła kable w mechanizmie. Nie wiedziałem, że będzie tak źle.
Pepper: Wow! To wiele wyjaśnia.
Rhodey: Za ile cię wypiszą?
Tony: Trzy dni i będę w domu.
Pepper: To świetnie, ale czujesz się na siłach, żeby wrócić?
Tony: Pep, nic mi nie będzie. Miewałem gorsze epizody w karierze Iron Mana.
Pepper: Coś w tym jest.
Rhodey: No dobra. Zadzwonię do mamy, żeby przyjechała, a wy sobie pogadajcie.
Pepper: Od kiedy ty nas zostawiasz samych?
Rhodey: Heh! Nie umiecie bez siebie żyć.

Zaśmiał się, a mało, by brakowało na potężny sierpowy od gaduły. Szybko wyszedł z sali, zostawiając ich w spokoju.

Tony: Podejdź bliżej. Nie bój się.
Pepper: Nie chcę cię skrzywdzić.
Tony: Nigdy byś tego nie zrobiła.

Uśmiechnął się łagodnie, zaś ona wykonała prośbę. Od razu przytulił ukochaną, aż miał ochotę ją pocałować w policzek. Zrobił to bez wahania. Oboje spalili rumieńca ze wstydu.

Pepper: Trzeba się przyzwyczaić.
Tony: No wiadomo. Będzie dobrze.

Niestety cały romantyzm prysnął w ułamku sekundy. Chłopak mocno zbladł.

Pepper: Tony?

Urządzenie wysłało zbyt silny impuls, przez co serce zwalniało.

Pepper: Tony, nie! Proszę cię! Nie rób mi tego!

Na nic błagania oraz prośby. Zemdlał.

Pepper: Lekarza! Potrzebny lekarz!

Natychmiast do środka wparował Rhodey z dr Yinsenem. Medyk ocenił stan zdrowia na podstawie odczytów z kardiomonitora i działania rozrusznika serca.

Dr Yinsen: Musicie wyjść. Natychmiast!
Pepper: Nie! Nie zostawię go!
Dr Yinsen: Pozwólcie mi pracować! Wynocha!

Zostali wyproszeni z pomieszczenia, gdzie toczyła się walka o jedno życie. Życie bohatera. Przyjaciele nie tracili wiary w szczęśliwe zakończenie. Wiedzieli, jak wiele Anthony Edward Stark poświęcił, a ile stracił. Jak często ryzykował własnym życiem dla dobra ludzkości, a kiedy był w stanie posunąć się do rzeczy niemożliwych. Za drzwiami sali nie słyszeli nic. Żadnych rozmów, dźwięków maszyn. Mogli jedynie domyślić się, co robił Ho.

Rhodey: Powiedziałem mamie, żeby przyjechała. Ma ważną rozprawę i nie może się zerwać, ale mówiła, że dołączy później.
Pepper: Oby przeżył. Tak wiele mam mu do powiedzenia.
Rhodey: Domyślam się. Jedynie możemy czekać.
Pepper: Prędzej osiwieje, zanim się doczekam.
Rhodey: Nie martw się. Tony jest silny. On nigdy nie poddał się tak łatwo. Musimy o tym pamiętać.
Pepper: Tak. Tak! Jest nadzieja!

Powoli zaczęła pojmować niezniszczalną siłę woli życia Starka. Cokolwiek, by się stało, nie da łatwo za wygraną. Żadnej kapitulacji. Potrzebna walka do ostatniego tchu.
Wreszcie po jakiejś godzinie mogli usłyszeć jakieś informacje. Doktor wyglądał na poważnego i nie zamierzał żartować.

Pepper: I co? Co z nim?
Dr Yinsen: Robiłem, co mogłem.
Pepper: Nie. To nie może być prawda!
Rhodey: Pepper, spokojnie.
Dr Yinsen: Zresztą, nie będę nic wam mówił. Sami zobaczcie.

Byli zmieszani, ale pragnęli zrozumieć. Pragnęli za wszelką cenę poznać prawdę. O dziwo chłopak był odpięty od wszelkiej aparatury. Nie potrafili ocenić, czy żył.

Dr Yinsen: Nie bójcie się. Śmiało. Podejdźcie.

Z lekkim niepokojem zbliżyli się do łóżka chorego. Był przykryty, aż do czubka głowy, co oznaczało tylko jedno.

Pepper: Nie! Tony, jak mogłeś?! Jak mogłeś nas zostawić?!

Bezradnie upadła na kolana, płacząc. Histeryk jakoś nie mógł uwierzyć, że odszedł bez pożegnania. Takiego świństwa nigdy nie zrobiłby im. Odkrył głowę i usłyszał, jak chrapie.

Rhodey: Pepper...
Pepper: Mam tego dość! Wszystko się sypie! To nie fair! Nawet nie powiedziałam mu, że go kocham!
Rhodey: Pepper!
Pepper: Czego?!

Popatrzyła na niego wściekle.

Rhodey: On żyje. Jak mi nie wierzysz, sama sprawdź.
Pepper: Wykręcę ci kiszki, jeśli kłamiesz.

Wstała z podłogi, podchodząc do łóżka. Przyłożyła głowę na poziom klatki piersiowej, skąd mogła usłyszeć bicie serca. Dość żywe uderzenia mięśnia. Wtedy już nie miała wątpliwości. Ucałowała geniusza w czoło, zaś później chwyciła lekarza za fartuch, podciągając do góry. On tylko się śmiał.

Pepper: My tu umieraliśmy ze strachu, a pan se robi jaja?! Tak nie można!
Dr Yinsen: A można.
Pepper: Nie! Nie ma pan prawa! Ciekawe, czy byłoby śmiesznie, jakby pańskie dziecko umierało i ktoś by to powiedział! Miło, by było?! Miło?!
Rhodey: Pepper, wystarczy.
Dr Yinsen: Jestem za stary na dzieci, ale w waszym przypadku musiałem tak postąpić. Zawsze myślicie o najgorszym. Nie wierzyliście w moje umiejętności, choć to mnie szukaliście. To nie było miłe... Wypis dostanie za trzy dni. To nie uległo zmianie.

Zanim wyszedł na dobre, Rhodey się odezwał.

Rhodey: Dziękujemy.

Trzy dni później, Tony opuścił szpital. Więcej ataków ze strony implantu już nie było, Iron Man miał wolne od bohaterowania, a Roberta podarowała mu coś, co będzie mu przypominać o tym, co stracił, oraz to, o co walczy. A było tym pudełko ze zdjęciami. Fotografia matki oraz ojca. Postanowił dodać do nich fotki z Pepper, Rhodey'm, prawniczką oraz jej mężem. W końcu, to oni byli jego nową rodziną.

--***---

Pięć lat mija od założenia pierwszego bloga, a za tym idzie też piąty rok pisania. Ten one shot powstał szybciej, ale dodaję go już dziś. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali. 

Odcinek 14: Rewanż

0 | Skomentuj
Agenci idą wzdłuż korytarza do skrzydła medycznego.

Agent Corbeau: Nikt nie chce pilnować Mallena, chociaż od miesięcy nawet nie obudził się, a do tego jest trzymany w zamknięciu
Agentka Brand: No właśnie. Też nie rozumiem tego
Agent Corbeau: Wielu agentów, co zostali przez niego poważnie ranni, nadal pamiętają, jaką wyrządził im krzywdę
Agentka Brand: I dlatego boją się
Agent Corbeau: Dokładnie
Agentka Brand: Gdyby Fury potraktowałby go inaczej, nie stałby się potworem

Zatrzymują się. Mężczyzna wstukuje kod do wejścia.

Agent Corbeau: Słyszałem, że Tony Stark odmroził Kapitana Amerykę. Może byłby w stanie przywrócić byłego agenta do normalności
Agentka Brand: Chłopak ma swoje życie. Niech nim się cieszy

Drzwi otwierają się. Są w szoku na widok pustego łóżka.

Agent Corbeau: Pusto. Jakim cudem uciekł? To niemożliwe

Kontaktuje się z szefem T.A.R.C.Z.Y. Nie jest świadomy, że nad nim jest Mallen.

