Part 32: Szaleństwo

0 | Skomentuj


**Tony**


Duch pozbawił mnie zbroi i rzucił na ziemię. Zleceniodawca ujawnił swoją twarz. Nie był to nikt inny, jak Justin Hummer. Za wszelką cenę chciał zdobyć Stark International, ale dzięki Stane’owi ponosił ciągle porażkę. Teraz znowu się z nim spotykam. Najemnik był bardzo niecierpliwy.


Duch: Masz to, czego chciałeś, a teraz kasa
Hummer: Najpierw chcę informacji, bo przyprowadzenie mi go tu, to za mało
Duch: Nie taka była umowa!
Hummer: Powiedziałem, że jeśli otrzymam to, czego chcę, zapłacę ci tyle, ile będziesz chciał. A ty, co tak milczysz? Lepiej zacznij gadać, bo zrobi się nieprzyjemnie
Tony: Mogłem się wszystkiego spodziewać, ale ty? Do czego ci jestem potrzebny?
Hummer: Zbroja jest kawałkiem żelaza, a ja chcę schematy, by produkować broń na skalę masową. Wiem, że są schowane w twoim skarbcu i niestety nie mam do niego dostępu. Stane milczy, więc ty musisz mi je zdradzić
Tony: Nie!
Duch: Lepiej się nie sprzeciwiaj, skoro chcesz ujrzeć swoją ukochaną całą i zdrową
Tony: Mówiłeś…
Duch: Wiem, co mówiłem
Hummer: Przestaniecie gadać między sobą? Liczę na waszą współpracę
Tony: A jeśli się nie zgodzę?
Hummer: Wtedy wyślę Killershrike’a do twojego przyjaciela. O ile się nie mylę nazywa się James Rhodes
Tony: Gnida
Hummer: Możesz powtórzyć?
Tony: Jesteś gnidą, Hummer! Zgiń w piekle!
Hummer: Zabierzcie go do lochu. Koniec dyskusji


Nagle poczułem, jak z obu stron zostałem porażony jakimiś kijami z potężnym ładunkiem, jak przy paralizatorze. Bolało, jak diabli, a Duch jedynie pozostał w siedzibie, gdy mnie transportowano do najniższego poziomu twierdzy, które skrywało więzienie. Zostałem wrzucony do celi i jeszcze jednym więźniem. Wyglądał mi znajomo. Sprawdziłem, czy żył. Ledwie, ledwie. Hummer jest potworem. Nigdy nie lubiłem Stane’a, ale podziwiałem jego upartość w obronie firmy. Mimo wszystko, to człowiek. Akurat lekko otworzył powieki.


Stane: Tony? A ty, co tu robisz?
Tony: Hummer czegoś chce ode mnie
Stane: Mówił o skarbcu?
Tony: Tak
Stane: Mnie też… chciał zmusić do… gadania, ale do tej pory… nic nie wie
Tony: Wiem, że za sobą nie przepadamy, ale nie pozwolę ci umrzeć
Stane: Szlachetne, a zarazem i… głupie z twojej strony
Tony: Dlaczego mu nie zdradziłeś położenia skarbca?
Stane: Bo… nie może dostać… broni… Nic nie może… mieć. Ekhm... Broń tajemnicy
Tony: Będę


Po raz ostatni zamknął oczy. Musiał nie wytrzymać wcześniejszych tortur. Całe ciało wyglądało w opłakanym stanie, zaczynając od siniaków, ran kłutych i starych blizn, a teraz mógł odejść w spokoju. Nie minęło zbyt wiele czasu, by strażnicy się pojawili. Najpierw zabrali ciało Stane’a, a później zabrali też i mnie. Muszę być silny, bo Hummer nie może dostać schematów. Nie może.


**Pepper**


Rany szybko się goiły, co tłumaczyło coraz lepsze samopoczucie, ale psychicznie czułam się okropnie z myślą o utracie Tony’ego. Iron Man w zbroi był nim. Jestem tego pewna. Nadal byłam w tym samym pomieszczeniu. Nalegałam na powrót do domu.


