BONUS#16: Scenariusz z serialu (oryginalnie z odcinka): Poza kontrolą

0 | Skomentuj



2
00:00:42,344 --> 00:00:44,671
<i><b>1x23 -Poza konrolą </b></i>

4
00:00:53,920 --> 00:00:56,258
Pepper.
Pepper!

5
00:00:56,710 --> 00:00:58,014
Eee ... co?

6
00:01:00,497 --> 00:01:06,384
- Zarwałaś noc?
- Ach, tak. Tak jak wszystkie ostatnio.

7
00:01:08,447 --> 00:01:13,626
Masa pracy domowej, egzaminy,
porządki, mój tata i zespół Iron Mana.

8
00:01:14,315 --> 00:01:17,306
Szukanie informacji, wsparcie.
Odwalamy czarną robotę,

9
00:01:17,500 --> 00:01:20,172
a Tony świetnie się bawi.

10
00:01:20,719 --> 00:01:22,522
Omal nie zginął w zeszłym tygodniu!

11
00:01:22,780 --> 00:01:29,274
Właśnie! A ty?! Siedzisz w zbrojowni
non stop. Czemu jesteś taki... Taki wypoczęty?

12
00:01:29,550 --> 00:01:31,286
Kto ci broni się zdrzemnąć?

13
00:01:31,512 --> 00:01:35,387
Cóż. Ja się czuję, jak przejechana
przez pociąg.

14
00:01:36,158 --> 00:01:38,676
Hej!
Patrz pod nogi!

15
00:01:39,000 --> 00:01:42,273
Pepper, daj spokój
To w końcu Nowy...

16
00:01:43,327 --> 00:01:43,959
Jork?

17
00:01:45,240 --> 00:01:46,065
- Och!
- Och!

18
00:02:00,674 --> 00:02:04,437
To był ... Czy to?
Niemożliwe...

19
00:02:05,528 --> 00:02:07,125
Hulk!

20
00:02:54,761 --> 00:02:57,075
Tony, powinieneś tu przyjechać,
jak najszybciej.

21
00:02:57,317 --> 00:03:01,644
I niech zabierze największą zbroję,
jaką ma.

22
00:03:13,366 --> 00:03:17,502
Ha ha, niezły żart.
Hulk nie istnieje. To tylko miejski mit.

23
00:03:17,807 --> 00:03:20,563
Co?!
Czemu się na mnie drzesz?!

24
00:03:20,920 --> 00:03:23,993
Tak. Mogę ściągnąć zdjęcie z twojej
komórki... O!

25
00:04:00,149 --> 00:04:01,749
Szybciej. Musimy się stąd wydostać.

26
00:04:02,158 --> 00:04:05,553
Tak... Tak lepiej.
Ten chłopak. Ten, który mnie potrącił!

27
00:04:05,739 --> 00:04:08,991
Hulk go ścigał!
On gdzieś tam jest. Musimy mu pomóc!

28
00:04:10,266 --> 00:04:13,844
My musimy mu pomóc?
Pepper!

29
00:04:39,903 --> 00:04:44,361
Spróbuj się opanować, kolosie!
Nie pozwolę ci krzywdzić ludzi.

30
00:04:45,516 --> 00:04:48,043
<i> Alarm:
Wykryto promieniowanie gamma.</i>

31
00:04:48,855 --> 00:04:51,235
<i> Alarm:
Poziom promieniowania rośnie.</i>

32
00:04:51,473 --> 00:04:53,259
Co to za stwór?

33
00:04:53,456 --> 00:04:56,979
Mały blaszany chce zatrzymać Hulka.

34
00:04:57,273 --> 00:04:59,570
Niemożliwe!
Używam całej mocy!

35
00:04:59,833 --> 00:05:02,820
Hulk jest najsilniejszy!

36
00:05:08,785 --> 00:05:10,869
Co? To niemożliwe.

37
00:05:14,270 --> 00:05:16,891
Hej! Odwrót!
Wycofujemy się!

38
00:05:19,336 --> 00:05:23,725
Hej! Uratowałem was!
Moglibyście chociaż pomóc!

39
00:05:34,777 --> 00:05:37,145
No masz.

40
00:05:38,819 --> 00:05:40,986
Widziałam, jak wchodził, ale
nie, jak wychodził.

41
00:05:42,127 --> 00:05:43,633
Rhodey?

42
00:05:57,266 --> 00:05:59,068
Dalej!

43
00:06:13,613 --> 00:06:19,176
Głupi blaszany nie przeszkodzić
Hulkowi szukać Ricka!

44
00:06:38,996 --> 00:06:41,781
-Czy mogę już zabrać rękę z twojej
twarzy?
-Yym

45
00:06:44,418 --> 00:06:48,531
<i>Autonaprawa w toku.
Stan osłon 29%. </i>

46
00:06:48,950 --> 00:06:52,983
Daj wszystkie dane o Hulku!
Filtruj słowo "Rick"! Muszę...

47
00:06:57,732 --> 00:06:59,714
Oszalałeś, chłopie?
Musisz się stąd wynosić! On...

48
00:07:00,038 --> 00:07:02,823
Hej. Nic ci nie jest?

49
00:07:03,803 --> 00:07:07,279
<i> Alarm:
Wykryto wrogą technologię.</i>

50
00:07:09,282 --> 00:07:13,892
To... O nie...
To jest... dysk kontroli.

51
00:07:14,245 --> 00:07:19,167
Spokojnie, Iron Manie.
Dla ciebie też mam jeden.

52
00:07:22,242 --> 00:07:23,643
Nie.

53
00:07:26,600 --> 00:07:28,397
Nie!

54
00:07:28,931 --> 00:07:30,252
<i> Integralność zbroi naruszona. </i>

55
00:07:30,504 --> 00:07:32,903
<i>Inicjuję sekwencję blokującą. </i>

56
00:07:33,277 --> 00:07:35,994
<i>Uruchamiam zewnętrzne procedury bezpieczeństwa. </i>

57
00:07:39,829 --> 00:07:43,501
<i> Wymagana reakcja użytkownika.
Wymagana reakcja użytkownika.</i>

58
00:07:44,415 --> 00:07:49,969
Spokojnie.
Na pewno coś wymyślę.

59
00:07:55,088 --> 00:07:57,443
Jest w środku!

60
00:07:59,733 --> 00:08:03,959
Hej! Hulk jest w środku!
A ten, gdzie leci?

61
00:08:03,959 --> 00:08:05,830
Coś tutaj nie gra.
Tony nie odbiera.

62
00:08:06,106 --> 00:08:08,806
On zawsze odbiera. Nawet w środku
walki.

63
00:08:09,022 --> 00:08:10,430
Rhodey!

64
00:08:18,570 --> 00:08:21,493
O nie. To...
To jest dysk kontroli.

65
00:08:21,702 --> 00:08:24,665
Jeśli ten chłopak miał dysk, a Tony
nie odpowiada...

66
00:08:24,969 --> 00:08:28,045
Kontroler mógł go dorwać.
Muszę się dostać do zbrojowni.

67
00:08:33,557 --> 00:08:34,904
Szybciej!

68
00:08:41,828 --> 00:08:46,083
- Którędy?
- W lewo! W to drugie lewo!

69
00:08:49,446 --> 00:08:51,098
Ach! Bruce...

70
00:08:55,420 --> 00:08:58,199
Co ... Co się... Co się dzieje?
Gdzie ...

71
00:08:58,440 --> 00:09:01,986
Nie ma czasu ... Przyjaciele... potwór...
uciekać!

72
00:09:11,291 --> 00:09:13,035
Hulk, stój!

73
00:09:14,194 --> 00:09:18,249
Wszystko dobrze, Hulk. Nie zrobili mi krzywdy.
To... To przyjaciele.

74
00:09:18,495 --> 00:09:22,535
- Przyjaciele?
- Tak, tak. Dokładnie najlepsi.

75
00:09:22,713 --> 00:09:27,203
- Jestem Pepper i ja i  I ...
- Rick Jones

76
00:09:28,285 --> 00:09:31,634
Eee... Ja i Rick najlepsi kumple!

77
00:09:32,624 --> 00:09:35,724
Pepper... przyjaciel.

78
00:09:36,829 --> 00:09:39,815
- Znów nas znaleźli.
- Kto znów cię znalazł?

79
00:09:40,429 --> 00:09:43,653
Pepper, Tony ma kłopoty i
muszę się dostać do zbrojowni.

80
00:09:43,858 --> 00:09:45,825
Hej!
Mogą nam pomóc!

81
00:09:46,031 --> 00:09:47,486
- Co?
- Naprawdę!

82
00:09:47,748 --> 00:09:50,295
Rick mówi Hulkowi, co ma robić.
Zabierzmy go ze sobą.

83
00:09:50,550 --> 00:09:52,989
Ty chyba oszalałaś!
Huk prawie nas zeżarł!

84
00:09:53,151 --> 00:09:55,860
- Nie zaprosimy go do domu!
- Hej, ludzie.

85
00:09:56,075 --> 00:09:58,990
Dzięki za pomoc i w ogóle, ale
musimy, jak najszybciej stąd
znikać.

