Po raz kolejny poczułem ból, przeszywający moje ciało. Rhodey wciąż leżał na ziemi. Przydałaby się jego pomoc.
Próbowałem się uwolnić z uwięzi , ale bezskutecznie. Byłem blisko Rhodey'go i nie mogłem strzelić z unibeamu. Chociaż gdybym zrobił...
Tak, to może się udać.
-Nawet nie próbuj się uwalniać. Chcesz zabić swego przyjaciela, Iron Manie? No dalej, zrób to!
Krzyczałem przez komunikator do Rhodey'go.
-Rhodey! Uciekaj!
Ostrzegłem go, ale on ani nie drgnął. Błagam, Rhodey. Bądź cały. Musisz stąd uciekać.
Whiplash wciąż mnie przetrzymywał biczami. W dodatku blisko słupów energetycznych i War Machine. Nie chcę go zabić, ale muszę zaryzykować.
Skumulowałem energię do unibeamu, wystrzelając wiązkę lasera, która zniszczyła mu bicze.
To mnie kosztowało dużo energii pancerza i upadłem.
-Ha! Jesteś głupi! Zabiłeś go!
Spod dymu wyłoniło się pole, chroniące Rhodey'go. Musiałem też użyć pola, gdyby plan nie wypalił.
<<Spadek mocy. Zalecany powrót do zbrojowni>>
Komputer wyświetlał mi wszystkie funkcje na czerwono.
-To niemożliwe- krzyczał Whiplash
-A jednak żyję- strzelił w niego Rhodey z repulsorów
Powoli wstawał, ale na szczęście żyje. Co za ulga.
-Komputer. Włącz autopilota
Nie potrafiłem sam rady wstać, ale było warto zaryzykować. Whiplash leżał w gruzach.
Oczywiście po powrocie do zbrojowni, Rhodey znów był wściekły za moje nieumyślne zachowanie. Podpiąłem się do ładowania.
-Musiałeś to zrobić?! Musialeś?! Zgłupiałeś do reszty!
-Dobra, nie krzycz. Spójrz na to z drugiej strony. Whiplasha już nie ma!
-Prawie zginąłeś! Prawie ja zginąłem!- nadal miał pretensje do mnie za tę akcję
-Dobra, masz rację, ale uspokój się. Żyjemy, tak? A Whiplasha mamy na zawsze z głowy
Rhodey nieco się uspokoił. Walka nie poszła na marne. Whiplash jest złomem. Teraz została sprawa zabójstwa.
-Komputer. Namierz sygnaturę maski
<<Trwa wyszukiwanie>>
Wiem, ile brakowało do naszej śmierci. Dobrze, że skończyło się na lekkim stłuczeniu. Ledwo czułem kręgosłup, który mnie bolał, a Rhodey narzekał na głowę. Tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju. Że poszło nam zbyt łatwo. Jest to możliwe, że on powróci?
Nie, to nie może być możliwe.
-Jak się nazywasz?- chciałam wiedzieć, z kim rozmawiam
-Barbara Morse, ale mów mi Bobbie
Z poważnej atmosfery przeszłyśmy do zwyczajnej rozmowy. Bobbie, ładnie.
-Mów mi Pepper- lekko się uśmiechnęłam
-Dobra, Pepper. Mówiłaś, że cię ciekawi ta sprawa zabójstwa. Coś już wiesz?- usiadłyśmy na łóżku, wpatrując się w przeciwne twarze
Była ciekawa mojej odpowiedzi. A co ja mogę powiedzieć?
-Wiem tylko, kim była osoba zamordowana- odparłam półprawdą
Nie mogłam jej powiedzieć, że to ma związek z Iron Manem. Wtedy, by doszła do Tony'ego i byłyby nie małe kłopoty.
-Wiesz coś więcej. Mów wszystko- nie dała się oszukać
I co mam jej powiedzieć?
-To musi mieć z kimś związek. To miało komuś zaszkodzić
Bobbie przez chwilę próbowała ułożyć moje słowa w logiczny ciąg. No dalej, chwyć to.
-To ma sens. Tylko po co zabijać jakiegoś lekarza? No nic. To moja sprawa, a ty skup się na treningach. Żegnam- wstała i wyszła
Miała już wyjeżdżać do Nowego Jorku. Do Nowego Jorku ? Chwila. Może mi pomóc.
