Part 15: Tonuś i Pep

3 | Skomentuj




**Pepper**

Przez chwilę nie oddychałam. Ani jednego tchu. Po prostu bałam się, że umrę, a życie jeszcze było przede mną. Jednak poczułam pewną zmianę. Przestałam się dusić, a lekarze byli gotowi w każdej chwili intubować. Zawsze różniłam się od innych i chyba dzięki temu znowu zaczęłam oddychać. Patrzyli na mnie ze zdumieniem w oczach, a ja odetchnęłam z ulgą, uspokajając się, bo wszelkie poparzenia zniknęły, które były spowodowane przez bicze. Lekarz w okrągłych okularkach sprawdzał odczyty, dziwiąc się, że były w normie.

Dr Yinsen: Jak się czujesz?
Pepper: Potrafię oddychać bez maski. W sumie, to mogę już wrócić do domu
Dr Yinsen: Niezwykłe, jak szybko oparzenia się zagoiły. I naprawdę jest lepiej?
Pepper: Tak. Mogę dziś wrócić?
Dr Yinsen: Jeszcze kilka dni. Masz więcej szczęścia, niż Tony
Pepper: A zawsze było z nim źle?
Dr Yinsen: Wiesz, kim naprawdę jest?
Pepper: Chodzi o Iron Mana? Niedawno to odkryłam. Jest silny, skoro z tak słabym sercem ryzykuje życiem, by ratować ludzi
Dr Yinsen: Prosiłem, żeby znalazł sobie inne zajęcie, ale nie chce zrezygnować. Cóż. Mam kogoś poinformować, że tu jesteś?
Pepper: Tylko Tony’ego
Dr Yinsen: No to będzie problem
Pepper: Dlaczego?
Dr Yinsen: Nie wiem, czy jest w stanie
Pepper: Whiplash go skrzywdził?!
Dr Yinsen: Uspokój się. Dowiem się i ci powiem, a na razie leż i odpoczywaj

Bałam się o Tony’ego. Poczułam, że mimo tak krótkiego znajomości, stworzyła się niezwykła więź. Chciałam go zobaczyć, jak najszybciej. Naprawdę bardzo szybko się wyleczyłam ze wszystkich ran. Wszyscy byli w szoku i ja też tego nie ukrywam.

**Tony**

Dziwne. Myślałem, że umarłem, a w tle słyszałem głos lekarki i mojego przyjaciela. Był przerażony, aż krzyczał na całe gardło. Nie wiem, co się ze mną działo, ale czułem się inaczej. Wirus zaczynał znikać. Powoli otwierałem oczy.

Rhodey: Tony, wszystko gra?
Tony: W porządku, Rhodey
Dr Bernes: Musiałam ci wstrzyknąć pewne serum i twój przyjaciel myślał, że cię zabiłam, ale taka jest zawsze reakcja na Extremis. Było naprawdę blisko
Tony: Extremis?
Dr Bernes: Miliony nanorurek, które są zdolne przebudować cały organizm, ale w twoim przypadku jedynie usunęło wirusa
Tony: Pepper nic nie jest?
Rhodey: Mama z nią została. Zadzwonię do niej i się dowiem
Tony: Whiplash ją skrzywdził?!
Dr Bernes: Nie myśl o tym. Musisz wydobrzeć. Potrzebuję sprawdzić, czy wirus całkowicie zniknął, a dr Yinsen chce dane o inwazyjności wirusa Vortex. Powinien wiedzieć, czy implant nie został uszkodzony
Tony: Skoro nic się nie dzieje, mogę wrócić do domu?
Dr Bernes: Nie bądź taki do przodu. Trochę poczekasz. Rhodey, pilnuj go
Tony: Nie musisz
Rhodey: Oj! Chyba muszę
Tony: Kiedyś cię zabiję
Rhodey: Zobaczymy

Lekarka wyszła z sali. Chciałem, jak najszybciej zobaczyć się z Pepper. W tamtej rzeczywistości była pięknym aniołem. Pora wyznać, co do niej czuję. Gdy będzie już po wszystkim, wynagrodzę jej wszystkie krzywdy, jakie musiała znieść. Może wycieczka rowerowa? Zobaczymy.