Agent Corbeau: Generale Fury, mamy spory…

Nie dokańcza, gdyż stwór skacze na niego. Ściska za gardło i rzuca o ścianę. Traci przytomność.

Agentka Brand: Corbeau!
Mallen: Nie martw się. Dołączysz do niego
Agentka Brand: Nie!

Brand wyciąga pistolet. Strzela, a on śmieje się.

Mallen: Tylko na tyle cię stać? Nie zasługujesz na miano agentki. Oboje nie zasługujecie!
Agentka Brand: Aaa!

Rani ją pazurami w klatkę piersiową. Upada na podłogę.

Mallen: Słabeusze, a teraz pora dorwać Iron Mana

Złowieszczo się uśmiecha. Wybiega z pomieszczenia. Przez korytarz biegnie wsparcie. Nie atakuje ich. Biegnie do wyjścia. Ucieka.
Tymczasem nad miastem, Tony obserwuje okolice razem z Rhodey’m, zaś Pepper nadzoruje wszystko na fotelu w zbrojowni.

Pepper: Czy akurat teraz musicie lecieć do Hammer Multinational? On wam nie ucieknie. Lepiej zajmijcie się czymś innym dla odmiany
Tony: Mogę to załatwić sam, ale Rhodey się uparł
Rhodey: No co? Tak będzie lepiej
Pepper: Ja nawet wolę, gdy walczycie razem, bo wtedy macie większą szansę na wyjście żywym z potyczki
Tony: Coś w tym jest… No dobra, Pepper. Gdybyś coś wykryła, od razu nam powiedz, chociaż wolałbym w końcu dowiedzieć się, co to za broń
Pepper: A nie możesz inaczej tego sprawdzić? Może Thor wie, co było na ostatniej transakcji z Mistrzami Zła. Wystarczy zapytać
Tony: Raczej nie. Musimy to odkryć sami

Omijają Stark International. Stoją przed firmą Hammera.

Tony: Szybko się z tym uwinę. Naprawdę nie potrzebuję twojej pomocy
Rhodey: Wolałbym nie ryzykować. Pomyślałeś może, że natkniesz się na ulepszoną wersję Titanium Mana? No właśnie. Weź również i to pod uwagę
Pepper: Hahaha! Rhodey ci nie odpuści. Nie ma zmiłuj

Kilka minut później, wlatują do środka. Geniusz odnajduje główny komputer. Podłącza się do niego przez Extremis i zgrywa dane.

Tony: Pepper, właśnie wysyłam tobie wszystkie pliki. Widzisz je?

Rudzielec dostrzega pasek z procesem przesyłania na ekranie od fotela.

Pepper: Tak. Widzę
Rhodey: Czyli możemy wracać
Tony: To trochę potrwa

Nagle dziewczyna odbiera komunikat z kanałów T.A.R.C.Z.Y.

Wezwijcie posiłki! Nie dajemy rady! Powtarzam… Wezwijcie...

Urywa się sygnał.

Pepper: Sorki, Rhodey. Jeszcze musicie coś załatwić
Rhodey: Co takiego?
Pepper: Agenci Fury’ego mają kłopoty
Tony: Dziwne, że sami nie mogą sobie poradzić

Po chwili, znowu słyszy głos przerażonego szpiega.

Pepper: No i znowu coś mówią. Lepiej tego posłuchajcie

Udostępnia im możliwość słuchania.

To… To Mallen! Zranił pięcioro agentów! Pomocy!

Kończy się wiadomość.

Pepper: No i? Nadal myślisz, że dadzą radę?
Tony: Nie skończyłem pobierania, a te dane są bardzo ważne
Pepper: Ech! Rhodey?
Rhodey: Pomogę im

Nastolatek odwraca się gniewnie od komputera.

Tony: Zwariowałeś?! Nie przetrwasz tego! Ja ledwo uszedłem z życiem, gdy z nim walczyłem! Nie możesz ryzykować. Zgram te pliki i możemy lecieć
Pepper: Mam lepszy pomysł. Mogę do was dołączyć
Tony: O nie! Tego już za wiele! Ktoś musi być w świątyni, dlatego zostajesz
Pepper: A gdyby tak wezwać Avengers?
Tony: To od Fury’ego zależy
Rhodey: Nie będę czekać, aż ktoś zginie. Nie mam zamiaru kogoś mieć na sumieniu

Wylatuje z budynku. Chłopak podbiega do pozostawionej po nim dziury.

Tony: Rhodey!
Pepper: Cóż… Teraz i my mamy problem
Tony: Jak on może się zachowywać tak bezmyślnie? To nie w jego stylu
Pepper: Widocznie bierze od ciebie przykład
Tony: Pepper…
Pepper: Leć za nim, zanim dorwie tego wariata
Tony: Wiem, co zrobię

Przerywa pobieranie. Wzbija się w powietrze.

Pepper: Myślałam, że to dla ciebie sprawa życia i śmierci. Tak bardzo chciałeś znać jego broń
Tony: Połowę plików mogę przejrzeć. Zawsze coś, a resztę zdobędę później. Teraz muszę działać

Maksymalizuje prędkość w locie. Szybko dogania przyjaciela.

Tony: Rhodey, zaczekaj!

On leci dalej, ale nawiązuje z nim kontakt.

Rhodey: I co? Masz te swoje cenne dane?
Tony: No nie do końca, ale… Posłuchaj mnie. Mallen jest niebezpieczny. Nie chcę, żebyś zginął
Rhodey: Tak się nie stanie. A wiesz, dlaczego? Bo działamy razem. Avengersi nie są potrzebni. Wcześniej ich nie było, a radziliśmy sobie bez problemu z każdym przeciwnikiem
Tony: Racja. Nie mylisz się. Lećmy spuścić mu łomot
Rhodey: Z wielką przyjemnością, stary

Rozluźnia się atmosfera. Długo nie lecą do wroga, gdyż po zniszczeniach widzą, że są na miejscu. Lądują. Rozglądają się.

Tony: Musimy być ostrożni. On tylko czeka na nas
Rhodey: Mam nadzieję, że nie spóźniliśmy się

Mallen zerka z ukrycia na bohaterów. Geniusz czuje te złowrogie spojrzenie.

Tony: On tu jest, dlatego nie możemy rozdzielić się

Idą dalej. Przechodzą przez ogień. W oddali widzą rannych agentów. Iron Man podbiega do nich. Sprawdza puls.

Tony: Żyje. Całe szczęście

Za plecami stoi były szpieg.

Tony: Trzeba powiadomić Fury’ego

Czarnoskóry zamiera ze strachu.

Tony: Rhodey?
Rhodey: Za tobą!
Tony: Whoa!

Gwałtownie odwraca się. Strzela mini rakietami. Wróg wpada na samochód.

Mallen: Iron Man! Nareszcie się pojawiłeś! Muszę ci podziękować za to, co zrobiłeś! Hahaha! No dalej! Nie bądź tchórzem!

Zieje ogniem z ust. Blaszak wykorzystuje miotacz płomieni. Jest silniejszy. Stwór krzyczy z bólu. Upada na chwilę. Przyjaciel blaszaka szykuje swój arsenał do wystrzału. Mallen ponownie wstaje. Śmieje się diabolicznie.

Mallen: Widzę, że nie próżnowałeś! Świetnie! Jednak, to ja będę zwycięzcą!

Emituje elektryczność. Podbiega do War Machine i trzyma za ramiona. Poraża prądem.

Rhodey: Aaa!
Tony: O nie! Rhodey!

Używa repulsorów. Potwór natychmiast zmienia cel, zaś najbardziej opancerzony pada na podłoże. Mallen skacze wysoko w powietrze. Chwyta za szyję Tony’ego. Przebija się z nim przez budynek, a następnie przywala do ziemi. Pepper jest przerażona. Krzyczy.

Pepper: Tony, zrób coś! Nie pozwól mu wygrać! Walcz!
Tony: Ach! Pepper!
Mallen: Wkrótce znikną twoje siły życiowe. Czujesz to, blaszaku? Właśnie tak

Poraża całą zbroję.

Pepper: Rhodey, rusz się!

Syn Roberty powoli wstaje do pionu. Jest słaby, ale ostatkami sił celuje celownikiem snajperskim w monstrum.