86
00:09:59,263 --> 00:10:02,134
Może gdzieś was podwieźć?

87
00:10:10,347 --> 00:10:14,373
Spędziłem miesiące, polując na
najsilniejsze stworzenie na świecie,

88
00:10:14,563 --> 00:10:16,987
by zniszczył dla mnie  A.I.M.

89
00:10:17,167 --> 00:10:19,963
A ty się znów wtrącasz i wszystko
niszczysz.

90
00:10:20,501 --> 00:10:25,721
I wiesz, co? Tak jest lepiej.
Klękaj!

91
00:10:26,969 --> 00:10:31,174
Hulka nie dało się kontrolować.
Udało mi się wykorzystać tego

92
00:10:31,304 --> 00:10:33,936
dzieciaka Jonesa, żeby go tutaj
sprowadzić.

93
00:10:34,167 --> 00:10:37,731
<i>Ale ty?
Jesteś lepszą marionetką. </i>

94
00:10:38,098 --> 00:10:40,629
<i>Zniszczysz dla mnie MODOKA
i A.I.M. <i>

95
00:10:40,837 --> 00:10:44,467
<i> Ale najpierw zdejmij
swój hełm.</i>

96
00:10:49,567 --> 00:10:53,848
O tak. Znowu w szkole.
Stare dobre czasy.

97
00:11:04,056 --> 00:11:08,335
Jeśli Kontroler ma Iron Mana,
to nie minie wiele czasu, zanim
pozna jego tożsamość.

98
00:11:08,605 --> 00:11:11,045
Muszę zablokować zbroję, zanim...

99
00:11:11,237 --> 00:11:12,576
<i>Zdalne połączenie przejęte.</i>

100
00:11:14,656 --> 00:11:18,423
- Osz w dziób.
- Hej! To on!

101
00:11:18,582 --> 00:11:21,007
To ten facet ścigał mnie w
Nowym Meksyku.

102
00:11:21,247 --> 00:11:24,574
Hulk miażdżyć faceta z ekranu!

103
00:11:25,206 --> 00:11:29,331
Ło Ło Ło! To tylko obraz.
Nie miażdżyć!

104
00:11:32,402 --> 00:11:34,043
On próbuje zdjąć hełm ze zbroi.

105
00:11:34,237 --> 00:11:37,482
Wysyłam sygnał blokady zbroi, ale
to chwilę potrwa.

106
00:11:44,249 --> 00:11:46,029
Dlaczego przestałeś?

107
00:11:46,484 --> 00:11:50,622
<i> Blokada zbroi Iron Mana została
zdalnie aktywowana.</i>

108
00:11:52,201 --> 00:11:52,852
Przez kogo?!

109
00:11:53,325 --> 00:11:55,863
Nie!
Komputer, odłącz mu dźwięk!

110
00:11:56,127 --> 00:11:58,099
Słyszysz? Odpowiadaj!

111
00:11:58,558 --> 00:12:02,668
Zdaje się, że ktoś nam przeszkadza.

112
00:12:02,896 --> 00:12:06,303
<i> Zatrzymaj sekwencję blokującą! Nie przyjmuj
zdalnych poleceń! </i>

113
00:12:07,378 --> 00:12:09,154
On... On mnie odciął!

114
00:12:09,365 --> 00:12:12,735
Zdążyłem zablokować hełm, więc
Kontroler nie otworzy zbroi ani go
nie usłyszy,

115
00:12:12,945 --> 00:12:15,597
ale wciąż może kazać mu latać i
używać broni.

116
00:12:16,341 --> 00:12:18,645
Rhodey, to niedobrze.

117
00:12:19,856 --> 00:12:22,486
Rozczarowujące, ale mimo wszystko

118
00:12:22,680 --> 00:12:27,578
i tak możesz okazać się przydatny.
W końcu Hulk, to tylko kupa mięśni,

119
00:12:27,805 --> 00:12:34,438
ale ty jesteś cudem techniki.
Teraz użyjemy tego cudu aby odnaleźć
A.I.M. Co ty na to?

120
00:12:35,515 --> 00:12:41,345
Okej. Może tylko mi się tak wydaje,
ale chyba wy dwoje wiecie, kim jest
Iron Man.

121
00:12:42,659 --> 00:12:48,570
Głupi blaszany walczył z Hulkiem!
Hulk miażdżyć blaszanego!

122
00:12:48,826 --> 00:12:51,127
- Pepper, nie możemy.
- To nasz przyjaciel, okej?

123
00:12:51,298 --> 00:12:53,199
To dzieciak taki, jak my.
Kontroler go złapał, a Hulk

124
00:12:53,452 --> 00:12:56,854
mógłby nam pomóc się z nim rozprawić.

125
00:12:57,028 --> 00:12:59,390
Nie. Nie ma mowy.
Doceniam waszą pomoc,

126
00:12:59,603 --> 00:13:01,725
ale musimy się wynosić z miasta.

127
00:13:01,872 --> 00:13:03,817
Nie możesz nas tak zostawić!

128
00:13:03,956 --> 00:13:07,914
Nie! Nie wiecie, co przeszliśmy!
Pomagam Hulkowi uciekać przed
agentami,

129
00:13:08,060 --> 00:13:12,171
policją, rządem!
Wszystko przez jedną, głupią pomyłkę!

130
00:13:12,327 --> 00:13:15,866
Wybaczcie, ale przede wszystkim muszę
chronić Hulka.

131
00:13:16,027 --> 00:13:20,063
Ale Iron Man ci pomógł!
I gdyby tu był, dalej by ci pomagał!

132
00:13:20,262 --> 00:13:24,616
- Proszę. To nasz przyjaciel.
- Wybacz, musimy iść.

133
00:13:24,771 --> 00:13:27,174
Hulk, idziemy.

134
00:13:32,597 --> 00:13:36,279
- Przyjaciel.
- Jeśli zostaniemy, znowu nas znajdą.

135
00:13:36,462 --> 00:13:40,545
Będą chcieli cię złapać i znów
zrobią ci krzywdę. Nie mieszajmy
się w to!

136
00:13:40,800 --> 00:13:47,351
Hulk pomagać przyjaciel.
Jak Rick pomagać Hulk.

137
00:13:47,575 --> 00:13:49,955
To jak możemy pomóc?

138
00:13:50,785 --> 00:13:52,628
Bez problemu namierzę zbroję.

139
00:13:52,796 --> 00:13:55,276
Ostatnia znana lokalizacja to Sloan 
building,

140
00:13:55,494 --> 00:13:57,225
ale muszę najpierw spróbować
wyłączyć zbroję,

141
00:13:57,363 --> 00:14:00,617
zanim Kontroler każe Iron Manowi
zrobić coś naprawdę złego.

142
00:14:00,784 --> 00:14:03,238
Sloan building?
Da się zrobić.

143
00:14:04,203 --> 00:14:06,048
Nie. Czekaj!

144
00:14:28,951 --> 00:14:30,777
No i proszę.

145
00:14:41,898 --> 00:14:45,448
No. Gdzie jest Iron Man?

146
00:14:47,070 --> 00:14:50,425
Zniszcz ich.
Zniszcz to wszystko!

147
00:15:27,199 --> 00:15:30,927
<i> Rozpoznano intruza: Iron Man. </i>

148
00:15:34,130 --> 00:15:41,393
<i> Tylko głupiec atakuje A.I.M.
Nikt nie oprze się wielkiej sile MODOKA.</i>

149
00:15:43,846 --> 00:15:45,559
<i> Błąd.
Agh!</i>

150
00:15:49,640 --> 00:15:52,221
Jakiś problem MODOK?

151
00:15:54,057 --> 00:15:57,533
Moje dyski kontroli są odporne
na twoje mentalne ataki,

152
00:15:57,759 --> 00:15:59,860
ty odrażający wybryku.

153
00:16:00,048 --> 00:16:05,888
<i> Sandhurst, Basil. 
To zdrajca. Wyeliminować!</i>

154
00:16:09,790 --> 00:16:13,820
Wiemy, że go tu nie ma, 
dlatego właśnie dzwonię.

155
00:16:14,029 --> 00:16:16,545
Pepper dużo mówić.

156
00:16:16,785 --> 00:16:20,728
Próbuję ustalić jego położenie.
Robię, co mogę, Pepper!

157
00:16:20,888 --> 00:16:22,920
W budynku jest
wielka dziura, pamiętasz?

158
00:16:23,076 --> 00:16:25,929
Muszę zniknąć, zanim ktoś
mnie zauważy!

159
00:16:26,248 --> 00:16:27,674
Dobrze, że się z nami nie zabrał.

160
00:16:27,849 --> 00:16:31,217
Wolałbyś nie widzieć go wkurzonego.

161
00:16:34,213 --> 00:16:37,465
<i> Awaria uprzęży.
Naprawa szkód.</i>

162
00:16:37,694 --> 00:16:38,951
<i> Błąd. </i>

163
00:16:41,913 --> 00:16:45,824
<i> MODOK musi przetrwać!
Uciekać.</i>

164
00:16:49,612 --> 00:16:52,950
Hmm... Bardzo ładne przedstawienie.
Skończ to.