Tony: Rhodey, podasz mi telefon?
Rhodey: A ty, co kombinujesz? Nie próbuj mi uciekać
Tony: Heh! Innym razem. Na razie muszę zadzwonić
Rhodey: Ohoho! Już wiem, co się święci
Tony: No co?
Rhodey: Haha! Jak mogłem tego nie zauważyć? Ty się zakochałeś! Ale jaja! Haha! Serio?
Tony: No tak, więc daj mi to
Rhodey: Chłopie, tak krótko się znacie i już ją kochasz? Uważaj na rude. Mogą być fałszywe
Tony: Pierdol stereotypy. Ona jest wyjątkowa. Taka piękna, urocza, a jak się ładnie uśmiecha. Kurwa!
Rhodey: Hahaha!
Tony: Zaraz cię czymś rzucę
Rhodey: Dobrze, że Extremis cię nie wzmocniło
Tony: A co? Wolałbyś, żebym umarł?
Rhodey: Nie! Chodzi o twoje serce. Podobno dziewczyny lecą na kaleki
Tony: RHODEY?!

Rzuciłem go… wazonem? Akurat był pod ręką. Udało mu się uniknąć i niestety hałasy usłyszała lekarka.

Dr Bernes: Czy wyście powariowali?!
Rhodey: Tony oszalał z miłości
Dr Bernes: Tony, uspokój się
Tony: Sprowokował mnie!
Dr Bernes: Zupełnie, jak dzieci

Uśmiechnęła się i wyszła. Rhodey mnie porządnie wkurwił, ale jeszcze droczyliśmy się. Nigdy nie zabiłbym kogoś, komu zawdzięczam życie.
Wybrałem numer do Pep. Od teraz tak będę na nią mówić. Pep Potts.

**Pepper**

Chyba ktoś mi czytał w myślach. Chciałam zadzwonić do Tony’ego, ale zapomniałam, że NIE ZNAM JEGO MUMERU. Dobra, spokojnie. Odbiorę. Ciekawe, kto dzwoni?

Pepper: Halo?
Tony: Cześć, Pep
Pepper: Tony? Skąd masz mój numer?
Tony: Ech… No włamałem się o SHIELD
Pepper: Do SHIELD? Zgłupiałeś do reszty?!
Tony: Przepraszam, Pep
Pepper: Pepper! Nie mów do mnie, Pep
Tony: A to niby czemu?
Pepper: Nie zasłużyłeś sobie na to
Tony: Naprawdę? To poczekam
Pepper: Widzę, że humor ci dopisuje, a martwiłam się o ciebie
Tony: Ja o ciebie też, dlatego dzwonię
Pepper: Miałam starcie z Whiplashem i coś mi się wydaje, że…
Tony: Zabił twojego ojca
Pepper: Nie cierpię cię
Tony: Czemu?
Pepper: Bo czytasz w moich myślach, zboczuchu
Tony: Ja? Zboczuch? Wypraszam sobie. Po prostu zgadywałem
Pepper: Jesteś okropnym kłamcą
Tony: Dziękuję. Staram się nie wypaść z formy. Naprawdę się bałem
Pepper: Na szczęście dla nas obu skończyło się dobrze
Tony: Miałem więcej szczęścia
Pepper: Niż rozumu
Tony: Widzisz? Dopełniamy się i coś nas łączy. Muszę kończyć, ale spotkamy się, jak wrócę do domu
Pepper: Ja tak samo. Dbaj o siebie, Tonuś
Tony: Tonuś?
Pepper: Haha! Ty mówisz Pep, a ja Tonuś
Tony: Niech ci będzie

Rozłączyłam się, a na mojej twarzy widniał uśmiech. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam takiej ekscytacji. Chciałabym się z nim spotkać. Dobrze, że nic mu nie jest.

