BONUS#8: Scenariusz z serialu (oryginalnie z odcinka): Uśmiechnij się, dzisiaj będzie Happy

0 | Skomentuj

1
00:00:43,079 --> 00:00:45,612
<i><b> 1x22
Uśmiechnij się, dzisiaj będzie Happy </b></i>

3
00:00:55,262 --> 00:00:56,292
Nie rozumiem

4
00:00:56,452 --> 00:00:59,679
Nie potrzebujesz nic kupować
ale chcesz iść do centrum

5
00:01:00,005 --> 00:01:03,874
- Chcesz tylko ... tylko ...
- Połazić.

6
00:01:04,015 --> 00:01:06,612
Ale zatrzymajmy się
najpierw w paru miejscach

7
00:01:07,838 --> 00:01:11,645
Khaaaaaan.
Co tam, ziom?

8
00:01:11,987 --> 00:01:15,805
Nie. Nie, nie, nie.
Tylko nie, to

9
00:01:16,590 --> 00:01:23,715
Ja cię kręcę. Czy to jest lodówka
, dvd? O nie! Karaoke

10
00:01:24,262 --> 00:01:26,710
Proszę. Będzie świetnie
Naprawdę, obiecuję

11
00:01:27,393 --> 00:01:30,213
Dobra. Ale zatrzymamy się 
gdzieś jeszcze

12
00:01:31,626 --> 00:01:34,081
Hej, Gene.
Potts?

13
00:01:36,317 --> 00:01:38,204
Spokojnie. Będzie świetnie, nie?

14
00:01:41,459 --> 00:01:45,062
- Hej!
- Mała, Zamień się miejscem z Whitney

15
00:01:46,399 --> 00:01:48,506
Och! Jedźmy teraz po Tony'ego
i Rhodey'go

16
00:01:52,582 --> 00:01:56,391
Uhuhu. Patrzcie!
Ja latam!

17
00:02:02,579 --> 00:02:05,594
Hej, pojedźmy na Bermudy

18
00:02:05,980 --> 00:02:09,530
Whitney, ty i ja ...
Bermudy, co?

19
00:02:10,679 --> 00:02:13,907
Happy, nie możemy tam pojechać.
To jest wyspa

20
00:02:14,277 --> 00:02:16,690
No, ale poza tym,  w porzo nie?

21
00:02:22,819 --> 00:02:25,797
Niczego... nie... dotykaj

22
00:02:26,255 --> 00:02:30,426
Ech! Wyluzuj trochę, Gene Khan
Zaszalej

23
00:02:30,602 --> 00:02:34,338
I wy też. Nie chcielibyście się troszkę zabawić?

24
00:02:34,513 --> 00:02:37,112
-No nie, raczej nie tak

25
00:02:37,376 --> 00:02:40,061
- Niekoniecznie
- Nie lubię cię

26
00:02:40,252 --> 00:02:45,102
Ale lamy. Wy kujony powinniście
zacząć mnie naśladować

27
00:02:53,225 --> 00:02:56,806
Jedź za nim!

28
00:03:03,565 --> 00:03:04,583
Ruchy.

29
00:03:05,053 --> 00:03:10,505
Ludzie, serio. Chyba nie powinniśmy tam iść.
Na pewno nic mu nie jest

30
00:03:12,303 --> 00:03:13,893
Czaad.

 20 minut wcześniej

31
00:03:22,423 --> 00:03:25,965
Hej! No musisz ją w końcu wypróbować.
Ciągle tego unikasz

32
00:03:26,656 --> 00:03:29,616
Po raz ostatni, nie
Nie chcę.

33
00:03:29,786 --> 00:03:32,148
To jest zły pomysł z wielu powodów

34
00:03:32,867 --> 00:03:34,024
Jakich?

35
00:03:34,234 --> 00:03:40,151
Ja ... Ty ... no ptaki ...
Co jeśli ... Ech! Nie mogę

36
00:03:40,971 --> 00:03:42,270
Nie zmieszczę się w zbroję

37
00:03:42,467 --> 00:03:44,798
Ma w sobie ruchome spojenia i
rozszerzalny pancerz

38
00:03:44,937 --> 00:03:47,712
Każdy się zmieści
A na pewno ty

39
00:03:48,725 --> 00:03:51,382
Ech! Okej, dobrze
Spróbuję

40
00:03:51,772 --> 00:03:54,827
Nic się przecież nie stanie, tak?

41
00:04:08,942 --> 00:04:11,708
<i> Udało mi się.
Tony, jak mi idzie? </i>

42
00:04:11,941 --> 00:04:13,258
-Na pewno masz otwarte oczy?
-Ej!

43
00:04:22,086 --> 00:04:24,147
<i>Po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić. </i>

44
00:04:24,531 --> 00:04:29,535
<i>A może powinieneś lecieć
 trochę niżej... iii nad oceanem? </i>

45
00:04:30,028 --> 00:04:31,463
Zawsze tu tak gorąco?

46
00:04:32,595 --> 00:04:33,893
Muszę odetchnąć.

47
00:04:34,650 --> 00:04:37,369
Może... Może otworzę maskę, czy coś?

48
00:04:37,645 --> 00:04:39,353
<i> Patrz, jak lecisz! </i>

49
00:05:00,615 --> 00:05:03,500
Masz przyjść i mnie stąd zabrać!

50
00:05:03,738 --> 00:05:06,190
Słyszysz mnie, Tony?
To koniec.

51
00:05:06,410 --> 00:05:09,307
Co ty wyprawiasz?
Ło-ło-ło, hej! Nie zdejmuj jej!

52
00:05:09,493 --> 00:05:11,565
Rhodey, ktoś cię może zobaczyć
Rhodey!

53
00:05:11,829 --> 00:05:14,096
<i>Rozmowa przychodząca. </i>

54
00:05:14,361 --> 00:05:16,473
<i>- Rhodey?
- Zabierz mnie stąd! </i>

55
00:05:16,744 --> 00:05:18,696
<i> Rhodey.
Wróć tu w zbroi </i>

56
00:05:19,037 --> 00:05:22,648
Nie ma mowy!
Już do niej nie wejdę ...  w życiu!