Pepper: Dziękuję za pomoc, ale muszę już wracać
Viper: Nigdzie cię nie puszczę, dopóki mąż nie wróci
Pepper: Powiedziałaś, że mnie zabierzesz do domu
Viper: To prawda, lecz nie teraz
Pepper: A kiedy?!
Viper: Bądź cierpliwa. Już lepiej się czujesz?
Pepper: Będę czuła się jeszcze lepiej, jak zobaczę się z Iron Manem
Viper: Zakochałaś się w nim?
Pepper: Można tak powiedzieć
Viper: Znam to uczucie. Tak samo było ze mną i moim skarbem, aż urodziła się Katrine. Byliśmy szczęśliwą rodziną, dopóki nie zaczęli go ścigać o pieniądze. W jednej chwili wszystkim się przypomniało, że był im coś winien. On nas chroni i nigdy nie był złym człowiekiem
Pepper: Ale chciał mnie zabić
Viper: Nie zrobiłby tego
Pepper: Ale za to pozbawił mnie matki!
Viper: Przykro mi
Pepper: Przykro?! Straciłam ją jako ostatnią bliską mi osobę z rodziny. Zostałam sama, a Iron Man jest dla mnie ważny
Viper: Rozumiem cię, ale czasem trzeba postąpić nie według zasad
Pepper: I dlatego w moich oczach nadal jest mordercą


Ścisnęłam gniewnie dłonie w pięści, a po policzkach spłynęły łzy. Czułam ból, którego nie dało się opisać. Przeczuwałam coś strasznego. Coś, co ma się wkrótce wydarzyć.


**Tony**


Bądź silny dla Pepper. Bądź silny. Zostałem przyprowadzony do sali bodajże tortur. Przy stole z kajdankami były umieszczone narzędzia wszelkiego rodzaju, które miały jedno zadanie. Sprawiać ból, by złamać skazańca, a nawet i zmusić do mówienia prawdy. Zostałem do niego przykuty. Strażnicy byli przy drzwiach, a sam Hummer był moim oprawcą. Zaczął od zwykłych ciosów w twarz.


Hummer: Skoro Stane już do niczego się nie przyda, teraz ty musisz mi powiedzieć, gdzie znajduje się skarbiec
Tony: Nic ci nie powiem


Oberwałem mocno w klatkę piersiową, że poczułem ból, choć jego też zabolało przez styczność z implantem.


Hummer: Zapytam jeszcze raz. Gdzie jest skarbiec?
Tony: Nigdy go nie znajdziesz


Znowu uderzył w te same miejsce, aż splunąłem krwią na podłogę. Od razu wyprowadziłem go z równowagi, że posunął się do gorszych metod. Jednak zanim chciał ruszyć ostrze, Duch zawołał tego drania. Coś mu powiedział na ucho i nie wiedziałem, co kombinował.


Hummer: Chyba działam w złą stronę. Jeśli mi nie powiesz, komuś stanie się krzywda. Pamiętaj o Rhodesie
Tony: I tak ci nie powiem
Hummer: Chciałem być miły, ale trudno. To trochę zaboli. Duch!

Podszedł do niego i posłusznie wykonał rozkaz, wchodząc swoją ręką w moje ciało, próbując wyrwać implant. Czyli to mu powiedział? Podstępna kreatura. Wszyscy tacy sami. Ból był piekielny, że krzyczałem na całe gardło. Miałem wrażenie, że wyrwie mi mechaniczne serce. I chyba był na to gotów.

Part 31: Część człowieczeństwa

0 | Skomentuj

**Tony**


Zabiję tego gnojka. Skrzywdził moją Pep! Jak on mógł?! Nie odpuszczę mu. Jednak nie rozumiem, po co to wszystko? Uśmiechał się, jak szaleniec, aż miałem ochotę odstrzelić mu łeb.


Tony: Czemu ją zabiłeś?!
Duch: Nie bądź dla mnie surowy, Stark. Przecież nadal żyje. Jeśli chcesz, żeby przeżyła, musisz spełnić moje warunki
Tony: Jakie? Kim ty u diabła jesteś?!
Duch: Ach! No tak. Jakie ja mam maniery? Zwą mnie Duchem, więc niech tak pozostanie. Wiedziałem, że jej porwaniem zwrócę twoją uwagę. Jesteś mi potrzebny
Tony: W niczym ci nie pomogę!