Rhodey: Ognia!

Trafia w niego. Przez chwilę widzi dym. Potem dostrzega niewzruszonego szaleńca.

Mallen: Ha! Słabiak z ciebie!

Zostawia geniusza. Atakuje drugiego przeciwnika. Obrywa całą serią rakiet.
Kiedy Rhodes wali całą mocą, Stark od razu podbiega do kreatury.

Tony: Teraz albo nigdy, Rhodey! Unibeam!

Wiązka światła z obu reaktorów rani dawnego szpiega T.A.R.C.Z.Y. Traci przytomność. Oboje podchodzą do zneutralizowanego zagrożenia.

Tony: W porządku?
Rhodey: Heh! Bywało lepiej, ale nie będę narzekać. Myślisz, że co z nim zrobią?
Nick Fury: Trafi do Vault bezapelacyjnie

Na niebie dostrzegają agentów, którzy lądują. Ekipy medyczne zabierają poszkodowanych. Fury razem z Wdową spotykają się z chłopakami.

Nick Fury: Dobra robota, chociaż powinienem was przeprosić
Tony: No patrzcie. Tego jeszcze nie było

Śmieje się pod maską.

Nick Fury: Macie własne życia i nie powinniście się tak narażać. Od tego są Avengers i agenci T.A.R.C.Z.Y. Gdybyś chciał nam dalej pomagać, dołącz do grupy
Tony: Kapitan Ameryka już mi to proponował. Na razie mam własną drużynę… A właśnie, Fury! Dlaczego nikogo więcej nie wysłałeś do pomocy? Wzywali was przez radio
Nick Fury: Thor wrócił do Asgardu, Hawkeye był poza zasięgiem i jedynie Wdowa z Kapitanem mogli zareagować. Poza tym, daliście sobie radę

Rudowłosa wścieka się. Wrzeszczy.

Pepper: Co?! Mogliście umrzeć, bo on nie potrafi poradzić sobie z niestabilnym kolesiem!
Tony: Pepper, nie krzycz, bo ogłuchnę
Pepper: Sorki
Czarna Wdowa: Dzięki za pomoc. Teraz reszta należy do nas

Zabierają psychola w kajdankach na helikarier. Pancerze odlatują do bazy.
Po dotarciu na miejsce, odkładają zbroje do komór.

Pepper: Eee... Tony?

Nic nie mówi. Przegląda zgrane pliki. Nie ukrywa zdziwienia. Pozostali członkowie drużyny patrzą w ekran.

Pepper Coś znalazłeś? Przecież nie zgrałeś wszystkiego
Rhodey: Tony, co się dzieje?
Tony: On… On chce stworzyć nową zbroję, którą będzie produkował na skalę masową. To jakiś koszmar


Cała trójka jest zmartwiona.

--**--

Notka miała pojawić się wczoraj, ale ze względu na zmęczenie pojawia się dzisiaj. Nie wiem, co ma być w kolejnej, a co do wolnego czasu, nadal mam go, aż za dużo.

Odcinek 13: Tylko wariaci są czegoś warci

0 | Skomentuj
Rhona łączy materiały. Tworzy bombę. W telewizji mówią o ostatniej akcji Iron Mana i Avengers.

Co byśmy zrobili bez takich bohaterów, jak oni? Zawsze pojawią się, gdy ktoś znajdzie się w potrzebie. Wszyscy ranni już wrócili do domu, chociaż świadkowie mówili, że prawie doszło do tragedii.  Mogły być ofiary, ale na całe szczęście wszystko się dobrze skończyło.

Uderza gniewnie w stół. Wyłącza telewizor.

Rhona: Tym razem przegrasz, Anthony Edwardzie Starku. Stracisz też przy tym wszystko, o czym marzyłeś. Przekreślę twoją piękną przyszłość przez to, że postawiłeś swoją stopę w Akademii Jutra

Pakuje ładunki wybuchowe do torby. Z diabelskim uśmiechem patrzy na spokojne miasto.
Stark International, Tony przychodzi do ojca. Za nim wchodzi sekretarka, która przynosi dokumenty. Kładzie je na biurku.

Howard: Dziękuję, Tricia

Kobieta wychodzi. Syn podchodzi do rodzica.

Tony: Wszystko gra, tato?
Howard: Mam dużo roboty, jak widzisz. Sprawa z Hammerem jest na tyle poważna, że może nas wiele kosztować
Tony: Nie tylko nas. Dowiedziałem się, że on sprzedaje jakąś niebezpieczną broń, która może stanowić zagrożenie na skalę światową
Howard: Na skalę światową? Synu, czy ty, aby trochę nie przesadzasz? Zresztą, powinieneś odpuścić

Szef firmy odkłada teczkę na bok. Młody Stark stoi w szoku.

Tony: Co masz na myśli? Na pewno nie zrezygnuję z bycia Iron Manem!
Howard: Słyszałem, co zrobiłeś. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak często tak narażałeś własne zdrowie, a szczególnie życie. Nie chcę cię stracić
Tony: Nie martw się. Nie walczę sam

Mężczyzna odrobinę uspokaja się. Chłopak łagodnie uśmiecha się i wychodzi z pomieszczenia, a następnie z budynku.
Niespodziewanie dzwoni mu telefon. Na ekranie wyświetla się kontakt Pepper. Odbiera bez wahania. Rozmawia z nią i w tym samym czasie idzie do Baxter Building.

Tony: No cześć, Pep. Już się stęskniłaś za mną? Przecież i tak miałem do ciebie zadzwonić, gdy będę wracał
Pepper: Wiesz, że po ostatniej twojej bezmyślności, nie jestem w stanie ci zaufać, a co dopiero liczyć na brak kłamstw
Tony: Wiem o tym
Pepper: Wszystko gra w firmie twojego taty?
Tony: Niezbyt, bo przez Hammera mogą być poważne kłopoty
Pepper: A Stark Solutions?
Tony: Może zagrozić na tyle, aż będę zmuszony zamknąć cały interes
Pepper: Nie dojdzie do tego, Tony. Zamkniemy Justina Hammera w więzieniu na długie lata. Zobaczysz
Tony: Oby tak było. Teraz nie muszę niczego się…

Nie dokańcza, gdyż do jego uszu dociera dźwięk eksplozji. Pada na podłogę. Upuszcza komórkę.

Pepper: Tony, jesteś tam?

Chłopak powoli wstaje.

Pepper: Tony?

Nastolatek chwyta za poda. Patrzy w ogień.

Tony: Jestem, Pepper. Wrócę do zbrojowni później

Rozłącza się. Ostrożnie podchodzi bliżej miejsca wybuchu.  Z jednego okna wyskakuje Reed Richards w formie niebieskiej kuli. W mig wraca do odpowiedniej długości ciała. Uwalnia ludzi, którzy rozchodzą się. Tony zauważa, jak Thing uderza w chodnik. Potem dostrzega dwie postacie, co lecą na polu siłowym. Bezpiecznie lądują.

Tony: Co tu się stało?
Reed: Ktoś podłożył bombę i chciał zniszczyć cały budynek. Wiesz może, kto to mógł być?
Tony: Nie mam bladego pojęcia. Pewnie jakiś wasz przeciwnik

Ben Grimm strzepuje z ubrania pył.

Ben: Taa… Tylko Doom mógłby coś takiego zrobić, ale dawno nie ruszył swojego tyłka z Latverii
Tony: Zaraz… Wy go znacie?
Reed: Oczywiście, choć dużo można o tym opowiadać
Tony: Ja miałem z nim tylko do czynienia dwa razy, ale jestem przekonany, iż ktoś inny podłożył bombę. Wejdę i poszukam jakiegoś śladu
Reed: To zbyt niebezpieczne. Nie masz zbroi
Tony: Bez niej też sobie poradzę
Reed: Idziemy z tobą, bo ta sprawa również dotyczy nas. Został zaatakowany nasz dom. Tak nie może być
Tony: Ech! No dobra, więc chodźmy

Wchodzą do wieżowca. Geniusz zakłada bezprzewodową słuchawkę. Łączy się ze zbrojownią, gdzie od początku siedzi rudzielec.