Pobiegłam za nią, by ją zawołać.
-Bobbie, czekaj. Mogę cię o coś prosić?
-Tak. Mów-odwróciła się w moją stronę
-Skoro lecisz do Nowego Jorku, to mogłabyś śledzić nie jakiego Tony'ego Starka?
Kurczę. Zapytałam ją o to. Zgodzi się?
-A jaki jest cel tego śledzenia? Muszę wiedzieć- chciała znać powód
I co mam teraz powiedzieć? Bo to jest mój chłopak i martwię się o niego? Nie, to muszę inaczej jej powiedzieć.
-To muszę wiedzieć. Jego rodzice nie mają z nim kontaktu i nie wiem, co mam im mówić, jak nic nie wiem-wyrzuciłam szybko,mówiąc
Ale powiedziałam głupotę. Ha! Jego rodzice? Pepper, nie umiałaś nic innego wymyślić? Uwierzy mi?
-Nie potrafisz kłamać, Pepper, ale zrobię to- szepnęła mi do ucha
Wzięła jakieś metalowe pałki, którymi wymachiwała przez chwilę w rękach i wyszła z bazy. Muszę nauczyć się kłamać. Heh, agentka Hill powinna mi pomóc z przyjemnością.
W pokoju próbowałam się skontaktować z chłopakami, ale znowu nie odbierali. Nawet telefon Rhodey'go milczał.
Czym wy jesteście zajęci?
-No dalej, odbierze ktoś?- mówiłam samej siebie, czekając na sygnał
Ładowanie dobiegało końca, a wyszukiwanie energii maski nadal trwało. Na wyświetlaczu migało mi słowo Pepper.
Nie chciałem odbierać. Nie może na razie nic wiedzieć. Utrzymam ją w niewiedzy, żeby nie zaczęła histeryzować. Wystarczy, że Rhodey matkuje.
-Dalej nic. Jakby Madame Mask już nie istniała
-A ciebie już rwie do kolejnej walki? Odpuść!
-Mam odpuścić? Muszę wiedzieć, Rhodey. Muszę wiedzieć, kto go zabił? Może ta sama osoba zaatakuje znowu! Nie pomyślałeś o tym?!- wyprowadził mnie z równowagi
Poczułem ból w klatce piersiowej. To były nerwy. Kilka miarowych oddechów przywróciło spokój.
-Tony, wybacz. Ja tylko nie chcę, by coś ci się stało. Pepper nie będzie przez miesiąc i do tego czasu masz być cały,jasne?- powiedział na spokojnie, by bardziej nie denerwować
I znowu ma rację. Nie chcę,by przed jej powrotem dostała informacje ze szpitala, albo gorzej, że nie żyję. Muszę przystopować. Niech komputer szuka Whitney.
Po skończonym ładowaniu, poszliśmy do domu na kolację. Rhodey jeszcze czuł ból głowy. Nie dziwię się, jak mocno oberwał od Whiplasha.
Chciałem chociaż przez jeden moment zapomnieć o zmartwieniach i jeść ze smakiem kanapki.
-To jak wam minął dzień? Coś ciekawego?- zadała niewygodne pytania
-Eee no dzień, jak co dzień. Nic ciekawego-podrapał się w głowę, Rhodey
-Ach tak? No dobrze
-A jak w pracy?-chciałem jakoś wybrnąć z innych pytań, które mogła zadać
-Była rozprawa i wygrałam. Obroniłam mojego klienta, który był zamieszany w jakiś napad na bank. I jeszcze policję wezwali, jak wracałam z zakupów do jakiegoś kotka-zajadała ze smakiem
Chciałem być uważnym słuchaczem, ale moje myśli wciąż były zaplątane w sprawie śmierci lekarza. W dodatku za szybko pokonaliśmy Whiplasha, co mnie. nadal martwiło.
Z zamyśleń wyrwał mnie Rhodey.
-A co u ojca? Dzwoniłaś do niego?- zaciekawił się jej syn
-Jeszcze nie. A wasza przyjaciółka- Pepper, to ona już wyjechała?- też wzbudziła się w niej ciekawość
-Tak. Powinniśmy do niej zadzwonić. Tak, Tony?