Duch wyjął jakieś ostrze z rękawa, które przyłożył jej do gardła. W środku się we mnie gotowało z wściekłości, ale moje serce zaczęło wolniej bić przez strach, że mogę ją stracić na zawsze.


Duch: Zmieniłeś zdanie?
Tony: Puść ją wolno! Zrobimy wymianę
Duch: Wymianę powiadasz? Cóż. Hmm… Jednak Mr. Fix wiele zapłacił za tą rudą, a skoro Whiplash wypadł z gry, zostałem wezwany do dokończenia zadania
Tony: Czyli on chciał ją zabić? Czemu?
Duch: Takie miał zadanie. Trzeba eliminować zagrożenia, prawda? Twój doktorek był sprytny. Dowiedziałem się o twoim planie, dlatego panna Potts zapłaciła za kłamstwo, ale ty jesteś mi do czegoś innego potrzebny
Tony: No to puść ją. Zrób ze mną, co chcesz, ale jej pozwól… żyć!
Duch: I ja mam uwierzyć, że ty płaczesz? Hmm… Zrobimy tak. Poddasz się, a ona przeżyje
Tony: Zgoda


Byłem załamany. Nie chciałem stracić Pep, więc musiałem się zgodzić na wszystko. Naprawdę płakałem, a wolałbym udawać swój ból, lecz to było niemożliwe.
Gdy wyłączyłem namierzanie wraz z uzbrojeniem, w pomieszczeniu pojawiły się dwie postacie o płci żeńskiej. Mała dziewczynka w czarnych włosach i bodajże jej matka, bo ciągle trzymała ją za rękę.


Duch: Viper, zajmij się dziewczyną. Opatrz jej rany i odstaw ją do domu
Viper: A co z tobą?
Duch: Mam wszystko, co potrzeba. Dołączę do was później
Katrine: Tatusiu, przyjdź do nas, jak najszybciej
Duch: Postaram się, słonko


Cmoknął ją w czoło, a ja nie potrafiłem uwierzyć. Przez chwilę pokazał swoją część człowieczeństwa, która znikła, jak odeszły, zabierając ranną Pepper. Duch ma rodzinę? Taki zabójca z zimnej krwi może mieć szansę na szczęście, a ja przez bycie Iron Manem muszę cierpieć, narażając bliskich na niebezpieczeństwo? Gdzie tu sprawiedliwość?


Tony: To twoja rodzina?
Duch: Tak, ale to powinno cię najmniej obchodzić. Musimy się gdzieś udać
Tony: Gdzie?
Duch: Tam, gdzie czeka ten, który chce twojej głowy
Tony: Kto?
Duch: Dowiesz się


Poczułem, jak używa czegoś, by zneutralizować zbroję. Cała moc natychmiast spadła na rezerwy i straciłem przytomność. Oby Pepper była bezpieczna.


**Pepper**


Myślałam, że już nigdy się nie obudzę, a dalej widziałam białe światło nad sobą, ale żyłam. Poczułam się lepiej, a rany były opatrzone. Kobieta w zielonych włosach prosiła, żebym nie wstawała. Chciałam, jak najszybciej uzyskać wyjaśnienia.


Pepper: Co… się stało?
Viper: Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy. Miałam za zadanie opatrzyć twoje rany i zabrać cię do domu
Pepper: Co tu robię? To nie jest… mój dom! Gdzie… ja… jestem? Gdzie… Iron Man?!
Viper: Uspokój się. Mój mąż załatwia interesy, a ty powinnaś się cieszyć, że żyjesz. Ledwo zdołałam usunąć kulę , która przedziurawiła ci płuco, dlatego to cud, że przeżyłaś. Jesteś wyjątkowa
Pepper: Eee… Tak. Już to zdołałam zauważyć
Viper: Jesteś głodna?
Pepper: Nie. Chcę… widzieć się... z Iron Manem
Viper: Nie zobaczysz go już nigdy więcej. Nie oceniaj zbyt surowo mojego męża, ale on robi to dla nas. Dla mnie i mojej Katrine
Pepper: Co się stało?
Viper: Zalegamy z długami i ktoś mu powiedział, że pomoże
Pepper: Kto?
Viper: Lepiej, żeby go nigdy nie spotkała, bo przez niego Iron Man umrze
Pepper: Umrze?


