Odcinek 5: Witaj, Kapitanie

0 | Skomentuj
Helikarier T.A.R.C.Z.Y. Tony miesza substancje. Wlewa na lód, który powoli topnieje. Otwierają się drzwi. Wchodzi Fury.

Fury: Jak idą prace?
Tony: Chemia podziałała. Lód bardzo szybko się rozpuszcza
Fury: Widać. Dobra robota
Tony: Dziękuję

Sięga po kubek kawy. Wypija i odstawia ją pustą. Bryła rozpływa się. Geniusz sprawdza temperaturę ciała bohatera. Jest wysoka.
Nagle dochodzi do eksplozji. Chłopak pada na podłogę. Chroni rękami głowę. Z resztek lodu wyłania się postać. Do środka wchodzą agenci z generałem. Celują. Nastolatek powoli wstaje. Jest w szoku. Widzi Kapitana Amerykę.

Fury: Witamy wśród żywych, Kapitanie
Kapitan: Kim wy jesteście?! Pracujecie dla Hydry?!

Wskakuje i zabiera swoją tarczę. Atakuje ludzi Fury’ego. Nokautuje ich jednym uderzeniem. Padają na podłogę. Tony podchodzi do niego z podniesionymi rękoma do góry.

Tony: Proszę, uspokój się. Nikt nie chce cię skrzywdzić
Kapitan: A skąd mam mieć taką pewność? I gdzie jest Bucky?!
Tony: Bucky?
Kapitan: Co mu zrobiliście?!
Tony: Kapitanie Ameryko, jesteśmy…

Nie dokańcza. Obrywa w głowę. Ląduje przy ścianie.

Tony: Dość tej zabawy

Uzbraja się w zbroję. Nadal próbuje go uspokoić. Strzela raz z rękawic. Broń Steve’a odbija promień.

Tony: Kapitanie, przestań! Nikt tu nie jest z Hydry
Kapitan: Tak? A powiedz mi, dla kogo pracujesz?
Tony: Jestem Iron Manem

Odsłania twarz. Zbroja chowa się do plecaka. Ostrożnie podchodzi do niego. Nick tłumaczy.

Fury: Mówi prawdę. Jest bohaterem tak samo, jak ty, Kapitanie
Kapitan: A skąd mogę mieć pewność, że to nie jakaś sprawka Red Skulla? Ktoś was kontroluje!
Fury: Ty nic nie rozumiesz! Wojny już nie ma. Wygraliśmy!
Kapitan: Co?! Przecież… Przecież nadal…
Fury: Byłeś pod lodem kilkanaście lat i on ci pomógł

Wskazuje na blaszaka.

Kapitan: A Bucky? Gdzie go przetrzymujecie?!
Fury: Steve, przykro mi. On nie żyje
Kapitan: Nie. Nie wierzę wam! To kłamstwa!
Tony: Ej! Poczekaj!

Taranuje ich i ucieka. Tony chce lecieć za nim. Szef T.A.R.C.Z.Y go zatrzymuje.

Fury: Daj mu czas. Musi zrozumieć. On tu wróci
Tony: Kim był Bucky?
Fury: Bucky Barnes walczył z Kapitanem Ameryką przeciwko Hydrze w czasie drugiej wojny światowej. Podczas jednej z ich misji Barnes zginął, ale jego ciała do dzisiaj nie odnaleziono
Tony: Czyli jest szansa, że żyje?
Fury: Niewielka i on w to wierzy
Tony: Mogę pomóc
Fury: Ty już swoją robotę skończyłeś. Miałeś go jedynie odmrozić i tyle. Resztą zajmie się agencja. Na pewno masz coś do roboty, prawda?
Tony: Taa… Coś tam mam

Znowu zakłada pancerz. Wraca do zbrojowni. Ląduje tam. Widzi Pepper i Rhodey’go, co patrzą w ekran.

Tony: Coś mnie ominęło? Nie było mnie z jakąś godzinę. Eee… Halo? Żyjecie?

Podchodzi do nich. Nadal patrzą w ten sam punkt. Lekko ich szturcha w ramię. W końcu witają się z nim.

Rhodey: No cześć. Trochę ci zleciało, wiesz? Pepper już chciała polecieć cię szukać
Tony: Przesadzacie. Byłem tylko na helikarierze. Nie uwierzycie, co zrobiłem
Pepper: Wszyscy już wiedzą, geniuszu. A myślisz, że czemu się tak gapimy w monitor, co? Wiem, że odmroziłeś Kapitana Amerykę. Gratulacje, ale on uciekł i nic z tym nie robisz. Och! To nie fair, wiesz? Ja też chciałam poznać legendarnego bohatera, a tylko ty miałeś szansę
Rhodey: Media już mówią o jego powrocie. Zrobiło się niezłe zamieszanie
Pepper: Na pewno Fury chciał tego uniknąć, lecz jak widać, nic nie zrobił. Znowu wszystko spada na nas
Tony: On chce odnaleźć Bucky’ego, a generał każe nam się nie mieszać
Pepper: Serio? No okropność!
Tony: Pepper, co ty chcesz zrobić?
Pepper: Znaleźć Kapitana
Rhodey: W ten sposób jedynie narażamy się T.A.R.C.Z.Y
Pepper: A przypomnij mi, kiedy tak nie było?
Tony: Ma rację, dlatego i tak będziemy działać

Reszta członków drużyny wchodzi do zbroi. Wylatują z bazy.

Pepper: I jak mamy go znaleźć?
Tony: Dzięki jego tarczy, która zawiera stop adamantium i vibranium
Pepper: Okej, a pomyślałeś o tym, gdyby ją porzucił?
Tony: Nie jest na tyle głupi, by pozbywać się swej broni. Nadal myśli, że jest na wojnie, więc nie zostawi jej

Po kilku minutach, ekipa znajduje uciekiniera. Stoi na molo. Powoli podchodzą do Steve’a.

Tony: Kapitanie, jesteśmy po dobrej stronie. Chcemy ci pomóc
Kapitan: Tak? Jakoś nie mam powodu, by wam ufać
Pepper: Pomożemy ci odnaleźć twojego druha tylko chodź z nami
Rhodey: Gdybyśmy byli tymi złymi, od razu zaczęłaby się walka

Kapitan myśli. Uspokaja się. Odkłada tarczę na plecy.

Kapitan: To ma sens, ale jeśli spróbujecie mnie zaatakować, nie zawaham się oddać mocniej
Tony: W porządku. Rozumiemy

Zgadzają się. Pepper chwyta Kapitana i lecą do Fury’ego do bazy powietrznej T.A.R.C.Z.Y. Szybko znajdują się na miejscu. Nadal zachowuje ostrożność. Patrzy na agentów, bazę i wciąż nie potrafi im zaufać.
Kiedy trafiają na mostek, widzą jednookiego i agentkę Hill.

Tony: Zguba odnaleziona
Fury: Mówiłem, że więcej masz nic nie robić, Stark? Jak tak dalej będziesz robił, zamknę cię w więzieniu na długie lata. Czy wyraziłem się jasno?
Tony: Pomagam ludziom i tyle. Nie łamię żadnych zasad
Fury: Policzyć twoje włamania albo walkę z dyktatorem Latverii?
Pepper: W sumie, to też i moja wina
Fury: Twoje przewinienia też mamy zapisane
Rhodey: Przynajmniej ja jestem czysty
Fury: Niestety, ale jesteś w błędzie, War Machine
Rhodey: Co?! Pan sobie żartuje!
Fury: Nie ma nikogo bez winy, ale do tego wrócę później… Kapitanie, wiele się wydarzyło podczas twojej hibernacji. Jeśli chodzi o Barnesa, to niewiele wiemy. Nie odnaleźliśmy ciała, dlatego mógł przeżyć
Kapitan: Chcę mieć dostęp do wszystkich akt. Chcę go odnaleźć, bo przyjaciół się nie zostawia!
Tony: Jesteśmy z tobą, Kapitanie. Pomożemy

Niespodziewanie odzywa się alarm.

Maria Hill: Mamy intruza na pokładzie! Przeszukać każdy zakamarek bazy!
Pepper: To raczej nie będzie konieczne. Jest na najniższym poziomie
Maria Hill: Czyli, gdzie?
Pepper: Laboratorium
Tony: Lecimy tam

Generał chce coś powiedzieć. Za późno. Szybko się ulatniają. Cała czwórka herosów biegnie na sam dół. Tony jest wściekły. Widzi Ducha. Pepper natychmiast atakuje, co też robi Rhodey. Rogers wspiera w walce z wrogiem.

Tony: Ile razy będziemy na ciebie wpadać? Tak bardzo kochasz dostawać od nas lanie?
Duch: To samo chciałem powiedzieć, Anthony. Jednak mam pewne zlecenie, które nie może czekać

Chwyta za fiolkę. Chowa ją.

Duch: Do zobaczenia może kiedyś
Kapitan: Stój!

Rzuca tarczą. Przeciwnik przenika przez podłogę. Wskakuje na lotnię. Ucieka.

Kapitan: Podrzucisz mnie?
Tony: No dobra, ale raczej nie ukradł nic cennego, skoro Fury nic nie mówi
Kapitan: A jeśli to broń biologiczna?
Tony: Wtedy trzeba działać… Okej. No to hop

Chwyta Steve’a za rękę. Lecą za Duchem. Są nad nim.

Kapitan: Dziękuję
Tony: Kapitanie, co pan wyprawia?!
Kapitan: To, co trzeba

Zeskakuje na lotnię.

Duch: Co jest? Teraz ty mi utrudniasz życie?
Kapitan: Nie pozwolę ci skrzywdzić ludzi
Duch: Ej! Zostaw to! Nie wiesz, jak tym się steruje!

Strzela z pistoletów. Kapitan chroni się tarczą. Napastnik znowu wystrzeliwuje serię pocisków. Blaszak nie widzi ich przez dym.
Nagle bohater przebija dyskiem powierzchnię pojazdu. Pali się. Jest więcej dymu. Rozbijają się. Nastolatek dostrzega, jak nadal walczą. Nie wtrąca się. Czeka.

Duch: No i widzisz, co narobiłeś?! Przynajmniej tu nikt cię nie znajdzie… Poza nim

Dostrzega obecność Starka.

