Rozdział 22: Czas na nic


Nie chciałem na to patrzeć. Ten widok Rhodey'go we krwi mnie przerażał. A później Duch upadł bezwładnie. Pepper w niego strzeliła. Moja bohaterka.

-Rhodey, musisz być cały. Błagam, nie zostawiaj nas- uciskałem jego ranę

-Tony,...ja nigdy was...nie zostawię- próbował złapać tchu, ale ciężko mu się oddychało

Bałem się o niego. Ciągle wierzyłem, że wyjdzie z tego. Zadzwoniłem po Victorię.

-Victioria, to ja, Tony. Potrzebuję pomocy. Obok domu Rhodey'go jest...magazyn. Proszę cię, przyjedź. Rhodey jest ranny- pod koniec prośby zakaszlnąłem, próbując oddychać

-Dobrze, już jadę. A co z tobą? Nie brzmisz, jakbyś dobrze się czuł

-To nic...Po prostu przyjedź

Nie martwiłem się o to coś we mnie, co atakowało spięciami przy implancie. Martwiłem się o Rhodey'go. On musi z tego wyjść cało. Nie mogę go stracić. To mój najlepszy przyjaciel.

-Dzwoniłeś po pomoc?- spytała Pepper roztrzęsiona

-Tak, przyjadą. Będzie dobrze, Pepper

-Musiałam go zabić. Musiałam- spłynęły po jej policzkach łzy i upadła na kolana

Była w ciągłym szoku. Nie pozwolę, by zamknęli ją w więzieniu. Gdyby nie ona, ja też leżałbym z kulą, jak Rhodey.
Bobbie wzięła Pepper z ziemi, a ona nadal płakała i była przerażona.

-Pepper, już jest dobrze. Nic nikomu się nie stanie. Pogotowie zaraz będzie. Po prostu uspokój się- przytuliła ją

-Ja...ja...nie chcę. Nie chcę iść do więzienia- jej głos wciąż drżał

Pepper też potrzebowała opieki medycznej. Nie wyglądała zbyt dobrze. Muszą im pomóc.
Nerwowo zerknąłem na zegarek. Minął kolejny kwadrans i nikt się nie zjawił. Traciłem już siły. Moje oczy chciały widzieć ciemność, ale ostatnimi resztkami energii utrzymałem się przytomny. Nadal uciskałem przy ranie Rhodey'go.
Dopiero po pięciu minutach pojawiła się długo oczekiwana pomoc.

-Co się stało?- zapytał sanitariusz

-Rana postrzałowa w brzuch, ona jest w szoku, a ten ma jakieś ustrojstwo w sobie- zdała raport Bobbie

Z karetki wysiadła Victoria. Od razu nas zauważyła i wydała wytyczne do sanitariuszy.

-Zadzwońcie do szpitala, by przygotowali salę operacyjną. Będziemy musieli operować dwie osoby na raz. Jedna z postrzałem, a druga...- wydała polecenie

-Coś ma w sobie, co poraża go prądem od wewnątrz- wtrąciła się

-A dziewczynie trzeba podać leki jakieś na uspokojenie

-Błagam, ratujcie go- błagałem rozpaczliwym tonem

-Spokojnie, Tony. Zajmiemy się nim

Jej głos usłyszałem jako ostatni.






Kiedy odjechała karetka, musiałam pozbyć się zwłok. Niezwłocznie zjawiła się jakaś kobieta i ojciec Pepper. Kłopoty.
Wysiadł z auta, a ona dołączyla do niego, gdy wróciła z pracy. Zauważyłam to po czarnej aktówce i była ubrana elegancko. Musi pracować w jakimś urzędzie. No tak, prawnik.

-Co ty tu robisz? Kim ty jesteś i kto tu leży?- zadała setki pytań na raz

Na pewno prawnik. I co ja mam jej powiedzieć? Chyba pozostała tylko opcja, by poznali prawdę tej całej akcji z Duchem. Wiem, że wydobrzeją. Oboje są silni.

-Może zacznę po kolei. Bobbie Morse, dawna agentka SHIELD. Pan Potts wie o mnie. Prosił, bym opiekowała się jego córką. Żeby włos z jej głowy nie spadł- odparłam z powagą

-No właśnie, a gdzie ona jest?- zaniepokoił się Virgil

-W szpitalu, ale nic jej nie jest, oprócz szoku po postrzeleniu Ducha

-Co? Ona postrzeliła człowieka?- był zakłopotany

-Duch nie był człowiekiem. Chciał ich pozabijać, a pozostała dwójka, czyli Tony i Rhodey, walczą o życie- powiedziałam, jak bardzo jest źle

Kobieta była przerażona. Pewnie ona jest matką Rhodey'go no i opiekunką Tony'ego. Teraz wiem, że nie mają z nią łatwo.

-Co się stało Rhodey'mu?- zaczęła mnie szarpać przy karku

Virgil podszedł do niej i chciał ją uspokoić.

-Roberto, zostaw nią. Ona nie jest niczemu winna. Nie widzisz, że ten typek, co leży martwy, chciał zabić twojego syna?- próbował jej przemówić do rozsądku

-Ale twoja córka go zabiła

-Nie wsadzę jej do więzienia

-Zrobiła to, by ochronić przed kolejnym jego strzałem- broniłam Pepper

-Może pojedźmy do szpitala. Powiniśmy być przy nich- stwierdził Virgil

Wszyscy zgodziliśmy się i pojechaliśmy do szpitala. Oni pojechali autem, a ja motorem. Wiedziałam, w którym szpitalu się znajdują. Ta lekarka, co tu była,  leczy w jednym szpitalu. W tym samym, gdzie Tony leżał po walce. Najwięcej strachu było widać w matce Rhodey'go. Przy sali operacyjnej siedziała Pepper zupełnie załamana. Podeszliśmy do niej.