57
00:05:22,864 --> 00:05:25,020
Jeśli chcesz ją odzyskać,
Przyjdź tu ...

58
00:05:25,524 --> 00:05:26,736
O, nie

59
00:05:31,683 --> 00:05:36,104
Ludzie, serio. Chyba nie powinniśmy tam iść.
Na pewno nic mu nie jest

60
00:05:37,822 --> 00:05:39,278
Czaad!

61
00:05:39,532 --> 00:05:43,484
Jest pusta. Kimkolwiek jest Iron Man,
musi być gdzieś blisko

62
00:05:44,367 --> 00:05:48,414
Hahaha! Głupek! To jasne.
Iron Man jest robotem

63
00:05:48,664 --> 00:05:52,542
Iron Man to nie robot, Happy.
Mówiłam ci

64
00:05:52,909 --> 00:05:57,228
Co ty wyrabiasz?
Musimy ee ... nie ...

65
00:05:57,460 --> 00:05:59,671
Happy!
Wyjdź stamtąd!

66
00:06:00,257 --> 00:06:02,439
Ludzie.
Patrzcie na to!

67
00:06:02,777 --> 00:06:04,524
Jestem Iron Manem.

68
00:06:05,093 --> 00:06:07,801
A przed chwilą mówiłeś, że on
jest zwykłym robotem

69
00:06:08,052 --> 00:06:11,944
Taak,i teraz jestem w środku
robota. Ha!

70
00:06:12,310 --> 00:06:15,896
Happy, zdejmuj tę zbroję
Natychmiast!

71
00:06:16,191 --> 00:06:20,026
Nie!
Chcę lecieć, robocie! Już!

72
00:06:26,730 --> 00:06:29,062
Co za niewiarygodny kretyn

73
00:06:29,838 --> 00:06:32,362
Bardzo niedobrze

74
00:06:38,946 --> 00:06:41,747
<i>Użytkownik na miejscu.
Wznawianie działania. </i>

75
00:06:43,513 --> 00:06:45,652
Tak!
Najwyższy czas, chłopie

76
00:06:47,631 --> 00:06:51,233
<i>- Zaraz, czy ty nie ...
 - Tony, mamy duże kłopoty </i>

77
00:06:51,372 --> 00:06:54,447
<i>- Musisz wyłączyć.
- Robocie? Czy to ty? </i>

78
00:06:54,928 --> 00:06:56,078
Happy?

79
00:06:58,279 --> 00:07:01,275
Ja cie!
Znasz moje imię

80
00:07:01,535 --> 00:07:07,004
Jak cię nazywać?
Robot? Iron-ziom? Blaszak?

81
00:07:07,211 --> 00:07:11,241
<i>- Coś ty zrobił, Rhodey?
 - On myśli, że Iron Man jest robotem. </i>

82
00:07:11,481 --> 00:07:13,704
<i> Musisz go przekonać
żeby opuścił zbroję. </i>

83
00:07:13,900 --> 00:07:16,765
<i> - I przejąć nad nią kontrolę.
- Nie cierpię cię.</i>

84
00:07:19,401 --> 00:07:24,969
Jesteś...
Jestem Iron Manem ... robotem.

85
00:07:25,252 --> 00:07:29,264
Ląduj i wyjdź... ze mnie

86
00:07:30,473 --> 00:07:33,501
To idiotyzm. 
Zaraz ją tutaj sprowadzę

87
00:07:33,710 --> 00:07:35,670
<i> Sprowadzisz? Gdzie?
Do zbrojowni?</i>

88
00:07:35,818 --> 00:07:38,225
<i>I co wtedy?
Dowie się wszystkiego. </i>

89
00:07:38,626 --> 00:07:43,187
<i> Cud. Ja latam! (?)
Lecę do góry nogami! </i>

90
00:08:05,322 --> 00:08:07,265
<i>Hej.
Happy całkiem nieźle lata. </i>

91
00:08:07,629 --> 00:08:09,817
<i> - Jestem pod wrażeniem
- Ty chyba żartujesz?</i>

92
00:08:09,989 --> 00:08:11,459
<i> No co?
Tylko mówię. </i>

93
00:08:11,660 --> 00:08:13,127
Pepper jest teraz razem z Gene'm
i Whitney

94
00:08:13,268 --> 00:08:14,725
Chyba próbują za nim jechać.

95
00:08:14,909 --> 00:08:18,825
Wezwę taksówkę.
Tylko, że nie mam ze sobą portfela

96
00:08:19,123 --> 00:08:21,224
<i> Przestań się wygłupiać
 i wracaj. </i>

97
00:08:21,410 --> 00:08:25,484
<i> Muszę tak pokierować Happy'm,
żeby nic się nie stało. Jemu i innym. </i>

98
00:08:25,722 --> 00:08:27,713
<i> Całkiem nieźle lata </i>

99
00:08:31,337 --> 00:08:34,219
Ekhm... Uwaga, Happy ... człowieku

100
00:08:34,429 --> 00:08:38,576
Iron Man przełącza się na autopilota
dla twojego bezpieczeństwa

101
00:08:40,921 --> 00:08:48,417
Hej! Dalej!
Ruszaj się! Chcę się... aaa dalej ruszaać!

102
00:08:54,396 --> 00:08:57,814
Co ty wyprawiasz?
Masz przestać!

103
00:09:02,440 --> 00:09:05,754
- Hej!
- Musisz wyluzować, Iron-bocie

104
00:09:05,998 --> 00:09:09,019
Dopiero zacząłem się rozkręcać

105
00:09:11,520 --> 00:09:14,197
Co on wyprawia?

106
00:09:43,800 --> 00:09:45,418
Aaaa!

107
00:09:49,923 --> 00:09:52,978
- O, nie!
- O, nie!

