Rozdział 15: Obserwator


--*Pepper*--

Pancerz był sprawny i szybko nie zużywał energii. Ulżyło mi, że nikt nie zginął. W sumie byłam jedyną pasażerką tego samolotu.
Chciałam zadzwonić do chłopaków, ale linia była zajęta.

-Komputerze. Jak daleko jest do Nowego Jorku?

<<Za trzy godziny zbroja będzie w mieście >>

-Czy zbroja ma jakieś uszkodzenia?

<<Skanuję...>>

<<Brak uszkodzeń>>

-Całe szczęście. Włącz tryb maskujący

<<Ostrzeżenie. Ten tryb zużywa wiele energii >>

-To nieistotne. Nie chcę być zestrzelona. Włącz ten tryb!- rozkazałam zbroi

Duch mógł mnie namierzyć i nie mogłam na to pozwolić. Chcę wrócić do domu w jednym kawałku.
Po minionych godzinach byłam w zbrojowni. Dziwne było to, że nie zastałam bałaganu. Zwykle tego mogłam się po nich spodziewać. A może jeszcze są w szpitalu? Pójdę ich odwiedzić, ale najpierw muszę spotkać się z Bobbie. Pewnie czeka na mnie w domu.
Pojechałam taksówką pod mój dom, gdzie już czekała na mnie.

-Długo tu stoisz?

-Niekoniecznie. Z godzinkę na pewno- uśmiechnęła się Bobbie

Otworzyłam drzwi i zaniosłam walizki do pokoju.

-Pomogę ci-wyręczyła mnie, biorąc ciężką walizkę, której sama nie potrafiłam zanieść

Dość szybko uporałyśmy się z ciężarem. Odstawiłyśmy je obok szafy. Później chciałam się zająć rozpakowywaniem rzeczy.

-Jak ci minął lot?- spytała

-Super. Prawie zginęłam, ale to nic- odparłam z ironią

-Jak to prawie?

Musiałam komuś to powiedzieć. Musiałam z kimś się tym podzielić.

-Znasz może Ducha?- spytałam z ciekawością

-Tak, ten dupek, co zrobi wszystko dla pieniędzy. Znam go, ale wolałabym go nigdy nie poznawać. Z nim są same kłopoty. Czemu uwziął się na tobie?- wyjaśniła, pytając

-On chce zabić Tony'ego, a moja śmierć najlepsza, by go wykończyć. Jest bardzo nerwowy, a z chorym sercem łatwo go wprowadzić do grobu- byłam wściekła

-A to pluskwa. Ducha nie łatwo jest zabić, ale jakoś go śmierć nie ominie- zaczęła coś planować Bobbie

-Muszę zobaczyć się z Tony'm. Zaprowadzisz mnie do niego?- poprosiłam ją

-Dobrze, ale nie zdenerwuj się tym, co zobaczysz- ostrzegła mnie, a jej głos był niepewny







--*Tony*--

Byłem przerażony. Rhodey od razu wyłączył telewizor. Widział, że się zdenerwowałem. Czułem, jak moje serce uderza, jak młot. Nie potrafiłem złapać tchu.

-Tony, uspokój się. Słyszysz mnie? Ona nadal jest w Argentynie!

Chciałem w to wierzyć, ale anonimowy numer wszystko zmienił. Doskonale pamiętałem ten głos.

-Przez ciebie cierpią, Stark!  Twoja ukochana Pepper nie żyje! Zginęła tak, jak ty powinieneś zginąć!

-Duch!- wrzasnąłem do słuchawki

Poczułem ból przy implancie. Po tej informacji nie byłem w stanie się uspokoić. Moje serce biło słabo. Ona musi żyć !

-Tony!

To działo się tak szybko, że nie zauważyłem, kiedy zemdlałem.









--*Victoria*--

Rhodey przyszedł po mnie i prosił, bym mu pomogła. Tony leżał nieprzytomny.

-Rhodey, co się stało?- sprawdziłam parametry, które były niepokojące

-Zdenerwował się. Ktoś do niego zadzwonił i zaczęło go ściskać w sercu. Potem zemdlał- powiedział Rhodey, jakby ktoś go gonił

-Dobrze, spokojnie- wyjęłam z mojej apteczki jedną strzykawkę z adrenaliną

Wstrzyknęłam mu substancję. Teraz czekałam, aż wszystko wróci do normy.