Kapitan: Iron Manie, to moja walka. Nie mieszaj się w to
Tony: Nawet nie zamierzam, ale w razie czego, jestem gotowy na walkę

Siada na kamieniu. Obserwuje pojedynek. Zjawa używa soligramów. Rogers jest rozkojarzony. Szuka oryginału, lecz obrywa w plecy od jednej z kopii. Obraca się na stopie, rzucając swym orężem. Hologramy z twardego światła znikają. Zostaje prawdziwa postać przeciwnika. Atakuje pięściami po twarzy. Wróg robi uniki.

Tony: Jak to możliwe? On zna odpowiedź na każdy jego atak
Kapitan: Jesteś niezły, ale nie przypominam sobie, żebym z tobą kiedyś walczył

Teraz i on unika ciosu. Są dobrze zsynchronizowani.

Duch: Widocznie masz za dużo szczęścia. Zaraz to zmienię

Ponownie strzela z pukawki, ale bezskutecznie. Heros szybko chwyta za tarczę i odbija kule. Wróg traci cierpliwość. Włącza niewidzialność.

Duch: Teraz mnie nie trafisz

Zbliża się niebezpiecznie do Iron Mana. Kapitan słyszy jego kroki. Rzuca się na niego, a chłopak robi unik.

Tony: Co jest?!

Wciąż wymieniają się ciosami. Steve uderza ostatni raz.

Kapitan: To koniec. Przegrałeś. Nie masz, dokąd uciec
Duch: Mylisz się. Ja zawsze znikam
Kapitan: Nie tym razem. Oddaj fiolkę, a nic ci się nie stanie
Duch: Nie mogę. Jest niezbędna do wykonania zadania
Kapitan: Hydra, tak? Oni cię nasłali?! W takim razie pogadamy sobie inaczej

Chwyta go za gardło. Idzie nad krawędź klifu.

Kapitan: Odpowiadaj! Kto cię wynajął?!
Duch: Nie twoja sprawa

Podnosi wyżej Ducha. Czuje strach.

Kapitan: Nadal będziesz milczał?
Duch: Nie znasz tych ludzi
Kapitan: Naprawdę? Przekonajmy się
Chce coś powiedzieć, ale ziemia się osuwa. Spadają. Iron Man podlatuje do nich i łapie w ostatniej chwili. Spada kaptur zjawy.

Kapitan: B… Bucky?
Duch: Nie jestem nim. On zginął

Rzuca granat dymny. Ulatnia się. Stark podchodzi do bohatera z drugiej wojny światowej.

Tony: Kapitanie?
Kapitan: Właśnie… Właśnie odnalazłem mojego druha. To… To był on, a ja mu groziłem śmiercią
Tony: Nie wierzę. Ten Duch, co zawsze zrobiłby wszystko dla pieniędzy? Niemożliwe
Kapitan: Ta twarz… To na pewno był on
Tony: No dobra. Powinniśmy już wracać… Kapitanie?
Kapitan: Muszę pobyć sam
Tony: Rozumiem, ale na helikarierze Fury znajdzie ci miejsce dla odpoczynku

Rogers zgadza się. Lecą do bazy T.A.R.C.Z.Y. Agentka Hill zabiera go do jednego z pokoi przeznaczonych dla agentów. Nastolatek chowa zbroję do plecaka. Szuka swoich przyjaciół. Znajduje członków drużyny w laboratorium.

Pepper: Nareszcie wróciłeś. I jak? Dorwaliście Ducha?
Tony: Prawie, bo uciekł
Pepper: Wszystko mu uchodzi na sucho
Tony: Niestety… Znaleźliście coś?
Pepper: Rhodey, powiedz mu
Tony: To bardzo złe
Rhodey: Zależy, jak na to spojrzysz
Tony: Eee… No dobra, więc słucham
Rhodey: Z laboratorium zniknęła próbka jednej z wersji serum superżołnierza
Tony: Ale komu chciałby to oddać?
Rhodey: Pepper, dokończ, bo on chyba dostanie szału
Pepper: Oj! Zgoda. Mamy podejrzenia, że Duch ponownie nawiązał kontakt z Masque, by pomógł jej znaleźć sposób na przebudzenie Stane’a ze śpiączki
Tony: Faktycznie, bardzo złe wieści
Rhodey: Ale pocieszę cię, bo jutro mamy koniec roku
Tony: Taa… No właśnie. Szkoła


Przyjaciele lecą do zbrojowni. Okładają pancerze i idą do domów.

Odcinek 4: Czerwony problem

0 | Skomentuj
Więzienie T.A.R.C.Z.Y. Generał Ross siedzi na łóżku. Przechodzi czyjś cień. Obezwładnia strażników. Wstukuje kod do wejścia laboratorium. Szuka próbki krwi. Zabiera ją. Wychodzi. Kolejni agenci tracą przytomność. Podchodzi do celi. Hakuje zabezpieczenia. Otwierają się drzwi.

Gen. Ross: Masz to?
Duch: Tak, jak obiecałem… Co z pieniędzmi?
Gen. Ross: Dostaniesz je, ale najpierw krew
Duch: Tego procesu nie da się odwrócić, ale proszę bardzo

Wstrzykuje czerwoną substancję. Więzień przemienia się. Krzyczy. Wytwarza się energia, która niszczy celę. Patrzy na ręce. Jest w szoku.

Gen. Ross: Co ty mi zrobiłeś?!
Duch: To, co chciałeś, a teraz kasa

Udaje mu się użyć telefonu. Dokonuje wpłaty.

Duch: Tak lepiej

Przenika przez podłogę. Nagle wbiegają strażnicy. Celują w niego. Bez problemu atakuje ich potężnym uderzeniem. Są ranni. Czerwony biegnie i rozwala ścianę. Ucieka. Jeden z agentów komunikuje się z Fury’m.

Agent: Generale Fury… Mamy duży… problem. Potrzebne… wsparcie

Więcej nic nie mówi. Mdleje.

Tymczasem nad miastem, Tony i Rhodey patrolują Nowy Jork. Pepper siedzi na fotelu. Obserwuje całą sytuację.

Rhodey: Dalej nie daje ci spokoju ta sprawa z Hammerem?
Tony: A jak nie miałoby być inaczej? On coś knuje właśnie teraz i na razie nic nie zrobimy. Jeśli stworzy broń masowego rażenia albo bombę, nie tylko Stark International będzie w niebezpieczeństwie, ale całe miasto
Rhodey: Ja cię rozumiem, Tony. Jednak nie zapominaj, że musimy też myśleć o szkole. Za kilka dni kończymy Akademię Jutra. Nie możemy żyć tylko bohaterowaniem
Pepper: Jak zwykle Rhodey ma rację, co czasem jest nie do zniesienia
Rhodey: To samo tyczy się twojego gadulstwa
Pepper: Że co?! Och! Zaraz wezmę Rescue i ci przywalę!
Tony: Ej! Ktoś musi być w bazie na wszelki wypadek. Zostań, bo i tak prawie skończyliśmy sprawdzać okolicę

Kiedy już kierują się do powrotu, słyszą krzyki ludzi. Bez zastanowienia lecą w kierunku hałasu. Wszędzie ogień i ludzie, co uciekają w popłochu. Widzą kogoś.

Tony: Chyba Hulk ma zły dzień… Hej, kolego. Co cię ugryzło? Nie musisz od razu rozwalać pół Manhattanu
Rhodey: Eee… To nie jest Hulk
Pepper: Chłopaki, uciekajcie!
Tony: Serio, Pepper? Przecież on nam nic nie… zrobi
Rhodey: Tony!

Obrywa samochodem. Wbija się w asfalt. Wstaje i atakuje repulsorami. Rhodey wystrzeliwuje rakiety w cel.

Rhodey: Trafiliśmy go?

Z dymu wyłania się czerwony potwór.

Tony: Chyba nie
Rhodey: Chwila… On jest czerwony? Nie, żebym był daltonistą, ale czy nasz Hulk nie jest szary?
Tony: Bruce, opanuj się! Co z tobą?! Jesteśmy twoimi przyjaciółmi!
Gen. Ross: Mylisz się. Jestem Red Hulk!

Wykonuje duży skok. Uderza Iron Mana i War Machine w tym samym czasie. Przebijają się przez budynek. Leżą na ulicy. Geniusz powoli wstaje.

Tony: Czego ty chcesz? Kim jesteś?!
Gen. Ross: Chcę Hulka! Gdzie on jest?!
Tony: A skąd mam to wiedzieć?! Nie szukaj go, jeśli nie chcesz narobić sobie guzów
Gen. Ross: Nie boję się nikogo, a szczególnie was

Wyjmuje spluwę. Strzela w nich. Blaszak używa pola siłowego. Czarnoskóry wykorzystuje całą artylerię. Wzrasta gniew wroga. Rośnie jego temperatura ciała. Uderza w ziemię, która pęka.

Rhodey: Może zamiast bezmyślnie atakować, znajdźmy słabe punkty?
Tony: Dobry pomysł, ale brakuje nam czasu
Pepper: Wycofajcie się! Natychmiast! On znowu w was mierzy!
Tony: Latarnią? Nie wierzę
Rhodey: Przydałaby się T.A.R.C.Z.A

Przeciwnik chce rzucić przedmiotem, lecz ucieka. Widzi helikarier na niebie. Decyduje się wycofać. Słyszą agentkę Hill.

Maria Hill: Iron Manie i War Machine, zapraszamy do generała na pogawędkę
Tony: A herbatka i ciasteczka też będą?
Maria Hill: To nie jest śmieszne! Chodzi o ucieczkę więźnia
Pepper: Chłopaki, idźcie. Dowiedzcie się, o co chodzi

Zgadzają się oboje. Wchodzą na bazę powietrzną. Agentka prowadzi ich na mostek. Herosi podchodzą do niego. Odsłaniają twarze.