108
00:09:53,268 --> 00:09:55,513
O, nie.

109
00:09:59,185 --> 00:10:01,558
Zadzwoń do kapitana Tong.
Niech nikt cię nie słyszy

110
00:10:01,773 --> 00:10:04,253
Powiedz mu, że Iron Man
wpadł do jednego z naszych skarbców

111
00:10:04,694 --> 00:10:08,107
Żadnego działania, póki Mandaryn
nie wyda rozkazu. Zrozumiałaś?

112
00:10:09,695 --> 00:10:14,150
Panie Khan. Brak odpowiedzi.
Coś jest nie tak.

113
00:10:17,090 --> 00:10:19,438
Hej.
Kto postawił tutaj budynek?

114
00:10:24,711 --> 00:10:27,240
O, nie!

115
00:10:28,962 --> 00:10:31,257
Co jest, ziomki?

116
00:10:35,043 --> 00:10:40,216
Nie wiem, jak nas znalazłeś, Iron Manie
ale powinieneś był trzymać się z daleka

117
00:10:43,896 --> 00:10:48,681
Happy? Hej, człowieku!
Jesteś cały?

118
00:10:48,890 --> 00:10:53,234
<i> Zajefajnie!
Mam lasery, nie? </i>

119
00:10:53,432 --> 00:10:57,919
Tak. Aktywuję systemy broni,
ale pozwól mnie je kontrolować

120
00:11:00,008 --> 00:11:04,394
Yyy, nie.
Raczej nie

121
00:11:04,939 --> 00:11:07,244
Lasery dla was, złoczyńcy!

122
00:11:21,261 --> 00:11:24,251
Tak!
Słusznie... Schowajcie się, frajerzy

123
00:11:24,531 --> 00:11:28,078
Happy, masz przestać
Wynoś się stamtąd!

124
00:11:40,241 --> 00:11:45,041
Ninja
Ha! To najlepszy dzień mojego życia

125
00:11:47,312 --> 00:11:49,899
Łączność z budynkiem
została odcięta

126
00:11:50,176 --> 00:11:53,875
Mandaryn nie będzie zadowolony.
Zostań tu.

127
00:11:57,285 --> 00:12:01,048
- Nie jest dobrze
- Ja.. muszę zadzwonić

128
00:12:01,365 --> 00:12:05,255
Nie, macie tutaj zostać.
Ja wejdę do środka po Happy'ego

129
00:12:05,459 --> 00:12:08,038
W żadnym wypadku tam nie wchodźcie!

130
00:12:08,227 --> 00:12:10,163
Gene, nie!
Gene!

131
00:12:10,775 --> 00:12:12,706
Och! Jest gorzej z każdą chwilą

132
00:12:12,898 --> 00:12:16,249
Racja.
Utknęłam tutaj z tobą

133
00:12:16,478 --> 00:12:19,722
A wiesz, co, Whitney?
Możesz  ee...

134
00:12:21,497 --> 00:12:23,393
Whitney?

135
00:12:38,789 --> 00:12:43,203
Dalej, dalej!
Tony, co się dzieje? Jak to ...

136
00:12:43,522 --> 00:12:45,651
Rhodey ją wziął?
Serio?

137
00:12:45,831 --> 00:12:49,005
Tak źle?
Eee... Też mogę?

138
00:12:50,267 --> 00:12:52,999
O, rany!
Policja tu jedzie. Co powinnam...

139
00:12:53,356 --> 00:12:55,788
Co?
Killershrike i Unicorn?

140
00:12:56,109 --> 00:12:59,110
I Tong!
Muszę mu tam pomóc.

142
00:13:07,729 --> 00:13:10,898
Odwalisz się, blaszaku?
Nie potrzebuję cię!

143
00:13:12,604 --> 00:13:16,898
<i> Potrzebujesz!
Próbuję uratować ci życie.</i>

144
00:13:22,178 --> 00:13:26,243
Maggia!
Hmm... Happy ich pokona

145
00:13:26,456 --> 00:13:29,565
A potem doprowadzi mnie
do Iron Mana

146
00:13:29,960 --> 00:13:34,036
Cóż za ironia losu.
Chcę, żeby Happy wygrał

147
00:13:45,707 --> 00:13:47,980
Potrzebujemy wsparcia.
Wszystkie siły.

148
00:13:50,884 --> 00:13:52,518
Cześć.

149
00:13:54,879 --> 00:13:59,789
Przepraszam bardzo. Ale łapiąc
Happy'ego, sprawiłby pan kłopot Iron Manowi

150
00:14:00,065 --> 00:14:01,717
A na to nie pozwolę

151
00:14:03,747 --> 00:14:07,227
<i>Proszę o uwagę.
Będziemy czekać na rozwój sytuacji. </i>

152
00:14:07,414 --> 00:14:11,394
<i>Niech nikt nie wchodzi do środka.
Tylko ja. </i>

154
00:14:21,784 --> 00:14:25,591
Przepraszam państwa. Na mieście jest jakaś
afera z Iron Manem

155
00:14:25,896 --> 00:14:28,715
I teraz wszystkie ulice są zakorkowane
Och!

156
00:14:31,168 --> 00:14:32,783
Powiedz szczabrzeszyn (?)
No mów!

157
00:14:32,982 --> 00:14:34,974
Pozbądź się go!

158
00:14:38,779 --> 00:14:40,909
Hej! 
Uważaj!

159
00:14:41,986 --> 00:14:44,543
Niewiarygodne

160
00:14:57,223 --> 00:15:01,218
Walczy przeciwko Tong.
Czyli plotki muszą być prawdziwe.

161
00:15:01,429 --> 00:15:04,423
To nie jest Mandaryn

162
00:15:07,332 --> 00:15:10,034
Chcesz jeszcze trochę tego? 
A ty może tego?

163
00:15:10,226 --> 00:15:11,817
Jeszcze nie skończyłem!

