Biegałam już dwie randki wokół osiedla, ale potrzebowałam chwili wytchnienia. Zrobiłam sobie przerwę, trzymając się ławki, by nabrać powietrza. Rozciągnęłam swoje obolałe kończyny i nie zauważyłam, że na ławce ktoś siedział. Oberwał ode mnie z łokcia. Ups. Chyba się uczył, a książka wpadła mu do kałuży.
Rhodey: Ej! Ślepa jesteś?! Nie widziałaś, że tu jestem?
Pepper: Wybacz. To było niechcący
Rhodey: Niechcący?! Zniszczyłaś mi moją książkę, a niedawno ją kupiłem i uwierz, ale długo na nią czekałem, a tania nie była
Pepper: Naprawdę cię przepraszam, ale cię nie zauważyłam. Czy możesz przestać się drzeć? A tak w ogóle, jestem Pepper
Rhodey: Rhodey… A ty tu mieszkasz?
Pepper: Kilka bloków dalej, ale tak
Rhodey: Pewnie już miałaś okazję natknąć się na mojego przyjaciela
Pepper: Eee… nie rozumiem
Rhodey: Przed chwilą z nim rozmawiałem i jakoś skojarzyłem, że mówił o tobie
Pepper: A co konkretnie?
Usiadłam na ławce, skupiając swój wzrok na rozmówcy. Ciekawe, że się znali. Czy to jest ten jego przyjaciel, co mieszka pod jedenastką?
Rhodey: Powiedział mi, że jest ci bardzo wdzięczny za pomoc. Nie wiem, czy wiesz, ale uratowałaś mu życie
Pepper: Bez przesady. Zrobiłam, co każdy, by zrobił
Nagle odezwał się alarm w telefonie. Musiałam wracać.
Pepper: Muszę już lecieć. To do zobaczenia
Rhodey: To pa i wybacz, że tak na ciebie nakrzyczałem, ale historia jest dla mnie ważna
Pepper: Aha? Okey? No dobra
Trochę się zdziwiłam, czego się dowiedziałam, ale wybaczyłam mu. Od razu pobiegłam do domu. Ledwo zdołałam przejść przez drzwi i zdjąć buty, a w salonie usłyszałam dwa głosy, które się śmiały. Komentarze ojca na mój temat?! O nie! Nie! Niee! Od razu wparowałam do pokoju.
Pepper: Co tu jest grane?!
Virgil: Witaj znowu, córciu. Jak się biegało?
Pepper: Nawet dobrze, ale i tak się boję
Tony: Masz jakiś test?
Pepper: A żebyś wiedział, że tak
Tony: Powodzenia
Pepper: Dzięki. Eee… powiecie mi, co się dzieje?
Virgil: Dzwonił do drzwi, to wpuściłem go. Podobno przyszedł do ciebie na małą pogawędkę. Widzę, że sobie dajesz radę
Pepper: Ech… tak, ale czemu się śmialiście?
Virgil: Dobra. Przyznaję się. Opowiedziałem mu trochę o tobie, jaka kiedyś byłaś
Pepper: Słucham?! A pozwolenie było?!
Byłam oburzona, jak zobaczyłam, że trzyma zdjęcie, gdy udawałam karatekę. Zrobiło mi się wstyd, a chciałam sama z nim pogadać. No to wpadłam, jak śliwka w kompot.
Chwyciłam za fotografię, która cudem nie zdołała ujrzeć światła dziennego i poszłam odłożyć ją do albumu. Szybko zamknęłam się w łazience, by umyć ręce. Znowu słyszałam głośny śmiech. W środku się we mnie gotowało z podirytowania. Próbowałam to ignorować, żeby zająć się sobą.
Tony: Hahaha! Poważnie?
Virgil: To jeszcze nic. Ósma klasa była najlepsza
Miałam ochotę zabić własnego ojca. Musiałam przerwać im tę “zabawę”. Na szczęście nie doszło do najgorszego. Próbowałam się uspokoić. Wyszłam opanowana. No prawie, bo nie wiedziałam, co chciał mu powiedzieć.
Pepper: Zrobiło się już późno. Może spotkamy się jutro? Tatku, dziękuję, że przyszedłeś, ale na ciebie już pora
Virgil: Gniewasz się?
Pepper: Nic takiego nie mówię
Virgil: Nie musisz, bo po prostu widzę, że się zdenerwowałaś. Odpocznij przed testem
Szepnął mi do ucha, że większość sekretów zostały nadal skryte w mojej głowie, bo jedyną osobą, jaka będzie chciała je ujawnić, to właśnie ja.
Pożegnałam się z ojcem, przytulając go. Gdy już wyszedł, poszłam do kuchni zaparzyć kawę. Liczyłam, że nie będzie już więcej niespodzianek. Przygotowałam da nas po dwa kubki espresso. Cukiernica wraz z mlekiem leżała na stole, więc zostawiłam gościowi do wyboru, ile posłodzi, czy naleje mleka. Niech czuje się, jak u siebie w domu.
Odrobinę byłam nieśmiała po tej akcji ze zdjęciami, ale zachowałam pewną równowagę. No to zaczęliśmy rozmowę.
Tony: Wszystko gra? Chyba nie gniewasz się, że pogadałem z twoim ojcem?
Pepper: Na pewno tak trochę, ale no trudno. Jak się czujesz? Wyglądasz na bardziej żywego
Tony: I też tak się czuję
Pepper: Spotkałam twojego przyjaciela. Straszny paranoik, bo się wkurzył, że niechcący mu wrzuciłam książkę do kałuży
Tony: Hahaha! Mówisz o Rhodey’m? Dla niego książki o historii są świętością
Pepper: I on jest naszym sąsiadem?
Tony: Razem tu przyjechaliśmy, ale ciebie tu wcześniej nie widziałem
Pepper: Możliwe, że byłam tu o wiele później. Eee… O czym ci mówił?
Tony: Twój ojciec to naprawdę fajny gość. Chyba jest ci ciężko, jak musi ciągle ryzykować swoim życiem
Pepper: Powiedział ci, gdzie pracuje?
Tony: Tak jakoś wyszło
Pepper: Rozumiem. A kawa smakuje?
Tony: Unikam kawy
Pepper: Mogłeś powiedzieć
Lekko się wkurzyłam. WKURWIŁAM! Zapraszam go na kawę i dopiero teraz ma odwagę się przyznać, że nie pije?! Co za człowiek! Ja tu się staram, a on nic?! Cholerna płeć męska! Słaba i żałosna! Dobra, Pepper. Weź się w garść. Zapomnij o tym. Masz jutro test do zdania. Będzie dobrze.
Tony: Przepraszam, ale zapomniałem. Ostatnio wszystko mi wylatuje z głowy
Pepper: Przydatne są kartki na lodówkę
Tony: Dobra. Postaram się coś takiego zrobić
Uśmiechnął się i znowu się spłoszyłam.
Pepper: Pogadamy jutro? Teraz się późno zrobiło i ee… muszę się wyspać na test
Tony: W porządku. Jeszcze raz ci życzę powodzenia
Pepper: Dzięki. To do jutra
Tony: Pa
Znowu spaliłam buraka ze wstydu. Po zamknięciu drzwi na klucz, odetchnęłam z ulgą, że cały ten cyrk nareszcie dobiegł końca i mogłam w spokoju wziąć kąpiel, by na następny dzień być odprężona i gotowa do największego testu mojego życia.