165
00:16:58,407 --> 00:17:00,707
Nie.

166
00:17:02,860 --> 00:17:06,129
Czyżbyś próbował
stawiać opór, Iron Manie?

167
00:17:06,371 --> 00:17:11,822
No cóż. Spróbujemy maksymalnej
mocy działania dysków kontroli.

168
00:17:23,520 --> 00:17:25,096
Patrz! Jest tam na jego głowie!

169
00:17:25,285 --> 00:17:28,033
Hulk, musisz zniszczyć dysk kontroli.

170
00:17:28,329 --> 00:17:31,577
Hulk miażdżyć blaszana głowa!

171
00:17:31,860 --> 00:17:34,777
Czekaj! Nie! Tylko dysk!

172
00:17:52,365 --> 00:17:54,787
On... On nie zwraca uwagi na dysk.
On po prostu ...

173
00:17:54,946 --> 00:17:57,661
On miażdży!
To cały on!

174
00:17:57,859 --> 00:18:01,370
Rozerwie Iron Mana na strzępy!
Musimy natychmiast coś zrobić!

175
00:18:01,521 --> 00:18:04,786
Niby co?
Hulk słucha mnie tylko wtedy, gdy
jest spokojny.

176
00:18:04,939 --> 00:18:08,017
W tym stanie, nic go nie powstrzyma!

177
00:18:10,832 --> 00:18:13,908
Odwróć jego uwagę.
Może to spowolni Iron Mana.

178
00:18:14,047 --> 00:18:18,599
- Odwrócić uwagę? Jak?
-  Bo ja wiem! Wymyśl coś!

179
00:18:28,395 --> 00:18:33,199
Och, nie. 
Nie uciekniesz, ty kreaturo.

180
00:18:33,784 --> 00:18:35,912
Zostaniesz ... agh.

181
00:18:38,350 --> 00:18:40,038
Ej! 
Hełmofon!

182
00:18:40,242 --> 00:18:42,626
Powinieneś był uciec, kiedy
miałeś szansę, smarkaczu.

183
00:18:42,827 --> 00:18:47,249
Kto kontroluje ciebie, ten kontroluje
Hulka.

184
00:18:48,180 --> 00:18:51,543
Hulk, Hulk proszę! Przestań!
Musisz przestać!

185
00:18:51,543 --> 00:18:54,881
To nie Iron Man jest zły!
To Kontroler!

186
00:18:55,587 --> 00:18:58,458
Musisz zniszczyć ten dysk.
Na jego głowie!

187
00:18:58,622 --> 00:19:01,993
Hulk, posłuchaj mnie!

188
00:19:02,839 --> 00:19:04,792
Proszę... Zniszcz dysk!

189
00:19:20,938 --> 00:19:22,799
Iron Man!

190
00:19:23,852 --> 00:19:26,832
Hulk miażdżyć głupi dysk!

191
00:19:27,092 --> 00:19:32,229
Dobra robota, Hulk.
Teraz... oddaj mi Iron Mana.

192
00:19:32,445 --> 00:19:36,002
A jeśli dziewczyna ci przeszkodzi,
rozdepcz ją.

193
00:19:36,154 --> 00:19:41,311
Hulk, nie! Nie słuchaj go!
To nie jest Rick! To jest Kontroler!

194
00:19:48,027 --> 00:19:50,996
- Zerwij hełm Iron Mana!
- Nie!

195
00:19:51,276 --> 00:19:55,573
Hulk, posłuchaj mnie!
Nie rób tego!

196
00:20:00,180 --> 00:20:03,532
Łoł!
Wznów działanie systemu!

197
00:20:03,891 --> 00:20:07,221
Hehe. Patrzcie, kto się obudził.
Ale wiesz, że jeśli

198
00:20:07,388 --> 00:20:11,039
skrzywdzisz chłopaka,
Hulk rozedrze cię na miazgę.

199
00:20:11,216 --> 00:20:12,721
Słuszna uwaga.

200
00:20:16,674 --> 00:20:19,500
Blaszany zranił Rick!

201
00:20:20,666 --> 00:20:24,587
- Hulk miażdżyć!
- Hulk! Jestem cały!

202
00:20:24,802 --> 00:20:27,430
Iron Man mnie nie skrzywdził.
To przyjaciel.

203
00:20:27,677 --> 00:20:30,721
To on jest tym złym!

204
00:20:31,799 --> 00:20:35,525
To jak? Może zmiażdżymy go razem?

205
00:20:42,285 --> 00:20:46,307
Niech głupi człowiek da Hulkowi
spokój!

206
00:20:46,553 --> 00:20:50,017
Mogę ci obiecać, że teraz wszyscy
damy ci spokój.

207
00:20:50,237 --> 00:20:52,783
Nie!
Ja nie chcę dać mu spokoju!

208
00:20:53,003 --> 00:20:55,379
Nie musisz już uciekać.
Pomożemy ci.

209
00:20:55,625 --> 00:20:58,770
- Możesz zostać z nami. Moglibyśmy...
- Pepper, nie możemy.

210
00:20:58,948 --> 00:21:02,180
- Dlaczego?
- Próbowaliśmy już zostawać w jednym miejscu,

211
00:21:02,362 --> 00:21:05,180
ale tak się nie da.
To jest nasz problem.

212
00:21:05,437 --> 00:21:10,904
I musimy rozwiązać go sami.
Chodź, stary... Idziemy.

213
00:21:12,087 --> 00:21:17,143
Hulk lubić Pepper.
Pepper zabawna.

214
00:21:23,297 --> 00:21:27,217
Rhodey, czy mnie słyszysz?
Wszystko w porządku. Nic mi
nie jest.

215
00:21:27,470 --> 00:21:29,086
<i> Super.
A jak Pepper?</i>

216
00:21:29,284 --> 00:21:33,187
Jest okej.
Właściwie, to... jest super.

217
00:21:33,331 --> 00:21:35,523
Myślałam, że w zespole Iron
Mana jest kiepsko,

218
00:21:35,523 --> 00:21:37,821
ale zespół Hulka ma gorzej.

219
00:21:37,821 --> 00:21:43,150
Hej! Dzięki tobie Hulk się uśmiechnął.
To już coś, nie?

---**---

No i to jest bonus z okazji 300 partu. Zostało 66 notek. To już tak niewiele i może wytrzymacie do końca.

Part 300: Inwazja cz.2

0 | Skomentuj

**Rhodey**

Ostrożnie podłączyłem elektrody, powodując jedno wyładowanie. Przez chwilę podziałało, lecz wirus ponownie próbował się uaktywnić. Na szczęście reset podziałał, a utworzona zapora walczyła przeciwko kosmicznej zarazie. Gdyby nie dawna agentka, miałbym te same objawy, co Tony. Może nie byłem chodzącą baterią, ale sama zbroja, która ma na celu chronić użytkownika, mogła zadziałać szkodliwie. Położyłem przyjaciela w pomieszczeniu medycznym, by tam wyzdrowiał.

Natasha: Ryzyko warte zaufania
Rhodey: On wiedział, że tak będzie
Natasha: Musimy polecieć w kosmos i uaktywnić satelitę
Rhodey: Satelitę? Jak ma pomóc?
Natasha: Potrzebujemy Tony'ego, bo inaczej sami nie obronimy Ziemi... Rhodey, będzie dobrze
Rhodey: Jest jeszcze jedna osoba, co również okaże się przydatna
Natasha: Kto?
Rhodey: Pepper
Natasha: No to ściągnijmy ją na Ziemię
Rhodey: Sama wróci. Dajmy jej... czas

Nagle przed nami pojawiła się ruda z rękami pełnych zielonej mazi. Chyba wykonała dobrą robotę. Wyszedłem z sali, sprawdzając jej zamiary.

Pepper: Już skończyliście się bić? Przecież w mieście jest ich pełno
Rhodey: Możesz stworzyć antywirusa?
Pepper: A Tony nie może?
Rhodey: Nie, dlatego potrzebujemy twojej pomocy. Jeśli chcemy zniszczyć Skrulli, potrzebujemy broni. Przez satelitę wystrzelimy promień, który zniszczy wirusa
Pepper: Jakiego wirusa? Co oni zrobili?
Rhodey: Mogą kontrolować każdy rodzaj technologii. Musimy prędko działać, bo będzie za późno
Pepper: Daj mi dwie rzeczy.. Sprawny komputer i kawę
Rhodey: Zgoda

Nie mogłem jej powiedzieć o stanie Tony'ego. Gdyby poznała prawdę, nie pomogłaby w tworzeniu programu. Wolałaby zabić wszelkie formy życia w zemście za własnego męża. Ona taka już była. Zrobiłaby wszystko, by dowalić temu, kogo wina przypadała za jego chorobę.

**Pepper**

Dziwne, że Rhodey pamiętał o mojej smykałce do komputerów. Zdołałam rozgryźć mechanikę wirusa. Atakował najsłabsze punkty, pozbawiając stabilności bariery przeciwwirusowej. Nic dziwnego, skoro pochłonął większość elektroniki. Po opracowaniu specjalnego oprogramowania, zdołałam wypić drugą kawę. Przy okazji dawna agentka zdecydowała się mnie odwiedzić.

