**Matt**
Podniosłem się z podłogi, gdy przemiana dobiegła końca. Czułem, jakbym się odrodził na nowo. Byłem pełny energii, a ciało wypełniało przyjemne ciepło. Jednak musiałem wrócić na lekcję. Miałem szczęście. Od razu po wyjściu z łazienki, zadzwonił dzwonek. Znalazłem Katrine przy sali od historii. Trzymała w rękach mój plecak.
Katrine: Dość długo cię nie było, więc spakowałam twoje rzeczy
Matt: Dzięki
Katrine: Wszystko gra?
Matt: Tak jakby... A u ciebie?
Katrine: Chyba czuję się tak samo, jak ty. Niby dobrze, ale tak naprawdę...
Matt: Chodzi o ojca?
Katrine: Tak i chyba muszę ci się do czegoś przyznać
Matt: Ja w sumie też
Katrine: Ty pierwszy
Matt: Nie, bo sama chciałaś zacząć
Katrine: Ech! No dobrze. Nie przyznałam się do czegoś ważnego
Matt: Że jesteś córką Ducha? To prawda?
Katrine: Jak długo wiesz?
Matt: Zauważyłem, jak zareagowałaś na moje nazwisko
Katrine: Oni się nienawidzą
Matt: A kto każe się im kochać?
Katrine: Czyli rozumiesz, że...
Matt: Nie mogą wiedzieć, że się znamy
Katrine: Dokładnie, dlatego nie umawiajmy się nigdzie poza szkołą
Matt: Zgoda... Uszanuję twoją decyzję, Katrine
Wolałbym, żeby moje przeczucia nie okazały się prawdą. Jednak wyszło nie za ciekawie. Teraz chyba jedynie pozostało ukrywać naszą znajomość.
**Rhodey**
Nie zdołałem ani razu zmrużyć oczu do snu. Ciągle czuwałem przy Tony'm, bo jego stan jeszcze nie uległ poprawie. Lekarz próbował mnie podnieść na duchu, że organizm będzie na tyle silny, by walczyć. Jednak prawda na pewno była inna. Ukrywał ją, żebym nie tracił nadziei.
Dr Yinsen: Powinieneś się zdrzemnąć. Popilnuję go
Rhodey: Nie... Nie mogę
Dr Yinsen: Zrobiłeś już dość. Odpocznij
Rhodey: Chciałbym, ale nie teraz. Zrobię to, gdy wszystko będzie dobrze
Dr Yinsen: Nie chcę cię podkopywać, ale, co zrobisz, jeśli będzie inaczej?
Rhodey: Przeczytam list
Dr Yinsen: Jeszcze go nie przeczytałeś?
Rhodey: Mam czas
Gdy lekarz już miał zamiar wyjść, kardiomonitor zaczął piszczeć. Wszystkie maszyny przestały pracować. Nie wiedziałem, co się dzieje. Dr Yinsen kazał mi wyjść z sali i od razu zauważyłem, jak dzwoni do kogoś. Tym kimś była Victoria, bo pojawiła się niczym piorun. Bałem się, że Tony umrze, ale musiałem wierzyć, że wygra walkę. Chłopie, nie poddawaj się. Jesteś Iron Manem. Musisz być silny. Pepper na ciebie czeka. Dzieci.
Rhodey: Tony, walcz. Błagam cię... Nie zostawiaj nas
Byłem tak załamany, że każda sekunda stała się dla mnie udręką.
**Lily**
Mama próbowała jakoś mi wytłumaczyć, ale z każdą próbą łamał się jej głos. Kiedy chciałam zapytać po raz kolejny o zdrowie taty, poczułam, jak zamarzam. I tak się stało. Całe ciało zamieniło się w lód.
Pepper: Lily, co się dzieje? Słyszysz mnie? Lily!
Słyszałam każdy dźwięk, ale nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Dziwne, że przemieniam się w tak młodym wieku. Jeszcze wczoraj byłam umierająca, a dziś znowu czuje się tak samo. Jednak lód w końcu zaczął pękać. Powoli jego kawałki opadały wraz ze skórą, która zmieniła barwę. Odczułam ulgę, upadając w objęcia mamy, zaś obok nas był strażnik.
Pepper: Lily, wszystko gra?
Strażnik: Stała się prawdziwym Makluańczykiem z krwi i kości. Jednak wciąż będzie wyglądać, jak człowiek, ale zyskała nowe zdolności
Lily: Co? J... Jakie?
Strażnik: Będziesz w stanie usłyszeć nawet niewielki szept i możesz czytać w myślach... Lily, rozumiesz? Nie jesteś już zwyczajną osobą
Chłód zastąpiło ciepło, że mogłam w końcu coś powiedzieć. Czytanie w myślach? Brzmi strasznie, ale nie będzie, aż tak źle. Matt pewnie też uzyskał jakieś moce. Tylko niech to nie będzie rentgen w oczach. Brr...
Lily: Mój brat też przeszedł przemianę?
Strażnik: Tak
Lily: I jakie ma moce? Czy to jest...
Strażnik: Nie bój się. Nie będzie cię podglądać
Lily: Czytasz w moich myślach
Strażnik: Albo żartuję
Lily: Czyli na waszej...
Strażnik: I też twojej planecie... No tak. Ja wam dałem swoje moce
Lily: A zobaczymy się jeszcze?
Strażnik: Jestem waszym opiekunem. Nie zostawię was
Powiedział to gościu, który po chwili się rozpłynął w powietrzu. Czułam się pełna energii i chciałam wypróbować moje zdolności. Fajnie, że jeszcze się z nim spotkamy. Myślałam, że Makluańczycy jedynie zabijają. Widocznie nie wiem wszystkiego, skąd pochodzę. Z pomocą mamy wstałam na nogi.
Pepper: Jak się czujesz?
Lily: Świetnie. Teraz dzięki telepatii niczego przede mną nie ukryjecie
Pepper: To prawda
Lily: Więc powiedz mi, co z tatą?
Pepper: Jest w szpitalu
Lily: Wiem, ale, co się z nim dzieje?
Pepper: Lekarze próbują go uratować, by przeżył
Lily: Mamo
Przytuliłam ją, bo wiedziałam, że ma zamiar płakać.
Pepper: On musi wrócić... Musi
Lily: Wróci na pewno. Wszystko będzie dobrze