Nie przypuszczałam, że dla rodziny będzie bezwzględnym zabójca. Nie wiem, czy mu współczuć, ale pewnie sam ich wmieszał w te bagno, a jedyną opcją na spłatę długów są zlecenia zabójstw. Pewnie stąd miał mnie zabić, lecz nie zrobił tego. Dlaczego?


**Tony**


Obudziłem się na łodzi i widziałem, jak dopływamy do jakiejś wyspy, która miała tam jakąś fortecę. Dalej pamiętałem, do czego doszło, ale wciąż nie umiałem pojąć, kto żąda mojej głowy? Przez pozbawienie mnie zasilania nie mogłem ani wrócić do zbrojowni ani walczyć, a implant był na rezerwach, więc było bardzo kiepsko. Najgorsza sytuacja, jaka mogła mi się przytrafić.


Tony: Dlaczego to robisz? Dla rodziny?
Duch: Jakbyś zgadł. Naprawdę wolałbym cię zostawić w spokoju, ale muszę dokończyć zlecenie
Tony: Jeśli ona skrzywdzi Pepper…
Duch: Zamknij się! To moja żona. Nie zrobi tego, jeśli nie ma ważnego powodu. Lepiej martw się o siebie, więc wstawaj!

Łódź dopłynęła do brzegu. Mogłem jedynie się poruszać, ale o broni nie było ani mowy. Przeszliśmy do takiej, jakby siedziby. Mogłem spodziewać się wielu rzeczy, ale żeby stanąć oko w oko z przodkiem Macciavellego, który uważa, że cel uświęca środki? Wolałbym użerać się z Mandarynem, ale nie z tym popaprańcem.

Part 30: Za kłamstwa trzeba karać

0 | Skomentuj

**Duch**


To był idealny moment na atak. Teraz, kiedy ponownie odpoczywał, leżąc na starej kanapie, mogłem bez problemu uderzyć w jego ukochaną rudą. Starka też mógłbym zaatakować, ale po co niepotrzebnie brudzić ręce, skoro będzie cierpiał, gdy ona umrze?


**Pepper**


Zdrzemnęłam się na kilka minut, a po kartce nie było żadnego śladu. Próbowałam zapomnieć, lecz po głowie dudniły się echem.


Tony: Chcę być z tobą zawsze i wszędzie. Pamiętaj, że nigdy cię nie zostawię


Wiem o tym. Wiem. Tak bardzo za tobą tęsknię, ale muszę o tobie zapomnieć. Muszę zacząć żyć bez ciebie.
Gdy wypiłam sobie kawę na przebudzenie, miałam wrażenie, że widzę cień, który chodził za mną. Uśmiechał się uroczo, aż przeszedł przeze mnie jako duch. To, co czułam nie było czymś miłym, a jakimś zimnym powietrzem.


Pepper: Mogłeś zostać ze mną
Duch: Słuszna uwaga
Pepper: Co?


Niespodziewanie zostałam porażona paralizatorem i upadłam na podłogę. Nim straciłam przytomność, zauważyłam znajomą mi postać. Nikogo miłego. To był zabójca mojej matki.


~* Kilka godzin później o dziesiątej*~


Obudziłam się w nieznanym pomieszczeniu, które próbowałam jakoś zlokalizować. Nie mogłam się ruszać i jedynie byłam w stanie rozglądać się przez pochylenie głowy w lewo lub w prawo. Na razie jedynie rozpoznałam magazyn, który był wypełniony skrzyniami z logiem Stark. Nie wiedziałam, że Tony ma firmę. Chyba nie mieliśmy okazji dowiedzieć się wszystkiego o sobie.


Duch: Trochę zwlekałaś z przebudzeniem, a nie oberwałaś za mocno. No chyba, że mam poprawić?


Pojawił się tak nagle obok mnie i przyłożył ostrze blisko szyi. Chciał, żebym poczuła strach. Typowe dla porywaczy. Jednak nie rozumiałam jednej rzeczy.