Maria Hill: Generale, przyprowadziłam ich
Fury: Świetnie. Mam nadzieję, że nie sprawiali problemów
Maria Hill: W żadnym razie
Tony: Fury, co się dzieje? Co to za czerwony stwór? To nie Hulk, prawda?
Fury: Z więzienia zniknął generał Ross i ktoś mu w tym pomógł. Na kamerach nic nie widać, bo osoba musiała być niewidzialna. Oboje dobrze wiemy, kto mógł to być
Tony: Duch
Fury: Nie inaczej. Najpierw doszło do włamania w laboratorium. Tam trzymamy próbki krwi wszystkich herosów, w tym także twoją. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś znalazł się w stanie krytycznym... Wiemy, że zniknęła próbka z krwią Bannera, a wy już mieliście okazję spotkać się z nowym Hulkiem
Rhodey: Zaraz, zaraz. Chce pan powiedzieć, że ktoś ukradł krew Hulka, by stać się drugim potworem?
Fury: Jeśli Ross zbiegł i przy jego celi poruszał się Duch, możemy przypuszczać, iż został Red Hulkiem
Tony: To nie ma żadnego sensu. Po co mu zmiana w tego, którego chciał wcześniej wykorzystać tkanki do badań?
Rhodey: Tony, ty taki geniusz i tego nie ogarniasz? Przecież w tym jest logika. Jeśli chce dorwać Bruce’a, musiał wyrównać szanse na przetrwanie z nim
Tony: Przydałby się nam do pomocy. Ktoś wie, gdzie on może być?
Fury: Jest poza zasięgiem. Pewnie zaszył się gdzieś w górach lub na jakimś pustkowiu
Tony: Ale Red Hulk chce go dopaść
Fury: Nie uda mu się

Niespodziewanie odzywa się alarm.

Fury: Hill, meldować! Co tam się dzieje?!
Maria Hill: Wygląda na to, że znowu ktoś włamał się do laboratorium
Tony: Lecimy tam

Rhodey chwyta za ramię przyjaciela.

Rhodey: Zaczekaj! Mamy w ogóle jakiś plan działania?
Tony: Nie dajmy się zabić

Wtrąca się Pepper.

Pepper: Uważajcie na siebie. Nie wiadomo, co planuje. Jeśli to pułapka, to…
Tony: Niby czemu? Nawet T.A.R.C.Z.A nie zna obecnej lokalizacji Bruce’a. Ross się z nami droczy
Pepper: Chyba, że chce wstrzyknąć kolejną próbkę, by stać się jeszcze silniejszym
Tony: O! A to zmienia postać rzeczy

Natychmiast lecą do laboratorium. Agenci biegną za nimi. Fury dowodzi z mostku rozkazami.

Fury: Strzelajcie, gdy zacznie atakować. Gdyby zrobiło się nieciekawie, użyjcie gazu
Agent: Dobrze, generale

Blaszaki celują rękawicą w Red Hulka.

Tony: Poddaj się, Ross. Nic nie zrobisz. Jesteś otoczony
Gen. Ross: I znowu jesteś w błędzie. Nie poddam się. Nie poddam się bez walki!

Krzyczy i uderza pięściami o podłoże. Strzelają repulsorami. Czerwony rzuca się na Tony’ego. Przygniata go do ziemi. Agenci strzelają pistoletami. Tracą naboje. Tony odpiera atak giganta przez strzał rakietami.

Rhodey: To na nic! Nie damy rady bez Hulka!
Tony: Mam pomysł

Wstaje i używa ataku sonicznego. Stwór chwyta się za głowę. Pada na kolana. Słabnie. Chwilowo, bo znowu wpada w furię. Ludzie Fury’ego rzucają bomby z gazem.

Agent: Odsuńcie się od niego!
Tony: Gaz? Myślicie, że to da radę?
Agent: Macie lepszą metodę?
Gen. Ross: Całkiem mądre, ale i głupie

Rzuca się na agenta, który traci przytomność.

Rhodey: Przegiąłeś, kolego. Spróbuj tego

Strzela z pocisku przeciwczołgowego. Wróg przebija się przez ścianę na korytarz placówki. Tony sprawdza wyposażenie człowieka z T.A.R.C.Z.Y. Znajduje dwa granaty dymne. Bierze je. Rzuca nimi w wrogi cel.

Gen. Ross: To mnie nie zatrzyma
Tony: Bo nie miało
Gen. Ross: Hę?

Herosi uderzają z unibeamu. Generał pada. Agentka Hill i Nick zjawiają się na miejscu. Monstrum zmienia się w człowieka. Agentka zakuwa mu ręce. Zabiera do celi.

Fury: Dobra robota, ale i to jeszcze nie koniec
Tony: Raczej na dzisiaj już tak. No chyba, że masz powód, by zatrzymać nas na dłużej
Fury: Powinieneś trafić do więzienia za ostatnie włamania, wiesz? Jednak potrafię być dla ciebie dobry, Iron Manie. Nie pójdziesz siedzieć
Tony: Wiesz, że my jakoś powinniśmy dowiadywać się, co się dzieje? Do tej pory wszyscy pouciekali z pudła i nie możemy siedzieć i nic nie robić. Trzeba działać
Fury: T.A.R.C.Z.A obserwuje Hammera, żeby nie zrobił kolejnego głupstwa, ale Masque pozostaje poza zasięgiem. Wracajcie już do domu. Zrobiliście już dość, a jutro macie szkołę
Tony: To nasz problem, generale
Rhodey: Gdyby coś się działo, dajcie nam znać
Fury: Jak na razie każdy jest niedoinformowany

Przyjaciele opuszczają helikarier. Wracają do zbrojowni. Zdejmują zbroje.

Tony: Pepper, wróciliśmy. Teraz możesz dorwać Rhodey’go
Rhodey: Ej! Byłem grzeczny
Tony: Pepper?

Podchodzi do fotela. Uśmiecha się.

Tony: Śpi, jak aniołek. Widocznie uporanie tego bałaganu zajęło nam więcej czasu, niż sądziłem
Rhodey: Super, a teraz wracajmy do domu. Jestem padnięty

Ziewa. Oboje odchodzą w swoje strony. Po kilku minutach, Pepper budzi się.

Pepper: Halo? Chłopaki, jesteście tam? Och! Nadal walczą? No nic. Chyba Tony nie będzie zły, jak sobie… pośpię. Och!

Zamyka oczy. Znowu zasypia.

Odcinek 3: Titanium Man wraca do gry

0 | Skomentuj
Tony, Rhodey i Pepper są na korytarzu szkolnym. Rozmawiają.

Pepper: To, co? Jeszcze miesiąc i będziemy wolni. Nadal nie zmieniliście swoich planów? Ja nadal chcę być agentką Tarczy
Tony: Zdecydowanie zostaję przy wyborze MIT. A ty, Rhodey?
Rhodey: Akademia Lotnicza bez dwóch zdań
Pepper: Heh! Nadal jakoś nie mogę sobie wyobrazić ciebie w mundurze
Rhodey: Chciałem ci powiedzieć to samo

Śmieje się. Ona wkurza się.

Pepper: Zobaczymy, czy będziesz się śmiał, jak cię postrzelę
Rhodey: Może kiedyś się tego doczekam

Znowu śmiech. Sytuację przerywa dźwięk telefonu geniusza. Wiadomość ze zbrojowni.

Pepper: Co jest?
Tony: Wrócimy do tej rozmowy później. Teraz musimy czymś się zająć
Rhodey: O co chodzi?
Tony: Właśnie otrzymałem raporty z Tarczy
Rhodey: Raczej nie pytałeś Fury’ego o zgodę
Tony: Nie musi o wszystkim wiedzieć. Zresztą, musiałem sprawdzić, czy ktoś poza Masque uciekł. Nie myliłem się. Jest jeszcze jeden więzień na wolności
Pepper: Jakieś pomysły, kto to może być?
Tony: Wydaje mi się, że Hammer
Rhodey: Też tak uważam
Pepper: Chyba macie rację. Po tej całej akcji z gazem mieli odwrócić proces zombie, a jeśli im się udało, to musiał wrócić na wolność
Tony: Raczej nie zrobił tego sam i my się dowiemy, kto mu pomógł. Najpierw chodźmy do zbrojowni

Cała trójka zgadza się. Kilka minut później, w bazie zajmują się namierzeniem zbiega. Pepper siedzi na fotelu. Chłopaki grzebią w danych z agencji.
Nagle wyświetla się kontakt. Nick Fury.

Tony: A on czego chce?
Rhodey: Lepiej odbierz, bo to może coś ważnego
Pepper: Uważaj, bo może kapnął się o twoim ostatnim włamaniu
Tony: Tego raczej nie byłbym pewien, Pepper. Raczej dzwoni w innej sprawie, ale zgoda

Odbiera połączenie. Ruda schodzi z fotela. Podchodzi do nich.

Nick Fury: Stark, wiesz coś może o włamaniu do systemu Tarczy?
Rhodey: Zbyt zajęty, żeby zauważyć jedno włamanie, tak?
Tony: Rhodey, nie teraz
Nick Fury: A jednak jesteś winny. Tak też myślałem. Słuchaj, bo nie będę powtarzał
Tony: To ty mnie posłuchaj. Czy ktoś uciekł z waszego więzienia?
Rhodey: Generale, musimy złapać uciekiniera, zanim narobi kłopotów
Tony: To Hammer, prawda? On zniknął?

Fury milczy.

Tony: Czyli miałem rację. On też zbiegł. Nie dość, że z Madame Masque są problemy, to jeszcze on się dokłada. Rewelacja!
Fury: Czekaj… Jak to Madame Masque? Przecież ona nadal jest w celi

Generał zwraca się do agentki Hill.

Nick Fury: Sprawdź celę Whitney Stane
Maria Hill: Jest pusta
Nick Fury: Szlag by to!
Tony: Ha! A więc jednak nie wiesz wszystkiego. Popatrz, co ty byś beze mnie zrobił, Nick
Nick Fury: Nie przeginaj, Stark!

Uderza w panel. Przerywa się rozmowa. Pepper wraca na miejsce.

Rhodey: Wkurzyłeś Fury’ego
Pepper: Mojego przyszłego pracodawcę
Rhodey: Spójrzmy prawdzie w oczy, Pepper. On cię nie zatrudni

Dziewczyna wstaje wściekła. Krzyczy na Rhodey’go.

