Następnego dnia obudził się Tony. Rhodey cieszył się, że już wkrótce wszyscy wrócą do żywych. Jednak Pepper była nadal nieprzytomna.
Rhodey: Witaj wśród żywych, Tony. Wszystko dobrze?
Tony: Może tak, ale co ja tu robię?
Rhodey: Pamiętasz walkę z "Mandarynem" ?
Tony: Teraz sobie przypominam. A gdzie Pepper?
Rhodey: Tutaj.
Wskazał na łóżko obok Tony'ego.
Tony: Pepper...? Czy ona...?
Rhodey: Na razie jest w śpiączce. Wyjdzie z tego. Aha no i zapomniałem ci powiedzieć, że Mandaryn został pokonany, a o Madame Mask nie musimy się martwić.
Tony: Jak to?! Przecież skoro my tu jesteśmy, to kto?
Howard: Myślisz, że staruszek już nie ma sił.
Tony: Co? Jak pokonałeś Gena?!
Howard opowiedział całą historię od początku. Wspomniał też o przysłudze, którą obiecała Whitney. Tony był zaskoczony biegiem wydarzeń. Jednak martwił się o Pepper. Obwiniał się.
Rhodey: Jak widzisz, Gena mamy z głowy. I nie obwiniaj się, że to twoja wina, bo ona chciała cię chronić tylko. Nic więcej.
Tony: Nic więcej ?! Ty to sobie tak nazywaj, ale gdybym wtedy nie zauważyłbym Gena, nie byłoby tego. Ona by żyła !
Rhodey: Żyje. Przecież widać, jak oddycha. Gdyby zginęła, serce przestałoby jej bić.
Tony: No tak, tylko, że jestem temu winien.
Rhodey: Myśl sobie, jak chcesz, ale nie cofniesz czasu.
Tony: Wiem, ale...
Rhodey: Nie rozczulaj się nad tym. Było, minęło. Przeżyje, zobaczysz. Wszystko się ułoży.
Tony: Racja. Przepraszam, Rhodey. Ja po prostu martwię się o Pepper. Myślisz, że na pewno przeżyje?
Rhodey: Już przeżyła. Wystarczy teraz, że obudzi się i wyjdziemy ze szpitala.
Tony: Tylko, co potem? Gene pokonany, Whitney już nie pragnie zemsty, a reszta wrogów jest zniszczona.
Rhodey: Whitney nam pomogła, bo chciała naszej pomocy. Może my jej pomożemy?
Tony: Co masz na myśli?
Rhodey: Pamiętasz, czemu się mściła na ciebie?
Tony: Chodziło o Obadiasza.
Rhodey: To fakt, a ona mówiła, że go straciła. Może pomożemy jej go odzyskać ?
Tony: Niby, jak mamy to zrobić ?
Rhodey: Tony, znasz się na tym. Poza tym jesteś geniuszem i może obudzisz go ze śpiączki.
Tony: Nie wiem, czy tak można. Dla Pepper zrobię wszystko, a Whitney? No nie wiem. Przecież, jeśli wróci do zdrowia, może będzie chciał odebrać firmę.
Rhodey: Znowu o tym myślisz? Przecież on nie będzie pragnął zemsty.
Tony: On zna moją tożsamość! Jeśli zemści się w jakiś sposób to pewnie znowu użyje Iron Mongera.
Rhodey: Nawet, jeśli tak, by było, będziemy gotowi. Pokonamy go z łatwością.
Tony: Czy nie ma innego sposobu, by jej się odwdzięczyć? W sumie to z drugiej strony, ona potrzebowała pomocy, więc sama powinna nam wyrządzić przysługę.
Rhodey: W sumie to racja, ale, jeśli uratujesz Stane'a, zdobędziesz zaufanie Whitney.
Tony: Tylko nie zauwazyłeś, że on będzie chciał się mnie pozbyć. Drugiego razu nie będzie!
Rhodey: Czyli pomożesz jej czy nie?
Tony: A co z Pepper? Nie mogę jej tu zostawić. Ona musi żyć, rozumiesz?! Ale pomogę Whitney. Spróbuję, co mogę.
Rhodey: To dobrze. Nie martw się o Pepper, bo jest pod opieką specjalistów. Nawet moja mama, twój ojciec i agent Potts są przy niej.