Natasha: Jak ci idzie?
Pepper: Skończyłam... Kiedy lecimy?
Natasha: Możesz zostać, a my wgramy antywirusa do satelity
Pepper: Ej! To nie fair! Skoro już wam pomogłam, chcę być przy tym
Natasha: Więc wyślesz kapsuły z herosami na Ziemię, zgoda?
Pepper: Okej.. A mogę wiedzieć, gdzie jest Tony?
Natasha: Przeżyje. Nie martw się
Pepper: Ktoś go skrzywdził?! Który Skrull?!
Natasha: Uspokój się. Użyjemy antywirusa i wszystko wróci do normy... Nadal chcesz pomóc?
Pepper: Tak

W mojej głowie pojawiły się zmartwienia. Co się działo z moim ukochanym? Czy też został zawirusowany? Tony nie był maszyną, a jeden element miał... elektryczny. Szybko wylecieliśmy z bazy w stronę satelity. Maksymalnie przyspieszyliśmy, przebijając się przez statek Skrulli, aż znaleźliśmy się na orbicie. Przeniknęłam przez teleskop, gdy Natasha z Rhodey'm chronili moje plecy, strzelając we wszystko, co nadlatywało nieznanego.

Pepper: Podłączyłam antywirusa. Lepiej odsuńcie się
Rhodey: Skalibruj teleskop
Pepper: JARVIS, wymierz najlepszy strzał

[[Wymierzono]]

Pepper: Gotowi?
Rhodey, Natasha: JUŻ!

Uaktywniłam laser, strzelając w sąsiadujące urządzenia, które odbiły promień, uderzając w Ziemię.

[[Wirus został usunięty]]

Pepper: Pozostało uwolnić więźniów

Od razu poleciałam, namierzając statek kosmiczny Skrulli. Rhodey rozwalił główne wejście, osłaniając tyły. Pokazałam im, gdzie znalazłam ostatnio herosów. Przy użyciu repulsorów stopiliśmy lód. Żona Clinta sprawdzała, czy żył.

Pepper: I co?
Natasha: Jest puls
Pepper: No to zabieramy ich
Natasha: Nie wystarczy nam kapsuł ratunkowych
Rhodey: Chyba wiem, jak zabrać bohaterów do domu
Pepper: Jak?
Rhodey: Wysadźmy statek. Rozbijemy się o naszą planetę, a pole siłowe nas uchroni
Natasha: A jeśli nie?
Pepper: Od czegoś mam te moce

Rozmroziliśmy kolejne osoby, gdy w chłodni pojawiło się mnóstwo zmiennokształtnych. Tym razem ja chroniłam drużynę, wyrywając serca wrogom. Wyrzucałam swoją złość, wykorzystując ją jako energię do niszczenia form życia. Padali, jak muchy, zaś krew tryskała na różne strony. War Machine użył unibeamu do przegrzania reaktora. Pojawiło się odliczanie. Wszystkie komory pozostały puste i kilku bohaterów odzyskało przytomność. Mr. Fantastic, Invisible Woman i Falcon pomogli ewakuować pozostałych.
Gdy doszło do wybuchu, widziałam jedynie dym.

--**--

300 part, więc coś specjalnego dziś dodam wieczorem. Nie zdradzę, co to jest.

Part 299: Inwazja cz.1

0 | Skomentuj

**Tony**

Pepper zabiła Fury'ego. Przez Skrulli nie wiedziała, kto był człowiekiem. Sam zaczynałem się w tym gubić, ale ufałem mojej drużynie. Polecieliśmy na Times Square, skąd dochodziło źródło sygnału. JARVIS też skalibrował lokalizatory w sprzęcie Widow i War Machine. Z Pepper nie zdążył, choć sama mogła wyczuć wroga na odległość.

Tony: Widzicie coś podejrzanego? Sprawdźcie aktywność obcych
Natasha: U mnie pusto
Rhodey: Potwierdzam to samo. A ty? Znalazłeś Skrulla?
Tony: Odczyty wychodzą poza skalę. Jest tylko jeden kosmita
Rhodey: Co to znaczy?
Tony: Super Skrull, więc nie mamy łatwo
Rhodey: Jaki jest plan?
Tony: Zabić

Podleciałem bliżej obcej formy życia, strzelając z repulsorów. Rhodey zużył sporą serię pocisków w giganta, zaś Natasha jedynie poraziła go z żądeł, przeskakując do jego gardła. Od razu padł, lecz szybko zdołał się pozbierać. Za nami pojawiło się wsparcie obcych. Zostaliśmy otoczeni z każdej strony. Każdy z nich przypominał jednego z bohaterów. Walka z nimi będzie trudna.

Tony: Detektor wskazuje na Skrulle. Zabijemy ich
Natasha: Z przyjemnością
Rhodey: Brakowało mi walki już dawno. Oj! Pora wykorzystać nowe uzbrojenie
Tony: Powiększyłem kaliber pocisków naramiennych
Rhodey: Juhu! Dzięki! Gińcie, poczwary!

**Pepper**

Zwykły strzał z mojej mocy pozwalał na zabicie trzech kosmitów na raz. Fakt, że z Fury'm się pomyliłam, ale jakoś nigdy za nim nie przepadałam. Walczyłam w obronie planety Makluan. Dawałam z siebie wszystko. tępiąc poprzez śmiertelne uderzenia, aż z ich ciał zostawała tylko zielona ciecz lub przedziurawione ciało na wylot. Oby na Ziemi dali radę z inwazją.

Pepper: Nadal nie chcecie się poddać? Proszę bardzo. Ja tak mogę całą wieczność. Nie zabijecie Wybranej!

Użyłam maksymalnej mocy, wystrzeliwując promień, który zabił kolejną grupkę kosmitów. Byłam niepokonana, będąc hybrydą.

**Diana**

Nahrees nauczyła mnie, jak panować nad wyzwalaniem energii, co przepływała przez całe ciało. Poznałam też sposoby na jej tłumienie oraz oszczędzanie, by łatwiej używać elektryczności. Chciałam już wrócić do domu, lecz stało się coś niespodziewanego. Na Attilan spadły kapsuły, skąd wypełzły zielone kreatury. Blackbolt wraz z Medusą walczyli przeciwko najeźdźcom. Chciałam im pomóc. Nauczycielka zgodziła się, bo w ten sposób mogłam pokazać własne możliwości w praktyce.

~*Dwie godziny później*~

**Rhodey**

Zdołaliśmy zabić wiele Skrulli na raz, a posiłki przylatywały prawie, co minutę. Nie mieliśmy szans pokonać obcych za jednym zamachem. Potrzebowaliśmy planu. Tony jedynie liczył na zgładzenie ich rasy. Królowa nadal nie pokazała się na polu walki. Widocznie czekała na coś.

Rhodey: Nie damy rady! Musimy mieć lepszy plan, niż zabijanie!
Natasha: Rhodey ma rację. Wykonajmy odwrót
Tony: Poważnie? Dobrze nam idzie i nagle chcecie się... Aaa!
Rhodey: Tony!

Oberwał promieniem laserowym w plecy. Leżał na ziemi bez ruchu. Tak bardzo bolało? Upewniłem się, czy wszystko było dobrze z bratem.

Rhodey: JARVIS, co się stało?

[[Nagła utrata przytomności użytkownika]]

Natasha: Co z nim?
Rhodey: Wracamy do zbrojowni
Natasha: Coś nie tak z Tony'm?
Rhodey: Zemdlał, więc nie wiem, co to może znaczyć... JARVIS, włącz autopilota dla zbroi Iron Mana

[[Autopilot włączony]]

Podrzuciłem Natashę, lecąc do bazy. Z powietrza mogliśmy dopatrzyć się następnej gromady dziwolągów z innego świata. Atakowali całe miasto, rozpraszając jednostki wojskowe wokół miasta.
Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, zbroja Tony'ego została odblokowana. Nadal nie odzyskał przytomności. Zaczynałem się niepokoić. Pocił się, a do tego jego oczy wyglądały na chore.

Natasha: Rhodey, pozbądź się pancerza
Rhodey: Czemu?
Natasha: Skrulle zainfekowali technologię na Ziemi. Nie możemy niczego na nich użyć, a skoro Tony ma implant...
Rhodey: Wirus przeszedł przez bariery
Natasha: Dokładnie
Rhodey: Co możemy zrobić?
Natasha: Utworzyć antywirusa, który wystrzelony z satelity przywróci działanie wszystkich urządzeń
Rhodey: Spróbuję użyć EMP
Natasha: To go zabije
Rhodey: Być może, ale nie zamierzam patrzeć, jak umiera

Pod stołem roboczym odnalazłem urządzenie z ładunkiem elektromagnetycznym. Przy pomocy komputera, jeden strzał powinien zrestartować system i pozbawić go wirusa.

Part 298: Obcy wśród nas

0 | Skomentuj

**Pepper**

Z łatwością mogłam dostrzec świecące reaktory zbroi. Wierzyłam, że żyją, ale nie byłam pewna, co do obrażeń. Reszty dopatrzyłam się z bliska. Nie ruszali się, próbując utrzymać się ten samej odległości. Gdyby nie stabilność lotu, cała trójka poleciałaby daleko za galaktykę.
Gdy dołączyłam do nich, jedynie zbroje odniosły kilka zadrapań.