164
00:15:12,149 --> 00:15:14,296
<i> Skończyłeś!
Posłuchaj mnie,  ...</i>

165
00:15:16,224 --> 00:15:18,552
My nie chcemy walczyć, Iron Manie

166
00:15:18,769 --> 00:15:22,479
Kradniemy pieniądze od Tong.
Oni są gorsi od nas

167
00:15:22,683 --> 00:15:24,813
Tak.
Czemu się nie przyłączysz?

168
00:15:25,024 --> 00:15:29,085
Kiedy te bomby wybuchną,
pieniędzy starczy dla nas wszystkich

169
00:15:30,129 --> 00:15:31,011
Stoi.

170
00:15:31,688 --> 00:15:34,269
Bomby?
Zrób zbliżenie na sejf

171
00:15:37,696 --> 00:15:40,908
Analizuj.
O, nie.

172
00:15:41,326 --> 00:15:43,135
Eee.
Co się dzieje, robocie?

173
00:15:43,388 --> 00:15:46,059
<i> To nie bomba.
Tylko dziesięć bomb.</i>

174
00:15:46,268 --> 00:15:51,865
<i>Wykorzystują one energię kwantową
Kiedy są połączone, siła ich wybuchu wzrasta wykładniczo. </i>

175
00:15:52,180 --> 00:15:54,173
Heh. Dobrze o tym wiem

176
00:15:54,790 --> 00:16:01,911
Jedna z nich otworzy sejf, trzy zniszczą budynek,
przez wszystkie dziesięć wyparuje miasto

177
00:16:02,198 --> 00:16:07,389
Hahaha! Genialnie .... Zaraz, nie
To źle, tak?

178
00:16:13,426 --> 00:16:15,128
Co źle?

179
00:16:15,398 --> 00:16:17,547
Komputerze, niech mój głos
idzie przez filtry zbroi

180
00:16:18,456 --> 00:16:21,926
<i> - Gotowe.
- Wy durnie! Co wy robicie?</i>

181
00:16:22,657 --> 00:16:27,125
Whoa, hej! To nie byłem ja
Jesteście całkiem spoko

182
00:16:27,333 --> 00:16:31,551
<i> Bomby, którymi chcecie otworzyć sejf,
zniszczą całe miasto! </i>

183
00:16:32,908 --> 00:16:37,011
Czy to jakiś podstęp?
Kupiliśmy je przecież od Mr. Fixa

184
00:16:37,303 --> 00:16:40,348
<i>- Kogo?.
- Czyli Fix chce się was pozbyć </i>

185
00:16:40,571 --> 00:16:44,352
<i> Musicie je rozbroić, albo
będzie po nas i po was </i>

186
00:16:46,723 --> 00:16:52,573
- Taa! Te pieniądze nie są chyba tego warte
- Tak. Powiedz nam, jak poszło?

187
00:16:53,210 --> 00:16:56,452
Zaraz. Nie wychodźcie!
A co z forsą?

188
00:16:56,452 --> 00:16:58,738
<i> Zostaw ich, musimy rozbroić bomby.</i>

189
00:16:59,191 --> 00:17:01,685
Śmierdzisz, robocie

190
00:17:03,123 --> 00:17:06,626
- Myślisz, że one naprawdę wysadzą miasto?
- Eee.

191
00:17:13,382 --> 00:17:16,801
Mam pomysła. Włożymy bomby do sejfu,

192
00:17:17,029 --> 00:17:20,755
A sejf ochroni miasto przed eksplozją

193
00:17:21,660 --> 00:17:23,890
To musi być sen...

194
00:17:27,053 --> 00:17:28,720
Dalej Tony, odbierz

195
00:17:32,270 --> 00:17:35,045
Pepper, nie mam czasu
Musisz uciekać z miasta

196
00:17:35,313 --> 00:17:37,532
Znajdź Rhodey'go, kogo tylko możesz
i wynoście się

197
00:17:37,781 --> 00:17:41,207
<i> Co? Jestem w budynku.
Pomogę Happy'emu. </i>

198
00:17:41,471 --> 00:17:45,328
Nie! Uciekaj stamtąd!
Już Pepper, koniecznie!

199
00:17:48,292 --> 00:17:52,862
Ech.
Lepiej żebyś to docenił, Tony

200
00:17:54,560 --> 00:17:55,746
Pepper.

201
00:17:57,109 --> 00:17:59,944
Gene. Co się dzieje?
Znalazłeś Happy'ego?

202
00:18:00,126 --> 00:18:02,971
Musimy się stąd wynosić !
Iron Man zajął się wszystkim

203
00:18:03,217 --> 00:18:06,379
Serio? 
Ale ... ale to Happy.

204
00:18:06,876 --> 00:18:08,511
Nie martw się
Dalej!.

205
00:18:09,072 --> 00:18:12,574
Dobra, ale musimy znaleźć też Whitney

206
00:18:14,675 --> 00:18:17,079
Do dzieła

207
00:18:17,854 --> 00:18:22,308
Posłuchaj uważnie. Najpierw musisz zdjąć
obudowę z głównej bomby

208
00:18:22,507 --> 00:18:26,265
Dzięki temu, będziemy mogli sprawdzić
przewody i baterię

209
00:18:26,831 --> 00:18:30,235
O! Coś tu pipczy
Chyba jest zepsuta

210
00:18:30,307 --> 00:18:35,398
Happy, bądź ostrożny.
Rób to wolno i spokojnie

211
00:18:36,801 --> 00:18:42,716
Nie, nie, tak głupi. Zdjęcie obudowy
musiało przyspieszyć zegar

212
00:18:42,913 --> 00:18:45,398
<i>Mamy około minuty.
To niemożliwe</i>

213
00:18:45,804 --> 00:18:49,140
<i> Za trudne.
Nie mamy tyle czasu. Zaraz wybuchnie</i>

214
00:18:49,318 --> 00:18:51,850
Happy!
Happy, wynoś się stamtąd!