Tony: Masz rację. Dzięki, Rhodey.
Rhodey: Nie ma za co. Przecież nie znamy się od wczoraj.
Tony: Wiem o tym. Dobra, idę do zbrojowni, by wymyślić jakieś antidotum.
Rhodey: Może jednak pójdę z tobą. Dasz radę ?
Tony: Tak, lepiej tu zostań i informuj mnie o jej stanie. Dam radę.
Rhodey: To powodzenia.
Tony: Dzięki, przyda się!
Rhodey: Witaj wśród żywych, Tony. Wszystko dobrze?
Tony: Może tak, ale co ja tu robię?
Rhodey: Pamiętasz walkę z "Mandarynem" ?
Tony: Teraz sobie przypominam. A gdzie Pepper?
Rhodey: Tutaj.
Wskazał na łóżko obok Tony'ego.
Tony: Pepper...? Czy ona...?
Rhodey: Na razie jest w śpiączce. Wyjdzie z tego. Aha no i zapomniałem ci powiedzieć, że Mandaryn został pokonany, a o Madame Mask nie musimy się martwić.
Tony: Jak to?! Przecież skoro my tu jesteśmy, to kto?
Howard: Myślisz, że staruszek już nie ma sił.
Tony: Co? Jak pokonałeś Gena?!
Howard opowiedział całą historię od początku. Wspomniał też o przysłudze, którą obiecała Whitney. Tony był zaskoczony biegiem wydarzeń. Jednak martwił się o Pepper. Obwiniał się.
Rhodey: Jak widzisz, Gena mamy z głowy. I nie obwiniaj się, że to twoja wina, bo ona chciała cię chronić tylko. Nic więcej.
Tony: Nic więcej ?! Ty to sobie tak nazywaj, ale gdybym wtedy nie zauważyłbym Gena, nie byłoby tego. Ona by żyła !
Rhodey: Żyje. Przecież widać, jak oddycha. Gdyby zginęła, serce przestałoby jej bić.
Tony: No tak, tylko, że jestem temu winien.
Rhodey: Myśl sobie, jak chcesz, ale nie cofniesz czasu.
Tony: Wiem, ale...
Rhodey: Nie rozczulaj się nad tym. Było, minęło. Przeżyje, zobaczysz. Wszystko się ułoży.
Tony: Racja. Przepraszam, Rhodey. Ja po prostu martwię się o Pepper. Myślisz, że na pewno przeżyje?
Rhodey: Już przeżyła. Wystarczy teraz, że obudzi się i wyjdziemy ze szpitala.
Tony: Tylko, co potem? Gene pokonany, Whitney już nie pragnie zemsty, a reszta wrogów jest zniszczona.
Rhodey: Whitney nam pomogła, bo chciała naszej pomocy. Może my jej pomożemy?
Tony: Co masz na myśli?
Rhodey: Pamiętasz, czemu się mściła na ciebie?
Tony: Chodziło o Obadiasza.
Rhodey: To fakt, a ona mówiła, że go straciła. Może pomożemy jej go odzyskać ?
Tony: Niby, jak mamy to zrobić ?
Rhodey: Tony, znasz się na tym. Poza tym jesteś geniuszem i może obudzisz go ze śpiączki.
Tony: Nie wiem, czy tak można. Dla Pepper zrobię wszystko, a Whitney? No nie wiem. Przecież, jeśli wróci do zdrowia, może będzie chciał odebrać firmę.
Rhodey: Znowu o tym myślisz? Przecież on nie będzie pragnął zemsty.
Tony: On zna moją tożsamość! Jeśli zemści się w jakiś sposób to pewnie znowu użyje Iron Mongera.
Rhodey: Nawet, jeśli tak, by było, będziemy gotowi. Pokonamy go z łatwością.
Tony: Czy nie ma innego sposobu, by jej się odwdzięczyć? W sumie to z drugiej strony, ona potrzebowała pomocy, więc sama powinna nam wyrządzić przysługę.
Rhodey: W sumie to racja, ale, jeśli uratujesz Stane'a, zdobędziesz zaufanie Whitney.