Part 14: Potrzeba czasu

1 | Skomentuj


**Rhodey**


Siedziałem przy Pepper, czekając, aż się wybudzi. Na szczęście rany na szyi bardzo szybko się goiły. Tony podobno też dojdzie do siebie, ale oboje nadal nie otworzyli oczu. Poprosiłem mamę, by została z Pepper. Może jej nie znała, ale chciałem zobaczyć się z przyjacielem. Chciałem sam ocenić, jak źle z nim jest, skoro to jeszcze nie koniec walki o życie.
Godzinę później, pojawiła się w szpitalu.


Roberta: To ona?
Rhodey: Tak
Roberta: Biedna. Pewna przez Tony’ego musi cierpieć. Wie o Iron Manie?
Rhodey: Nie obwiniaj go, dobra? Sam też walczy o życie. Pójdę zobaczyć, co z nim, a ty bądź przy niej. Wrócę, jak najszybciej się da
Roberta: Ale wie, że Tony to Iron Man?
Rhodey: Nie wiem. Wiem jedynie, że niedawno straciła ojca i źle się z tym czuje
Roberta: W porządku. To znaczy, że ktoś musiał dokończyć stare porachunki


Wyszedłem z sali i udałem się na helikarier. Z pomocą Natashy uzyskałem pozwolenie na wejście. Bałem się, co mają zobaczyć. Przecież przeżył. Nie odszedłby bez pożegnania.
Powoli otwierałem szklane drzwi, wchodząc do sali, gdzie leżał Tony. Wyglądał inaczej. Szara skóra i niebieskie żyły.


Rhodey: Podobno wirus został zwalczony, więc czemu tak wygląda?
Natasha: Część wirusa pozostała bliska implantu i dalej jest aktywny. Co z Pepper?
Rhodey: Rany szybko się goją. Wiesz, kim jest Whiplash?
Natasha: Nie miałam z nim do czynienia
Rhodey: Ulubiony zabójca Mr. Fixa z biczami, który potrafi zabić
Natasha: Dziwne, bo widziałam dziś takiego robota i potem słyszałam krzyk Tony’ego. Czyli on mu to zrobił?
Rhodey: Jemu i Pepper. Dzięki za pomoc. Wiem, że wysłałaś Mandroidy
Natasha: Potrzebowałeś wsparcia, więc miały zająć się problemem
Rhodey: Mam nadzieję, że szybko wrócą do zdrowia, a Whiplash zginie w zgniatarce
Natasha: SHIELD upora się z nim, a wy zajmijcie się swoim życiem
Rhodey: Coś się stało?
Natasha: Muszę cię zostawić, bo idę na kolację z Clintem
Rhodey: Ech… To idź
Natasha: Uda ci się z inną dziewczyną
Rhodey: Na pewno nie znajdę takiej nieziemskiej kobiety, jak ty
Natasha: Haha! Zobaczymy. Trzymaj się
Rhodey: Do zobaczenia


Siedziałem przy Tony’m, patrząc, jak jego implant bardzo lekko świecił. Nadal sobie powtarzałem. On nie umrze. Nie może, ale puls był taki słaby, że los był przesądzony po jednej stronie.


Rhodey: Wyjdziesz z tego, prawda? Będziesz walczył do samego końca
Dr Bernes: Na pewno tak będzie


Przestraszyłem się na głos lekarki. Odwróciłem się i była o wiele młodsza od Yinsena. Jednak pracowała w SHIELD, czyli ma wystarczająco sporo doświadczenia.


Rhodey: Pani ze mną rozmawiała przez telefon?
Dr Bernes: Rhodey, zgadza się?
Rhodey: Tak, to ja
Dr Bernes: Nie musisz się bać o stan twojego przyjaciela. Na razie utrzymuje się stabilny, ale to może się gwałtownie zmienić
Rhodey: Dr Yinsen wiedziałby, co robić
Dr Bernes: Co nie znaczy, że ja mam być bezradna. Nauczył mnie wszystkiego, więc nie musisz się bać. Postawię Tony’ego do żywych
Rhodey: Mam nadzieję
Dr Bernes: Wszystko zależy od niego


**Tony**


Stałem przed duchem, wędrując w nicość, w której nie byłem sam. Moja anielica również tam znalazła swoje miejsce. Ostrożnie podchodziłem do niej, by upewnić się, że tam była. Widziałem uśmiechniętą twarz, aż przyspieszyłem biegu. Pragnąłem ją dotknąć. Chwycić za rękę, ale od razu rozpłynęła się w powietrzu. Była wytworem mojej wyobraźni. Z tęsknoty.
Nagle poczułem, że moje serce znowu zaczęło bić. Czy będę żyć? A może to moja ostatnia godzina?