215
00:18:52,022 --> 00:18:55,496
Zrób to, teraz!
Nie powstrzymamy jej

216
00:18:57,824 --> 00:18:59,440
Happy?

217
00:19:00,527 --> 00:19:04,705
Eee... To było nudne.
Chcę sobie polatać.

218
00:19:05,151 --> 00:19:07,229
<i> Aktywacja butów odrzutowych. </i>

219
00:19:07,866 --> 00:19:13,705
Happy ... Ekhm... Użytkowniku,
tutaj Iron Man. Nie odlatuj.

220
00:19:14,242 --> 00:19:19,393
<i> - Czemu nie?
-  No, bo zbroja została bardzo uszkodzona <i>
221
00:19:19,862 --> 00:19:24,704
<i>-Wygląda wporzo
- Nie, nie, nie, nie. Jest źle</i>

222
00:19:24,883 --> 00:19:30,063
<i> Poważne uszkodzenie.
Zbroja zaraz ...  eee wybuchnie. </i>

223
00:19:30,364 --> 00:19:37,716
Uratowałeś całe miasto
Nie ma powodu  żebyś poświęcał się tylko dla... Happy?

224
00:19:43,353 --> 00:19:46,468
Dobra. Zdalne sterowanie, natychmiast!

225
00:19:49,675 --> 00:19:51,822
Miałeś rację, Gene
Wszystko będzie dobrze

226
00:19:52,676 --> 00:19:55,595
Do kogo ty mówisz?

227
00:19:59,245 --> 00:20:02,100
Ludzie, Iron Man zaraz wybuchnie

228
00:20:07,002 --> 00:20:09,265
Ta zbroja, była pusta ?

229
00:20:09,798 --> 00:20:16,317
Pusta? Nie, Gene Khan.
Ten robot miał duszę

230
00:20:16,529 --> 00:20:20,103
Był trochę spięty i
krzyczał na mnie

231
00:20:20,321 --> 00:20:25,759
Ale nigdy nie spotkałem tak dzielnego
robota

232
00:20:29,183 --> 00:20:34,764
I właśnie wtedy pokazali się ninja
Więc dałem im łupnia, nie

233
00:20:34,901 --> 00:20:38,470
Ha! Była też bomba.... och.
Robot mówił, że jeżeli wybuchnie

234
00:20:38,641 --> 00:20:41,699
to rozwali całą planetę

235
00:20:41,898 --> 00:20:44,724
No więc też jej dałem łupnia, nie

236
00:20:48,457 --> 00:20:50,065
Gdzie ty byłeś?

237
00:20:50,547 --> 00:20:54,809
Przepraszam
Na mieście były duże korki


---**---

Hehe.  To chyba jedyny odcinek, gdzie nasz blaszak nie ryzykuje życiem. Jako, że Tośka, Donia i Agata wybrały ten odcinek, znalazłam czas na ten scenariusz. Miałam problem z dwoma słowami, bo brzmiały dziwnie. No nic. Jednak myślę, że się udało :) Dziś był już part, ale to jako dodatek.

Part 129: Przemiana całkowita

4 | Skomentuj

**Matt**

Podniosłem się z podłogi, gdy przemiana dobiegła końca. Czułem, jakbym się odrodził na nowo. Byłem pełny energii, a ciało wypełniało przyjemne ciepło. Jednak musiałem wrócić na lekcję. Miałem szczęście. Od razu po wyjściu z łazienki, zadzwonił dzwonek. Znalazłem Katrine przy sali od historii. Trzymała w rękach mój plecak.

Katrine: Dość długo cię nie było, więc spakowałam twoje rzeczy
Matt: Dzięki
Katrine: Wszystko gra?
Matt: Tak jakby... A u ciebie?
Katrine: Chyba czuję się tak samo, jak ty. Niby dobrze, ale tak naprawdę...
Matt: Chodzi o ojca?
Katrine: Tak i chyba muszę ci się do czegoś przyznać
Matt: Ja w sumie też
Katrine: Ty pierwszy
Matt: Nie, bo sama chciałaś zacząć
Katrine: Ech! No dobrze. Nie przyznałam się do czegoś ważnego
Matt: Że jesteś córką Ducha? To prawda?
Katrine: Jak długo wiesz?
Matt: Zauważyłem, jak zareagowałaś na moje nazwisko
Katrine: Oni się nienawidzą
Matt: A kto każe się im kochać?
Katrine: Czyli rozumiesz, że...
Matt: Nie mogą wiedzieć, że się znamy
Katrine: Dokładnie, dlatego nie umawiajmy się nigdzie poza szkołą
Matt: Zgoda... Uszanuję twoją decyzję, Katrine

Wolałbym, żeby moje przeczucia nie okazały się prawdą. Jednak wyszło nie za ciekawie. Teraz chyba jedynie pozostało ukrywać naszą znajomość.

**Rhodey**

Nie zdołałem ani razu zmrużyć oczu do snu. Ciągle czuwałem przy Tony'm, bo jego stan jeszcze nie uległ poprawie. Lekarz próbował mnie podnieść na duchu, że organizm będzie na tyle silny, by walczyć. Jednak prawda na pewno była inna. Ukrywał ją, żebym nie tracił nadziei.

Dr Yinsen: Powinieneś się zdrzemnąć. Popilnuję go
Rhodey: Nie... Nie mogę
Dr Yinsen: Zrobiłeś już dość. Odpocznij
Rhodey: Chciałbym, ale nie teraz. Zrobię to, gdy wszystko będzie dobrze
Dr Yinsen: Nie chcę cię podkopywać, ale, co zrobisz, jeśli będzie inaczej?
Rhodey: Przeczytam list
Dr Yinsen: Jeszcze go nie przeczytałeś?
Rhodey: Mam czas

Gdy lekarz już miał zamiar wyjść, kardiomonitor zaczął piszczeć. Wszystkie maszyny przestały pracować. Nie wiedziałem, co się dzieje. Dr Yinsen kazał mi wyjść z sali i od razu zauważyłem, jak dzwoni do kogoś. Tym kimś była Victoria, bo pojawiła się niczym piorun. Bałem się, że Tony umrze, ale musiałem wierzyć, że wygra walkę. Chłopie, nie poddawaj się. Jesteś Iron Manem. Musisz być silny. Pepper na ciebie czeka. Dzieci.