Tony: Pepper, wezwij Rhodey’go do świątyni. Będzie potrzebny
Pepper: A jednak coś się stało. Znowu siedzisz w ruinach?
Tony: Jestem w Baxter Building, a raczej w jego częściach. Był wybuch i muszę ustalić sprawcę
Pepper: Potrzebujesz jakiegoś śladu po zamachowcu
Tony: Dlatego poszukuję dobrego tropu

Przechodzi dalej. Sue chroni ich, żeby nic nie spadło na nich.

Reed: Windą nie pojedziemy. Musimy znaleźć inny sposób. Chyba nawet wiem, jaki

Rozciąga się maksymalnie. Za rękę bierze dziewczynę, co łapie brata, a on trzyma dłoń Bena, który pomaga herosowi. Jednym pociągnięciem są na poziomie części mieszkalnej Fantastycznej Czwórki.

Reed: Bomba musiała być podłożona gdzieś tutaj
Tony: A może ten ktoś znalazł do niej lepsze miejsce?
Reed: Nie sądzę, Tony. Na pewno w tej części znajdziemy pozostałości po bombie

Stark łączy się z rudowłosą.

Tony: Pepper?
Pepper: Rhodey zaraz będzie. Nie martw się. A tak poza tym, to masz już jakikolwiek ślad?
Tony: Jeszcze nie, lecz to jedynie kwestia czasu

Przekopuje się przez gruzy. Reszta szuka w różnych stronach pomieszczenia. Thing przerzuca pozostałości po ścianie. Po chwili odnajdują fragmenty od ładunku wybuchowego.

Tony: Mamy to!

Naukowiec wydłuża ciało. Przygląda się znalezisku.

Reed: Zbadam to w laboratorium. O ile coś z niego pozostało
Tony: Chwila… Tu coś innego też leży

Podnosi skrawek papieru.

Tony: Kara jest także rodzajem lekarstwa. Arystoteles
Reed: Co to znaczy?
Tony: Wszystko jasne. Niepotrzebne są skany. Znam sprawcę
Reed: Kim jest? Mogliśmy się z nim zetknąć
Tony: Nie wydaje mi się

Ponownie nawiązuje kontakt z bazą.

Tony: Słyszałaś to?
Pepper: A już obstawiałam Whitney, ale pomyliłam się, chociaż ona też jest zdolna do takich rzeczy, co pokazała przy ostatnim ataku na zbrojownię, która mogła wylecieć w powietrze
Tony: Zrozumiałem początek. Dzięki za wyjaśnienie
Pepper: No co? Taka moja natura

Głupawo się śmieje. Do zbrojowni wbiega Rhodey. Zatrzymuje się przy fotelu.

Rhodey: Już jestem. Tony daje radę?
Pepper: Na razie tak, choć z Rhoną nie ma żartów
Rhodey: Rhoną?
Pepper: Sam ci powie

Podaje mu telefon.

Rhodey: To prawda, co powiedziała? Znowu chce na tobie zemsty?
Tony: Tak i stąd zostałeś wezwany. Raczej w niczym ci nie przeszkodziłem, co?
Rhodey: Nie miałem żadnych, wyjątkowych planów
Tony: Świetnie. No to do roboty

Wzywa zbroję za pomocą Extremis. Przyjaciel wchodzi do War Machine. Wraz z pustą Mark II wylatuje przez właz. Lecą do Baxter Building.

Kiedy znajdują się u celu, kawałki pancerza pokrywają ciało bohatera. Drużyna Richardsa przedostaje się na trzydzieste trzecie piętro w ten sam sposób, co poprzednio. Blaszaki lecą za nimi do laboratorium. Szybko tam trafiają. Richards podchodzi do skanera. Kładzie przy nim odłamek.

Reed: Przez skan można wykryć ślad energii. Ładunek nie był zbudowany ze zwykłych materiałów, więc możemy zlokalizować wroga bez problemu
Tony: Chyba, że zamaskowała ją i zatarła wszelkie ślady
Reed: Ona?
Rhodey: Rhona Erwin jest temu winna
Reed: Nie wierzę
Tony: Coś nie tak?
Reed: Już raz próbowała wysadzić Baxter Building, ale udało nam się ją powstrzymać przed tym
Tony: Czyli jednak znacie tę wariatkę?
Reed: Niestety

Nagle przez okna przebijają się trzy androidy.

Tony: Chyba już nie musimy jej szukać
Rhodey: Heh! Sama do nas przyszła

Maszyny strzelają laserami z oczu. Iron Man używa mini rakiet. Ludzka Pochodnia spala całego bota. Dwójka robotów atakuje siostrę Pochodni, która natychmiast odbija lasery swoim polem siłowym. Kolejny cyborg pada. Pozostaje ostatni.

Tony: A teraz pora na ciebie, kolego

Już chce strzelić z rękawic, lecz bot rzuca się na niego i wraz z nim przebija się przez podłogę.

Tony: Aaa!
Rhodey: Tony!

Członek ekipy zmierza za wrogiem. Ludzie Reeda robią to samo.
Po przebiciu się przez trzy piętra, znajdują się na poziomie mechanicznego systemu budynku.

Rhona: Czas z tobą skończyć, Anthony
Tony: Rhona?

Obrywa bronią jonową, co wyłącza jego zbroję. Upada na podłogę. Pepper traci z nim łączność. Kobieca wersja Einsteina podchodzi do niego.

Rhona: Powinieneś uczyć się na błędach, a jednak jesteś taki głupi i tego nie robisz. Chcesz się czymś ze mną podzielić, zanim cię zmiażdżę?
Tony: Co to? Bawisz się w Hulka? Urocze
Rhona: Lepiej nie kpij sobie ze mnie, Stark… Żegnaj

Mierzy się do uderzenia. Ruch przerywa strzał z pocisku Rhodey’go. Przeciwniczka traci równowagę. Upada. Patricia restartuje zbroję.
Rhodey: I nie wstawaj!
Rhona: Hahaha! Nie pokonasz mnie

Wstaje na równe nogi.

Reed: Ale ja tak

Mister Fantastic strzela z silnego działa.

Rhona: Aaa! Nie!

Cała elektronika w skafandrze iskrzy.

Reed: Lepiej wyjdź z tej zbroi, jeśli nie chcesz wybuchnąć razem z nią

Wróg panikuje. Katapultuje się z maszyny sekundę przed eksplozją. Dobrowolnie podnosi ręce na znak kapitulacji. Mark II odzyskuje możliwość ruchu. Wstaje i podchodzi do Erwin.

Tony: To koniec, Rhona. Zemsta skończona
Rhona: Dzisiaj, lecz pewnego dnia znów się spotkamy

Przylatuje T.A.R.C.Z.A. Agenci zabierają wariatkę.

Tony: Wybacz za to, co się stało. Teraz chyba mogę zapomnieć o MIT
Reed: Nie przejmuj się, Tony. Ten budynek znajdował się wiele razy poza Ziemią. Nie mam ci za złe… Gdybyście kiedyś potrzebowali pomocy, chętnie przybędziemy
Tony: Dziękujemy

Herosi odlatują.

Pepper: Co teraz? Rhona już nam nie zagraża. Pozostała nam Whitney, Stane i Hammer
Tony: Poradzimy sobie, a na razie dajcie mi odetchnąć
Rhodey: Pójdziesz spać?
Tony: Muszę przespać się z problemem. Rano, gdy się obudzę, będę wiedział, jak przymknąć Justina na dobre


Helikarier T.A.R.C.Z.Y. Mallen przebudza się.

---***---

No i tyle. Jeden z scenariuszy, który pisałam z taką lekkością. Powrót do serialu był naprawdę dobrym pomysłem. Nie wiem, kiedy będzie następny odcinek, ale postaram się, jak najszybciej.

BONUS#18: Scenariusz z serialu (oryginalnie z odcinka): Sekrety i kłamstwa

0 | Skomentuj






1
00:00:43,455 --> 00:00:45,190
<i> 1x03 - Sekrety i kłamstwa </i>

2
00:00:57,320 --> 00:00:59,080
Ludzie Maggia zaczynają coraz bardziej
wkraczać

3
00:00:59,160 --> 00:01:01,440
na nasze terytorium, panie.