**Pepper**


Powoli otwierałam oczy. Czułam, że z trudem mogę oddychać, ale miałam na twarzy maskę tlenową. Szpital? Co się stało? Obudziłam się, a obok mnie siedziała jakaś kobieta w długich, czarnych włosach z ciemną karnacją. Nerwowo rozglądałam się po sali, szukając znajomej twarzy, ale obraz wciąż był rozmazany.


Roberta: Nic nie mów. Wszystko będzie dobrze. Musisz odpoczywać
Pepper: Kim… pani… jest?
Roberta: Mamą Rhodey’go. Prosił, żebym została z tobą
Pepper: Nic… mu… nie jest?
Roberta: Spokojnie. Żyje i nie zrobił mu krzywdy. Wezwać lekarza?
Pepper: Nie… trzeba
Roberta: Na pewno? Może lepiej, by zobaczył, czy wszystko gra?
Pepper: Jak… pani… uważa


**Tony**


Zacząłem powoli się wybudzać z tego dziwnego świata i trafiłem do tego rzeczywistego. Znowu ból powrócił. Wirus nadal chciał pożreć mnie żywcem. Próbowałem być spokojny. Wydawało mi się, że słyszę Rhodey’go. Nie potrafiłem oddychać, a ból był nie do zniesienia. Implant został tak zainfekowany, że Vortex przedzierał się do serca. Moje ręce chciały wyrwać mechanizm, by zakończyć te piekło. Tyle, że Rhodey mnie powstrzymywał.


Rhodey: Tony, uspokój się. Zaraz ci pomogą
Tony: Rhodey? Nie… Nie potrafię…
Dr Bernes: Nic nie rób. Za chwilę poczujesz się lepiej


Poczułem, że coś mi wbija w rękę i na nowo moje serce zaczęło zwalniać, zatrzymując swoją pracę.


**Pepper**

Nadal nie potrafiłam normalnie oddychać. Wcześniej potrafiłam złapać odrobinę powietrza, a teraz pogrążyłam się w ciemności. Nie czułam nic, trafiając do nicości bez możliwości oddechu.

Part 13: Za wszelką cenę

1 | Skomentuj

**Rhodey**


I co ja mam zrobić? Nie mogę pozwolić, by skrzywdził Pepper, ale Tony też potrzebował mojej pomocy. Nie rozdwoję się. Rhodey, myśl szybciej, bo zrobi się bardziej niewesoło.
Kiedy byłem gotowy odłożyć rękawicę, pojawiło się coś na niebie. Ponad sześć zbroi SHIELD. W końcu mamy wsparcie. Dzięki, Natasho.


Rhodey: Masz ją puścić! Natychmiast!
Whiplash: Proszę bardzo


Poddusił ją biczem i puścił wolno.


Rhodey: Pepper!


Mandroidy zaczęły ścigać Whiplasha, a ja zdołałem złapać rudą. Jej szyja była poparzona. Dusiła się. Jakbym nie miał zmartwień na głowie.


Rhodey: Pepper, słyszysz mnie?
Pepper: Rhodey…
Rhodey: Nie zamykaj oczu. Bądź silna
Pepper: Nie… mogę… oddychać…
Rhodey: Spokojnie. Zaraz się znajdziemy w szpitalu


Natychmiast położyłem ją w samochodzie, zapinając pasy. Zdołałem zrobić jakiś okład gazą, ale i tak pilnie potrzebowała pomocy medycznej. Widziałem, jak opada z sił, bo powieki zaczynały się zamykać.