Pepper: A to niby dlaczego?!
Tony: Bo jesteś moją dziewczyną. Jeśli będziesz u niego pracować to ja cię będę tam odwiedzał, a on będzie mnie regularnie widywał. Choćbyś była nie wiem jak wspaniałą agentką, wyrzuci twoje CV jak tylko zobaczy twoje dane osobowe… Poza tym, mam ci przypomnieć ile razy pomagałaś mi się włamać do bazy danych CIA, czy FBI?
Pepper: Ale ty się włamałeś do NASA!
Rhodey: O! Teraz bawicie się, “kto jest gorszy?”
Tony: Włamałem się, by ci pomóc
Pepper: Niepotrzebnie się tłumaczysz
Rhodey: Pepper, on cię nie zatrudni. Nie tylko przez dawne czasy, a z winy Tony’ego
Tony: Ej! Co na mnie?
Rhodey: Wstydziłabyś się takiego chłopaka z przeszłością. Do tej pory zaszedł tyle razy generałowi za skórę, że dla ciebie nie będzie miał litości
Pepper: Och! Na pewno będę agentką, czy to wam się podoba, czy nie
Tony: Najpierw ukończ studia
Pepper: Nie ma problemu. Zobaczycie, że będziecie mi zazdrościć spluwy, granatów laserowych i…

Przerywa jej alarm.
Rhodey: Eee… Tony, Pepper?
Tony,Pepper: CO?
Rhodey: Nie chciałbym wam przerywać, ale coś mi się zdaje, że mamy duży problem
Tony: Jak bardzo duży?
Rhodey: Sami zobaczcie

Wskazuje na ekran. Ujawnia się sygnatura wroga.

Pepper: Titanium Man? Jakim cudem? Przecież go skonfiskowali!

Tony patrzy przez chwilę na ekran w milczeniu. Nie słucha rudowłosej, która zadaje mnóstwo pytań.

Pepper: Jeśli Hammer wrócił, to znowu spróbuje nas zamienić w zombie? Fury nam to zostawi, czy sam ruszy tyłek? Kiedy skończą się te powroty złoczyńców? Lecimy za nim? Jaki jest plan? Co robimy?

Przyjaciel odwraca wzrok od monitora.

Tony: Pepper, mówiłaś coś?
Pepper: Czy ktoś mnie w ogóle słuchał?!
Tony: Właśnie myślałem, co z nim zrobić
Pepper: A ja zapytałam o to samo
Rhodey: Weźmy zbroje i polećmy poznać jego cel. Dopóki niczego nie zniszczył, możemy coś zdziałać

Uzbrajają się w pancerze. Są gotowi do misji.

Tony: Aha! I pamiętajcie o najważniejszym

Odwraca się w stronę przyjaciół.

Tony: Jeśli nie wrócimy żywi, będziemy martwi
Pepper: To ma być kiepski żart, Tony? Nie jest śmieszny
Tony: Bo taki nie miał być, ale to logiczne, że tak może się stać
Pepper: Ech! W sumie, to racja

I wylatują ze zbrojowni. Lecą na obrzeża miasta. Niespodziewanie dzwoni Howard. Nastolatek przekierowuje połączenie do zbroi.

Tony: Tato, właśnie jestem na misji. Nie mogę przyjść do firmy. Ratowanie świata jest ważniejsze
Howard: Więc i tak tam będziesz
Tony: Nie rozumiem
Howard: Titanium Man atakuje Stark International
Tony: Jak to możliwe?
Howard: Lepiej się pospiesz, bo nie wiem, co ten świr sobie ubzdurał
Tony: Zgoda. Zaraz tam będziemy, tato

Kończy rozmowę. Rhodey pyta.

Rhodey: Coś nie tak?
Tony: Musimy zawrócić. Hammer jest w innym miejscu
Rhodey: Co?! Przecież sygnatura ewidentnie wskazuje na obrzeża. Jak on może być gdzieś indziej?
Tony: Mój tata dzwonił. Właśnie atakuje firmę… Nie znoszę tej myśli, ale musiał zhakować mój system
Pepper: Hahaha! Nie wierzę. Przeszedł twoje zabezpieczenia?
Tony: Nie ma innej możliwości
Pepper: A jednak masz tak słabą ochronę, że przedszkolak mógłby je obejść, więc jesteś gorszy ode mnie. Punkt dla mnie
Tony: Pepper, to nie jest śmieszne. Musimy działać
Pepper: Oj! Wiem, wiem. Chciałam rozluźnić sytuację, bo tobie się nie udało
Tony: Przynajmniej próbowałem

Zawracają. Lecą do Stark International. Hammer ostrzeliwuje budynek. Blaszaki strzelają z repulsorów w niego. Tony chwyta go za gardło. Przyciska do ściany.

Tony: Czego ty chcesz, Hammer?!
Justin: Oj! Nie wiedziałem, że jesteś taki głupi, jak twój banalny system. Przecież to oczywiste, prawda? Moja firma musi być najlepsza, dlatego za wszelką cenę konkurencja musi zniknąć
Tony: Co ty zrobiłeś?!
Justin: Zanim tak bezceremonialnie mi przerwaliście, podłożyłem kilka bomb. Taki “prezent” za zrujnowanie mi kariery
Pepper: Aaa!
Tony: Pepper!

Hammer używa syfonu. Wysysa energię ze zbroi Rescue. Rhodey strzela rakietami w przeciwnika. Rescue nadal walczy.
Nagle Titanium Man odrzuca Iron Mana. Ucieka. Tony już leci za nim, ale powstrzymuje go Rhodey.

Rhodey: Tony, nie mamy na to czasu! Trzeba rozbroić bomby! Dorwiemy drania, jak zajmiemy się ładunkami, zgoda?
Tony: Masz rację. Wybacz

Przebijają się przez ścianę. Szukają materiałów wybuchowych. Pracownicy są przerażeni. Howard jako jedyny zachowuje spokój. Pepper znajduje “prezenty” przez skan otoczenia. Woła drużynę.

Pepper: Mam je! Są trzy. Damy radę

Po kilku sekundach, ładunki leżą rozbrojone.

Tony: Użył dość prostego zapalnika. Poszło zbyt łatwo
Rhodey: A ty, jak zwykle musisz być pesymistą. Powinieneś się cieszyć, że nic nikomu się nie stało
Tony: Coś tu nie pasuje… Tato, czego on chciał?
Howard: Trudno powiedzieć. Przyleciał tak nagle i zaczął grozić, że wysadzi cały budynek w powietrze
Tony: Nic nie ukradł?
Howard: Raczej nie, bo nie ma tu nic dla niego cennego. Broń została zniszczona i nie został po niej żaden ślad, chociaż…
Tony: Tato?
Howard: W specjalnym archiwum trzymam stare schematy pewnych wynalazków, gdyby kiedyś okazały się do czegoś przydatne. Jednak nikt poza mną nie ma do nich dostępu

Tony podłącza się do głównego komputera. Specjalnym programem sprawdza dane. Wykrywa obecność wirusa.

Tony: Nie jest dobrze. Skopiował plany
Howard: Co?
Rhodey: Ale, po co mu te plany? Jeśli to stare schematy, co z nich będzie miał?
Tony: Można je udoskonalić. On to zrobi. Sam przecież powiedział, że chce zniszczyć konkurencję za wszelką cenę. Chce być najlepszy, dlatego wróci na rynek z nową bronią. Nie unikniemy tego
Howard: I znowu Stark International będzie musiało walczyć z Hammerem
Tony: Otóż to

Bohaterowie wracają do zbrojowni. Tony siedzi przy komputerze. Pepper podchodzi do niego.

Pepper: Nie martw się, Tony. Nie z takich tarapatów wychodziliśmy zwycięsko. Poradzimy sobie tak, jak zawsze.

Geniusz uśmiecha się. Przytula ją.

Tony: Cieszę się, że tak myślisz
Pepper: I powiem ci, że wiem, kto z nas jest najgorszy.
Tony: Kto? Nie mów, że ja
Pepper: Nie, nie! To Rhodey

Wskazuje palcem na War Machine.

Rhodey: Słucham?! Jak możesz?! Niby jakim cudem mam być…
Pepper: Ha! W końcu pozwalasz nam na robienie tych wszystkich głupich rzeczy
Rhodey: Tony, ty też tak uważasz?
Tony: Nie będę się spierał. Ma rację
Rhodey: Wielkie dzięki! Super przyjaciele, nie ma co!

Wszyscy się śmieją.

Tymczasem w kryjówce Hammera i Sashy, Titanium Man ląduje. Kobieta stoi przed nim. On wychodzi ze zbroi. Podchodzi do komputera.

Sasha: Masz to?
Justin: Chodzi ci o te cudeńko?

Z triumfalnym uśmiechem podnosi pendrive z planami broni.


Justin: Sasho, pora wrócić do gry

Odcinek 2: Nowy początek cz.2

0 | Skomentuj
Tony i Rhodey namierzają położenie wrogów przez ostatnią rozmowę z Madame Masque.

Tony: To na nic. Gadaliśmy zbyt krótko, żeby ustalić, gdzie oni są
Rhodey: A Rhona?
Tony: Szuka jej Tarcza… Chyba mam pomysł
Rhodey: Co takiego?
Tony: Maska. Ona pomoże nam odnaleźć Pepper
Rhodey: Dobra myśl

Na ekranie wyświetla się ślad sygnatury.

Tony: Bingo!

Zakładają zbroje. Tony zabiera pluskwę.

Tony: Wezmę ją na przetestowanie

I wylatują ze zbrojowni.

Tony: Trzymaj się, Pepper. Lecimy po ciebie

Magazyn na nadbrzeżu. Pepper jest zakuta w kajdany. Rozgląda się. Szuka wyjścia z pułapki.

Pepper: Och! Jak mogłam dać się tak nabrać? Przecież Whitney może zmienić się w każdego, więc chłopaków też musiała zmylić. Do licha. Nie mam zamiaru tu zagrzać dłużej miejsca. Gdzieś muszą być drzwi. Moment… Coś mi tu nie gra. Gdzie ja jestem?

Nagle do środka wlewa się woda. Z głośnika słyszy komunikat. Od Ducha.