Pepper: Nic wam nie jest?
Natasha: Przecież ci mówiłam, że wszystko gra... Byłaś na statku Skrulli, prawda?
Pepper: Musiałam i w ten sposób odkryłam naszego kreta. Od początku nim był Fury
Rhodey: A może pomyliłaś się? Nie sądzę, żeby to on stał za wysadzeniem helikariera
Pepper: Masz lepszą teorię, Rhodey? No słucham
Tony: Powiedz, co widziałaś. Ja ci ufam i wiem, że nie jesteś Skrullem. Mam skaner, który wykryłby obcą formę życia
Pepper: Hybrydę też?
Tony: Uwzględniłem twoje geny
Natasha: Mów wszystko, czego zdołałaś się dowiedzieć
Pepper: Okej. Zacznijmy od tego, że dorwali kolejnych herosów. W chłodni dołączyli do pozostałych i tam jeden z kosmitów zmienił się w generała Fury. Wszyscy służą Królowej Veranke i robią to, co im każe. Jeśli Fury nas odnajdzie, to nie będzie ten prawdziwy. Miałam też zająć się planetą Makluan, bo w nią celują, a Ziemia też jest ważna
Natasha: Czyli mamy niewiele czasu do rozpoczęcia ostatecznej inwazji
Tony: Co robimy?
Natasha: Ty nam powiedz... Co z planem B?
Tony: Nie chcecie wiedzieć
Pepper: Tony, powiedz nam
Tony: No dobra... W tym planie walczymy na Ziemi, aż do upadłego
Pepper: Poświęcając się?
Natasha: Oszalałeś? Mieliśmy zapobiec atakowi
Tony: Dlatego ktoś przeniknie do ich szeregów. Będzie na bieżąco informował o planach Skrulli, będąc najbliżej Królowej. Nie bawimy się w łapanki. Ich trzeba zabić
Pepper: Zabijmy Veranke i po problemie
Rhodey: Najpierw wykończmy boczną straż
Natasha: Whoa! Moment! Tak nie działa SHIELD
Tony: My nie jesteśmy agentami, a ty podobno rzuciłaś tę robotę... Okej. Reszta odmrozi bohaterów, transportując ciała w kapsułach ratunkowych. Gdyby coś poszło nie tak, dobrze było z wami walczyć w ostatniej bitwie

Tony znał wysokość stawki, ale dlaczego mówi, że to ostatnia walka? Chyba coś ukrywał przede mną. Rhodey wie? Musieliśmy znaleźć nową kryjówkę, skoro ta poszła z dymem. Nie było innego wyboru. Trzeba wrócić na Ziemię oraz przygotować się na największą wojnę, która na długo pozostanie w pamięci.

~*Cztery godziny później*~

**Tony**

Przygotowywaliśmy się do wojny, tworząc dodatkową broń na obcych. Skutecznie wytępimy tę rasę, że nie spróbują ponownie najechać naszej planety. Pepper miała dodatkowe zadanie. Chciałem jej pomóc, lecz sam nie miałem pojęcia, jak zabrać się za to.

Tony: JARVIS, jak sytuacja w powietrzu?

[[Wykryłem mnóstwo statków kosmicznych nieznanego pochodzenia. Szacując, liczba przekracza milion]]

Tony: Niedobrze... Skalibruj repulsory, by mogły zabić Skrulli

[[Kalibrowanie...]]

Pepper: Powinnam Marię zostawić pod opieką Roberty, ale znowu gdzieś zniknęła
Tony: Nie martw się. Znajdziemy ją... Córciu, chodź do tatusia. Mam dla ciebie prezent
Maria: Prezent?

Szybko się pojawiła obok Natashy, wyciągając ręce w moją stronę.

Tony: Będziesz z ciocią Robertą, dobrze? My musimy załatwić kilka spraw
Maria: Mogę pomóc
Pepper: Lepiej, żebyś nie ruszała się z miejsca
Maria: Ej! Mam szesnaście lat! Czego chcecie?
Pepper: Posłuszeństwa, więc zostań
Maria: A jeśli się nie posłucham?
Tony: Wtedy będzie szlaban
Maria: Zgoda

Nie spodziewałem się, że może znikać. Pep o tym nie wspominała.
Kiedy skalibrowałem moc w zbroi do śmiertelnej, do zbrojowni wbiegł Fury. Miał rany na rękach oraz silnie krwawiła mu noga.

Generał Fury: To... koniec... Inwazja... się... rozpoczęła
Pepper: Wiemy o tym i niepotrzebnie nas szukałeś

Przeniknęła ręką blisko jego serca, gdzie emanowała jakaś energia w kolorze Słońca. Nie mogłem jej powstrzymać. Szybko wyjęła dłoń z ciała, co wybuchło. Podłoga była we krwi. Ludzkiej krwi.

Tony: Pepper... Co ty zrobiłaś?
Pepper: Widziałam, że był Skrullem! Mógł was skrzywdzić!
Natasha: To był prawdziwy generał... Zabiłaś go
Pepper: Ja... Ja chciałam... Chciałam dobrze! Odejdźcie od tej misji! Sama rozprawię się z tymi potworami!
Tony: Kochana, zaczekaj!

Znowu nie zdążyłem. Wyparowała w powietrzu. Przyjaciel tez nic nie mówił. Sam byłem w szoku. Moja żona straciła panowanie nad sobą. Bałem się, że sama sobie zrobi krzywdę. Poczułem ból przy implancie. Wszystko przez stres, ale bagatelizowałem go, pracując dalej.

[[Uwaga. Wykryto wroga]]

Tony: Gdzie?

[[Times Square]]

Tony: Lecimy tam

Part 297: Upadek SHIELD

0 | Skomentuj



**Pepper**

Wpadłam na pewien pomysł. Mogłam użyć kamuflażu, by zbliżyć się do statku obcych w wcieleniu Makluańczyka. Mogłam wynegocjować z nimi sojusz lub dać lepszą ofertę, niż podbijanie planet. Chcieli zaatakować dom jaszczurów. Hmm... Musiałam działać bez ich wiedzy. Włożyłam na siebie Rescue, lecąc do celu. Natychmiast zboczyłam nieco z kursu, widząc wrogie jednostki Kree. Zdołałam się zamaskować, mijając je centralnie blisko głowy. No to do roboty.

**Tony**

Nie mogłem w spokoju zasnąć. Czułem silny ból w klatce piersiowej. Ledwo zdołałem oddychać. Od razu wstałem, przywołując zbroję. Analiza nie wykazała żadnych nowych obrażeń, lecz coś tu nie pasowało do reszty.
Gdy włożyłem na siebie pancerz, odczułem ulgę. Systemy medyczne zdołały zniwelować ucisk. Przeszedłem się po helikarierze, myśląc nad planem działania. Rhodey również wstał, lecz szybciej ode mnie. Spoglądał na pustą przestrzeń kosmiczną.

Tony: Długo tak stoisz i marzysz?
Rhodey: Nie mogę zasnąć, ale ty powinieneś leżeć
Tony: Nie jestem w stanie, Rhodey
Rhodey: Co się dzieje?
Tony: Nic takiego
Rhodey: Kłamać, to ty nie potrafisz. Jak mi nie powiesz, doniosę rudej o twoim kłamstwie
Tony: Mamy misję, pamiętasz? Nie może się dowiedzieć, bo będzie chciała, żebym wrócił do domu
Rhodey: I dobrze
Tony: Nie będzie, dokąd wracać, jak nie powstrzymamy Skrulli
Rhodey: Chyba Pepper też złapali
Tony: Co?!
Rhodey: Rozumie ich język. Nie wydaje ci się to dziwne?
Tony: Jest po części Makluańczykiem, więc raczej można na tym skorzystać
Rhodey: Co masz na myśli?

[[Uwaga. Wykryto wrogi cel]]

Tony: JARVIS?

[[Lokalizacja: helikarier]]

Tony: Jasny gwint!
Rhodey: Co jest?
Tony: Skrull znajduje się na helikarierze
Rhodey: Złapiemy go
Tony: Pora wypróbować nowe gadżety

Poleciałem w stronę sygnału obcego.

[[Uwaga. Wykryto wirusa]]

Tony: Włącz zaporę

[[Błąd... Nie można...]]

Tony: No dalej! JARVIS!

Nagle nastąpił wybuch. Ładunki wybuchowe zaczęły się uaktywniać. Włączyłem alarm, żeby zbudzić pozostałych. Natasha szybko uzbroiła się, lecz nie było śladów po Pep.

Tony: Widziałaś Pepper?
Natasha: Nie ma jej nigdzie
Tony: Cholera!
Rhodey: Ha! Miałem rację! To Skrull!
Natasha: Nie wydaje mi się
Tony: Lećmy na statek. Może jeszcze nie jest za... późno

W oddali dostrzegliśmy kolejną eksplozję. Nikt nie wiedział, co tak wybuchło, ale sparaliżowało cały system. Zasilanie padło.