Rhodey: Pepper, nie zasypiaj. Wytrzymaj. Jeszcze trochę i…
Pepper: Nie… mogę… Rhodey…


Niespodziewanie straciła przytomność w połowie drogi. Przyspieszyłem, aż licznik wskazywał powyżej sześćdziesięciu. Musiała, jak najszybciej zostać opatrzona.
Wreszcie dotarłem na miejsce. Wparowałem z nią, nosząc sposobem matczynym. Jeden z lekarzy miał dyżur. Nasz doktorek Yinsen. Od razu poinstruował pielęgniarki, by opatrzyły wszelkie rany.


Rhodey: Da się ją uratować?
Dr Yinsen: Sprawdzę, jak rozległe są oparzenia. Mam nadzieję, że wydobrzeje szybko. Mogę wiedzieć, gdzie zostawiłeś Tony’ego?
Rhodey: Nie jest z nim dobrze, ale myślę, że mu pomogą. Tony jest silny
Dr Yinsen: Wiem to, ale powiedz mi, co się stało?
Rhodey: Sprawy Iron Mana
Dr Yinsen: Rozumiem. Już o nic więcej nie pytam. Czyli ona też została w to wplątana?
Rhodey: Nie, choć podobno jej ojciec był agentem FBI i zginął
Dr Yinsen: Teraz to ma sens. Ktoś nie chce dopuścić, by przeżyła. Mogłaby zagrozić komuś
Rhodey: Wyjdzie z tego?
Dr Yinsen: Bądźmy dobrej myśli


Podszedłem pod salę operacyjną, gdzie była operowana dziewczyna. Lekarz wiedział, co miałem na myśli, mówiąc o “sprawach Iron Mana". Spróbowałem dowiedzieć się, w jakim stanie był Tony. Odebrał ktoś inny, niż Natasha. Nie wiedziałem, kim była. Jednak później sama się przedstawiła.


Dr Bernes: Witaj, Rhodey. Mówi dr Bernes. Wiem, że jesteś bliski Iron Manowi, dlatego udzielę ci potrzebnych informacji. Właśnie skończyłam operację. Chcesz wiedzieć wszystko, a może jedną wiadomość?
Rhodey: Przyjmę wszystko. Proszę się nie bać mówić prawdy
Dr Bernes: Trudno było zwalczyć wirusa, ale na szczęście nie doszedł do mózgu, lecz niestety implant został zainfekowany. Na razie jest stabilny, chociaż i tak sytuacja może się zrobić poważna, bo utrzymuje się nieprzytomny
Rhodey: Ważne, że żyje. Dziękuję za wszystko
Dr Bernes: Nie dziękuj, bo to jeszcze nie koniec


**Pepper**


Miałam wrażenie, że odchodziłam w nicość, ale coś ciągle mnie trzymało przy życiu. Nie mogłam w to uwierzyć, że Rhodey dla mnie również zaryzykował życiem. Gdyby nie śmierć taty, może nikt, by nie ucierpiał. Nie oddychałam, a żyłam. Trudno to wyjaśnić. Czułam poparzone gardło, które zdołało się jakoś goić, rozpoczynając regenerację. Wciąż żyję. Chyba jestem w siódmym niebie. Chyba nie, skoro Śmierć się spóźniła w odwiedziny.


**Tony**


Czułem, jak moje serce przestało bić, a implant zgasł. Jednak nadal żyłem. Nie rozumiałem tego zjawiska. Zbliżałem się do swojego końca, czy zdołam pożyć i zobaczyć z przyjaciółmi? Jedno jest pewne. Nie implant mnie utrzymywał obecnie przy życiu a właśnie zobaczenie mego anioła. Mojej Pepper.


**Natasha**


Tony próbował walczyć. Wiedziałam, że robił to dla kogoś. Jest silny. Zniesie ból i wróci do żywych.


**Rhodey**

Z Pepper stan ulegał znacznej poprawie. Lekarze byli zdziwieni na tak szybką regenerację. To nieludzkie.


---**---

No i jest nadrobiona notka. I jak?