Tony: Tylko nie zauwazyłeś, że on będzie chciał się mnie pozbyć. Drugiego razu nie będzie!
Rhodey: Czyli pomożesz jej czy nie?
Tony: A co z Pepper? Nie mogę jej tu zostawić. Ona musi żyć, rozumiesz?! Ale pomogę Whitney. Spróbuję, co mogę.
Rhodey: To dobrze. Nie martw się o Pepper, bo jest pod opieką specjalistów. Nawet moja mama, twój ojciec i agent Potts są przy niej.
Tony: Masz rację. Dzięki, Rhodey.
Rhodey: Nie ma za co. Przecież nie znamy się od wczoraj.
Tony: Wiem o tym. Dobra, idę do zbrojowni, by wymyślić jakieś antidotum.
Rhodey: Może jednak pójdę z tobą. Dasz radę ?
Tony: Tak, lepiej tu zostań i informuj mnie o jej stanie. Dam radę.
Rhodey: To powodzenia.
Tony: Dzięki, przyda się!
No nareszcie Tony doszedł do siebie! ;-) ale coś mi się to nie widzi,nie wiem czy na jego miejscu pomogłabym łysielcowi...mogą być z tego kłopoty. A co do Pepper,kurcze biedna:-( Tony tak się martwi. Oby szybko wyzdrowiała.<3. Świetna notka
OdpowiedzUsuńDzięki ale ostrzegam że w kolejnej notce może się pomieszać i nie być zbyt logiczne. Ten scenariusz ma 2 lata więc inaczej myślałam o IMAA. Planuję zrobić opo o tym ale nwm czy się uda. Zobaczymy a jutro będzie kolejna notka ;)
OdpowiedzUsuńNo im więcej adrenaliny tym lepiej. Ale co masz na myśli mówiąc o opowiadaniu? Chcesz pisać coś takiego jak my?
UsuńTzn inaczej to będzie. Nie będzie o szkole i miłości. Tylko akcja herosów i konsekwencje tych wątków. Dodatkowo może pojawić się jakaś tajemnica ale to tylko plany. Nic nie jest naszkicowane.
UsuńAaa! To też dobrze,coś zupełnie innego;-) chociaż wiesz jak to my,uwielbiamy romanse:-P ale... I tak to co byś napisała byłoby świetne:-*
UsuńNie zawsze to co napiszę jest świetne. Były opowiadania które zaliczyły wtopę np: Touch me again, Buntownicy, Amnezja
UsuńDlatego nie wiem jak to wyjdzie jeśli pojawi się pierwszy szkic historii.
Oj tam! Moje niektóre notki też uważam za wtopy. Podobnie jak całe opo miłość i magia.
UsuńAle w Twoim wydaniu to na pewno będzie super<3
Zobaczymy ale twój blog jest mega. Bardzo mi się podoba i czekam na dalsze notki. Pamiętaj że to czytam i każdy ma prawo mieć słaby dzień . Oj jesienią najgorzej. Czasy depresji. Smucimy się z bezsensownych powodów.
UsuńDzięki:-*
UsuńA z tą jesienią to masz rację,bywa dołująca.
I dlatego nie cierpię tego. To nas niszczy. Wiele ludzi ma takie chwile że chce odebrać sobie życie . Niestety brzydka pora na tworzenie. Najlepiej w zimę na święta . Bo w wakacje się rozleniwiamy i nic nam się nie chce :D A co dopiero w wiosnę gdy wszyscy łapią bakcyla z wagarami? :) Niemożliwe a jednak.
UsuńW końcu Tony się obudził, ale co z Pepper, i jeszcze plan pomocy Stane'owi. Martwię się.
OdpowiedzUsuńNotka super. Jak tak dalej będziesz pisać, to ja nie mam jak komentować, bo wszystkie moje komentarze są takie same.
<3
Tylko nie kończ tego za szybko ;)
Niestety muszę to szybko zakończyć . W sensie ten scenariusz i już myślę nad opo o.IMAA. Na razie wszystko pod znakiem zapytania. I nie powtarzasz się z komentarzamo. W każdym podoba ci się coś innego i zadajesz oryginalne pytania ;)
UsuńU mnie nn :) imaa
OdpowiedzUsuńJeej. Już lecę kochana do lekturki <3
Usuń