Rozdział 5: Starcie z przeszłością



Robiłam wszystko według wskazówek mentorki. W jedną godzinę załapałam tempo i dobór siły przy wymierzaniu ciosu pięścią w worek.

 -Robisz znaczne postępy. Brawo. Tak trzymaj -była zadowolona z mojego postępu

 -Dziękuję, ale i tak muszę jeszcze popracować - znów wymierzyłam kilka ciosów pięścią

 -Trening czyni mistrza. Jak na początkowe treningi, radzisz sobie dobrze

 Dobrze? I tylko tyle? Wiem, muszę popracować. Długa nad tym droga, ale dla córki agenta FBI nie powinno być wyzwaniem. Waliłam pięściami w worek, aż do potu czoła.
Po następnej godzinie zrobiłam sobie przerwę. Zdjęłam rękawice i wytarłam twarz ręcznikiem, wcześniej ją myjąc. Ręce odmawiały mi posłuszeństwa. Miałam już dość.

 -Na dziś wystarczy. Jednak jutro będzie dłużej. Możesz wrócić do koszar

 -Dobrze- kiwnęłam głową

 Była już dziesiąta według mojego zegarka. Skoro miałam teraz wolne, to mogłam zadzwonić do chłopaków. Usiadłam na łóżku, z torebki wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Tony'ego. Czekałam, aż odbierze. Słyszałam szum.

 -Halo? Słyszysz mnie?

 Nadal nic. Czemu nie odbiera? Znowu coś się stało? To może Rhodey odbierze. Zadzwonię do niego.
I tu była znacząca różnica, bo nie było szumu. Po krótkim oczekiwaniu, usłyszałam znajomy głos.

 -Hej, Pepper. Co tam?

 -Coś się stało, bo Tony nie odbiera?- spytałam zgaszona

 -Wszystko jest dobrze. Nie martw się. Jak tam treningi?

 -Eh, jakoś dobrze mi to idzie. A u was jak?

 -Dobrze. Nic nowego-zająknął się

 -Rhodey, czy ty coś ukrywasz?- wyczułam kłamstwo

 Coś mi tu nie gra. Oni coś ukrywają, a nie mogę pogadać z nimi twarzą w twarz i nie dowiem się.

 -Rhodey, wy szukacie zabójcy?!- nieco się uniosłam

 Tym razem zamilczał. 

-Rhodey!- wrzasnęłam do słuchawki, aż na "zawołanie" przyszła agentka Hill

 -Nic. Masz myśleć o swoim szkoleniu. Odezwiemy się później

 -Chcę gadać z Tony'm

 Rozłączyłam się i z wściekłością rzuciłam telefon na podłogę. Dlaczego mi nie ufają?



 Czemu to akurat musi być Whiplash? I jeszcze Pepper dzwoni. Nie mogę odebrać. Najlepiej go wyłączę. Wyjaśnię jej to później, bo musiałem teraz skupić się na powstrzymaniu Whiplasha. Nienawidzę go. Głównie dlatego, bo prawie skrzywdził Pepper, jej ojca i Rhodey'go. Do dalszych krzywd nie dopuszczę. Wylecę ze zbrojowni i zakończę jego żywot.
 Gdy ja tak rozmyślałem o ataku, Rhodey skończył rozmawiać z Pepper.

 -Czemu nie odbierasz połączeń? Pepper dzwoniła do ciebie. Wiesz, że ona coś podejrzewa?

 -Powoli, Rhodey. Pepper poczeka. Trzeba rozprawić się z Whiplashem- odparłem zdecydowanie, podchodząc do zbroi

 -Zwariowałeś? Już chcesz lecieć?!- krzyknął Rhodey

 -Whiplash zagraża nam wszystkim. Pamiętasz, co zrobił rok temu?! Nie pozwolę, by znowu działa się komuś krzywda!- uzbroiłem się w pancerz

 Zdecydowanie wyleciałem przez tunel, ciągnący się na koniec dachu. Rhodey odezwał się do mnie. 

-Jeśli chcesz już walczyć, to razem

 Cieszyłem się, że Rhodey mi pomoże. W końcu we dwóch damy radę pokonać raz na zawsze ten latający złom z biczami. Zaczęliśmy według współrzędnych źródła sygnatury energii, mijając centrum miasta, dolatując do magazynów. Pogoda nam nie sprzyjała. Burza z deszczem. Dość szybko zauważyliśmy wariata na dysku, który uderzał biczami.