Part 12: Vortex cz.2

1 | Skomentuj

**Tony**


Czułem piekielny ból, który rozchodził się coraz to bardziej boleśnie na całym ciele. Zbroja była czymś zainfekowana, a najgorsze w tym wszystkim była jego aktywność. Miałem wrażenie, że przedostał się jakiś wirus.


Tony: Co to jest?!
Whiplash: Mr. Fix stworzył wirusa o nazwie Vortex. Specjalnie dla ciebie. Cóż, na mnie już pora. Żegnaj
Tony: Whiplash!


Próbowałem za nim lecieć, by go dogonić. Jednak nie potrafiłem nic zrobić. Krzyczałem z bólu, a z Rhodey’m nie miałem kontaktu. Upadłem na podłogę. Miałem wrażenie, że znam mechanizm infekcji. Działa, niczym Technovore, lecz z gorszymi objawami. Skąd on miał do niego dostęp? No nieważne. Musiałem pozbyć się tego świnstwa.


<<Uwaga! Zagrożona integralność zbroi>>


Tony: Połącz...z Rhodey’m!


<< Trwa nawiązywanie połączenia…>>


Rhodey: Tony, wszystko gra? Moc w zbroi gwałtownie spada. Co się dzieje?
Tony: Wirus! Rhodey, musisz… Aaa!


Zwijałem się z bólu, a wirus docierał blisko implantu. Musiałem coś zrobić. Tylko, co? Jeśli czegoś nie wymyślę, umrę.
<< Moc spadła poniżej normy. Zalecany powrót>>


**Natasha**


No i kolejni agenci AIM zamknięci w celi. Dość gładko poszło. Nie zużyłam zbyt wiele arsenału. Mogłam odpocząć po misji. Sprawdziłam jedynie, czy miałam coś jeszcze do zrobienia. Clint przymknął pozostałych pszczelarzy, a Fury nie miał żadnych rozkazów.


Clint: To co? Może kolacja we dwoje? Powinniśmy się cieszyć, że misja zakończona sukcesem
Natasha: Z tobą nawet pójdę w ogień


Uśmiechnęłam się, lecz to szybko znikło z mojej twarzy. Zauważyłam nad nami jakiegoś robota z biczami. Nic dziwnego, ale później usłyszałam głośny krzyk. Od razu pobiegłam w tamto miejsce. Clinta zostawiłam w tyle i szybko odnalazłam źródło hałasu. Byłam w szoku. Iron Man? Nie wyglądał za dobrze.
Podbiegłam do niego, sprawdzając jego stan.


Natasha: Iron Manie, co się dzieje?
Tony: To… To wirus. Aaa!
Natasha: Niedobrze. Będę musiała zdjąć z ciebie zbroję. Odblokuj ją. Halo! Słyszysz mnie?
Tony: Wezwij… Rhodey’go…


Stracił przytomność. Było z nim coraz gorzej. Na szczęście wiedziałam, o kim mówił. Znałam Tony’ego jako blaszaka, dlatego w telefonie miałam zapisany numer do jego przyjaciela. To jedyne wyjście.


Natasha: Rhodey, słyszysz mnie?
Rhodey: Natasha? Dawno cię nie słyszałem. Jak miło, że dzwonisz
Natasha: I tak wiesz, że jestem z Clintem
Rhodey: Ech… No niestety. A czemu dzwonisz?
Natasha: Musisz natychmiast odblokować zbroję
Rhodey: Oszalałaś?! Implant jest zasilany energią ze zbroi. Jeśli skończą się rezerwy, serce Tony’ego przestanie bić!
Natasha: Tylko, że muszę mu pomóc w walce z wirusem, dlatego odblokuj zbroję
Rhodey: Dobra. Już to robię


Kilka minut później, zbroja została odblokowana. Od razu zdjęłam mu hełm, wstrzykując do szyi specjalne serum, które miało zniwelować efekty wirusa. Niewiele to dało, więc byłam zmuszona do wezwania SHIELD. Sprawdziłam puls, czy jeszcze żył i oddychał, bo na twarzy były widoczne niebieskie żyły, a skóra poszarzała.