Pepper: Dlaczego mnie porwałeś?
Duch: Od początku byłaś moim celem, ale teraz muszę sprowokować Iron Mana, bo mam dla niego zadanie
Pepper: On nie żyje! Przestań pierdolić głupoty i mów prawdę!
Duch: Grzeczniej i nie krzycz, bo cię zabiję


Przejechał sztyletem po gardle, że faktycznie zaczęłam się bać o swoje życie. Kilka kropli krwi zaczęło wyciekać z rany, aż biel bluzki zmieniała się na taką z horroru. Oddech przyspieszył, a serce podskoczyło wysoko.


Duch: Grzeczna Patricia
Pepper: Mów… Mów, czego naprawdę chcesz?
Duch: Posłuchaj mnie uważnie. Okłamałaś mnie, bo Iron Man wciąż żyje i ma się dobrze. Nie wiem, czy twoi rodzice cię uczyli, ale za kłamstwa należy karać
Pepper: Zabijesz... mnie?
Duch: Och! To zbyt proste. Ja chcę się z wami pobawić


**Tony**


System zaczął działać w zbrojowni i zlokalizował jedną sygnaturę energetyczną, która nie należała do Whiplasha, a do kogoś innego. Zlokalizowano w Stark International? Dziwne. Chyba musiałem, jak najszybciej zgrać oprogramowanie do zbroi, by sprawdzić, co się dzieje.


<<Witam w wersji 2.0 dla Mark I. Proszę aktywować zbroję>>


Tony: Kod aktywacyjny: Stark02


<<Aktywacja zakończona sukcesem>>


Tony: Namierz intruza i sprawdź, czy nie ma tam ludzi


<<Namierzanie… Wykryto dwie osoby>>


Tony: W jakim stanie jest zbroja? Czy da radę działać bez problemu?


<<Zbroja jest w stanie działać, jeśli implant ma wystarczającą ilość energii do zasilania rdzenia mocy>>


Tony: Dobra. Już nie mam pytań


Wskoczyłem do zbroi i bez marnowania czasu na testy poleciałem w teren na miejsce sygnatury energetycznej intruza. Miałem nadzieję, że nikomu nie stała się krzywda.

**Pepper**

Nie liczyłam, że ktoś się pojawi. Mentalnie przygotowywałam się na nadchodzącą śmierć. Dlaczego ciągle mi powtarzał o Iron Manie, skoro byłam świadkiem jego śmierci? Widziałam, jak umierał. Przecież dr Yinsen wypisał akt zgonu. Jaki byłby sens kłamać?
Niespodziewanie coś wleciało przez dach, a raczej przebiło się przez niego. To on. Niemożliwe. Nie mogę go widzieć. Chyba, że umieram. Czyżbym miała do niego dołączyć?

Duch: Wiedziałem, że mnie znajdziesz, Iron Manie
Tony: Zostaw ją w spokoju!
Duch: Dobrze

Załadował pistolet, przykładając mi go do brzucha i nie wahał się, by strzelić. Był na to gotowy.

Tony: Nie będę powtarzał! ZOSTAW JĄ!

Teraz byłam pewna, że za chwilę odejdę stąd do tego “lepszego miejsca”. Ze strachu z moich oczu wypłynęły maleńkie łzy, a po szyi nadal ciekła niewielka strużka krwi. Iron Man się ruszył i celował z rękawicy w Ducha, bo tak się nazywał morderca. Nie wiedziałam, co robić. Po prostu chciałam, by to się skończyło. Lekko zrobił krok do przodu swoimi metalowymi butami, aż nastąpił strzał. Krzyknęłam na całe gardło przez ból.

Tony: Ty skurwysynu!

Opadłam bezwładnie bez czucia niczego, a wcześniejsze piekło zastąpiło pustkę. Dusza znikała, a wraz z nią odchodziłam w niepamięć.