Duch: Z normalnej celi mogłabyś uciec, dlatego przenieśliśmy cię w inne miejsce, kiedy spałaś. Chyba nie boisz się wody?
Pepper: Co to ma znaczyć?! Czego wy ode mnie chcecie?!
Duch: Twoi przyjaciele cię tak łatwo nie znajdą. Wystarczy, że Stark wpadnie w naszą pułapkę. Ślepo ufa technologii. Tym razem się na niej zawiedzie
Pepper: Tony mnie znajdzie i rozprawi się z wami
Rhona: Ha! Niedoczekanie twoje. On będzie tracił czas, a ty sobie popływasz
Pepper: Rhona? Jak ty uciekłaś z Ravencroft? Raczej nie wyszłaś za dobre sprawowanie, bo takich szajbusek nikt nie chce słuchać

Wody jest coraz więcej. Sięga do kolan.

Rhona: Masz rację, ponieważ Duch i Whitney pomogli mi w tym… Lepiej oszczędzaj tlen, gaduło. Czas ucieka. Hahaha!

Koniec komunikatu. Dziewczyna rusza skutymi rękami.

Pepper: To nie są zwykłe kajdanki. Nie rozwalę ich! Dobra, Pepper. Skup się. Weź się w garść i nie panikuj, bo zmarnujesz cenny tlen

Patrzy w dół. Widzi kratę pod nogami.

Pepper: Bez szans. Tego też nie ruszę. Muszę czekać, aż mnie odnajdą. Chłopaki, pospieszcie się

Tony i Rhodey znajdują magazyn. Wchodzą do środka. Świecą reaktorami. Szukają przyjaciółki. Patrzą. Nikogo nie ma. Jest tylko hologram. Włącza się. Widzą sylwetkę Masque.

Whitney: Dobra robota, Iron Manie. Myślałeś, że tak łatwo mnie dorwiecie? Oj! Rhona wiedziała, że będziesz śledził sygnaturę maski. Mieliśmy sporo czasu na zatarcie prawdziwych śladów. Cóż… Pepper właśnie uczy się pływać i raczej nie zobaczycie jej już nigdy

Hologram znika. Na skrzyni leży bomba. Trwa odliczanie. 30 sekund. 29, 28…

Tony: Świetnie. Znowu nas zmyliła. Co teraz?
Rhodey: Nie powinniśmy uciekać?

24, 23, 22, 21…

Tony: Masz rację, ale skoro uruchomiła zegar, musi być gdzieś w pobliżu. Znajdziemy Whitney, to dojdziemy do Pepper
Rhodey: I tym razem nas nie zrobi w balona
Tony: Oj! Nie

8, 7, 6, 5

Biegną do wyjścia.

4, 3, 2, 1. Wybuch. Oboje padają na podłogę. Magazyn staje w ogniu. Znienacka ktoś strzela w ich stronę. Obrywa Iron Man. Leży bez ruchu.

Rhodey: Tony!

Rhodey szuka przeciwnika. Namierza i strzela rakietami. Trafia. Napastnik rusza do ucieczki. Tony wstaje. Rzuca pluskwę. War Machine nadal ostrzeliwuje wroga. Jednak sprawca ucieka. Opuszcza zgniecioną kartkę. Chłopak chwyta za nią. Przyjaciel podchodzi do niego.

Rhodey: Żyjesz?
Tony: W porządku. Bywało gorzej… Co tam masz?
Rhodey: Kartkę
Tony: Kartkę?
Rhodey: No tak. Ten, kto podłożył ładunki, uciekł i zostawił za sobą właśnie to

Rozkłada papier. Widzą list.

Tony: To do brata Rhony. Musiała go pisać w Ravencroft
Rhodey: Pewnie tak, ale on nie żyje. Po co to zrobiła?
Tony: Nie wiem. Pewnie tęskni za nim
Rhodey: Rhona współpracuje z Whitney i Duchem? Naprawdę dziwna sprawa. Nie uważasz? Eee… Tony? Halo! Ziemia do Iron Mana

Pstryka palcami. Bohater przytomnieje.

Tony: Wybacz, ale właśnie się nad tym zastanawiam. Ona chce zemsty, Whitney też, a Duch? Już nie zarobi na mojej tożsamości. Wszyscy wiedzą, kim jest Iron Man
Rhodey: Może chce czegoś innego
Tony: I one mają mu to dać? Nie sądzę… Zanim uciekła, udało mi się podłożyć pluskwę. Możemy ją śledzić
Rhodey: I w ten sposób znajdziemy Pepper… Genialne
Tony: W końcu jestem tym geniuszem

Uśmiecha się pod hełmem. Lecą za sygnałem urządzenia. Wody przybiera. Sięga do talii porwanej. Akurat Rhona pojawia się w kryjówce. Ruda słyszy kłótnię. Są bardzo głośno. Wie, że jest nad nimi.

Whitney: Co takiego?! Przeżyli?! Nie taki był plan! Miałaś ich załatwić! Och! Widać, że wszystko muszę robić sama
Rhona: Naprawdę? Wysadziłam magazyn, jak byli w środku! Trafiłam Starka promieniem!
Whitney: Ale szybko się pozbierał!
Rhona: Może sama chciałabyś…
Duch: Cisza! Zamknąć się i mnie słuchać! Wiedziałem, że wyjdą z tego cało, a naszym priorytetem jest Pepper Potts. To genialna przynęta na Iron Mana. Bez niej nic nie zdziałamy. Jeśli nie macie nic do roboty, sprawdźcie, jak wysoki jest poziom wody
Whitney: Ech! Niech będzie
Duch: Aha! I nie zapominaj o kasie, Whitney. Jak on nie zapłaci, leci z twojej kieszeni
Rhona: Uhu! Ktoś tu ma problem
Whitney: Zamknij się

Kiedy Whitney schodzi do piwnicy, Rhodey rozwala ścianę. Tony strzela z repulsorów w Madame Masque. Pojawia się Rhona. Uwięziona woła przyjaciół.

Pepper: Hej!
Tony: Pepper!

Już biegnie do niej. Przed nim pojawia się Duch.

Duch: Nie tak szybko, Anthony

Strzela z pistoletu laserowego. Pancerz robi unik. Atakuje z rękawicy. Najemnik znika. Potem znowu się pojawia. Zostawia bombę. Wybucha. Iron Man pada. Ponownie jest niewidzialny. Ucieka. Rhona strzela z działa w Rhodey’go. Trafia. Rhodey odpowiada rakietami. Uciekinierka pada. Tony wstaje. Biegnie po Pepper.

Tony: Pepper, gdzie jesteś?
Pepper: Na dole! Pospiesz się!
Tony: Nie bój się. Zaraz tam będę

Znajduje drzwi do celi. Są zablokowane. Szuka innego sposobu. Widzi pompę. Dotyka jej. Dochodzi do końca. Uderza z repulsora. Dostrzega Pepper. Przykrywa ją woda.

Tony: Wytrzymaj jeszcze trochę

Nie odpowiada. Wstrzymuje oddech. Rhodey dołącza do Tony’ego.

Tony: Mamy niewiele czasu. Masz jakiś pomysł?
Rhodey: Wystarczy zakręcić dopływ wody i rozwalić ścianę
Tony: Zgoda. Tak zrobimy

Znajdują zawór i zakręcają go. Woda przestaje wlewać się do pomieszczenia. Dziewczyna zamyka oczy. Rhodey rozwala ścianę. Cały korytarz zalewa substancja. Tony chwyta Pepper. Jest nieprzytomna. Uciekają przez dach. Wracają do zbrojowni.

Rhodey: Raczej nie będą nas ścigać
Tony: Chyba mają większe zmartwienia na głowie

Kryjówka Ducha. Rhona ulepsza broń. Whitney rozmawia z Duchem.

Whitney: Wiem, że miałam ci zapłacić, ale daj mi czas
Duch: Za późno. Zawaliłaś całą misję. Nie będę tolerował czegoś takiego… Kasa
Whitney: Nie mam
Duch: Więc lepiej stąd znikaj. Kończę z tobą współpracę. Mścij się na Starku sama
Whitney: A ona?!

Wskazuje na kobiecą wersję Einsteina.

Duch: Zrobiła to, co trzeba. Nie winię jej, a z jej zabaweczkami mogę zrobić wiele. Ty nie jesteś potrzebna. Żegnam, Whitney
Whitney: Oj! Pożałujesz, że tak mnie potraktowałeś
Duch: Raczej nie

Masque wybiega. Skacze przez okno.

Rhona: Naprawdę już jej nie potrzebujemy?
Duch: Niech działa sama. Ja tylko działam dla pieniędzy. Nie interesuje mnie zemsta
Rhona: Czyli mi nie pomożesz?
Duch: Nie… Radzę tobie wrócić do normalnego życia
Rhona: Niestety, ale moje nigdy nie będzie normalne. Chyba zbuduję nowego Androida. Będzie moim drugim bratem i niego tak łatwo nie zniszczą
Duch: Dlatego chciałaś mścić się na Iron Manie? Zabił ci brata?
Rhona: Whitney nie odpuści i ja też nie zamierzam

Pakuje narzędzia. Wychodzi przez okno. Duch zostaje sam.

Duch: Powodzenia

Zbrojownia. Pepper leży na kanapie. Otwiera oczy. Tony przytula ją.

Tony: Dobrze cię znów widzieć. Mało brakowało, a byłoby po tobie

Siada obok niej.

Pepper: Wiem, lecz powinnam zapisać się na kurs pływania. Wtedy nie musiałabym czekać na was. A właśnie? Jak wam poszło? Dorwaliście ich? Uciekli, czy kogoś złapaliście?
Rhodey: Jak zwykle dużo mówisz… Chyba nic jej nie jest, Tony
Tony: No taka, jaka była zawsze. Nic, a nic się nie zmieniła
Rhodey: Duch uciekł, a z resztą nie wiemy, co się stało. Za to Tarcza nadal poszukuje Rhony. Wsadzą ją za kratki
Pepper: Ale dziwne, że Whitney współpracowała z nimi
Tony: To fakt, ale coś czuję, że Duch zerwał z nią układy
Pepper: Pewnie tak

Tony wstaje. Podchodzi do komputera. Przeszukuje bazę danych Tarczy.