Natasha: Mów agentka Romanoff. Potrzebuję pomocy medycznej dla Iron Mana. Przyślijcie wsparcie
Agentka Hill: Przyjęłam. Akurat jestem w okolicy. Zaraz do ciebie przylecę
Natasha: Pospiesz się. Mamy mało czasu


Niecierpliwie czekałam na pojawienie się agentki. Jednak była w samą porę. Od razu chwyciła zbroję specjalnymi szczypcami i poleciałam razem z nią na helikarier.
Po upływie kwadransu, znaleźliśmy się na miejscu. Nie zdjęłam mu pozostałej zbroi, skoro obecnie utrzymywała go przy życiu.


**Pepper**


Czyżby moja mama żyła? Powinnam jej poszukać, ale nie chciałabym być z tym sama. Pomyślałam, by zadzwonić do Tony’ego. Zaraz… Przecież nie wymieniliśmy się numerami. No to pozostało sprawdzić, czy był w domu.
Gdy chciałam się ruszyć z pokoju, usłyszałam dziwny hałas, jakby ktoś na czymś leciał. Iron Man? Trzeba to sprawdzić.
Ostrożnie zerknęłam przez okno, czy to był on. Strach sięgnął zenitu, widząc robota z biczami. Chyba wpadłam w tarapaty


**Rhodey**


Dowiedziałem się od Natashy, że Tony jest w krytycznym stanie. Właśnie był operowany. Podobno ocknął się na helikarierze i znowu krzyczał przez zżerający go wirus. Musieli zdjąć z niego zbroję.
Natychmiast wybiegłem z mieszkania, wyłączając komputer. Jak wyszedłem z bloku, ujrzałem Whiplasha. No nieźle. Co teraz? Może jeszcze mnie nie zauważył? Cholera. Widział mnie. Muszę stąd spadać.
Biegłem, ile miałem sił w nogach. O dziwo nie gonił mnie. Przystanąłem przy ścianie sąsiedniego budynku, zerkając, co się dzieje. Było jeszcze gorzej. On rozbił okno biczami. Co on sobie wyobraża?! Musiałem tam wrócić.
Nagle usłyszałem pisk Pepper. Tony miał rację. Whiplash na nią polował. I co teraz?


Whiplash: Pora dokończyć porachunki
Pepper: Puszczaj mnie! Pomóżcie mi! Iron Manie!
Whiplash: Iron Man ci nie pomoże


Ruda krzyczała jeszcze mocniej. I co ja mam zrobić?
Pobiegłem do piwnicy, bo może coś tam było. Znalazłem jakąś rękawicę. To powinno wystarczyć.
Wybiegłem z bloku i mierzyłem w biczownika.


Rhodey: Masz ją zostawić, Whiplash!
Whiplash: Jeśli chcesz, by twojej rudowłosej przyjaciółce nie spadł włos z głowy, odłożysz grzecznie broń, dzieciaku


Zbliżył jeden z biczy blisko jej gardła. Poczułem ten strach na skórze. Bałem się i o Pepper i Tony’ego. Dlaczego to nas spotyka?


**Natasha**


Zadzwoniłam do Rhodey’go, by mu przekazać, co się dzieje z Tony’m. Wolałabym, żeby był tutaj, gdyby coś potrzebowali od niego. Zdołał odebrać, ale przerywało sygnał.


Natasha: Rhodey, musisz zjawić się na helikarierze
Rhodey: Halo? Kto mówi?
Whiplash: Lepiej niczego nie kombinuj
Natasha: Rhodey, co się dzieje?
Rhodey: Przydałby się Iron Man
Whiplash: Ale go nie ma
Natasha: Nie wydaje mi się

Czyli miał kłopoty. Poprosiłam Fury’ego o wysłanie Mandroidów na teren, gdzie zlokalizowałam jego komórkę. Trzeba mu pomóc.


--**--

Sorki, że dopiero dzisiaj pojawił się kolejny part, ale wczoraj nie miałam dostępu do neta, ale za to będzie kolejna część dziś wieczorem. Takie małe odkupienie :)
© Mrs Black | WS X X X