-To powinno mu pomóc- patrzyłam na monitor, czekając na poprawienie się jego zdrowia

Rhodey patrzył zmartwiony na Tony'ego. Chciał, by z nim było dobrze. Ja też tego chciałam.
Niestety zastrzyk nie zadziałał. Tego się obawiałam

-Rhodey, musisz mi pomóc. Gdy powiem, żebyś wstrzyknął mu adrenalinę, bądź gotowy- poprosiłam go

-A co się dzieje?- był zdezorientowany

-Jego serce wciąż bije bardzo słabo. Musimy działać

Zaczęłam uciskać regularnymi uciśnięciami na jego klatce piersiowej. Nie mogłam użyć defibrylatora, bo to go zabije. Musiałam używać zwykłych metod. Nie było czasu na wezwanie wsparcia. Wszyscy lekarze byli zajęci. Trwały operacje i skomplikowane zabiegi. Nikt nie był wolny.
Gdy doszło do trzydziestu uciśnięć, Rhodey miał wstrzyknąć adrenalinę.

-Teraz, Rhodey. Jedna dawka adrenaliny dożylnie

Chłopak zrobił swoje i w kilka sekund substancja dostała się do krwiobiegu. Przystopowałam z uciśnięciami, patrząc na monitor.

-Mamy go. Dziękuję ci- podziękowałam mu za pomoc

-Nie ma za co. W końcu to mój przyjaciel i nie chciałbym go wprowadzić do grobu

-Rhodey, jestem ciągle do dyspozycji. Możesz mnie wołać, kiedy chcesz, nawet dla sprawdzenia, czy nic mu nie dolega








--*Pepper*--

Zeszłyśmy po schodach i wyszłyśmy na zewnątrz. Zamknęłam drzwi na klucz, by nikt nie myślał o włamaniu.
Nagle poczułam ciarki na plecach. Ktoś mnie obserwował.

-W porządku?- dotknęła mojego ramienia, a ja odskoczyłam, jak poparzona

-Ktoś mnie obserwuje- przytuliłam ją i szepnęłam jej do ucha

-Będzie dobrze. Chodźmy- wsiadłam na jej motor i założyłam kask

Razem pojechałyśmy do szpitala. Wciąż czułam się nieswojo. Pewnie Duch obserwuje każdy mój ruch. Musimy go stracić z oczu. Jeśli dowie się, gdzie leży Tony, zabije go z łatwością. Nie mogę na to pozwolić.

-Zgubisz go?

-Z łatwością. Trzymaj się- dodała gazu, przyspieszając na prostej drodze

Bobbie też poczuła mój narastający niepokój. Zauważyła, że ktoś nas śledził. Jednak znała Nowy Jork, jak własną kieszeń i kilka uliczek dalej skręciła do skrótu, który znali nieliczni.

-No i udało się- odetchnęła z ulgą

-Chwila! Uważaj!-  ostrzegłam ją

Gwałtownie zahamowała, wyskakując z motoru. Zrobiłam to samo. Na naszej drodze stanął Duch.

-Myślałyście, że mnie zgubicie? Ha! Żałosne

Bobbie uzbroiła się w metalowe pałki. Chce walczyć? Odważnie.

-Zostaw wszystkich w spokoju, Duch!- wymachiwała pałkami, później krzyżując je na jego karku

-Bobbie Morse znana jako Mockingbird. Cwana dziewczynka. Dołączysz do swego Clinta. Tego chcesz?- wyjął swoje blastery

Po chwili zniknął.

-Co jest? Duch, pokaż się! Nie bądź tchórzem!- krzyknęła Bobbie

-Jeszcze się zobaczymy- strzelił we mnie, ale na szczęście odbiło się od pałek

-Dzięki, Bobbie. Ratujesz mi życie- podziękowałam jej

-Drobiazg. Zrobiłabyś to samo. To co, jedziemy?

-Tak. Może zdążymy przed niedzielą- zażartowałam

-Przekonamy się

Wsiadłyśmy na motor i bez problemu dojechałyśmy do szpitala. Nikt na nas nie naskoczył. Bobbie ukryła swoje pałki w butach.