Rhodey: Tony, walcz. Błagam cię... Nie zostawiaj nas

Byłem tak załamany, że każda sekunda stała się dla mnie udręką.

**Lily**

Mama próbowała jakoś mi wytłumaczyć, ale z każdą próbą łamał się jej głos. Kiedy chciałam zapytać po raz kolejny o zdrowie taty, poczułam, jak zamarzam. I tak się stało. Całe ciało zamieniło się w lód.

Pepper: Lily, co się dzieje? Słyszysz mnie? Lily!

Słyszałam każdy dźwięk, ale nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Dziwne, że przemieniam się w tak młodym wieku. Jeszcze wczoraj byłam umierająca, a dziś znowu czuje się tak samo. Jednak lód w końcu zaczął pękać. Powoli jego kawałki opadały wraz ze skórą, która zmieniła barwę. Odczułam ulgę, upadając w objęcia mamy, zaś obok nas był strażnik.

Pepper: Lily, wszystko gra?
Strażnik: Stała się prawdziwym Makluańczykiem z krwi i kości. Jednak wciąż będzie wyglądać, jak człowiek, ale zyskała nowe zdolności
Lily: Co? J... Jakie?
Strażnik: Będziesz w stanie usłyszeć nawet niewielki szept i możesz czytać w myślach... Lily, rozumiesz? Nie jesteś już zwyczajną osobą

Chłód zastąpiło ciepło, że mogłam w końcu coś powiedzieć. Czytanie w myślach? Brzmi strasznie, ale nie będzie, aż tak źle. Matt pewnie też uzyskał jakieś moce. Tylko niech to nie będzie rentgen w oczach. Brr...

Lily: Mój brat też przeszedł przemianę?
Strażnik: Tak
Lily: I jakie ma moce? Czy to jest...
Strażnik: Nie bój się. Nie będzie cię podglądać
Lily: Czytasz w moich myślach
Strażnik: Albo żartuję
Lily: Czyli na waszej...
Strażnik: I też twojej planecie... No tak. Ja wam dałem swoje moce
Lily: A zobaczymy się jeszcze?
Strażnik: Jestem waszym opiekunem. Nie zostawię was

Powiedział to gościu, który po chwili się rozpłynął w powietrzu. Czułam się pełna energii i chciałam wypróbować moje zdolności. Fajnie, że jeszcze się z nim spotkamy. Myślałam, że Makluańczycy jedynie zabijają. Widocznie nie wiem wszystkiego, skąd pochodzę. Z pomocą mamy wstałam na nogi.

Pepper: Jak się czujesz?
Lily: Świetnie. Teraz dzięki telepatii niczego przede mną nie ukryjecie
Pepper: To prawda
Lily: Więc powiedz mi, co z tatą?
Pepper: Jest w szpitalu
Lily: Wiem, ale, co się z nim dzieje?
Pepper: Lekarze próbują go uratować, by przeżył
Lily: Mamo

Przytuliłam ją, bo wiedziałam, że ma zamiar płakać.

Pepper: On musi wrócić... Musi
Lily: Wróci na pewno. Wszystko będzie dobrze

Part 128: To ma być "niezbyt dobrze"?

0 | Skomentuj
**Katrine**

Zamknęłam drzwi na klucz, by nikt mi nie wchodził do pokoju. Musiałam pobyć sama. Przemyśleć kilka spraw. Jak mam być szczęśliwa, skoro nasze rodziny są ze sobą skłócone? Przypomina to trochę "Romeo i Julia", ale ich miłość skończyła się tragicznie. Moja historia potoczy się inaczej.

**Pepper**

Lily dość szybko wracała do zdrowia, że lekarka nie chciała jej dłużej trzymać. Jedynie puścić następnego dnia z rana. Matt nie wiedział, co mówić i milczał. Wiedziałam, że nim też wstrząsnęło to samobójstwo ojca. Mam nadzieję, że Tony przeżyje. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam tak wielkiego strachu. Wcześniej nie zwróciłam uwagi, jak zemdlał, bo zajmowałam się Lily.
Z zamyśleń wyrwało mnie pojawienie się lekarza.

Dr Yinsen: I jak tam się czuje nasza pacjentka?
Lily: Bardzo dobrze. Chcę już wyjść
Dr Yinsen: Myślę, że nie będę cię tu trzymał na siłę, ale przez jeden dzień zostań w domu. Potrzebujesz nabrać sił
Lily: Ale naprawdę czuję się świetnie
Pepper: A co z Tony'm?
Dr Yinsen: Znalazłem przy nim listy. Powinniście je przeczytać
Pepper: Ale... Ale w jakim jest stanie?
Dr Yinsen: Niezbyt dobrym... Chcesz się z nim zobaczyć?
Pepper: Tak
Matt: Ja też chcę
Lily: I ja!
Dr Bernes: Ty masz leżeć w łóżku, Lily, a twój brat niech zostanie z tobą
Dr Yinsen: Zajmiesz się nimi?
Dr Bernes: Bez problemu

Poszłam z lekarzem dość niepewnie na OIOM i już miałam ułożone najgorsze scenariusze w głowie. Jeśli dostaliśmy listy, czy to znaczy, że już nie wróci? Nawet tak nie myśl, Pepper. Wszystko będzie dobrze, tak?
Gdy weszłam do sali, zobaczyłam załamanego Rhodey'go przy łóżku Tony'ego. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Wokół niego było tyle maszyn, a każda odpowiadała za podtrzymywanie życia. Na samą myśl, że znalazł się w stanie krytycznym, do oczu cisnęły się łzy.