-Pepper, jak dobrze, że jesteś cała- przytulił ją

-Tato,ja...musiałam- chciała się wytłumaczyć, ale nadal trzęsła się ze strachu

-Cii, już dobrze, Pepper. Wszystko będzie dobrze- połaskał ją po głowie

-Oni...oni mogą umrzeć

- Nawet tak nie myśl. Są pod dobrą opieką- uspokajał ją ojciec

Usiedliśmy pod salą, gdzie toczyła się walka o ich życie. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje po tamtej stronie, ale ciągle ktoś przynosił kolejny pojemnik z krwią do przetaczania. Mijały kolejne godziny i nikt nie wychodził.

-Czemu to tak długo trwa?- niecierpliwiła się Roberta

-Jeden z nich oberwał kulą w brzuch. Ten przyjaciel Tony'ego. Nie mają łatwo, bo jego pociski mogą się deformować

-Ale powiedz mi, co oni mu zrobili? To nie fair

-Kiedy będzie po wszystkim, sami wam powiedzą

Kolejne godziny mijały szybko. Ledwo spojrzałam na zegarek, a była już druga w nocy. Operacja ich trwała dość długo. Trzeba czekać. Zadzwoniłam do agentki Hill.

-Witaj, Hill. Czy możesz przyjechać i zabrać Ducha do was na helikarier. Przysyłam ci współrzędne. Czekam

Szybko powiedziałam jej prośbę. Tylko jej mogłam zaufać. Niech sprzątnie jego zwłoki i zapomnijmy o nim. O godzinie 5:30 wyszła lekarka. Od razu zerwaliśmy się z krzeseł. Chcieliśmy wiedzieć, co z nimi.

-Widzę, że cały komplet. No dobra, powiem krótko. Operacja trwała długo zarówno Tony'ego, jak i Rhodey'go. Mogę wam powiedzieć, że oboje żyją- podzieliła się dobrą wiadomością

-A jak się czują?- spytała Pepper, próbując być spokojna

-Było ciężko wyjąć pocisk. Stracił dużo krwi, ale dzięki szybkiej transfuzji, żyje. Z Tony'm było inaczej. Przy implancie żerował jakiś nanowirus,który powodował ataki. Nie było łatwo go usunąć, ale oboje są w trakcie wybudzania z narkozy- powiedziała o szczegółach operacji

-Dziękuję- rzuciła jej się Pepper na szyję

-Spokojnie. To moja praca. Leżą na intensywnej terapii. Korytarzem w lewo- uśmiechnęła się i poszła zmienić swój zakrwawiony fartuch

Wszyscy przeszliśmy biegiem korytarz, dochodząc do wskazanej sali. Chłopaki leżeli z maską tlenową na twarzy. Obok nich była kroplówka, a kardiomonitor pokazywał ich funkcje życiowe.

-Widzisz, Pepper. Żyją-pokazałam na szybę

-Co za ulga- rozpłakała się

-Ale nie płacz. Jest dobrze- pocieszałam ją

-Wiem, ale to łzy szczęścia- przyznała, przecierając oczy

Poczuliśmy ulgę i ja również. Może byli dla mnie obcy, ale są bohaterami Nowego Jorku, a każdy heros zasługuje na wsparcie. Poszłam do automatu po kawę. Od razu przyniosłam też Pepper.

-Dzięki, Bobbie. Za wszystko

-Drobiazg, Pepper i naprawdę nie obwiniaj się. Dobrze zrobiłaś

----***------

No to już po Duchu. To nie znaczy, że pozostali wrogowie śpią. Oj wyjdą z cienia i pokażą, jak uprzykrzyć im życie. Jakieś pytania, które was dręczą?

5 komentarzy:

  1. Słowa, że,, Duch nie żyje" to jak miód na moje serce :-P Ale ja to się tak bałam o chłopaków, niewiele brakowało... No i nasza Pep, nie dziwi mnie jej reakcja, ale poradzi sobie, nasz geniusz jej w tym pomoże, heh. Świetna notka, dużo emocji, jak to czytam to nie wiem czego się spodziewać bo potrafisz zaskakiwać, oczywiście pozytywnie <3. Pozdrawiam i życzę weny :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozytywnie zaskakiwać ? Miód dla uszu ooo :3 Jak miło . Też życzę weny ;)

      Usuń
  2. Tym razem w miarę punktualnie jestem :)
    Rozdział spoko (choć poprzedni był lepszy XD). Czyli co, Roberta teraz o wszystkim się dowie? Pepper bedzie miała jakieś kłopoty przez zastrzelenie Ducha? Tony o Rhodey wyjdą z tego?
    No zobaczymy w następnym rozdziale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Roberta wie o ich sekrecie, ale podejrzewała wcześniej, że coś ukrywają. Idealnymi kłamcami nie są. Pepper będzie miała kłopoty ale przez kogoś od Ducha,ale do tego jeszcze daleko. A Rhodey z Tony'm dojdą do siebie. Nareszcie jakieś pytania <3

      Usuń
  3. U mnie nn http://www.ironman-another-story.blogspot.com/2015/06/rozdzia-2-rhodey-wyluzuj-zdazymy.html?m=1

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X