4
00:01:01,480 --> 00:01:02,880
Długo walczyli z Tong,

5
00:01:02,920 --> 00:01:04,440
żeby przejąć kontrolę nad miejskim
półświatkiem.

6
00:01:04,480 --> 00:01:06,160
Ale ten nowy atak--

7
00:01:06,240 --> 00:01:08,320
Nie był niespodzianką.

8
00:01:08,400 --> 00:01:09,760
Panie?

9
00:01:09,840 --> 00:01:12,640
Oczywiście Maggia
stają się coraz bardziej agresywni.

10
00:01:12,720 --> 00:01:13,880
Zacząłem planować ataki

11
00:01:13,920 --> 00:01:16,840
bezpośrednio w ich przywództwo.

12
00:01:19,320 --> 00:01:21,280
Panie, ale my nie--

13
00:01:21,360 --> 00:01:23,680
Teraz już tak.

14
00:01:23,720 --> 00:01:26,760
Powiedz mi, sługo
o postępach

15
00:01:26,840 --> 00:01:28,880
w poszukiwaniu pierścieni Makluan.

16
00:01:28,960 --> 00:01:30,880
Mandarynie--

17
00:01:30,960 --> 00:01:32,800
nikt nie wiedział więcej o tych pierścieniach

18
00:01:32,840 --> 00:01:34,080
od Howarda Starka.

19
00:01:34,160 --> 00:01:38,720
A ponieważ on zginął, nic nie wiemy.

20
00:01:38,760 --> 00:01:40,840
Odejdźcie

21
00:01:40,920 --> 00:01:44,800
i cieszcie się, że darowałem wam
życie.

22
00:01:57,520 --> 00:01:59,480
Jestem ostatnim Khanem,

23
00:01:59,560 --> 00:02:01,760
dziedzicem pierścieni Makluan,

24
00:02:01,840 --> 00:02:04,440
więc dlaczego nie działasz?!

25
00:02:28,400 --> 00:02:29,320
Co?

26
00:02:29,400 --> 00:02:30,400
Huh?

27
00:02:30,480 --> 00:02:31,360
Eee... Cześć.

28
00:02:31,440 --> 00:02:33,400
Jestem Tony Stark.

29
00:02:36,360 --> 00:02:38,000
Czyli importujecie tutaj chińską
sztukę i antyki,

30
00:02:38,040 --> 00:02:39,480
posągi i takie tam?

32
00:02:41,480 --> 00:02:43,880
Tak. Szczególnie takie tam.

33
00:02:43,960 --> 00:02:45,680
Chciałeś coś od mojego ojczyma?

34
00:02:45,720 --> 00:02:47,760
Racja, przepraszam.

35
00:02:47,840 --> 00:02:50,200
Szukam informacji o chińskich
artefaktach

36
00:02:50,240 --> 00:02:52,640
zwanych pierścieniami Makluan.

37
00:02:52,720 --> 00:02:54,360
Pierścienie Makluan?

38
00:02:54,440 --> 00:02:56,760
Tak. Przeglądałem pamiętnik
mojego taty

39
00:02:56,800 --> 00:02:58,800
i zwróciłem uwagę na nazwisko pana
Zhanga.

40
00:02:58,840 --> 00:03:00,240
Pewnie kiedyś rozmawiali.

41
00:03:00,320 --> 00:03:02,400
Twój tata pisał pamiętnik?

44
00:03:05,760 --> 00:03:07,800
Tak. Wiem. Był nie z tej epoki.

45
00:03:07,880 --> 00:03:09,520
Zeskanowałem go i jest w nim
wszystko, czego tata zdołał się
dowiedzieć o pierścieniach.

46
00:03:09,560 --> 00:03:11,640
Ale napisał też, że chciałby

47
00:03:11,720 --> 00:03:13,520
zadać twojemu ojczymowi
kilka pytań.

49
00:03:16,360 --> 00:03:18,360
Zhang wyjechał

50
00:03:18,440 --> 00:03:20,160
i nie będzie go przez jakiś czas.

51
00:03:20,240 --> 00:03:22,560
Ale jeśli chcesz, to zostaw
tutaj kopię.

52
00:03:22,640 --> 00:03:24,080
Przekażę mu.

53
00:03:24,120 --> 00:03:25,720
Dobra. W porządku.

54
00:03:25,760 --> 00:03:27,080
Przekaż mu, że chcę z nim porozmawiać
dobrze?

56
00:03:28,480 --> 00:03:29,880
Pewnie.

57
00:03:29,920 --> 00:03:31,080
Gdzie mogę cię znaleźć?

58
00:03:31,160 --> 00:03:32,760
Zapisałem tutaj swój numer,

59
00:03:32,840 --> 00:03:34,640
ale w tygodniu chodzę do szkoły.

60
00:03:34,680 --> 00:03:35,800
Gdzieś niedaleko?

61
00:03:37,120 --> 00:03:38,680
Akademia Jutra na wschodzie miasta.

62
00:03:38,720 --> 00:03:40,280
Nie żartuj.

63
00:03:40,360 --> 00:03:41,360
Też będę tam chodził.

64
00:03:41,400 --> 00:03:42,360
Fajnie.

65
00:03:42,440 --> 00:03:43,640
Będziemy kolegami.

66
00:03:43,680 --> 00:03:46,280
No to do zobaczenia.

67
00:03:46,360 --> 00:03:49,720
Żegnaj.

68
00:03:58,760 --> 00:03:59,640
Hej, Rhodey.

69
00:03:59,680 --> 00:04:01,400
Byłem tam--

70
00:04:22,280 --> 00:04:23,960
Aaa!

71
00:04:24,000 --> 00:04:25,240
Rhodey! Rhodey!

72
00:04:25,280 --> 00:04:27,480
Rhodey, jeśli byłeś na mnie zły,

73
00:04:27,560 --> 00:04:28,840
mogłeś mi powiedzieć.

74
00:04:28,920 --> 00:04:30,200
Jej!

75
00:04:30,240 --> 00:04:31,480
Sorki, chłopie.

76
00:04:31,520 --> 00:04:33,000
Ja... Bo widzisz. Testowałem

77
00:04:33,080 --> 00:04:34,640
zdalne sterowanie zbroją.

78
00:04:34,720 --> 00:04:37,960
Musisz więcej ćwiczyć.

79
00:04:38,040 --> 00:04:40,560
I ten Gene powiedział,

80
00:04:40,600 --> 00:04:41,800
że Zhang gdzieś wyjechał.

81
00:04:41,880 --> 00:04:43,400
Kontakty z notatek taty

82
00:04:43,480 --> 00:04:45,640
chyba na nic nam się nie przydarzą.

83
00:04:45,720 --> 00:04:47,680
Czyli... nie wiesz, czym są te pierścienie

84
00:04:47,760 --> 00:04:49,880
ani kim jest Mandaryn.

85
00:04:49,960 --> 00:04:51,160
No nieźle.

86
00:04:51,240 --> 00:04:53,200
Nigdy nie byłem dobry w szukaniu
informacji.

87
00:04:53,240 --> 00:04:55,640
Potrzebne rzeczy konstruowałem.

88
00:04:55,680 --> 00:05:00,120
Hej! Słyszałem, że naukowcy
wynaleźli coś niesamowitego,

89
00:05:00,160 --> 00:05:01,440
skąd można się dowiedzieć o historii.

90
00:05:01,520 --> 00:05:03,040
Nazwali to książkami.

91
00:05:04,280 --> 00:05:05,880
Nie cierpię szukania.

92
00:05:08,720 --> 00:05:11,680
I właśnie dlatego nie byłam zbyt
lubiana w ósmej klasie,

93
00:05:11,760 --> 00:05:14,800
ale nikomu nic się nie stało, więc
wszystko skończyło się dobrze.

94
00:05:14,880 --> 00:05:16,440
Eee... Po co te książki?

95
00:05:16,520 --> 00:05:18,680
Myślałam, że ty ich nie potrzebujesz.

96
00:05:18,760 --> 00:05:21,520
Taa... Musiałem pójść do tego strasznego
miejsca zwanego...

97
00:05:21,600 --> 00:05:23,040
Zwanego...