Pepper: To jest te "niezbyt dobre"?
Dr Yinsen: Nie chciałem, żeby dzieci zaczęły się bardziej przejmować
Pepper: Wyjdzie z tego?
Rhodey: Na co ty liczysz, Pepper? Przecież sam z własnej winy znalazł się w takim, a nie innym stanie
Dr Yinsen: Nie trać nadziei. Na razie jest w śpiączce przez tydzień. Później zobaczymy, co dalej. Grunt to wierzyć w cuda
Pepper: A z Lily jest już dobrze?
Dr Yinsen: Jutro zostanie wypisana
Pepper: Mogę przy nim zostać?
Dr Yinsen: Na chwilę, bo Rhodey tu robi za stróża
Pepper: Poważnie?
Rhodey: Miałem wylecieć do Akademii Wojskowej, ale teraz muszę go odwołać
Pepper: Czyli on może zostać, a ja nie?
Dr Yinsen: Musisz zająć się Lily i Mattem. Pamiętaj o swoich dzieciach
Pepper: Jakie są szanse, że się obudzi?
Dr Yinsen: 5%
Rhodey: I właśnie za tyle procent walczymy

~*Następnego dnia*~

**Lily**

O ósmej dostałam wypis ze szpitala i razem z mamą wróciliśmy do domu. Matt dalej się nie odzywał. Myślałam, że coś mu zrobiłam, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć, co? Brat musiał iść do szkoły, a ja mogłam, a raczej musiałam zostać w domu. Próbowałam się jakoś dowiedzieć o stanie taty. Martwiłam się o niego. Poświęcił się dla mnie, by zniszczyć truciznę. Pożegnałam się z Mattem, gdy wyszedł na lekcje. Wykorzystałam to że byłam sama z mamą. Mogłam z nią przeprowadzić szczerą rozmowę. Zaparzyłam nam po owocowej herbacie i usiadłyśmy w salonie.

Lily: Mamo, nie jestem już małym dzieckiem, więc powiedz mi prawdę, co się dzieje z tatą?
Pepper: Nic się nie dzieje. Musiał zostać w szpitalu na dłuższe badania
Lily: Słyszałam, jak rozmawiasz z lekarką. Był operowany... Żyje?
Pepper: Musiałaś chyba źle usłyszeć, bo nic mu nie jest
Lily: To skąd te listy?! Nawet nie próbuj kłamać! Matt się do mnie nie odzywa i ty też nie chcesz mi udzielić odpowiedzi! Czy to takie trudne?! Martwię się!
Pepper: Lily, uspokój się. Dobrze wiesz, że nie możesz się denerwować
Lily: Próbował... Próbował się zabić... przeze mnie. I jak... tu mam być... spokojna?!

Znowu podniosłam głos, że lekko zakuło mnie przy implancie. Nie cierpiałam tego, jak wszyscy traktowali mnie, jak kalekę. Oby Matt czuł się lepiej w szkole. Ciekawe, co robi?

**Matt**

Czułem się jakoś dziwnie. I to nie przez głupotę ojca, czy uczucia do Katrine. Po prostu czułem się inaczej. Nie było mi słabo, ale bardziej skóra zrobiła się cieplejsza, niż zwykle. Musiałem wyjść z klasy pod pretekstem pójścia do łazienki. Dopiero w lustrze zauważyłem, jak pęka skóra na twarzy, dłoniach i pod ubraniem. Wiedziałem o przemianie ze snu, ale żeby tak szybko?
Nagle poczułem silnie ukłucie w sercu, aż upadłem na podłogę. Jednak o dziwo byłem spokojny. Może dlatego, że temu wszystkiemu przyglądał się jaszczur?

Strażnik: Zaczęło się, Matt. Teraz staniesz się prawdziwym Makluańczykiem z krwi i kości... Jednak nie bój się. Wciąż będziesz wyglądał, jak człowiek, ale twoje zdolności się ujawniają
Matt: J... Jakie?
Strażnik: Będziesz w stanie wyczuć zbliżające się zagrożenie, a twój wzrok będzie mógł zobaczyć najmniejsze detale
Matt: To... boli
Strażnik: Spokojnie. Przejdzie ci. Zaraz będzie po wszystkim

Dotknął mojego ciała, które wciąż się żarzyło niczym ogień. Nadal zachowywałem spokój, lecz chciałem, by przemiana dobiegła końca. Po chwili, jaszczur zniknął, a z "problemem" zostałem sam. Przecież miałem dopiero się zmienić, jak dorosnę. Dlaczego akurat teraz? Oby Lily przechodziła to łagodniej.
Gdy ból zniknął, mój kolor skóry lekko się zmienił na ciemniejszy, lecz wciąż byłem człowiekiem. Tak jakby.

---**---

Wybaczcie, że czasem używam tych samych zdjęć, co z "Unprotected", ale nie wiem, jakie wstawiać do notek. Jednak chcę was o coś prosić. Myślałam nad scenariuszem odcinka. Macie propozycje, jaki mógłby być z 1 sezonu? Czekam na odpowiedzi, a notka już jutro :)

Part 127: Ukryte uczucia

2 | Skomentuj

**Lily**

Cisza. Nadal nikt się nie odezwał. Co się dzieje? No to chyba będę musiała się zapytać, skoro nie mają nic do powiedzenia. Odwróciłam głowę w stronę Matta.