-Tak, tak. To chodźmy- wstaliśmy od stołu
Pobiegliśmy do góry po schodach, gdzie był mój pokój.
-Wymówka?- przejrzałem go
-Tak. Nie chciało mi się siedzieć. Jeszcze, by zapytała o resztę szczegółów. Skąd ona wie o jej wyjeździe?- kompletnie był w szoku
-Nie wiem. Dzwonimy do niej, czy nie?- zaproponowałem
-Dzwonimy
-----------------------------*****************************------------------------------------------------
To witajcie znowu. Niebawem bliżej poznacie naszą Bobbie Morse. Na pewno mieliście z nią do czynienia w drugim sezonie agentów T.A.R.C.Z.Y.
A tak to już macie za sobą połowę pierwszego sezonu. Jak już wcześniej wspominałam, sezon drugi i trzeci będzie.
Super rozdział :) Mógłby być odrobinę dłuższy, ale i tak bardzo mi się podoba. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobał. Jednak rozdziały będą takiej długości. Po sześć stron w zeszycie, a im dłuższe opisy to wrażenie dłuższego rozdziału. Czekam u cb na nn :)
UsuńTakiej długości rozdziały są jak najbardziej ok, tylko twoje opowiadanie bardzo fajnie się czyta, więc automatycznie leci szybciej.
UsuńU mnie nowy rozdział już się szykuje, mam napisane 2/3. Jeszcze poprawki i utro wieczorem powinnam dodać :)
Cieszę się, że jutro dodasz i z czytaniem nie masz problemu. Myślałam nad zmianą motywu i chyba później wykonam zmiany. To będę czekać na rozdział :)
UsuńNo przez chwilę to się bałam o Rhodey'ego! Było napięcie,ale zdziwiło mnie,że Tony tak zaryzykował...a co do Whiplasha to nie sądzę,że tak łatwo im poszło,coś tu nie gra:-S. A co też przyszło na myśł Pepper żeby Bobbie śledziła Starka? Jak się dowie nie będzie zachwycony,ale z drugiej strony to trochę nie fair,że Tony o niczym nie chce jej powiedzieć...no i gdzie ukrywa się ta przebiegła Whitney,to ciekawe. Super notka,czekam na więcej:-* pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTony zrobiłby wszystko, by uratować swoich najbliższych. No a Whiplash zdecydowanie wróci. Jednak Pepper przez troskę chce wiedzieć co się z nimi dzieje i wykorzystuje wyjazd Bobbie jako okazję do szpiegowania No a sprawa z Whitney się wyjaśni . Niedługo ją namierzą . Cieszę się, że rozdział ci się podobał ;)
UsuńFajny rozdział: ) Bobby śledząca Tony'ego? Oby nie skończyło się to odkryciem jego "małej" tajemnicy :D Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńNo na pewno się coś podzieje z tajemnicą. Fajnie, że wpadłaś :) Kolejny rozdział już 23 lutego
UsuńRozdział bardzo przyjemny, lekki. Miło się go czytało :) też mi się wydaje, tak jak Tony'emu, że za łatwo poszło. Dobrze, że nic im nie jest, bo już myślałam, że będą cięższe rany, a może nawet skończy się na szpitalu. Oby więcej takich akcji, coraz bardziej zaczyna mi się podobać i lepiej się czyta, lepiej wciąga. Co do Bobbie to czekam w następnych rozdziałach jak wypadnie i czy będzie śledzić Tony'ego. Trochę nie w porządku Pepper zrobiła, że poprosiła Bobbie o takie coś. Ale cóż, zobaczymy co będzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :-*
Ciekawa opinia. Bardzo się cieszę, że nie zanudziłam na śmierć taką długością rozdziału. Jednak niebawem dojdzie do walki, że na pewno będą poważne rany. A co do Bobbie to trochę się namiesza. Nie wykluczone, że pojawią się kłopoty. Wiadomo, co Pepper może czuć, tracąc zdrowe zmysły, ale zdesperowana musiała już coś zrobić, by jakoś poznać prawdę . I dziękuję, że życzysz weny, bo na razie czekam na jej powrót :)
Usuń