98
00:05:23,120 --> 00:05:24,640
Biblioteką.

99
00:05:24,720 --> 00:05:25,720
O właśnie!

100
00:05:25,800 --> 00:05:27,320
Po prostu szukam informacji.

101
00:05:27,360 --> 00:05:28,440
Fajnie.

102
00:05:28,480 --> 00:05:30,640
O! Jakich?

103
00:05:30,680 --> 00:05:32,480
O biżuterii?

104
00:05:32,560 --> 00:05:34,520
Uwaga, klaso.

105
00:05:34,560 --> 00:05:36,200
Dzisiaj dołącza do nas nowy uczeń.

106
00:05:36,280 --> 00:05:40,480
Powitajcie go. Oto Gene Khan.

107
00:05:44,760 --> 00:05:46,520
Idź i zajmij miejsce.

108
00:05:46,560 --> 00:05:50,320
Jedno jest wolne przy Happy'm
Hoganie.

109
00:05:59,120 --> 00:06:01,880
Zaraz...  Czy to nie ten chłopak
o którym mówiłeś?

110
00:06:01,960 --> 00:06:03,120
Z importowni?

111
00:06:03,160 --> 00:06:04,720
I będzie tutaj chodził?

112
00:06:04,800 --> 00:06:05,720
Fajnie, nie?

113
00:06:05,800 --> 00:06:07,360
Gene Khan.

114
00:06:07,440 --> 00:06:09,800
Skąd ja go znam?

115
00:06:09,880 --> 00:06:12,800
Haha!, Nowy w klasie!

116
00:06:12,880 --> 00:06:15,160
Będę mówił do ciebie po prostu
"Khan".

117
00:06:15,240 --> 00:06:16,440
Fajnie nie,

118
00:06:16,520 --> 00:06:17,560
Khan?

119
00:06:17,640 --> 00:06:19,920
Khaaan!

120
00:06:21,600 --> 00:06:23,000
Genialnie.

124
00:06:26,840 --> 00:06:28,960
Zachowuje się,

125
00:06:29,040 --> 00:06:32,240
jakby był ponad wszystkimi
o wiele lepszy.

126
00:06:32,280 --> 00:06:35,640
Dokładnie, jak arogancki,
bogaty dzieciak.

127
00:06:37,480 --> 00:06:38,520
Taa...

128
00:06:38,560 --> 00:06:40,960
Aroganccy i bogaci są najgorsi.

129
00:06:41,040 --> 00:06:43,080
Wiesz, o co mi chodzi, głupku.

130
00:06:43,160 --> 00:06:44,440
Taki dziwny.

131
00:06:44,480 --> 00:06:46,320
Jestem pewna, że coś o nim wiem.

132
00:06:46,360 --> 00:06:48,840
Nie pamiętam tylko, co.

133
00:06:48,920 --> 00:06:50,800
Sorki.
Nie mam czasu na plotki, dziewczyny.

134
00:06:50,880 --> 00:06:52,440
Mam wolny czas, a poszukiwania
wzywają.

135
00:06:55,200 --> 00:06:57,000
Hej, Gene.

136
00:06:57,080 --> 00:06:58,360
Tony.

137
00:07:02,880 --> 00:07:04,640
Źle to przetłumaczyłeś.

138
00:07:04,720 --> 00:07:05,720
Co?

139
00:07:08,320 --> 00:07:10,080
Powinno być "straszliwy."

140
00:07:12,000 --> 00:07:13,240
Racja.

141
00:07:13,280 --> 00:07:14,440
Masz całkowitą rację.

142
00:07:14,520 --> 00:07:16,000
Dzięki, Gene.

144
00:07:24,040 --> 00:07:25,800
Kto normalny zostaje po lekcji
historii,

145
00:07:25,880 --> 00:07:28,760
żeby sobie porozmawiać o... historii?!

146
00:07:28,840 --> 00:07:30,400
Znaczy... No wiesz.

147
00:07:30,480 --> 00:07:31,400
Rhodey kocha historię.

148
00:07:31,480 --> 00:07:32,280
Może się z nią ożeni?

149
00:07:32,360 --> 00:07:33,320
Nie wiem.

150
00:07:33,400 --> 00:07:34,240
Hej! Tam jest Gee!

151
00:07:35,760 --> 00:07:38,000
Whoo... On ma limuzynę!

152
00:07:38,080 --> 00:07:38,920
A ty nie.

153
00:07:39,000 --> 00:07:40,320
Zazdrosny?

154
00:07:40,400 --> 00:07:42,840
O! Jutro powinieneś przyjechać
do szkoły dwiema.

155
00:07:42,880 --> 00:07:43,760
Gene.

156
00:07:45,280 --> 00:07:47,400
Hej, Jeszcze raz dzięki za pomoc.

157
00:07:47,480 --> 00:07:48,560
Nie ma sprawy.

158
00:07:50,080 --> 00:07:52,480
I eee... Tak w ogóle,
mógłbyś mi jeszcze pomóc.

159
00:07:52,560 --> 00:07:55,120
Naprawdę nie mam czasu.

160
00:07:56,120 --> 00:07:57,000
Uważaj!

161
00:08:14,360 --> 00:08:17,560
Gene Khan, Maggia
chciałaby z tobą porozmawiać

162
00:08:17,600 --> 00:08:19,120
o twoim ojczymie.

163
00:08:23,000 --> 00:08:23,960
Tony, to ja.

164
00:08:24,040 --> 00:08:27,080
Gdzie wyście się... podziali?

165
00:08:27,160 --> 00:08:28,800
Co do?

166
00:08:28,880 --> 00:08:31,480
Tony, Pepper!

167
00:08:31,560 --> 00:08:34,440
Ach! Rhodey!

168
00:08:49,920 --> 00:08:51,320
Hej! Uważaj!

169
00:08:51,400 --> 00:08:53,520
Och! Będziecie mieli kłopoty!

170
00:08:53,600 --> 00:08:54,560
Pepper.

171
00:08:54,640 --> 00:08:55,920
Mój tata to agent FBI!

172
00:08:56,000 --> 00:08:57,920
Nie wiecie, z kim macie do czynienia!

173
00:08:58,000 --> 00:08:59,520
Pepper!

174
00:08:59,600 --> 00:09:01,040
No co?

175
00:09:01,120 --> 00:09:05,480
Nie kłóćmy się z tymi uzbrojonymi
zbirami, dobra?

176
00:09:11,360 --> 00:09:12,280
Dawaj to.

177
00:09:13,600 --> 00:09:15,440
To odtwarzacz MP3.

178
00:09:15,480 --> 00:09:18,880
Dzieciaku! Lepiej się zamknij
i nas słuchaj,

179
00:09:18,960 --> 00:09:21,760
jeśli chcesz stąd wyjść w jednym
kawałeczku.

180
00:09:21,840 --> 00:09:25,320
Powinieneś był powiedzieć
"wyjść stąd żywy" głupku.

181
00:09:25,360 --> 00:09:26,600
Zrozum to!

182
00:09:26,640 --> 00:09:28,440
I co to w ogóle za imię "Killer Shrike"?

183
00:09:28,520 --> 00:09:29,960
Kim wy jesteście?

184
00:09:30,000 --> 00:09:31,400
I co chcecie od Gene'a?

185
00:09:31,440 --> 00:09:34,720
Tatuś waszego kumpla przewodzi Tong.

186
00:09:34,800 --> 00:09:37,080
Maggia jest w stanie wojny
z Tong.

187
00:09:37,160 --> 00:09:40,880
Atakują naszych liderów,
więc my odpowiadamy tym samym.

188
00:09:40,920 --> 00:09:42,960
Stąd ciebie znałam!

189
00:09:43,000 --> 00:09:45,040
Xin (szin) Zhang był podejrzewany
przez FBI

190
00:09:45,080 --> 00:09:46,960
o związek z chińskim półświatkiem.

191
00:09:47,000 --> 00:09:47,960
Co?

192
00:09:48,040 --> 00:09:51,280
Genialne!

193
00:09:51,320 --> 00:09:53,800
O! Od kiedy twój tata jest szefem
mafii?