**Pepper**

Wślizgnęłam się do chłodni, gdzie doszły kolejne postacie. Był tam Hawkeye, Fury i bodajże Phoenix. Specjalnie wyrzucili bombę elektromagnetyczną. Już wiedzą o lokalizacji bazy powietrznej SHIELD. Przez chwilę mogłam dostrzec Skrulla, który był większy i silniejszy. Przybrał formę generała.

Przepowiednia się spełni. Dziś podbijemy planetę Makluan.
Ku chwale Królowej Veranke!

Veranke? Czyli to ona jest najważniejsza w tej grze? Likwidując lidera, skończy się inwazja. Niby prosty plan. Prosty, ale wokół niej roiło się od straży. Bronili jej z każdej strony.
Kiedy miałam zamiar wymknąć się po cichu, strażnicy blokowali wyjście ze statku. Musiałam ostrzec przyjaciół, gdyby Skrull Fury wślizgnął się na helikarier. Użyłam swoich mocy, przenikając przez ścianę. Ponownie zmieniłam plan. Ochronić planetę Strażnika, lecz wpierw wysłać ostrzeżenia. Zmaksymalizowałam szybkość lotu, docierając na miejsce. Nic nie było. Same szczątki bazy. Spóźniłam się.

Pepper: Tony, Rhodey? Halo! Słyszycie mnie? Natasha!

Bałam się pomyśleć o najgorszym. Szukałam w gruzach moich przyjaciół. Znalazłam tylko fragment zbroi Tony'ego. Byłam przerażona. Jak do tego doszło? Nie mogli umrzeć.
Już miałam ochotę stracić ostatnie resztki nadziei, aż odezwał się znajomy głos.

Natasha: Pepper, nic nam nie jest. Zdołaliśmy wystrzelić kapsuły i zaraz nas zobaczysz
Pepper: Dlaczego baza została zniszczona? To Skrulle?
Natasha: Jeden z naszych był zdrajcą
Pepper: Fury
Natasha: Fury?
Pepper: Widziałam, jak kosmita zmienił się w niego
Natasha: Czyli już wiadomo, skąd tyle ładunków
Pepper: Jesteście cali?
Natasha: Tak
Pepper: Tony też? I Rhodey?
Natasha: Nie martw się. Jest okej
Pepper: Obyś nie kłamała... Gdzie dokładnie jesteście?
Natasha: Niedaleko gruzów
Pepper: Już tam lecę

Coś czułam, że kłamała. Ona tak potrafiła i nie mogłam zaufać dawnej agentce.

Part 296: Skrulle, Kree? Kto jeszcze?

0 | Skomentuj

**Tony**

Rzadko można napotkać w kosmosie jakąś przyjazną formę życia. Najpierw zieloni, a teraz niebiescy kosmici. Głównie atakowali naszych wrogów, lecz weszliśmy im w drogę. Zdołałem wystrzelić mini rakiety, by odwrócić ich uwagę. Musieliśmy uciec i wymyślić nową taktykę. Pepper użyła granatów laserowych, czyszcząc nam drogę powrotną.
Kiedy trafiliśmy na helikarier, nie było żadnych śladów po Fury'm. O co chodzi?

Natasha: Był tu
Tony: Ale zniknął
Natasha: Pepper, gdzie znalazłaś porwanych?
Pepper: W jakiejś chłodni, choć nie spodziewałam się ataku Kree
Tony, Rhodey: KREE?
Pepper: Chyba toczą z nimi wojnę
Tony: To mamy ułatwione zadanie
Natasha: Tony, ty tego nie rozumiesz. Jeśli jakimś cudem połączą siły, będziemy skończeni
Pepper: Dlatego jest plan B. Tak, mężu? Halo! Tony!
Tony: Wybacz... Ja was słucham, ale myślę
Rhodey: Tylko nie odleć za daleko
Tony: Zgoda

Usiadłem w zbroi, przeglądając dane, które skopiowałem ze statku. Próbowałem rozgryźć pismo, lecz JARVIS miał z nim problem. Analiza miała potrwać sześć godzin. Prędzej zasnę w pancerzu, niż poznam tajemnice tych zmiennokształtnych.

~*Dwie godziny później*~

**Rhodey**

Natasha podejrzewała, że Fury również zniknął z winy Skrulli lub przez cały ten czas był jednym z nich. Pepper też uważała generała za zdrajcę. Tylko Tony nic nie mówił. Ciągle zajmował się sprawdzaniem danych. No nic. Musieliśmy zebrać wnioski z pierwszego zwiadu.

Pepper: Na pewno herosi są żywi, ale kriogenicznie zamrożeni w kapsułach. Rozpoznałam kilku Avengers
Natasha: A Clint? Widziałaś go?
Pepper: Nie, ale raczej też tam trafił... Rhodey, co ty znalazłeś?
Rhodey: Arsenał broni. Przygotowują się do wojny
Pepper: Przez Kree
Natasha: Zdołałam podłożyć jednemu pluskwę przy ucieczce. Jednak nie znam ich języka
Pepper: Spoko. Pomogę w tym
Rhodey: Skąd ty znasz mowę Skrulli? Nie jesteś... Pepper! Kim tak naprawdę jesteś?!
Natasha: Rhodey, opanuj się. Gdyby była Skrullem, wysłałaby im współrzędne, gdzie jesteśmy
Pepper: Odłóż broń... Z pomocą mocy Makluan mogę rozumieć obcy język

Zaufałem jej, chowając pociski. Zdjąłem swoją zbroję, by odpocząć od walki. Podczas snu miałem szansę na obmyślenie lepszego planu. Może zastąpi plan B. Nikt poza naszym geniuszem nie wiedział, na czym on polega. Zapukałem mu w hełm, żeby również spróbował zasnąć.

Rhodey: Tony, jesteś tam? Halo?
Pepper: Chyba cię wyprzedził i śpi
Rhodey: Obyś miała rację

Wszedłem w opcje oprogramowania, sprawdzając swoje obawy. Tym razem punkt należał do rudej. Spał.

Pepper: Nadal będziesz panikował?
Rhodey: Już nie, ale... Pepper, jestem jego bratem i czuję się za niego odpowiedzialny, a on jest twoim mężem, więc...
Pepper: Co chcesz przez to powiedzieć? Ukrywacie coś przede mną?
Rhodey: Nie, ale...
Pepper: No to, jaki masz problem? Nic się nie dzieje, a jutro będziemy dalej działać. Przecież Ziemia nas potrzebuje, prawda? Idź spać, a ja wyjmę śpiącą królewnę z tego złomu, dobra?
Rhodey: Za dużo mówisz, wiesz?
Pepper: Nadal nie przywykłeś? Twój problem

Zaśmiała się, aż odrobinę spoważniała, wyciągając Tony'ego ze zbroi. Nadal miałem złe przeczucia. Wciąż nie znikły. Czyżby chodziło o Dianę? Inhumans jej nie skrzywdzą. Skąd ten strach?

**Pepper**

Nieudolny kłamca. Już ja mu dam tak ściemniać przede mną. Położyłam ukochanego do łóżka, a następnie podeszłam do dawnej agentki. Nadal kombinowała nad odbiciem zamrożonych bohaterów. Łącznie z jej mężem. Domyślałam się, co mogła czuć. Najgorsza ta myśl, że nigdy się nie zobaczą. Przerabiałam ten temat setki razy ze względu na ciągłe misje Iron Mana. Miał zrezygnować. Ciągle tego nie zrobił.

Natasha: W porządku, Pepper?
Pepper: Ze mną? No tak. Jest okej. A z tobą?
Natasha: Boję się o niego. Jeśli go skrzywdzą...
Pepper: Wtedy nie będzie zmiłuj
Natasha: Przyda mi się wasza pomoc. Głównie przez to, że na Fury'ego nie mogę liczyć... Wiem o twoich obawach. Nadal brnie w niebezpieczeństwo i boisz się stracić Tony'ego
Pepper: Zupełnie, jakbyś czytała w moich myślach
Natasha: Ty znasz moje. Jesteśmy kwita... Dobra. Zajmijmy się zadaniem
Pepper: A może odpoczniemy i później wrócimy do tego?
Natasha: Hmm... Niech będzie

Wspólnie zgodziłyśmy się odłożyć misję na inną porę dnia. Byłaby szansa zdziałać znowu na statku wroga w nocy. Wszystko zależało od planu.
Kiedy położyłam się spać, przed sobą widziałam kolejne słowa. Ktoś ze mną się kontaktował, bo ta treść musiała należeć do jednego ze Skrulli.

Makluańska planeta będzie następna
Jak zostało napisane
Takie będzie życie nam przeznaczone
Chwała Królowej

Part 295: Nie ufaj nikomu

0 | Skomentuj

**Rhodey**

Fury wyświetlił nam twarze bohaterów i wskazał na te skreślone wizerunki, potwierdzając motyw kosmitów. Chcą ich podmienić? Na tym polegała inwazja? Nawet nie było to głupie, zaczynając od Kapitana Ameryki. Za nim każdy pójdzie, więc tak chwycili pozostałych Avengersów. Logiczne, ale miałem do tego jedno pytanie.