Part 29: Pogrzebać pragnienie miłości

0 | Skomentuj


**Tony**


Miałem zrobiony porządek w fabryce, ale nadal nie przypominało to zbrojowni. Potrzebowałem czasu na zbudowanie zbroi, choć projekt prawie był gotowy. Zakładałem ulepszenia pod każdym kątem, by nie była tak łatwa do zniszczenia, jak pierwszy model, z którego pozostawiłem hełm ku pamięci przeszłości.
Patrzyłem przez okna, które pokazywały deszcz na zewnątrz. Od razu przypomniałem sobie, że…


Tony: Tęsknię ze tobą, Pepper. Brakuje mi najbardziej ciebie. Przepraszam, że cię zraniłem swoim odejściem, ale musiałem usunąć się w cień


**Pepper**


Wróciłam do domu, a Rhodey już stamtąd zniknął. Pozostałam sama. Pomyślałam, by wyrzucić z siebie cały ból i napisać na kartce, co czuję, a później wrzucić ją do płomieni, by zapomnieć o Tony’m. Zapomnieć? O czym ja myślę? Przecież nadal go kocham, mimo jego odejścia na tamten świat. Pogoda idealnie pasowała do mojego nastroju. Kompletna rozpacz w szarości. Siedziałam tak, pisząc pierwsze myśli, jakie pojawiły się w mojej głowie.


Pepper: Tęsknię za tobą. Tak mi ciebie brak… że oszaleję przez tę pustkę. Ja… kochałam cię. Byłeś moim stróżem. Byłeś ze mną, a ja zawsze chciałam być… z tobą


Do oczu napłynęły łzy, które spłynęły, padając na kartkę. Zaczęłam żałować, że nic nie zrobiłam, żeby go ocalić. Pozwoliliśmy mu odejść. To nie tak miało być.
Siedziałam przy biurku dość długo, aż zaczęłam przysypiać i głowę wypełniły najskrytsze marzenia.
Stałam przy oknie, dotykając je dłonią ,a deszcz nadal padał. Byłam w białej sukience, a na twarzy był rozmyty makijaż, który zniknął, gdy przejechałam ręką po szybie i ktoś chwycił mnie za biodra. Poczułam przyjemne ciepło w podbrzuszu. Lekko odwróciłam głowę i stał za mną mężczyzna również spowity bielą. Miał na sobie maskę, że nie wiedziałam, kim był. To mógł być każdy.


Anonim: Uczynisz zaszczyt zatańczyć ze mną?
Pepper: Z przyjemnością


Chwyciłam postać za rękę, a w sali zapaliły się lampiony, zwisające z sufitu w odcieniach czerwieni. Przypominały chińskie lampiony, ale nie było to ważniejsze od spokojnego tańca, a w sali było słychać muzykę: “Coldplay- Gravity”. Nasze ciała delikatnie się obracały z gracją tak, jakbyśmy poruszali się, kołysząc w powietrzu. Na chwilę muzyka przyspieszyła i to był moment, żeby uniósł mnie wysoko w górę, trzymając za biodra, aż poczułam włosy rozdmuchiwane przez niewidzialną siłę.


Pepper: Czuję się taka… wolna
Anonim: I szczęśliwa, prawda?
Pepper: Prawda. To takie piękne


Opuścił mnie na ziemię, że znowu mogłam się do niego przytulić, a znajome bicie serca pozwoliło odkryć anonima. Spojrzałam mu głęboko w oczy, podnosząc powoli prawą dłoń w celu zdjęcia maski. Chciałam upewnić się, że to on. Gdy widziałam całą jego twarz, maska opadła na dół i przywarł ustami do moich warg, składając namiętny pocałunek. W oczach zaszkliły się łzy.


Pepper: Tony? Co ty robisz w moim śnie?
Tony: Chcę być z tobą zawsze i wszędzie. Pamiętaj, że nigdy cię nie zostawię


Pocałunek się pogłębił, aż zamknęłam oczy, wyobrażając sobie tę chwilę jako ostatnią. Muzyka przestała grać, a on rozpłynął się w powietrzu. Jedynie pozostała mi maska. Jednak to nie był koniec snu. Znalazłam kartkę.