194
00:09:53,840 --> 00:09:54,800
Co?

195
00:09:54,840 --> 00:09:57,040
Mój ojczym jest biznesmenem.

196
00:09:57,080 --> 00:09:58,000
Jest importerem

197
00:09:58,080 --> 00:09:59,200
i tyle.

198
00:09:59,280 --> 00:10:01,080
Pracuje dla muzeum, nie dla
mafii.

199
00:10:01,160 --> 00:10:02,640
Czego chcecie?

200
00:10:02,720 --> 00:10:03,600
Pieniędzy?

201
00:10:03,680 --> 00:10:05,200
Mój ojczym wam nie zapłaci.

202
00:10:05,240 --> 00:10:07,440
Zostałem porwany już po raz piąty.

203
00:10:07,480 --> 00:10:09,200
Raczej was pozwie!

204
00:10:09,280 --> 00:10:11,200
Nie cierpię dzieci.

205
00:10:11,280 --> 00:10:14,320
No dalej, Rhodey.

206
00:10:19,240 --> 00:10:21,160
No dalej, dalej.

207
00:10:26,400 --> 00:10:28,320
Komputerze, namierz Tony'ego

208
00:10:28,400 --> 00:10:29,680
i podaj współrzędne.

209
00:10:29,720 --> 00:10:31,920
Systemy włączone.

210
00:10:32,000 --> 00:10:32,960
Szukanie.

211
00:10:40,960 --> 00:10:42,360
Powinniśmy stąd uciec...

212
00:10:42,440 --> 00:10:43,920
Gene, ty prowadzisz,

213
00:10:43,960 --> 00:10:45,680
bo twój tata jest przestępcą
i w ogóle...

214
00:10:45,760 --> 00:10:48,760
Mój ojczym nie jest przestępcą!

215
00:10:48,840 --> 00:10:49,960
Gene, spoko!

216
00:10:50,000 --> 00:10:52,520
Nikt tak o nim nie myśli!

217
00:10:52,560 --> 00:10:55,480
Eee... Poza tymi gośćmi... O!
I FBI!

218
00:10:57,050 --> 00:11:00,330
Dobra. Po pierwsze: to mój
ojczym.

219
00:11:00,410 --> 00:11:01,770
Nie jest moim tatą.

220
00:11:01,810 --> 00:11:04,650
A po drugie: nie jest gangsterem!

221
00:11:04,730 --> 00:11:07,570
Wiem o tym śledztwie FBI,

222
00:11:07,650 --> 00:11:08,890
ale nic nie wykryli.

223
00:11:08,970 --> 00:11:10,170
Porzucili je.

224
00:11:10,250 --> 00:11:11,410
Dlaczego?

225
00:11:11,490 --> 00:11:12,930
Bo on nie jest przestępcą!

226
00:11:12,970 --> 00:11:15,090
Gene, wierzę ci!

227
00:11:15,170 --> 00:11:17,610
Wszystko będzie dobrze.

228
00:11:17,690 --> 00:11:20,490
Mój pod ma wbudowane
urządzenie namierzające.

229
00:11:20,530 --> 00:11:21,650
Policja, FBI, Marynarka...

230
00:11:21,730 --> 00:11:23,650
Ktoś nam pomoże.

231
00:11:25,650 --> 00:11:27,890
Jesteś bohaterem, Tony!

232
00:11:27,970 --> 00:11:29,450
Oby to była marynarka.

233
00:11:29,530 --> 00:11:31,290
Dlaczego masz--

234
00:11:31,370 --> 00:11:33,370
Myślisz, że to tylko ciebie
kiedyś porywano?

235
00:11:33,450 --> 00:11:35,370
Umm...

236
00:11:35,450 --> 00:11:38,530
Czy... Czy są na tym jakieś gry?

237
00:11:40,170 --> 00:11:42,250
Gościu. Ja mam na nim wszystko.

238
00:11:42,290 --> 00:11:43,530
Muzykę, TV, filmy...

239
00:11:43,610 --> 00:11:44,490
Co tylko chcesz.

240
00:11:44,570 --> 00:11:47,010
On bezprzewodowo łączy się

241
00:11:47,050 --> 00:11:50,450
z komputerem w moim domu,
dzięki czemu mam wszystko,
co chcę.

242
00:11:50,530 --> 00:11:51,970
Gdziekolwiek jestem.

243
00:11:54,010 --> 00:11:54,890
Mam cię.

244
00:11:54,970 --> 00:11:56,450
Odbieranie sygnału.

245
00:11:56,490 --> 00:12:00,010
Pomoc już w drodze, chcesz
czy nie.

246
00:12:16,850 --> 00:12:19,050
Systemy zdalnej kontroli włączone.

247
00:12:19,130 --> 00:12:21,610
Dobra. A teraz zobaczmy, czy nauczyłem się

248
00:12:21,690 --> 00:12:23,690
lepiej to obsługiwać.

249
00:12:27,130 --> 00:12:28,050
Nie.

250
00:12:28,130 --> 00:12:29,570
Jest i kablówka.

251
00:12:29,610 --> 00:12:31,050
Pozwól mi--

252
00:12:36,010 --> 00:12:37,490
Siadać!

253
00:12:42,890 --> 00:12:45,770
No... to mamy problem.

254
00:12:45,850 --> 00:12:48,450
Błąd. Utrata sygnału.

255
00:12:52,690 --> 00:12:55,330
No... to mamy problem.

256
00:13:01,930 --> 00:13:05,010
Ja... Muszę iść do łazienki.

257
00:13:05,090 --> 00:13:07,610
<i>To znaczy... Ja naprawdę muszę iść</i>

258
00:13:07,690 --> 00:13:08,570
To źle!

259
00:13:08,650 --> 00:13:11,290
Eee... Powinniście mu wierzyć.

260
00:13:11,370 --> 00:13:16,010
On bardzo często korzysta z łazienki. Serio.
Niemal co minutę!

261
00:13:17,650 --> 00:13:19,370
Nie ma tutaj łazienki, dzieciaku.

262
00:13:19,450 --> 00:13:20,370
Że co?!

263
00:13:20,450 --> 00:13:21,410
Widziałam tutaj jedną!

264
00:13:21,450 --> 00:13:23,850
O! Widzę ją stąd!

265
00:13:23,930 --> 00:13:24,810
Właśnie tam!

266
00:13:24,890 --> 00:13:26,090
Nie. Te drugie drzwi.

267
00:13:26,170 --> 00:13:29,450
Unicorn,
zabierz dzieciaka do łazienki!

268
00:13:29,530 --> 00:13:31,530
Ty chyba żartujesz!

269
00:13:31,570 --> 00:13:33,210
U! U! Ja też muszę iść!

270
00:13:34,570 --> 00:13:37,890
No dobra, ale zamknąć się!

271
00:13:43,690 --> 00:13:45,210
Shrike.

272
00:13:45,290 --> 00:13:47,690
Zhang nie odpowiada na nasze groźby.

273
00:13:47,730 --> 00:13:49,610
Musimy mu pokazać, że nie żartujemy.

274
00:13:49,650 --> 00:13:51,890
Zabij przyjaciół chłopca.

275
00:13:52,970 --> 00:13:55,650
Tak, hrabio Nefario.

276
00:13:59,730 --> 00:14:02,370
Słuchaj. Po prostu zamknij się, dobra?

277
00:14:02,450 --> 00:14:03,450
Przepraszam!

278
00:14:03,490 --> 00:14:04,490
Mówię tylko, że

279
00:14:04,570 --> 00:14:05,810
taka ilość energii może

280
00:14:05,890 --> 00:14:06,810
źle wpływać na zdrowie.

281
00:14:06,850 --> 00:14:07,810
Boli cię głowa?

282
00:14:07,850 --> 00:14:10,090
Tak, ale z innego powodu!

283
00:14:10,170 --> 00:14:12,930
Nie ma mowy, żebyś nie poszedł
do więzienia.

284
00:14:12,970 --> 00:14:14,210
Wiesz o tym?

285
00:14:14,250 --> 00:14:15,690
O! Albo jeszcze gorzej!

286
00:14:15,770 --> 00:14:17,730
Naprawdę, jeśli policja was
nie dopadnie,

287
00:14:17,770 --> 00:14:19,410
to Tong tak!