Rhodey: Ile pozostało celów?
Generał Fury: Wasza trójka nie ma zbyt wielkiej rejestracji osiągnięć jako bohaterów, dlatego później spróbują was wytropić i porwać
Pepper: A wiadomo, gdzie są przetrzymywani?
Generał Fury: Na dole pokładu, a tam roi się od straży
Tony: Kto będzie następny?
Natasha: Clint!
Generał Fury, Tony: NATASHA?

Wszyscy byli w szoku na widok agentki. Moment... Była w zwyczajnym stroju i bez odznaki. Porzuciła SHIELD? Wyglądała na zdenerwowaną, ale i też wściekłą. Rzuciła zdjęcia na stół, na których mogliśmy dostrzec zmiennokształtnych. Generał wykreślił kolejną postać. Łamał się schemat.

Pepper: A tak lekko zmieniając temat... Czy dorwaliście Viper?
Generał Fury: Nie było jej
Natasha: Chciałam sprawdzić, czy tam była, ale również zniknęła. W tym samym czasie, co Clint
Pepper: Załamał się schemat
Rhodey: Też na to wpadłem... Co teraz?
Generał Fury: Słucham waszego planu
Tony: Nie można nikomu ufać. Działamy osobno, ale kontaktujmy się szyfrem
Pepper: Czy aby nie przesadzasz, Tony? Nawet mi nie ufasz?
Tony: Każdy może być Skrullem. Potrafią się idealnie adaptować oraz dokładnie skopiować nasze ciało
Natasha: Zgadzam się, lecz podaj te hasła
Tony: Odnaleziono bombę
Natasha: Eee... Źle kombinujesz. Dajesz zbyt skomplikowany układ. Zacznij od jednego słowa. Takie, które zrozumieją wszyscy
Pepper: Może kolory?
Natasha: Dobra myśl... Czerwony będzie oznaczał kłopoty. Zielony uznacie za informację o znalezieniu porwanych, zaś czarny da nam sygnał o wycofaniu się
Pepper: W jakim wypadku mamy się wycofać?
Natasha: Gdyby plan zaczął się sypać, ktoś spróbuje nas schwytać lub w jakiś sposób będzie zagrożenie na większą skalę. To nie przelewki
Tony: Wiemy o tym, dlatego mam plan B
Natasha: Który polega na...
Tony: Jak plan A nie wypali, dowiecie się

Zakryliśmy twarze swoimi hełmami, zaś Natasha wzięła kostium kosmiczny z SHIELD. Musiała mieć ważny powód, żeby porzucić pracę życia. Najlepsza w swoim fachu. No nic. To była jej sprawa osobista. Musieliśmy się rozdzielić na cztery strony w taki sposób, żeby znaleźć się niezauważalnie na statku obcych. Widziałem go przed sobą. Był ogromny.

**Pepper**

W jakiś sposób musiałam im powiedzieć, że Skrulle również celowali w planetę Makluańczyków. Jednak głównie skupialiśmy się na infiltracji wroga. Zdołałam odnaleźć wejście na statek. Powoli wlatywałam do środka, rozglądając się za odpowiednim pomieszczeniem. Nadal mogłam odczytać ich pismo. Pomyślałam, że zaginieni będą w chłodni. Sprawdziłam tam, włączając maskowanie w Rescue. Wystarczyło rozejrzeć się, odnajdując kapsuły. Zamarznięci, ale żywi.

Pepper: Zielony... Powtarzam... Zielony
Tony: Czerwony!
Pepper: Nie, nie! Zielony!
Natasha: Co wy się wydurniacie? Oj! Chyba faktycznie czarny
Pepper: Zielony... Znalazłam ich!
Natasha: A oni znaleźli nas

**Diana**

Z początku nie poznawałam tego świata. Podobno miasto znajdowało się wysoko nad ziemią. Mogą czuć się, jak bogowie, skoro mają ląd w chmurach. Piesek był zabawny. Poślinił mi twarz, aż ślina spadła na bluzkę. Śmiałam się z tego, choć byłam zagubiona. Król nie odezwał się ani jednym słowem. Jedynie za pomocą prostych gestów rąk wyjaśnił, że przez zwykły szept będzie boom. Fajna moc, a ja mogłam tylko zakosić komuś prąd lub spalić generator. Zostałam zabrana do pałacu. Tam spotkałam kobietę, która władała tą samą umiejętnością, co ja. Królowa świata Inhumans utwierdziła w przekonaniu, iż Nahrees będzie moją mentorką. Poszłam za nią do ogrodu. Usiadłam na trawie, a ona lewitowała. Wow! Takich sztuczek też się nauczę? Super!

~*Godzinę później*~

**Tony**

Próbowaliśmy uciec ze statku. Nie tylko my walczyliśmy ze Skrullami. Pojawili się inni, bo strzelali w nas. Strzeliłem repulsorami, szukając członków drużyny. Natasha poraziła kilku strażników, docierając do wyjścia ewakuacyjnego. Rhodey pojawił się kilka minut po niej, unieszkodliwiając kolejną gwardię. Nosiła specjalnie odznaczenia. Czyżby w centrali siedziała królowa, co sterowała tym wszystkim? Mogliśmy się o tym przekonać, planując nowy atak.
Gdy dołączyła Pepper, byliśmy w komplecie.

Pepper: Uciekamy?
Tony: Nie mamy innego wyboru
Pepper: Jest ich coraz więcej, ale znalazłam bohaterów
Rhodey: Krzyczałaś przez komunikator. Nie dało się tego nie usłyszeć
Maria: Hahaha!
Natasha: Co to było?
Pepper: Nie wierzę. Po prostu ją zabiję... Maria, pokaż się!
Tony: Maria?
Maria: Dzień doberek
Tony: Wracasz do domu. Jakoś cię odeślemy
Pepper: Mam na to sposób

Chwyciłam małą, a raczej już nastolatkę, bo też urosła, jak Diana. Uciekaliśmy, wylatując w strefę kosmiczną. Nadal byliśmy pod ostrzałem. Głównie tych drugich.

Part 294: Na koniec świata i jeszcze dalej

0 | Skomentuj

**Pepper**

Rhodey kategorycznie zabronił swojej córce brać udział w misji. To samo tyczyło się naszej małej. Nie mogła z nami lecieć, choć na początku chcieliśmy ją zabrać. Ponownie gdzieś zniknęła, a Tony nawet jej nie szukał. Bardziej skupiał się na swoich zabaweczkach.
Nagle pojawiło się przejście, które przeniosło psa oraz jakiegoś króla. Zrobili to, co Strażnik potrafił najlepiej. Niespodziewanie przyjść z wizytą, a następnie zniknąć.

Rhodey: Diana!
Pepper: No i po niej
Rhodey: Kim oni byli?
Tony: Wysłannicy Inhumans. Król oraz jego zwierzak
Pepper: Król? Nieźle wybrali
Rhodey: Czego chcieli?
Pepper: Diana należy do nich, gdy zyskała moce przez kryształ
Tony: Ma rację, ale wciąż jest twoją Dianą
Rhodey: Przynajmniej nie zrobią jej krzywdy, prawda?
Tony: Nie zrobią. Gdyby tego chcieli, zabiliby ją od razu
Rhodey: Też racja, ale i tak się martwię
Tony: Więc lecisz z nami? Masz zbroję gotową
Rhodey: Ale potrzeba też poćwiczyć. Dawno nie latałem
Pepper: Ja też... Rhodey, nie tchórz. Poradzimy sobie
Tony: Tu chodzi o los planety. Musimy działać, jak najszybciej
Rhodey: Zgoda... Piszę się na to

Z okrzykiem bojowym złożyliśmy ręce, przywołując w sobie wewnętrzną odwagę. Weszliśmy do zbroi, przygotowując się do lotu. Sprawdziliśmy uzbrojenie. Tony wyjaśnił działanie zestawu awaryjnego oraz innych gadżetów na wypadek koniecznej rezygnacji z planu A. Jaki był plan B?

Tony: Każda ze zbroi zawiera zestaw ratunkowy, który będzie przydatny na różny sposób. Zawiera ekwipunek medyczny, techniczny oraz zasilanie awaryjne. Gdybyście chcieli zrezygnować, pociągnijcie za ten uchwyt, jasne?
Pepper: Co z planem?
Tony: Reszta nie dała oznak życia. Na razie jesteśmy sami, ale helikarier już znalazł się w strefie kosmicznej, więc mamy pomoc agentów
Pepper: Jak ostatnio? Hahaha! Wolne żarty
Rhodey: Chodzi ci o te halucynacje?
Pepper: Jeszcze lepiej. Tortury!
Tony: Pep, nie przeginaj. Tylko mnie przesłuchiwał
Pepper: Taa... Każdy woli pamiętać o tym inaczej
Tony: Możemy później o tym pogadać? Skupmy się na zadaniu
Pepper: Dobrze, szefie... A jaki masz plan? Dowiem się?
Tony: Podzielimy się na grupy w zależności od ilości osób w drużynie. Najpierw trzeba dowiedzieć się, jak atakują oraz poznać miejsce "kolekcji" bohaterów
Rhodey: Dobra. Mniej gadania i do roboty
Pepper: A jaki masz inny pomysł?
Tony: Przetestujemy go w praktyce, jeśli będzie potrzebny
Pepper: I nawet przede mną musisz mieć sekrety... Świetnie

Przestaliśmy gadać, wzbijając się w powietrze. Nareszcie mogłam się wykazać. O ile pancerz będzie mógł działać razem z moimi mocami.