Kocham cię na zawsze bez żadnych wyjątków. Na zawsze razem będzie Tonuś dla Pep


Gdy odczytałam treść, opuściłam ją i to był znak zakończenia snu. Obudziłam się przy biurku. Spojrzałam na swój wyrzut emocji, który zajął mi jedną stronę. Papier wzięłam ze sobą do kuchni, gdzie powoli zaczęłam go spalać nad palnikiem pieca. Z tych wrażeń, które poczułam w moim świecie, puściłam wolno kolejną falę łez.


Pepper: Mogę marzyć, ale… muszę żyć rzeczywistością. Muszę. Tony Stark już… odszedł… i nie wróci


Byłam zrozpaczona, przypominając sobie te słowa ze snu. Specjalnie zapisałam je i przyczepiłam karteczkę przy łóżku, by kiedyś znowu sobie przypomnieć, kim dla mnie był. “Na zawsze razem będzie Tonuś dla Pep”.


**Tony**


Aura pozostała bez zmian, ale musiałem skupić się na nowej zbroi, choć trudno nie myśleć przez chwilę o mojej ukochanej Pep. Bardzo ją zraniłem i swój powrót muszę zaplanować, by nic złego się nie stało.
Postanowiłem wziąć się do roboty, tworząc podstawowe elementy zbroi. Zacząłem od hełmu, ale nie potrafiłem się za bardzo skupić, że musiałem się poparzyć palnikiem po palcach. Od razu opatrzyłem rękę. Na szczęście nie było groźnych ran i mogłem kontynuować pracę. Jednak ciągle gdzieś widziałem Pepper, jak coś do mnie mówi. Poczułem, jak coś we mnie pęka. Te serce, które najzwyczajniej w świecie było martwe. Biło tak słabo, że bez implantu byłbym martwy.


**Duch**

Widzę, że wziąłeś się za budowę zbroi. No dobrze. Pozwolę ci pracować, ale nie myśl sobie, że twoja ukochana jest bezpieczna. Jeśli najbardziej ucierpisz na jej stracie, nie ma sprawy. Bez problemu się pozbędę Patricii. Jestem gotowy, by dokończyć mój cel. Przygotuj się na cios prosto w serce
.


--**---

Witajcie. Jednak wrócę do tego bloga z wielu przyczyn, bo tak wiele osób dało mi ostatnio wsparcie, że chcę dalej dzielić się z wami tą żywą historią. Gdyby notki się nie pojawiały, Martuśka jako druga adminka będzie je dawać. Zdecydowałam nie usuwać bloga. Tyle włożyłam w niego pracy i serca, a nawet samych własnych myśli, co pozwalały dać głębię emocji w partach. Mam nadzieję, że będziecie czytać, jak i komentować. Jeśli macie pytania, pytajcie. Tak więc Katari powróciła :)

Pożegnanie

2 | Skomentuj

Witajcie raczej po raz ostatni. Nie wiem, co mam powiedzieć, ale ostatnio odechciało mi się wszystkiego. Powód jest prosty. Szkoła. Nic innego nie zabiera motywacji, jak właśnie to miejsce. Niebawem są matury i bardziej powinnam się na tym skupić, niż na kolejnych partach historii o IMAA. Z przykrością was informuję, że ten blog oficjalnie zostaje zawieszony, aż do czerwca. Możliwy jest powrót po poprawie sytuacji. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Poza tym chyba sami przyznacie, że te obecne opko jest zbyt naciągane i ciągle się powtarza schemat, bo ranię naszego geniusza. Nie ukrywam, ale trudno mi jest podjąć jednomyślną decyzję, dlatego wszystko się jeszcze może zmienić na lepsze lub gorsze. Dziękuję tym, którzy tu czytali. Za każdy komentarz, wszelkie wsparcie, a dzięki mojej przyjaciółce jakoś miałam te siły, by pisać. Niestety, teraz okazały się niewystarczające, więc muszę zniknąć z sieci. Proszę was jedynie o zrozumienie. Trzymajcie się ciepło. Życzę Wesołych Świąt :)
PS: Blog niebawem zniknie z internetu i jeśli chcielibyście poczytać (jakiś nowy czytelnik), mogę wysłać mailem storyline, jak one shoty, parodie, dramaty i różne opowiadania.

yoanka2415@gmail.com
© Mrs Black | WS X X X