Lily: Matt, co się dzieje?
Matt: Dobrze się czujesz?
Lily: Tak, ale nie wymiguj się i mi odpowiedz. Czemu mama płacze i wszyscy milczą?
Matt: Nie... Nie wiem
Lily: Oj! Ty doskonale wiesz. Mów. Przecież to nie może być nic strasznego
Matt: Właśnie, że może
Lily: Matt?
Pepper: Powiedz jej. Niech wie
Lily: Co się stało?
Pepper: Niewiele wiemy
Lily: Pani doktor, a pani coś wie?
Dr Bernes: Chyba twój tata znowu lekceważy zalecenia i w tej chwili ma robione badania
Lily: Nie jestem głupia! Przecież widzę, że to coś poważnego!
Dr Bernes: Lily, uspokój się. Nie powinnaś się denerwować
Lily: Czuję się dobrze. Dziękuję
Dr Bernes: Co nie znaczy, że masz lekceważyć swój stan. Ledwo pozbyliśmy się trucizny z twojego organizmu, ale musisz odpocząć
Pepper: Dr Bernes, można na chwilkę?
Dr Bernes: Tak, proszę

Głupia mama. Nie jest głupia, ale myślała, że nie będę słyszała ich rozmowy. Błąd. Mam bardzo dobry słuch. Mogę ich usłyszeć z daleka i przy zamkniętych drzwiach. Coś ukrywają.

Pepper: Dlaczego pani skłamała?
Dr Bernes: Lily musi nabrać sił, bo to, co wymyśliliśmy z Ho, było bardziej ryzykowne od kylitu. Na szczęście Vortex razem z Extremis zniknęły z jej ciała
Pepper: A kiedy może wrócić do domu?
Dr Bernes: Jutro, jeśli w nocy nie pojawią się "niespodzianki"
Pepper: Rozumiem... Czy mogę zobaczyć się z Tony'm?
Dr Bernes: To ty nie wiesz, że jest operowany?
Pepper: Wiem... Jednak chcę wiedzieć, jak się czuje
Dr Bernes: Prawdopodobnie walczy o życie. Nic dziwnego, skoro pozbawił się kylitu
Pepper: To samobójstwo! Jak on mógł?!
Dr Bernes: Spokojnie, Pepper. On chciał jej pomóc
Pepper: Ryzykując własnym życiem?
Dr Bernes: Chyba skądś mamy tego Iron Mana
Pepper: Tak

Nie mogłam w to uwierzyć, co usłyszałam. Tata jest operowany? Przeze mnie? Dlaczego nie mógł wymyślić innego sposobu? Albo po prostu pozwolić działać lekarzom.

~*Pięć godzin później*~

**Rhodey**

Jest już dwudziesta, a z bloku nikt jeszcze nie wyszedł. Siedziałem, jak na szpilkach. Bałem się o Tony'ego. Chciałbym go opieprzyć za ten pomysł z pozbyciem się kylitu, choć jego ryzyko opłaciło się. Lily nie ma już trucizny. Tylko jakim kosztem? Błagam cię, Tony. Bądź cały. Błagam... Bądź cały.
W końcu drzwi się otworzyły i wyszedł z nich dr Yinsen. Jego twarz nie dawała powodów do radości, ale chciałem uzyskać informacje.

Dr Yinsen: Robiłem, co się dało
Rhodey: Co to ma znaczyć?
Dr Yinsen: Jest w śpiączce. Cały organizm się zbuntował. Jedynie maszyny podtrzymują go przy życiu
Rhodey: Boże! Ale będzie żyć?
Dr Yinsen: Nie będę ci dawać złudnej nadziei. Może tak z tydzień się uda
Rhodey: Jaki tydzień?
Dr Yinsen: Tyle zdoła jeszcze przeżyć... Chcesz się z nim zobaczyć?
Rhodey: Tak... Proszę

Byłem zdenerwowany, a strach nie opuścił mojego ciała. Zaprowadził mnie na OIOM, gdzie Tony leżał podpięty do każdej możliwej maszyny. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Nigdy nie widziałem go w tak krytycznym stanie.

Dr Yinsen: Pozwolę ci przy nim być, ale pod warunkiem, że mnie zawołasz, jeśli coś, by się działo... Rhodey?
Rhodey: Tak... Na pewno... zawołam
Dr Yinsen: Bądźmy dobrej myśli, że wyjdzie z tego
Rhodey: Jakie są szanse, że się obudzi?
Dr Yinsen: Bardzo nikłe. Ledwie 5%
Rhodey: Jak dla mnie, to dużo
Dr Yinsen: Rhodey, on będzie walczył
Rhodey: Wiem o tym. Tym razem powinien
Dr Yinsen: Znalazłem przy nim jakieś koperty. Nie otwierałem ich, ale pewnie chciał wam coś przekazać. Dam Pepper i dzieciom, a ta należy do ciebie
Rhodey: Dobrze

Lekarz sprawdził odczyty z urządzeń i wyszedł z sali. Byłem ciekawy, jaką Tony pozostawił dla mnie wiadomość. Jednak otworzę ją później. Będę czekał, aż się obudzi.

**Katrine**

Jadłam kolację z rodzicami, ale wolałabym uniknąć wzroku ojca. Po tym, czego się dowiedziałam, nie chciałabym narażać Matta na jego gniew. Skupiłam się na jedzeniu tostów z syropem klonowym. Za wszelką cenę próbowałam nie patrzeć w jego stronę.

Viper: Jakoś oboje jesteście cicho. Czy coś się stało?
Duch: Nefaria znowu przekłada zlecenie
Viper: Nie przejmuj się. W końcu je skończysz
Duch: Mam nadzieję... Jak w szkole?
Katrine: Dobrze. Wygrałam dziś w zbijaka

Nadal patrzyłam na zawartość talerza. Narażam się na gniew taty.

Duch: To świetnie. Ty nie dasz nikomu się pokonać. Widać, że jesteś z naszej rodziny
Katrine: No... Tak
Viper: Katrine, może powiesz coś tacie?
Katrine: Skończyłam jeść. Dziękuję za kolację. Idę do pokoju przygotować się do szkoły
Duch: Poczekaj chwilę

Już wstałam od stołu, ale musiał mnie zatrzymać. Co teraz? Nie miałam już ochoty z nikim gadać.

Duch: Nie pójdziesz stąd, dopóki się nie dowiem... Mów, co się dzieje?
Katrine: Zakochałam się! Czy taka odpowiedź ci wystarczy?!

Wybiegłam szybko, mijając go i zamknęłam się w pokoju. Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane?
© Mrs Black | WS X X X