Rhodey: Legalnie?
Tony: Niezupełnie, ale Fury jest zajęty, żeby zauważyć jedno włamanie
Rhodey: Czego szukasz?
Tony: Rhona i Whitney uciekła. Może ktoś jeszcze zwiał
Rhodey: Kto na przykład?
Tony: Ktoś zamknięty rok temu

Helikarier Tarczy. Sasha odwiedza Justina Hammera. Nie jest już zombie, dlatego zostaje wpuszczona.

Sasha: Stark International ma coraz większe zyski. Możesz to zmienić. Wystarczy, że znowu będziesz Titanium Manem

Justin odwraca się. Uśmiecha złowrogo.

Justin: Jutro jest nasz dzień. Wkrótce firma Starków upadnie i to ja odniosę sukces
Sasha: W takim razie, na co czekasz?
Justin: Na klucz

Sekretarka otwiera celę. Więzień wychodzi.

Justin: Dobrze, Sasho. Pora, żebym ci wyjawił mój plan niezwykłego geniuszu
Sasha: Zamieniam się w słuch

Szepcze do ucha.

Justin: Genialne, prawda?
Sasha: Może się udać


Wychodzą z więzienia. Wsiadają do limuzyny. Odjeżdżają.

Odcinek 1: Nowy początek cz.1

0 | Skomentuj
Tony, Rhodey i Pepper wrócili do zbrojowni. Pojawia się Howard i Roberta z tortem.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
Howard: Synu, pomyśl życzenie

Tony myśli. Patrzy na wszystkich.

Tony: Mam wszystko, czego potrzebuję

Zdmuchnął świeczki. Klaszczą. Syn przytula ojca.

Tony: Dziękuję

Nagle odzywa się alarm.

Tony: No i tyle z imprezy
Pepper: Myślisz, że to Gene?
Tony: Nie sądzę. Zresztą, zaraz się dowiemy

Pepper sprawdza źródło alarmu.

Pepper: Tony, nie jest dobrze
Tony: Co się dzieje?
Pepper: Madame Masque. Ona uciekła

Przerażenie.

Rhodey: Co zamierzasz zrobić?
Tony: Odnaleźć ją, nim narobi chaosu

Wzywa zbroję. Lecą szukać zbiega.

Tymczasem w kryjówce, Duch ogląda telewizję.

Cały świat poznał prawdę. Teraz wiemy, że przez cały ten czas trójka nastolatków z Akademii Jutra walczyła z przestępcami. Tony Stark jako Iron Man, James Rhodes w zbroi War Machine, a całkiem niedawno dołączyła Patricia Potts z ksywką Rescue. Czy zdołają nas uratować przed kolejną inwazją? Jedno jest pewne. Możemy na nich liczyć. W końcu zapewnili pokój na długie lata.

Wyłącza telewizor. Podchodzi do okna.

Duch: Głupi, Stark. Przez ciebie nie zarobię już na twoim sekrecie. Jednak, to nie znaczy, że możesz siedzieć spokojnie. Dostanę pieniądze, które mi się należą

Niespodziewanie pojawia się Madame Masque. Stoi za jego plecami.

Whitney: Nikt się tego nie spodziewał, ale nie martw się. Ty pomożesz mi, a ja tobie
Duch: Doprawdy? Hmm… Myślałem, że jesteś spłukana
Whitney: Mylisz się. Zapłacę, ile zechcesz. Wystarczy, że zrobisz coś dla mnie

Masque podchodzi bliżej. Pokazuje hologram. W oknie odbija się sylwetka.

Duch: Pragniesz zemsty na nim?
Whitney: Zasłużył sobie, ale tym razem, ktoś inny oberwie
Duch: Kogo masz na myśli?
Whitney: Pepper Potts

Duch odwraca się. Wskazuje na jej telefon.

Duch: Zrób przelew na 20 milionów
Whitney: Najpierw wykonaj zadanie, a potem się rozliczymy
Duch: Jeśli spróbujesz się wykręcić, nie będziemy tak miło gadać. Chyba chcesz, żeby twój ojciec wyzdrowiał?

Whitney jest w szoku.

Whitney: Ty wiesz?
Duch: Było o tym głośno, a poza tym… Obserwowałem was
Whitney: Potrzebujesz broni, która unieszkodliwi każdy rodzaj zbroi. Nawet tej z Extremis
Duch: Mr. Fix nie żyje, a Hammer nadal jest zombie. Od kogo mogę ją zdobyć?
Whitney: Znam jedną osobę, która będzie chętna do współpracy
Duch: Kto taki?

Zmienia się w Rhonę. Duch milczy.

Duch: Gdzie ona jest?
Whitney: W Instytucie Ravencroft

Tony namierza sygnaturę maski. Cała trójka leci do hotelu. Jest pusty. Nikogo nie ma.

Tony: Tu była ostatni raz
Pepper: To gdzie teraz?
Rhodey: Sugerowałbym mieć jakiś plan
Tony: Jak zawsze, Rhodey
Rhodey: No co? Musimy wiedzieć, co zrobimy, jak ją schwytamy
Pepper: Trafi do Vault. To logiczne

Iron Man sprawdza pokój. Skanuje. Słyszy tykanie zegara. Zerka do szafy. Jest bomba.

Tony: Kryć się! To pułapka!

Wybuch. Wszędzie dym. Ochronili się polem siłowym.

Tony: Wszyscy cali?
Pepper: Tak
Rhodey: Jest okej
Tony: Dziwne… Whitney tak nie postępuje. Ktoś inny zastawił na nas pułapkę
Pepper: Ale to ją śledzimy, tak? Kto inny chce nam zaszkodzić?
Tony: Duch
Rhodey: Jesteś pewien?
Tony: Pamiętam jeszcze, jak goniłem za nim całą noc. Ciągle natrafiałem na bomby. To oczywiste, że on za tym stoi
Rhodey: I współpracuje z Madame Masque? Jakim cudem?
Tony: Musi czegoś chcieć
Pepper: Pewnie dalej jej szkoda ojca, bo nie wybudził się ze śpiączki. Nadal pragnie zemsty. Ona nie odpuści
Tony: I tu się nie mylisz, Pepper

Instytut Ravenroft. Rhona czyta Szekspira. Strażnicy leżą na ziemi. Coś nuci pod nosem.

Duch: Rhona Erwin?
Rhona: Zgadza się. Czego chcecie?
Whitney: Pomożesz nam zemścić się na Iron Manie?
Rhona: Hmm… Podobno Tony Stark to Iron Man, więc dwie pieczenie na jednym ogniu… Czego potrzebujecie?
Duch: Masz broń, która może zneutralizować każdy pancerz
Rhona: Nie tylko mam takie zabawki. Wszystko mi skonfiskowali i wrzucili do sejfu
Whitney: Żaden problem

Odzywa się alarm. Strażnicy biegną po schodach do więźniów.

Strażnik: Szukać zbiega! Nie pozwólcie mu uciec!

Przeładowują broń. Strzelają w Ducha, który znika i atakuje z pistoletów laserowych. Obezwładnia dwóch strażników. Pozostała tylko czwórka. Strzelają w niego, a on znowu zaskakuje. Przenika przez ścianę. Ochrona rozgląda się uważnie. Patrzą wokół siebie. Jeden z nich dostrzega Ducha.

Strażnik: Tam jest!

Strzela w niego, lecz on znowu jest niewidzialny.

Duch: Moja kolej

Materializuje się i rzuca granat. Unosi się dym.

Duch: Pora stąd zmykać

Przechodzi przez drzwi. Rhona wychodzi z celi. Whitney wbiega z torbą pełną broni. Rozsuwa zamek. Bierze granatnik. Celuje w ścianę. Rozwala ją.

Rhona: Hahaha! Nareszcie wolność!

Wyskakują przez dziurę. Wspinają się po drabinie na dach. Wsiadają do helikoptera. Uciekają.

Duch: Zanim zaczną cię szukać, my będziemy daleko stąd
Rhona: I tak mnie nie znajdą. Nie mają szans… Od czego mamy zacząć?
Whitney: Zająć się Pepper Potts

Iron Man leci w kierunku bazy. Nagle dostrzega bliską sygnaturę maski. Zmienia kierunek lotu. Rescue i War Machine są za nim. Też widzą na mapie uciekinierkę. Przyspieszają. Po chwili tracą sygnał.

Pepper: No i gdzie ona jest? Przecież nie mogła rozpłynąć się w powietrzu
Tony: Ona nie, ale Duch tak
Duch: I nie mylisz się

Rzuca bombę. Wybucha. Tony uderza w budynek. Wróg znika. Pozostałe zbroje lądują.

Tony: Au! Na dziś wystarczy bomb

Wstaje. Wracają do zbrojowni. Duch zmienia się w Whitney.

Whitney: To było prostsze, niż myślałam. Przynęta zarzucona

Uśmiecha się złowrogo. Zmienia się w Ducha. Przenika przez dach. Rhona ulepsza broń. Grzebie w obwodach. Prawdziwy najemnik mierzy ze snajperki w Rescue. Pociąga za spust. Strzela. Nie trafia.

Duch: Jest za daleko, ale pamiętam nadal położenie zbrojowni
Whitney: Jeśli mamy ją schwytać, musimy odseparować od niej resztę
Duch: Niech będzie. Ja zajmę się Starkiem, Rhona dorwie Rhodesa, a ty zajmiesz się naszym celem
Whitney: A kto ci pozwolił nami rządzić?
Duch: Beze mnie nie dacie rady
Rhona: Whitney, nie kłóć się z nim. On ma rację… Zrobimy, jak każesz
Duch: Świetnie, więc do roboty

Madame Masque zmienia się w zbroję Tony’ego. Przebija się przez ścianę. Podlatuje do Pepper. Duch wystrzeliwuje siatkę. Paraliżuje systemy Mark II. Spada. Rhona mierzy z działa laserowego w Rhodey’go. Trafia za pierwszym strzałem. Jedynie fioletowa zbroja jest w powietrzu. Rhodey spada.

Pepper: Rhodey?
Tony: Nic mu nie będzie. Dołączy do nas
Pepper: Widzisz go?
Tony: Nie martw się. Rhodey to duży chłopiec. Nie trzeba go trzymać za rączkę

Śmieją się. Lecą do bazy. Rhodey wstaje powoli. Wrogowie znikają.

