**Tony**
Powoli ból ustawał, ale i tak musiałem spotkać się z lekarzem. Przecież mam prawo wiedzieć o własnych wynikach, czy są pozytywnie dobre. Mam nadzieję, że źle nie będzie. Pepper się rozchmurzyła i czekała, aż coś powiem. Cieszyłem się, jak często mogę z nią spędzać czas. Muszę w końcu zabrać ją na tę wycieczkę rowerową, którą planowałem razem z Rhodey’m. To musi się udać.
Tony: Muszę już iść, więc zobaczymy się później
Pepper: To coś ważnego?
Tony: Raczej tak, ale nie martw się. Wrócę szybko i przestań się smucić. Nie odejdę od ciebie
Pepper: Dobrze wiesz, że musisz pamiętać o swoim sercu. Nie jesteś nieśmiertelny
Tony: Wiem o tym
Cmoknąłem ją w policzek i wyszedłem, zamykając drzwi. Pepper bodajże wróciła do siebie, a ja zamierzałem zostać przy swoich planach, by dowiedzieć się, co przede mną ukrywał Yinsen. Wystarczyło przejść na piechotę, co mi zajęło dwie godziny. Nie chciałem prosić o pożyczenie auta. Szybko wrócę. Nie ma problemu.
Gdy byłem już na miejscu, poszedłem do jego gabinetu na końcu korytarza. Zapukałem do drzwi. Nie wiem, czy mu nie przeszkadzam.
Dr Yinsen: Można wejść
Ostrożnie chwyciłem za klamkę, otwierając je. Lekarz siedział przy swoim biurku, przeglądając stertę dokumentów z kartoteki. Chyba nie zauważył, że tu jestem. Nie chciałem mu zawracać głowy, więc już wolałem wrócić do domu.
Dr Yinsen: Zaczekaj, Tony. Dobrze, że przyszedłeś. Powinienem ci wcześniej powiedzieć o twoim stanie, bo pewnie, dlatego tu jesteś
Tony: Zgadza się. Niczego nie wiem, czy coś Vortex zrobił. Czuję się inaczej, ale to przez Extremis
Dr Yinsen: Hmm… Nie będę owijał w bawełnę. Jest gorzej, niż było wcześniej
Tony: Jak bardzo?
Dr Yinsen: Tak bardzo, że po prostu twoje serce zostało po części zainfekowane i nie dziw się, że możesz czuć się ciężko. Jeśli coś będzie się działo, natychmiast do mnie przyjdź
Tony: Nadal nie rozumiem
Dr Yinsen: Zapoznaj się z tym
Podał mi dokumentację z mojej kartoteki. Od razu zauważyłem, że to nie było normalne. Lekarz przemilczał sprawę. Nawet nie był chętny na udzielenie wszelakich odpowiedzi, a przecież musiałem wiedzieć, co mi jest.
Dr Yinsen: Czy teraz rozumiesz? Musisz zrezygnować z bycia Iron Manem. Jeśli tego nie zrobisz, umrzesz
Tony: Nie mogę zrezygnować! Muszę być Iron Manem! Nie mogę przestać ratować ludzi! PO PROSTU MUSZĘ!
Byłem wściekły, że znowu poczułem silny, ściskający ból. Od razu mnie zgięło w pół, ale dalej chciałem informacji. Jakoś trzymałem się na nogach.
Dr Yinsen: Tony, uspokój się. Chyba zapomniałem ci wspomnieć, że stres jest dla ciebie zabójczy i nie jesteś nieśmiertelny
Tony: Już druga… osoba… mi to… mówi
Dr Yinsen: Pewnie Rhodey też chce cię uświadomić
Tony: Nie on, a Pepper
Dr Yinsen: Mam nadzieję, że się przy niej zmienisz
Tony: I TAK NIE ZREZYGNUJĘ! NIE MOGĘ!
Dr Yinsen: Powiedziałem ci już, żebyś się uspokoił
Ból stał się nie do zniesienia, że upadłem na podłogę. Od razu poczułem słabsze bicie serca, a oczy się zamykały. Jedynie zdołałem zobaczyć przed sobą twarz doktorka po raz ostatni.
**Pepper**
Zeszłam do piwnicy, by sprawdzić, czy Rhodey nie kłamał, mówiąc o włamaniu. Chcę potem powiedzieć Tony’emu, w jakim stanie są jego “zabawki”. To było dziwnie, bo żadnych śladów nie było. Kłódka nie została złamana, czyli do niczego nie doszło. Chyba Rhodey za dużo pił. To dlaczego powiedział mu o tym? Po co miałby kłamać? Jest jego przyjacielem. Po co go zdenerwował? Bez sensu.
Gdy chciałam coś jeszcze zobaczyć, akurat Rhodey się pojawił w piwnicy. Wyglądał na skołowanego.
Rhodey: Pepper, co ty tu robisz?
Pepper: Chciałam sprawdzić, czy coś nie zginęło
Rhodey: Nie musiałaś. A Tony’ego nie widziałaś?
Pepper: Gdzieś wyszedł. Rhodey, a ty mi mówiłeś, że ktoś się włamał. Niby kto to mógł być?
Rhodey: Eee… Nie rozmawiałem z tobą
Pepper: Kłóciłeś się z nim
Rhodey: Co? Ja? Ty chcesz mnie w coś wrobić? Kobieto, o co ci chodzi?
Pepper: No to niedobrze. Skoro to nie byłeś ty, a ta osoba była tobą…
Rhodey: Mask
Pepper: Co?
Rhodey: Madame Mask. Może używać maski do zmiany tożsamości tak idealnie dopasowanej, że trudno znaleźć różnicę od oryginału
Pepper: Ooł
Rhodey: Co jest?
Pepper: Boję się, że coś się stanie Tony’emu
Rhodey: Skąd taka myśl?
Pepper: Przeczucie
Rhodey: A powiedział ci, gdzie idzie?
Pepper: Nie. Mówił, że wróci szybko
Rhodey: Przepraszam
Pepper: Za co?
Rhodey: Głównie za nic, ale może jeszcze spotkasz mnie nie jako mnie
Pepper: Eee…
Rhodey: Nieważne. Daj znać, jak Tony wróci. Muszę z nim porozmawiać
Pepper: A ty jesteś prawdziwy?
Rhodey: Sprawdź
Pepper: Dobra. To trochę zaboli
Uderzyłam go mocno w twarz, aż zrobił się mocno czerwony. Mówiłam, że będzie bolało.
Rhodey: Au! Trochę? To ma być trochę?! Ty mnie chciałaś skatować!
Pepper: Jesteś prawdziwy. Teraz mam pewność
Rhodey: Dobrze, że mi wierzysz
Pepper: A mówiłam coś innego?
Rhodey: Nie!
Pepper: Chyba nie chcesz oberwać mocniej? Haha!
Luźną atmosferę przerwał telefon Rhodey’go. Od razu odebrał. Próbowałam się dowiedzieć, kto dzwonił.
Rhodey: Jak to? Co się stało? Mhm… Rozumiem. Przyjedziemy. Dziękuję za informacje i do widzenia
Pepper: Kto to był?
Rhodey: Chyba już nie musimy czekać na Tony’ego. Jest w szpitalu
Pepper: Boże! Czy on z kimś walczył?
Rhodey: Nie. Po prostu zemdlał
Pepper: To pewnie przez stres. Powinien się zmienić, bo inaczej nadejdzie jego koniec. Jego i Iron Mana