288
00:14:19,490 --> 00:14:20,610
Unicorn.

289
00:14:23,010 --> 00:14:25,450
Odbieranie sygnału.

291
00:14:36,370 --> 00:14:38,130
Tyle razy chciałam, żebyśmy
gdzieś razem wyszli.

292
00:14:38,210 --> 00:14:40,450
Nie o to mi chodziło!

293
00:14:40,530 --> 00:14:41,410
Niech zgadnę...

294
00:14:41,490 --> 00:14:43,090
Tak ci się bardziej podoba?

295
00:14:43,170 --> 00:14:44,890
Tak! O wiele bardziej!

296
00:14:44,930 --> 00:14:46,730
Przyszły rozkazy od Nefarii.

297
00:14:46,810 --> 00:14:48,730
Zniszcz dzieciaki.

298
00:14:48,770 --> 00:14:53,730
Smarkacze, to mój szczęśliwy dzień.

299
00:14:53,770 --> 00:14:56,650
Ranienie innych nic nie da Maggi.

300
00:14:56,730 --> 00:14:59,050
Powinieneś się mniej martwić o nich,

301
00:14:59,130 --> 00:15:01,690
a zdecydowanie bardziej o siebie.

302
00:15:01,730 --> 00:15:03,650
Hmm... Zabawne.

303
00:15:03,730 --> 00:15:06,370
To samo chciałem powiedzieć tobie.

304
00:15:06,410 --> 00:15:07,810
Zamknij się, dzieciaku,

305
00:15:07,850 --> 00:15:10,370
bo będziesz następny.

306
00:15:13,890 --> 00:15:15,050
Co to--

307
00:15:21,730 --> 00:15:23,330
No dalej!

308
00:15:37,410 --> 00:15:38,690
Gdzie jesteś?

309
00:15:38,730 --> 00:15:39,650
Dalej, Tony.

310
00:15:39,690 --> 00:15:40,530
Gdzie jesteś?

311
00:15:43,450 --> 00:15:44,690
Tutaj.

312
00:15:54,290 --> 00:15:55,170
Gene.

313
00:15:56,930 --> 00:15:57,930
Gene, musisz zabrać Pepper.

315
00:15:58,930 --> 00:15:59,810
Co?

316
00:15:59,890 --> 00:16:00,770
A co z tobą?

317
00:16:12,130 --> 00:16:13,050
Czy to-

318
00:16:13,090 --> 00:16:14,290
Czy to Iron Man?

319
00:16:20,090 --> 00:16:21,570
Uwaga, przestępcy!

320
00:16:21,650 --> 00:16:23,610
Już po was!

321
00:16:28,490 --> 00:16:31,490
Nieźle. Przestraszyłeś ich.

322
00:16:31,570 --> 00:16:32,850
A! I Tony?

323
00:16:32,930 --> 00:16:33,810
Dobrze, że jesteś.

324
00:17:11,050 --> 00:17:11,970
Dalej.

325
00:17:12,050 --> 00:17:12,890
Musimy się stąd wynosić.

326
00:17:32,930 --> 00:17:34,250
Tony, w porządku?

327
00:17:34,330 --> 00:17:35,930
Taa...

328
00:17:35,970 --> 00:17:39,010
Au! Po prostu... walczą trochę inaczej
od robotów.

329
00:17:48,650 --> 00:17:52,330
Przerobię twoją głowę
na klamkę, Iron Manie!

330
00:17:52,410 --> 00:17:54,010
A to było wredne!

331
00:17:57,290 --> 00:17:58,650
I głupie!

332
00:18:40,770 --> 00:18:42,970
Nie wiem, po co tu jesteś,
Iron Manie.

333
00:18:43,010 --> 00:18:45,250
Ale chętnie się ciebie pozbędę.

334
00:18:51,050 --> 00:18:51,970
Zaraz...

335
00:18:52,050 --> 00:18:52,970
Co ty---
Aaa!

336
00:18:59,210 --> 00:19:01,490
Zaraz... Latałeś dzięki blasterom?

337
00:19:01,570 --> 00:19:03,690
To był błąd!

338
00:19:03,770 --> 00:19:05,370
Policja powinna zaraz tam być.

339
00:19:05,410 --> 00:19:07,650
Ludzie zaczęli ją wzywać,
kiedy usłyszeli strzały.

340
00:19:07,690 --> 00:19:08,690
Muszę wyjść z tej zbroi

341
00:19:08,770 --> 00:19:09,850
i wrócić do Pepper i Gene'a

342
00:19:09,890 --> 00:19:11,170
nim zaczną coś podejrzewać.

343
00:19:11,250 --> 00:19:13,930
Zaraz się nią zajmę. Po tym,
jak to powiesz.

344
00:19:14,010 --> 00:19:15,730
Powiedz.

345
00:19:16,930 --> 00:19:19,170
Ech! Dzięki, że nas uratowałeś,
Rhodey.

346
00:19:19,250 --> 00:19:20,530
Jesteś bohaterem!

347
00:19:20,610 --> 00:19:22,330
A żebyś wiedział, że jestem.

348
00:19:38,930 --> 00:19:40,130
Nie znaleźli go.

349
00:19:40,170 --> 00:19:41,610
Wszyscy inni uciekli,

350
00:19:41,690 --> 00:19:42,850
a Tony'ego nie ma.

351
00:19:42,890 --> 00:19:43,930
A co jeśli...

352
00:19:43,970 --> 00:19:44,890
Pepper.

353
00:19:44,930 --> 00:19:45,970
Wszystko będzie dobrze.

354
00:19:46,050 --> 00:19:47,330
Taa...

355
00:19:47,410 --> 00:19:49,130
Ale następnym razem

356
00:19:49,210 --> 00:19:51,970
chcę, żeby uratował mnie ktoś
miękki.

357
00:19:52,050 --> 00:19:55,810
To naprawdę bolało.

358
00:19:55,890 --> 00:19:57,410
Ech. Gene mnie uratował po tym
jak ciebie uratowano.

359
00:19:57,450 --> 00:19:58,690
po tym, jak mnie wcześniej uratowałeś.

360
00:19:58,730 --> 00:20:00,530
No wiesz. Łazienka.

361
00:20:00,610 --> 00:20:02,450
A potem, to ja ciebie uratowałam.

362
00:20:02,530 --> 00:20:03,370
Dzięki.

363
00:20:03,450 --> 00:20:04,930
Nie przejmuj się tym.

364
00:20:05,010 --> 00:20:07,130
Przepraszam, że was w to
wciągnąłem.

365
00:20:07,170 --> 00:20:09,330
Hey! My bogate dzieciaki

366
00:20:09,410 --> 00:20:10,810
musimy się trzymać razem.

367
00:20:16,650 --> 00:20:18,250
Serio!

368
00:20:18,330 --> 00:20:19,770
Wiem, że musisz zajmować się
firmą swojego ojczyma,

369
00:20:19,810 --> 00:20:20,770
kiedy go nie ma.

370
00:20:20,810 --> 00:20:21,730
W porządku.

371
00:20:21,770 --> 00:20:23,130
Pierścienie mogą poczekać.

372
00:20:23,170 --> 00:20:24,330
Znajdę trochę czasu.

373
00:20:24,410 --> 00:20:26,050
Tylko tyle mogę zrobić.

374
00:20:26,130 --> 00:20:27,050
Świetnie.

375
00:20:27,130 --> 00:20:27,970
Zobaczymy się jutro.

376
00:20:28,050 --> 00:20:30,850
No to cześć.

377
00:20:32,770 --> 00:20:33,570
Dobra...

378
00:20:38,450 --> 00:20:39,970
Na czym skończyliśmy?

---**---
 Z dedykacją dla Sadystki. Mam nadzieję, że nie pomyliłam żadnej linijki, bo sprawdzałam tylko dwa razy. A tak komunikat dla tych, co jeszcze czytają tego bloga. Niebawem zaczynam staż i wolnego czasu mi zabraknie, dlatego nie wiem, kiedy kolejny odcinek z projektu, tłumaczenie lub jakiś one shot.
© Mrs Black | WS X X X