 -Whiplash. Stary nasz znajomy. Co tam u ciebie? - żartowałem z niego

 -Iron Man i War Machine. Nawet nie wiecie, jak długo czekałem na zemstę. Hahaha! Zapłacicie za to, co mi zrobiliście-rozpędził się na dysku, wyrzucając mnie biczami o ścianę

 Szybko wstałem do walki, waląc z repulsorów. Rhodey wykorzystał rakiety przeciw niemu. W kilka sekund Whiplash leżał na ziemi, ale dość gwałtownie się podniósł, zaplątując biczami pancerz.

 -Teraz mi nie uciekniesz

 Po moim ciele przeszedł prąd. Musiałem jakoś się uwolnić. Użyłem unibeamu, by rozplątać bicze. Potężny strumień energii odepchnął go kilka metrów dalej od nas.

 -Coś za łatwo nam to idzie- wyrzucił swój pesymizm, Rhodey

 -Za łatwo to mało powiedziane- wyrzucił bomby w naszą stronę

 Jedna chybiła, drugą też uniknęliśmy, ale ta trzecia wbiła się w zbroję War Machine. Po trzech sekundach wybuchła. Rhodey spadł na ziemię.

 -Rhodey!- podleciałem do niego

 -Nadal uważasz War Machine, że za łatwo? Pora na ciebie, Iron Manie- złowieszczo się zaśmiał znów zaplątując biczami

 Wzniosłem się wyżej, by go wyrzucić.



Pozbierałam części od telefonu i złożyłam je w całość. Agentka przyglądała się, jakby czegoś szukała.

 -Po co się tak denerwujesz? To ci nic nie da, jak za każdym razem będziesz rozwalać telefon

 Ogarnęło mnie przerażenie. Nie wiedziałam, co się z nimi dzieje i czułam, że coś złego się wydarzy. Oby moje przypuszczenia się nie sprawdziły. Zakryłam twarz, by nie widziała, jak płaczę.

 -Pepper, co się stało?- usiadła obok mnie

 -Martwię się o moich przyjaciół. Coś im grozi. Czuję to- zadrżały mi dłonie i nic już nie mogłam ukryć

 -Wyślę kogoś do Nowego Jorku. Zobaczy, co tam się dzieje. A teraz uspokój się

 -Dobrze- otarłam policzki

 Agentka wyszła z koszar. Za drzwiami słyszałam, jak generał z kimś się kłócił. Wychyliłam lekko głowę za próg, obserwując bieg wydarzeń.

 -Jak to zamordowany? Jesteś pewna?

 -Tak. W mieszkaniu jego znalazłam łuski pocisku. Ktoś go zastrzelił- odpowiedziała jakaś agentka

 -To niedobrze. Musimy ustalić, czemu to zrobiono, a tajemnica może mieć drugie dno

 -Jakie?

 -Wysyłam cię do Nowego Jorku. Tam zbadasz całą sprawę. Morse, mogę na ciebie liczyć?- ściszył ton

 -Możesz. To kiedy mam wylot?

 -Jutro. I pamiętaj, by nie mieszać się w inne sprawy

 W inne sprawy? Generał ma więcej tajemnic, a o morderstwie, co wspomnieli to pewnie o doktorze Yinsenie. Tony miał rację. Został zabity, a SHIELD miesza się do tego?

 -Dobrze, generale- poszła w kierunku koszar

 W ostatniej chwili położyłam się na łóżku, by nie wzbudzać podejrzeń. Nie wiem, jak ona to zrobiła, ale wiedziała, że była obserwowana. Weszła do mojego pokoju.

 -Ty jesteś Patricia Potts? - stanęła naprzeciw mnie

 -Co się stało?- poczułam zdenerwowanie

 -Nie podsłuchuj czyiś rozmów. Zrozumiano?

 -Mhm- kiwnęłam głową lekko zdezorientowana

 -Interesuje cię sprawa z tym zabójstwem?- spytała ciekawa mej reakcji

 -Nie podejrzewałam, że ktoś go specjalnie zabił. Myślałam, że po prostu zwyczajnie zmarł- powiedziałam swoje domysły

 -A ciekawi cię, kto go zabił?