Tony: Jesteś cały?
Rhodey: Taa… Tak. Co to było?
Tony: Nie wiem. Ktoś w nas strzelił. Moment… Gdzie Pepper?
Rhodey: Pewnie wróciła do świątyni
Tony: No nie wiem, Rhodey. Coś mi tu nie gra

W zbrojowni nie ma nikogo. Pepper odkłada pancerz. “Tony” również zdejmuje uzbrojenie. Podchodzi do fotela.

Tony: Rhodey zaraz będzie w bazie
Pepper: Trochę dziwny dzień, co? Najpierw ratujemy świat przed inwazją, potem twoje urodziny, a jeszcze Whitney z nami pogrywa
Tony: Złapiemy ją. Jest bliżej, niż ci się wydaje
Pepper: Raczej dobrowolnie się nie podda
Tony: Masz rację, Pepper

Wyjmuje paralizator. Pepper krzyczy. Pada na podłogę. Jest nieprzytomna.

Tony: Łatwizna

Przyjmuje postać Madame Masque. Zabiera dziewczynę. Ucieka. Przyjaciele rudej wlatują do zbrojowni. Zdejmują pancerze. Tony woła dziewczynę.

Tony: Pepper, wróciliśmy. Gdzie jesteś?
Rhodey: Może jest w domu
Tony: Lepiej do niej zadzwonię

Wyciąga telefon z kieszeni. Nawiązuje połączenie. Ktoś odbiera.

Tony: Hej, Pepper. Czemu na nas nie zaczekałaś? Rhodey myślał, że będziesz w świątyni
Whitney: Pepper nie może teraz rozmawiać. Zadzwoń później
Tony: Whitney?

Oboje są zdziwieni.

Tony: Co ty jej zrobiłaś?!
Whitney: Na razie żyje, ale to szybko może się zmienić. Lepiej mnie posłuchaj, Stark. Daj mi dwadzieścia milionów, a odzyskasz swojego rudzielca. 24 godziny od... teraz

Rozłącza się. Cisza.

Rhodey: Dobrze słyszałem? Whitney ma telefon Pepper?

Tony zrzuca narzędzia na podłogę. Jest wściekły.

Tony: Czego ja nie widziałem?! Ach! Jak ona mogła?!
Rhodey: Tony, uspokój się. Znajdziemy ją
Tony: Byłem głupi. Tak łatwo dałem się podpuścić. Przez cały ten czas Masque nami manipulowała
Rhodey: Whitney chce zemsty. Ona nie potrzebuje kasy
Tony: Widocznie teraz musi mieć
Rhodey: Nie rozumiesz? Ona dla kogoś pracuje!
Tony: To ma sens

Wspomnienie, jak spada. Przed sobą widzi Ducha. Geniusz porządkuje myśli. Z nich wyrywa go alarm. Siada na fotelu.

Rhodey: To ona?
Tony Nie. Rhona zwiała z Ravencroft

Noc. Pepper budzi się w celi. Słyszy rozmowę za drzwiami.

Duch: Myślisz, że zapłaci ci tyle? Jeśli dobrze pamiętam, to ty miałaś mi dać swoją kasę

Rozpoznaje jeden głos.

Pepper: Duch?
Whitney: Za bardzo mu na niej zależy, żeby tego nie zrobił
Pepper: Whitney?


Wraca na swoje miejsce. Zasypia.

---**---

Projekt opuścił szkice, a dziś jest dzień ósmej rocznicy emisji serialu. Już więcej nie będzie nowych opowiadań. Jedynie kontynuacja serialu.

Zbyt dużo pecha, jak na jeden dzień

2 | Skomentuj

**Pepper**

Rany! Czekam na niego już ponad trzy godziny. Wybiła dwudziesta! Co się dzieje?! Ja rozumiem ratować miasto przed przestępcami, ale nikt niczego nie wykrył. Dziś nie miało być żadnej akcji. Zero blaszaka. To do niego niepodobne. Zaczynam się martwić. Wybrałam numer do Tony’ego. Trwało łączenie. Pierwszy sygnał… Drugi… Trzeci… No ile można?! Czwarty… Piąty… Koniec!

Pepper: Ach! Głupek!

Wrzuciłam telefon do torebki. Tak bardzo się rozgniewałam, że nie zwracałam uwagi na innych klientów kawiarni. Zapłaciłam za kawę i wyszłam. Szłam prosto do domu. Noc była taka spokojna, więc nie bałam się wracać sama.
Nagle wpadłam na kogoś. To był on.

Pepper: No nareszcie! Co tak długo?!
Tony: Pepper, muszę ci coś powiedzieć.
Pepper: To znaczy?
Tony: Z nami koniec.
Pepper: Tony, ty chyba żartujesz. Masz gorączkę? Co się z tobą dzieje? Nie możesz mówić poważnie.
Tony: Miałem ci to już dawno powiedzieć, bo ja…
Pepper: Jesteś gejem?!
Tony: Słucham?! Nie! Po prostu mam… Mam inną dziewczynę. Nie jesteś już dla mnie ważna.
Pepper: Tony…

Skamieniałam po tych słowach. Odbiło mu. Kto namieszał geniuszowi w głowie? Nie wierzyłam, żeby mówił to na serio.

Tony: Powinienem się przyznać przed naszą randką, ale nie miałem odwagi. Poza tym, ty masz Happy’ego. Nie będziesz sama.
Pepper: Ej! Jak możesz tak mówić?! Przecież zależało ci na mnie! Po tylu latach masz mnie dość! Nie wierzę! To… To nieprawda!
Tony: Pepper, nie rób scen i zaakceptuj to.
Pepper: Ale… Ale ja…

Nie wytrzymałam i pobiegłam do domu z płaczem. Zranił mnie. Tak dotkliwie w serce. Byłam załamana.

**Virgil**

Moja córka nie odezwała się ani jednym słowem po powrocie. Wiedziałem, że coś poszło nie tak. Jeśli jakiś chłopak ją skrzywdził, popamięta mnie. Znałem Tony’ego. Zawsze troszczył się o nią. A może coś przeoczyłem? Może cała ich relacja okazała się wielkim złudzeniem.

**Tony**

Miałem wrażenie, iż o czymś zapomniałem. Tak pochłonęło mnie poprawianie zbroi, że… O nie! Zapomniałem o Pep! Jak ja mogłem? Idiota ze mnie. Pieprzony tchórz, a nie facet. Musiałem do niej zadzwonić. Od razu wybrałem numer. Nie odbierała. Bałem się, czy nie została ranna. W końcu nie raz Maggia próbowała zrobić jej krzywdę. Jednak alarmy milczały.
Kiedy chciałem ponownie nawiązać połączenie, do zbrojowni wszedł Rhodey.

Rhodey: A ty dalej tutaj? Kolacja gotowa. Może zjesz z nami?
Tony: Wybacz. Muszę coś zrobić.
Rhodey: Przy okazji pogadaj z Pepper.
Tony: Nie rozumiem.
Rhodey: Pan Potts przyszedł do ciebie.
Tony: Nie skrzywdziłem jej!
Rhodey: Tony, wyluzuj. Nic nie mówił. Chce z tobą zamienić parę słów. Nie bój się.
Tony: Skoro tak mówisz, to okej.

Zostawiłem narzędzia, wychodząc z bazy. Miałem złe przeczucia, co do nadchodzącej rozmowy z ojcem rudej. Starałem się chować w sobie strach, ale i tak serce biło, jak szalone. Przez ten stres kiedyś wykituję na dobre, czego każdy wróg życzy Iron Manowi. Nie ważne, czy są Święta, a może zwyczajny dzień. Łomot musi być.
Po pojawieniu się w domu Rhodesów, pokierowałem się do salonu. Rhodey był również przy tej rozmowie. No i Roberta oczywiście też musiała słuchać, co ja zrobiłem albo, co powinienem uczynić. Usiadłem na kanapie, próbując oddychać spokojnie. Niestety, lecz na marne. Bałem się.

Virgil: Tony, zawsze cię lubiłem. Nigdy nie podejrzewałbym, żebyś zranił Patricię, ale dziś wróciła zapłakana. Zamknęła się w pokoju i nie chce wyjść. Martwię się o nią, a podobno to twoja wina.
Tony: Moja? Ja wiem, że zawiodłem, panie Potts. Zapomniałem o…
Virgil: Podobno zerwałeś z nią.
Tony: SŁUCHAM?!
Rhodey: Tony, uspokój się.
Tony: Łatwo ci powiedzieć.
Virgil: Dlaczego to zrobiłeś?
Tony: Ja… Ja nie zerwałem z Pep. Nie ośmieliłbym się.
Virgil: Więc kłamie?
Tony: Nie wiem.
Virgil: Przysięgam, że jeśli coś sobie zrobi, będziesz cierpiał.
Tony: Nic nowego.

Gdy chciałem odejść od stołu, chwycił mnie za bluzkę i szarpnął dość mocno.

Virgil: Ja jeszcze nie skończyłem!
Roberta: Virgil, nie denerwuj się. Widzisz, że on nie wie nic o zerwaniu.
Virgil: Ona cierpi! On też będzie.
Roberta: Proszę cię! Nie rób tego!
Tony: Panie Potts…
Virgil: Dość tej dobroci!

Ścisnął moje gardło na tyle silnie, że nie mogłem oddychać. Dusiłem się.

Rhodey: Proszę przestać!
Virgil: Ona czuje się tak samo. I co? Miło?
Tony: Nie… Nie… jest.
Virgil: Dlatego dostałeś nauczkę.

Puścił mnie wolno, aż musiałem nabrać powietrza do płuc. Nic więcej nie powiedział do nas. Po prostu wyszedł, trzaskając drzwiami. Nie miałem ochotę na jakąkolwiek pogawędkę. Poszedłem schodami do swojego pokoju. Padłem na łóżko i zasnąłem.