-Z bronią mnie nie wpuszczą. Jeśli masz coś przy sobie, to lepiej schowaj- doradziła

-Nie mam nic. Zaprowadź mnie do niego

- Myślisz, że przestał nas śledzić?- rozejrzała się, szukając obecności Ducha

-On czeka na okazję. Ujawni się, jak znajdzie odpowiedni moment na uderzenie

----------******************--------------------------------------------------------------------------

Bobbie wraca do gry. Duch znowu się pojawia i szybko nie zniknie, a kłopoty same się nie rozwiążą. Jakieś pytania? Wątpliwości? Zaczynam myśleć, że ubywa czytelników.  Kto jest pewny, że zostaje? Dajcie znać, bo nie wiem, ilu osobom mam dawać znać o nowym rozdziałach. Aha no i ankieta trwa. Obecne wyniki to:
Whiplash: 4
Titanium Man: 1
Mandaryn:1

A i jeszcze jedno ogłoszenie. Jeśli jesteś zainteresowany/a konferencją o IMAA, gdzie dzielimy się spostrzeżeniami na temat serialu i nie tylko, zapraszam na Skype. Gdyby ktoś chciał, wystarczy podać nazwę, a do grupy zostanie dopisany. Rozmowy trwają non stop :)

10 komentarzy:

  1. Ja na pewno zostaję :-P Rozdzial świetny, no co tu dużo mówić. Tak bardzo szkoda mi Tony'ego, nie moge doczekać się jego reakcji jak tylko zobaczy Pepper całą i zdrowa. No i ten Duch, ja już nie,mam słów na tego typka! :-* pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zostajesz. Na pewno jego reakcja na widok rudej będzie bezcenna. Jednak Duch musi mieszać im w życiu. Wszystko będzie się wyjaśniało ;)

      Usuń
  2. Ja zostaję na 100%. Nie ubywa, po prostu nie wszyscy mogą komentować :) a co do rozdziału - bomba! Tyle się dzieje Duch staje się jeszcze bardziej natarczywy. Bobbie wróciła do akcji, będzie się działo. Biedna Pepper, nie dość, że Duch ją śledzi,to teraz Tony w szpitalu. A co dopiero Tony ma powiedzieć! :/
    Pozdrawiam i życzę weny! :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że się podoba ale żeby to potem nie stało się nużące. Duch trochę jeszcze namiesza ,ale nasza parka w końcu się spotka. Dzięki że zostajesz. Mam nadzieję że nie zawiodę i również ci życzę weny ;)

      Usuń
  3. Jejku, co tu się dzieje? Uff Pepper jest cała, ale co z Tony'm? Mam nadzieję, że jak Pepper do niego przyjdzie to będzie w porządku (:
    Duch, to potwór, mam nadzieję, że wkrótce go usmiercisz ;)
    Notka super <3 Pepper wróciła cała i zdrowa, mam nadzieję że nasz geniusz również będzie cały i zdrowy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko będzie dobrze. Oboje będą w miarę cali i zdrowi. Duch przestanie za niedługo sprawiać kłopoty. Fajnie, że notka się podobała, a za tydzień konkurs.

      Usuń
  4. Ahh, o to mój zacny komentarzyk. Więc tak - Pepper przeżyła, naszczęście. Czekam oczywiście na ich spotkanie, bo Stark'owi wkońcu serce stanie z tego stresu. Duch bardzo uciążliwa postać - nienawidze go, zawsz jak jest dobrze to on musi coś zepsuć. Z naszych rozmów na skypie wiem mniej więcej co tam się stanie z nim. Ale i tak na bank do jutra zapomne xdd :*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni się już spotkają. O to już się nie bój. A Duch czy ktoś inny zawsze przeszkadza. Cóż taka natura. Na pogadance już wiele o jego losach wiesz. Oficjalnie witam cię jako czytelniczkę ;)

      Usuń
  5. Witam :D Żyję :D
    nowa notka u mnie :D

    http://immalove.blog.pl/2015/05/03/wyjdz-stark-i-nigdy-wiecej-sie-do-mnie-nie-zblizaj/


    PepPots

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X