~*Trzy godziny później*~

**Rhodey**

Ufałem przyjacielowi. Wierzyłem, że Dianie nie stanie się krzywda, ale kolejne zmartwienia zaprzątnęły się w głowie. Martwiłem się o brata. Coś było bardzo z nim nie tak. Miał źle skalibrowane funkcje lotu albo źle się czuł. Połączyłem się przez prywatny kanał, bo przy Pepper zawsze udaje niezniszczalnego.

Rhodey: Chyba powinniśmy zawrócić
Tony: Niby czemu? Jesteśmy na miejscu
Rhodey: Jeszcze nie... Uwaga na meteory!

Teraz włączyłem na ogólny kanał, by Pepper mogła usłyszeć ostrzeżenie. Strzelałem rakietami z naramiennika, krusząc skałę na małe kawałki. Zdołaliśmy je ominąć, lecz Tony jednym z nich oberwał. Zaczął spadać. Szybko podleciałem, chwytając go za rękę. Wylądowaliśmy na helikarierze.

Pepper: Co wy wyprawiacie? Schlaliście się w trzy dupy, czy co?
Rhodey: Idź zamelduj się u Fury'ego, a ja z nim pogadam
Pepper: Rhodey, co to za sekrety?
Rhodey: Męska sprawa
Pepper: Och! Niech ci będzie

Strzeliła w nadlatującą asteroidę i poleciała do generała. Ponownie włączyłem kawał prywatny. Chciałem upewnić się, czy był przytomny. Dodatkowo musiałem go szturchnąć.

Rhodey: Tony, słyszysz mnie?
Tony: Tak... Coś się stało?
Rhodey: Oberwałeś i nie mogłeś lecieć. Wyjaśnisz?
Tony: Całą noc dla was budowałem zbroje. Jestem zmęczony i tyle. Nic wielkiego
Rhodey: Nic wielkiego? Lepiej powiedz, nim twoja żona uzna cię za kłamcę
Tony: Ech! Wygrałeś... JARVIS, pokaż mu na wyłączność wynik ostatniej analizy mechanizmu

[[Wyświetlam tylko dla War Machine]]

Tony: Dobrze... Rhodey, jesteś tam?
Rhodey: Właśnie patrzę i... boję się o ciebie
Tony: Trzydzieści procent pozostało
Rhodey: Nie powiedziałeś jej?
Tony: Nie mogłem. Nie chcę jej martwić... Zachowaj tę informację dla siebie
Rhodey: Zgoda, ale robię to z jednego powodu
Tony: Jakiego?
Rhodey: Bo jesteś moim bratem

Pomogłem mu wstać, dołączając z nim na główną siedzibę szefa SHIELD. Tam mogliśmy odsłonić twarze przez dostęp do tlenu. Ruda miała ochotę gadać o wszystkim, lecz Fury sam zaczął tłumaczyć, co do obecnej sytuacji. Chyba nie będzie łatwo, a szczególnie z utrzymaniem tajemnicy.

Part 293: Ostatnia minuta

0 | Skomentuj


~*Godzinę później*~

**Tony**

Lewo zdołałem się zdrzemnąć, lecz przez zmartwienia o rudą nie mogłem odpocząć. Uzbroiłem się w zbroję, lecąc na miejsce sygnatury Viper. Miałem problem z lotem. Nie mogłem utrzymać równowagi. Traciłem kontrolę, ale jakoś wylądowałem bez szwanku. Poza samochodem nic więcej nie znalazłem.

[[Brak oznak życia]]

Tony: Ale byli tu... Znajdź jakiś ślad

[[Szukanie...]]

Tony: Masz coś?

[[Ślady krwi]]

Tony: Czyje?

[[Pepper Stark]]

Tony: Mój Boże! Co ona jej zrobiła?!

Od razu szukałem innego tropu, by ich odnaleźć. Zacząłem przeszukiwać bagażnik. Znalazłem tylko kije golfowe. Nic więcej nie było. Dziwne. Rhodey nie gra w golfa. Otworzyłem torbę, utwierdzając się w przekonaniu o... pułapce. Nie zdołałem się oddalić na czas. Samochód wybuchł. Poczułem ból w plecach.

Tony: Znajdę... cię... Pepper

Gwałtownie wstałem, wzbijając się w powietrze. Natychmiast poleciałem do najbliższej kryjówki, gdzie Viper mogła porwać Rhodey'go, Dianę i Pep. Martwiłem się, a moja koordynacja w powietrzu miała wiele do życzenia. Jeśli się rozbiję, to będzie kiepsko.

**Diana**

Udało się. Mogliśmy bezpiecznie wrócić do domu albo dokończyć swój cel podróży. Tatuś wolał to drugie. Trochę za bardzo użyłam mocy, ale ta cała Viper żyje. Skończyło się dobrze. No poza karą. Przyjaciółka tatusia rozkazała mi odpuścić. Niezbyt chciałam jej słuchać. A miałam jakiś wybór? Niezbyt. Wolałabym uniknąć kary.

Rhodey: Do wesela się zagoi
Pepper: Bardzo śmieszne, Rhodey... Co zrobimy z Viper?
Rhodey: Diana, zostawisz nas na chwilkę?
Diana: Pogadajcie sobie. Tylko zobaczę, że zdradzasz mamę...
Pepper: Jestem żonata, więc nie pyskuj
Diana: Hahaha! Poważnie? Tato, myślałam, że masz rozum. Uwodzić kobietę, co ma męża?
Rhodey: To przyjaciółka
Diana: Taa... Już ja wiem, jaka "przyjaciółka"... Dobra. Zostawię was samych, ale nic nie kombinujcie

Skłamałam, pstrykając w pustą żarówkę, aż w magazynie zrobiło się jaśniej. Uśmiechnęłam się do siebie, testując moce na wyższą skalę. Pudła eksplodowały, a nie taki był zamiar. Ups?

**Pepper**

Rhodey miał pyskatą córkę, lecz była tak samo silna, jak ja, czy Maria. Nie mogłam jej prosić o dołączanie do misji. O takie sprawy pytałam Tony'ego. Oby spał, jak wrócę. Pozostawiliśmy Viper przywiązaną do skrzyni. SHIELD zrobi z nią, co zechce.
Po opatrzeniu ran, które szybko się zregenerowały, "pożyczyłam" motor zabójczyni. Pojechaliśmy nim do fabryki, wzywając wcześniej agencję. Bez większych kłopotów trafiliśmy w odpowiednie miejsce. Nad nami leciała zbroja, która uderzyła w dach.

Diana: Co to było?
Rhodey: Myślisz o tym samym, co ja?
Pepper: Tony!

Natychmiast przyspieszyłam, wparowując do środka. Tak biegłam, aż przeniknęłam przez ścianę. Wow! Co jeszcze mogę robić? Podbiegłam do zbroi, usiłując ją odblokować.

Pepper: JARVIS, otwórz pancerz!

[[Otwieram...]]

Pepper: Tony?
Tony: Mamo... nie budź mnie
Diana: Hahaha!
Maria: Tato?
Pepper: Tony, słyszysz mnie?

[[Zbroja doznała niewielkich uszkodzeń]]

Tony: Pep... Jesteś tu?
Pepper: Jestem

Cmoknęłam go w policzek, zaś córusia Rhodey'go jedynie się odwróciła. Urocza. Naprawdę mocna, ale za to diablica.
Gdy mąż wyszedł ze zbroi, wykryliśmy dziwny sygnał. Otrzymaliśmy kolejny sygnał obcych.

Tony: Kolejny bohater zniknął
Pepper: Kto taki?
Tony: Wasp
Pepper: Jak myślisz... Kto będzie następny?
Tony: My

Wskazał na mapę, skąd dochodziła energia. Miał rację. Byliśmy kolejnym celem.

Tony: Diana, zgadza się?
Diana: Miło cię znowu widzieć, Iron Manie
Tony: Chyba wiesz za dużo
Diana: Może troszeczkę
Rhodey: Tony, ona potrzebuje pomocy. Musi nauczyć się panować nad swoimi zdolnościami
Tony: Nic wam nie jest? Uciekliście Viper?
Pepper: Kaszka z mleczkiem
Diana: Gdyby nie ja, nie zdołalibyście jej schwytać
Pepper: Ciekawe, bo właśnie miałam zamiar powiedzieć to samo
Tony: Ej! Nie kłóćcie się. Mamy zadanie
Pepper: Lecimy w kosmos?
Rhodey: Oszalałeś?! Tak daleko?
Tony: Dlatego cię prosiłem o spotkanie. I co? Wchodzisz w to?
Rhodey: Hmm... Ratować Ziemię? Okej. Jestem z wami
Diana: I ja też
© Mrs Black | WS X X X