~*Następnego dnia*~

**Pepper**

Przestałam użalać się nad sobą. Niech ma swoją nową dziewczynę. Czułam się i tak podle, bo mnie wykorzystał, ale trudno. Nie ma prawdziwych facetów na świecie. Są tylko kretyni z pięknym spojrzeniem. To wszystko. Nie chciałam ruszać się z łóżka. Mogłam w nim leżeć całą wieczność. Niestety, lecz tatuś musiał się wprosić.

Virgil: Córuś, wszystko gra?
Pepper: A mogę kłamać?
Virgil: Nie przy mnie. Wiem, jak ci ciężko. Nie zawracaj sobie głowy takim głupkiem. Zresztą, już zapłacił za swoje.
Pepper: Tato?
Virgil: Tak, słonko?
Pepper: Co ty zrobiłeś?
Virgil: Nic wielkiego. Dostał karę i już cię nie skrzywdzi.
Pepper: Co mu zrobiłeś?!
Virgil: Nie martw się. On żyje, chociaż powinien zdychać.
Pepper: Tato!
Virgil: No co? Skrzywdził cię. Nie mogę pozwolić, żeby znowu zrobił to samo.
Pepper: Ale nie zachowuj się tak! W ten sposób pokazujesz, że sam nie jesteś od niego lepszy… Mogę zostać sama?
Virgil: O ile nie wyrządzisz sobie krzywdy. Może zabrałem ci ostre narzędzia, ale słyszałem, że dzieciaki mają przeróżne pomysły. Bardzo chore pomysły.
Pepper: Zaufaj mi. Ja taka nie jestem.

**Tony**

Ojciec Pepper miał rację. Ona cierpiała z mojej winy, choć tak naprawdę tamtego dnia nie widziałem się z nią na żywo. To musiał być ktoś inny. Nawet miałem podejrzenia, co do pewnej osoby. Tak obiecała nie sprawiać problemów, a znowu je powoduje.
Po przebudzeniu, odezwało się przypomnienie o naładowaniu implantu. Zignorowałem je. Nie chciałem dbać o siebie, kiedy moja ukochana została poważnie zraniona. Zszedłem na dół, gdzie umyłem twarz. Nie była zbyt wyraźna w lustrze. Wszystko przez brak energii w mechanizmie. Jakoś wytrzymam dwie albo trzy godziny. Zjadłem jedną kanapkę i poszedłem do zbrojowni. Tam natknąłem się na przyjaciela, który szperal przy zbroi.

Tony: Co ty robisz?! Zostaw to!

Wyrwałem mu z rąk narzędzia. Co on kombinował?!

Rhodey: Nic. Po prostu chciałem ci pomóc.
Tony: Nie wierzę. Niby jak?
Rhodey: Przecież jestem, jakby twoim bratem. Zawsze możesz na mnie liczyć.
Tony: Ale nie zmieniaj żadnych ustawień, jasne?
Rhodey: Spoko.

Niezbyt mu ufałem. Szczególnie po moich domysłach, jakie dotyczyły starego wroga. Jednak pozwoliłem na pracę. Na początku nie widziałem żadnych zastrzeżeń. Słuchał się wytycznych, więc nie musiałem niczego się czepiać. Dopiero później zauważyłem jakąś usterkę. Dość poważną.

Tony: Co ty zrobiłeś?!
Rhodey: Wszystko działa. Nie widzisz?
Tony: Zepsułeś system podtrzymywania życia! Chcesz, żebym zginął na akcji? Ty też masz mnie za potwora?! Nie! To musi być sen. CHCĘ SIĘ OBUDZIĆ!
Rhodey: Przestań krzyczeć, Tony. To nic ci nie da, a pogarsza twoją sytuację.

Miał rację, aż na złość poczułem ból w klatce piersiowej.

Rhodey: Idź naładuj implant, a ja poprawię ten błąd.
Tony: Niczego już nie ruszasz, jasne?!

Zrzuciłem narzędzia ze stołu. Byłem wściekły, przez co ból nasilał się bardziej. Do tego odezwał się alarm. Miałem pecha. Iron Man był potrzebny. Niby coś mówił, a ja go olałem. Poleciałem na samobójczą misję. Dlaczego? Bo mogłem już z niej nie wrócić.
Gdy wyleciałem ze zbrojowni, dostrzegłem Whiplasha. No tak. Zawsze na niego wpadam. Nie musiałem podlatywać zbyt blisko, bo szybko zostałem zauważony. Od razu oplótł zbroję biczami, porażając systemy. Błagałem, żeby przestał. Cierpiałem psychicznie, więc fizyczny ból był trudniejszy do zniesienia.

Tony: Aaa!
Whiplash: Jesteś dziś zbyt słaby. Czyżby zły dzień?
Tony: Aaa! Można tak… Aaa! Powiedzieć!
Whiplash: Nie martw się, Iron Manie. Wkrótce będzie po wszystkim.
Tony: Aaa!

Zawsze walczyłem do samego końca, a teraz byłem słaby. Nie wytrzymałem zbyt długo, bo na obronę też nie miałem sił. Czułem, jak umieram od środka i od wewnątrz. Płonęła skóra, serce biło coraz wolniej, ściskając rozrusznik tak mocno, że miałem wrażenie, jak rozrywa płuca. Nie mogłem oddychać.
Już miałem się poddać, gdy usłyszałem czyjś głos.

Pepper: Tony, nie daj mu się!
Rhodey: Tony, walcz!
Tony: Pepper… Rhodey?

Wydawało mi się, że miałem omamy słuchowe. Jednak słyszałem ich głos. Jak to możliwe?

Tony: Umieram.
Pepper: Nawet tak nie mów. Jesteś Iron Manem! Człowiekiem z żelaznym sercem! Uda ci się! Wygrasz!
Tony: Ale system…
Rhodey: Nikt nie zniszczy twojej woli życia.
Tony: Ty jesteś… winny.
Rhodey: Ja? Dlaczego?
Pepper: O! Już wiem! To ma sens! Tony, to Madame Masque cię wrobiła! Nie zerwałeś ze mną tylko ona to zrobiła, a Rhodey nigdy nie skrzywdziłby ciebie. Tony, musisz do nas wrócić. Musisz.

W jej głosie słyszałem zbliżający się płacz.

Tony: Ach! Nie… Nie mogę.
Whiplash: Tyle wystarczy, bo i tak szybko skonasz.

Zaśmiał się złowrogo i odleciał. Opadłem z sił, rozbijając się. Nie byłem w stanie wstać, a autopilot nie działał. To koniec. Koniec Tony’ego Starka oraz Iron Mana. Straciłem przytomność.

**Rhodey**

Pepper krzyczała na cały głos. Nie mogłem go zostawić na śmierć. Musiałem mu pomóc. W tym celu poleciałem moim pancerzem na miejsce ostatniego sygnału Mark II. Byłem przerażony. Zbroja była w opłakanym stanie, a pewnie jej użytkownik też nie miał się najlepiej. Skan wykazał spore obrażenia.

Pepper: Rhodey, masz go? Powiedz, że znalazłeś Tony’ego!
Rhodey: Jest, ale…
Pepper: Ale?! Ja cię zabiję, jak on umrze! Zrób coś!
Rhodey: Nie świeci się reaktor. Nie jest dobrze… Tony, słyszysz mnie? Powiedz coś.
Pepper: Zabierz go do szpitala. Natychmiast!
Rhodey: Komputerze, jakie są szanse przeżycia?

<<Szanse są niewielkie ze względu na spore uszkodzenia fizyczne, wyłączony rozrusznik oraz rozległe poparzenia trzeciego stopnia>>

Pepper: Rhodey?

Nie odpowiedziałem. Wyjąłem przyjaciela ze zbroi, zabierając do najbliższej placówki medycznej. Błagałem pierwszego, napotkanego lekarza o pomoc. Natychmiast go zabrał na blok. Mama dowiedziała się o “wypadku”. Za każdym razem, gdy Tony walczył o życie z winy walk, wmawiałem jej, że to tylko kraksa samochodem, potrącenie przez pijaka i inne takie brednie. Ruda pojawiła się krótko po niej. Była wściekła, zrozpaczona, a zarazem bardzo przerażona całą sytuacją.

Pepper: Głupia Whitney! To wszystko jej wina!
Rhodey: Wiem, Pepper. Jednak nie zauważyliśmy nic podejrzanego. My też zawiniliśmy.
Roberta: Tony za dużo ma ostatnio tych “wypadków”. Ma niezłego pecha.
Rhodey: Mamo, to nie jest śmieszne.
Roberta: Nie śmieję się.
Pepper: Oby uratowali Tony’ego.

Czekaliśmy dość długo na informację, aż wreszcie wyszedł jakiś lekarz. Długo milczał, ale skłoniliśmy do rozplątania języka.

Lekarz: Robiłem, co w mojej mocy. Bardzo mi przykro.
Pepper: Nie. Nie! Nie może być! Kłamie pan!
Rhodey: Pepper, spokojnie.
Lekarz: Gdybyśmy znali lepiej tę technologię, którą miał zepsutą, być może dalej mógłby żyć. Współczuję wam.

Więcej nie powiedział nic i poszedł. Pepper chciała rzucić się na niego z pięściami, ale w porę ją powstrzymałem.

Pepper: ZOSTAW MNIE!
Rhodey: Pepper, cii… Ochłoń, bo kogoś zabijesz.
Pepper: Nie wierzę. Oni… Oni kłamią. Tony nie zostawiłby nas.
Rhodey: Wiem o tym, ale to koniec.

Wybuchła płaczem i jedyne, co mogłem zrobić, to ją przytulić. Pewnie po paru minutach sam uświadomię sobie, do czego doszło. Na razie nie czułem nic, bo za dużo uczuć próbowało dać o sobie znać. Gdybyśmy wcześniej rozgryźli sztuczkę Whitney, on wygrałby walkę z Whiplashem. Na pewno tak skończyłaby się potyczka z największym nemezis. A teraz? Teraz nie ma nic.


Koniec.

--***---

Dziękuję Karolinie aka Sadystka za zainspirowanie, danie pomysłu na ten dramat. Oj! Takich tortur Tony jeszcze nie miał. Zerwanie z Pep, kłótnia z Rhodey'm, zła funkcjonująca zbroja i do tego niedbanie o zdrowie. Jutro widzimy się z projektem, a tak dobranoc. ;)
© Mrs Black | WS X X X