 -Może trochę- zmieszałam się

 I co mi z tego, że Tony miał rację, jak nie mogę z nim pogadać?
-----------------------------------*********************--------------------------------------------------------

No prawie za nami połowa. Może do ślubu jeszcze daleka droga, ale dacie radę wytrwać do tego wydarzenia. Sezon 3 nadal piszę. Czyli dużo IM:AA w tym roku :D A co myślicie na pierwszy rzut oka o Bobbie? Będzie o niej jeszcze mowa nie raz. Jakieś pytanka, wątpliwości? Piszcie :)

22 komentarze:

  1. Oj ale się dzieje:-o Ten wstrętny Whiplash! Ugh! Ale czemu Pep tak reaguje? Od razu myśli,że jej nie ufają. A moim zdaniem Tony nie chce zawracać jej głowy,żeby się nie martwiła. Chociaż jak tak ciągle będzie mówił,że nic się nie dzieje,a w rzeczywistości ledwo uniknie śmierci no to Pep nie będzie pocieszona:-S. A co do Bobbie to chyba nie najlepiej zaczęła znajomość z Pepper,ciekawe co będzie jak spotka Tony'ego:-P. Świetna notka,przyjemnie się czyta<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację. z tym zamartwianiem się . A Whiplash to podstępna kreatura. Potrafi uprzykrzyć im życie. I na pewno informacja o tym że stało się coś strasznego to ją nie uspokoi. No a Bobbie nie najlepiej zaczęła. Później będzie lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No dokładnie. Więc pozostaje mi cierpliwie czekać<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo mi się podoba :) dalsza część treningów Pepper, to mi się podoba. Ale czy ona musi od razu myśleć, że jej nie ufają? Raczej nie chcą nie potrzebnie martwić.Wątek o Bobbie już wprowadzony, również bardzo mnie to cieszy :D spodobała mi się jako postać w Twoim one shot :) szkoda tylko, że przyłapała Pepper na podsłuchiwaniu xd mogłyby nawet inaczej zacząć tą znajomość :3 oby między Pepper a Tonym było dobrze :)
    Pozdrawiam i życzę weny :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tym zamartwianiem. Nie chcą jej martwić. O treningach Pepper jeszcze będzie a z Bobbie to mogłam zrobić inaczej. Faktycznie, źle zaczęły, ale fajnie że w one shot ją polubiłaś, to teraz się nie zniechęci sz. Wena na razie jest więc piszę już dalej. Dzięki że wpadłaś i rozdział ci się spodobał ;)

      Usuń
    2. Nie ma sprawy, Twoje rozdziały zawsze mi się podobają, jest akcja, nawet najmniejsza, lubię to :)

      Usuń
    3. Akcja zawsze będzie ale brakuje tych romantycznych momentów. Nadrobię to :)

      Usuń
  5. Notka ekstra, choć brakuje mi czegoś między Tony'm a Pepper. Wiem, Wiem, ale jestem bardzo niecierpliwa...
    Ten wstrętny Whiplash... ugh.. .i jeszcze przez niego dochodzą nieporozumienia między naszą parką.
    A co do Bobbie, to na razie wydaje mu się być spoko. Pożyjemy zobaczymy :)
    Rozdział super <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh dzięki. Mimo wszystko nadrobię później relacje miedzy nimi i nikt im w tym nie przeszkodzi.

      Usuń
  6. Ale się dzieje. Super rozdział. Pisałam ci już że świetnie piszesz. Mam nadzieje, że Tony w końcu wyjaśni wszystko Pepper.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. A Pepper dowie się o wszystkim, ale to nie Tony jej wyjaśni.

      Usuń
  7. Spoko rozdział. Czekam na następny. I wyjaśnienie co dalej z Pepper i chłopakami : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się wyjaśni w kolejnym rozdziale ;) Fajnie, że znalazłaś czas, by przeczytać

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. No nareszcie nn. W koncu ktoś coś dodał . Już lecę do lekturki :3

      Usuń
  9. Jest parę błędów, ale to takie drobnostki. Całkiem ciekawe :) Czekam na następne rozdziały (jakim cudem mam czas czytać cały pierdyliard blogów?!). Tymczasem zapraszam do siebie: imaa-czlowiek-z-zelaza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * imaa-czlowiek-z-zelaza.blogspot.com

      Usuń
    2. Witam nową czytelniczkę. Mam nadzieję że dotrwasz do końca ;)

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X